Translate

środa, 19 lutego 2014

17. Pamiętnik Huncwotów i Lily Evans 6

Harry miękko wylądował na mokrej posadzce. Gdyby tutaj teleportował się albo podróżował świstoklikiem na pewno by upadł. I to bardzo boleśnie. Nie dlatego, że zwykle upadał po podróży świstoklikiem, ale dlatego, że było tutaj bardzo ślisko.
Harry rozejrzał się wokół. Po kilku sekundach stwierdził, że jest w Łazience Prefektów. Był tutaj tylko raz, ale dokładnie zapamiętał to miejsce. Było tutaj tak samo jak podczas jego pierwszej wizyty. Na pięknym witrażu była syrena, której jedynym zajęciem było obserwowanie kąpiących się. Był też ogromny basen z mnóstwem kranów. Biorąc pod uwagę, że to wspomnienie powstało wiele lat przed jego narodzeniem, niewiele się przez te wszystkie lata zmieniło. Właściwie to nic nie uległo zmianie.
Uszy Harry’ego zaatakował dziewczęcy śmiech. Zerknął w stronę basenu, ale nikogo nie zauważył. Jednak po chwili zobaczył łokieć wystający zza filaru. Pewnym krokiem ruszył w tamtą stronę i po chwili stał nad swoimi rodzicami. Oboje byli w basenie, a gęsta piana przykrywała ich ciała. Prawdopodobnie byli nadzy. Przynajmniej można było tak sądzić po rozrzucanej wokół bieliźnie i częściach garderoby. Lily śmiała się z jakiegoś żartu Jamesa i ochlapała go wodą, a Rogacz odpowiedział łapiąc ją za kolano pod wodą. Przynajmniej tak sądził Harry.
- Przestań, James – rzekła Lily, udając złość, jednak z jej ust nie zszedł wesoły uśmiech, a w oczach płonęła radość – Zaczynasz przesadzać.
- A jak ty mnie ochlapałaś, to wszystko było ok.? – zapytał James z udawanym oburzeniem.
- Tak, bo jestem kobietą – odpowiedziała, cały czas się uśmiechając, Lily.
- I to jest twoje jedyne wytłumaczenie? – zaciekawił się ojciec Harry’ego.
- I mam cycki.
Na usta Jamesa wpełzł szeroki i radosny uśmiech, a w oczach zapłonęło pożądanie.
- To nie fair. Użyłaś ciosu poniżej pasa – poskarżył się.
- Nie moja wina, że wszyscy faceci tak bardzo chcą mieć cycki przy sobie – rzuciła ze śmiechem Lily.
Harry jeszcze kilka chwil temu słyszał jak jego matka mówiła źle o jego ojcu, a raczej jak nie pragnie z nim się pogodzić. Teraz jednak widział w jej oczach miłość i szczęście. Tak wielkie, że było prawie namacalne. Jego ojciec również był szczęśliwy. Harry przeczuwał, że to było już po ich kłótni i się pogodzili. Być może pragnęli nadrobić stracony czas.
Harry zauważył, że jego ojciec nagle spoważniał. Usiadł obok Lily i położył głowę na jej piersi, wsłuchując się w bicie jej serca. Gryfon zaciekawiony ukląkł przy nich i przyglądał się wszystkiemu. Nie potrafił określić uczuć jakie odczuwał. Na pewno były pozytywne i żałował, że dopiero teraz, gdy widzi szczęśliwych rodziców, otrzymał tak późno te wspomnienia.
- Liluś, musimy poważnie porozmawiać – rzekł James.
- To ty potrafisz poważnie rozmawiać, Jimmuś? – zapytała ze śmiechem matka Harry’ego, a jego ojciec jej zawtórował.
- Jeszcze nie raz cię zaskoczę – rzekł.
- Byle nie w taki sposób, bo zejdę na zawał w bardzo młodym wieku.
Oboje ryknęli śmiechem. Harry obejrzał kilka wspomnień związanych z jego matką i ojcem, ale dopiero w tym widzi jak swobodnie między sobą żartują i żadne nie czuje się z tym źle.
- Liluś, moja droga, bądź przez chwilę poważna. Proszę cię – powiedział James, gdy przestali się śmiać. Widać było, że coś go trapi i pragnie z tym podzielić się ze swoją dziewczyną. Lily musiała to wyczuć, ponieważ w mgnieniu oka spoważniała. Harry’emu przypominała tą Lily, którą widział we wspomnieniu Snape’a.
- O co chodzi? – zapytała spokojnym i jednocześnie dodającym otuchy tonem. Jakby przez sposób w jaki wypowiedziała to pytanie, chciała dać do zrozumienia Jamesowi, że jest gotowa go wesprzeć w każdej sprawie.
- Widzisz, Liluś – mruknął James, ale się zawiesił jak system operacyjny, aby po chwili kontynuować – Pamietasz jak kilka tygodni temu mocno się pokłóciliśmy?
- Tak – odpowiedziała Lily, a Harry ujrzał na jej twarzy zastanowienie. Widocznie była zaciekawiona tym dlaczego James wraca do tej sprawy. Być może wyjaśnili sobie wszystko i Lily pragnęła o tym jak najszybciej zapomnieć – Przez kilka dni nie odzywaliśmy się do siebie i… zrobiliśmy kilka głupot.
- No fakt – przyznał, jakby z niechęcią, James – I właśnie o tym chciałem porozmawiać.
- Myślałam, że sobie już wszystko wyjaśniliśmy? – powiedziała, nie kryjąc zdumienia, Lily – Ja oddałam się Severusowi, a ty zaliczyłeś tą Ślizgonkę, Daphne Hunts.
- Wyjaśniliśmy sobie wszystko – zapewnił ją gorączkowo James – Ale wtedy nie pomyślałem o pewnej kwestii, która akurat teraz się pojawiła.
- Jakiej? – Lily nie kryła ciekawości. Harry’ego także to zainteresowało.
- Widzisz, Liluś, podczas… eee… mojego spotkania z tą Ślizgonką nie rzuciłem zaklęcia antykoncepcyjnego – powiedział ostrożnie – No i Daphne ostatnio mnie złapała na korytarzu i powiedziała, że jest w ciąży. Ze mną.
- Z tobą? – zapytała ze zdumieniem matka Harry’ego.
- Tak ona twierdzi – przyznał James – Jednak trudno mi jest w to wątpić. Widzisz, większość uczniów Hogwartu zabezpiecza się. Dumbledore doskonale wie, że starsze roczniki bardzo chętnie lądują w łóżku. Ale akceptuje to, dopóki nie trafi się jakiś głupiec, który papla o tym na lewo i prawo, albo jakaś dziewczyna nie wpadnie. Niestety, Daphne wtedy była równie piana jak ja i także nie pomyślała o odpowiednich zaklęciach. Cóż… Przyznam ci się szczerze, że trochę się boję tego.
- Ojcostwa? – zapytała Lily, a James krótko skinął głową.
- I tutaj mam pewien dylemat – przyznał ojciec Harry’ego – Widzisz, nie chcę w najmniejszym stopniu urazić, Liluś, i myślę czy czasem nie wyrzec się tego dziecka.
Harry’ego zaskoczyła reakcja matki. Odepchnęła od siebie Jamesa i wymierzyła my siarczysty cios wnętrzem dłoni w prawy policzek. Rogacz był tak zdziwiony, że dopiero po chwili zaczął pocierać czerwony od ciosu dziewczyny policzek.
- Za co? – zapytał otumanionym głosem.
- Jamesie Potterze! – krzyknęła Lily, a syrena na witrażu podskoczyła wystraszony i schowała się za tronem – Myślałam, że dorosłeś! A ty mi tu wyjeżdżasz z takim tekstem! To jest nieodpowiedzialne, James! Chcesz zostawić tą biedną dziewczynę z twoim dzieckiem tylko dlatego, że jestem ze mną?!
- Tak naprawdę to nie – przyznał nieśmiało James, a Lily spojrzała na niego z zaciekawieniem, oczekując głębszych wyjaśnień. James odchrząknął i kontynuował swoją odpowiedź – Widzisz, wystraszyłem się, że odwrócisz się ode mnie i odejdziesz, bo mam dziecko z inną dziewczyną. Uznałem, że muszę wybrać między tobą, a tym dzieckiem. Cóż… Za długo się starałem o twoją miłość, żeby ot tak z niej zrezygnować.
- Głupiec – mruknęła z lekkim uśmiechem Lily – Czy dałam ci kiedykolwiek do zrozumienia, że zostawię cię, bo będziesz miał dziecko z inną? – zapytała takim tonem, że Harry miał wrażenie, że najbardziej krwiożercze bestie by jej uległy.
- No nie – przyznał ojciec Harry’ego.
- Gdy się z tobą wiązałam, doskonale wiedziałam, że miałeś kilka dziewczyn, a z wieloma miałeś… jednonocne przygody. Chyba odpowiednią nazwę wybrałam? – zapytał, a James tylko się lekko uśmiechnął – Cóż… Byłabym głupią suką, gdybym myślała, że nie popełniłeś błędu. Przyznam się, że po cichu liczyłam, że jednak nigdy nie będziesz miał dziecka z inną.
- Dzięki, Liluś – mruknął James, całując ją w usta i przesuwając dłonią po jej ciele.
- Nie tak szybko, Jimmuś – mruknęła Lily, lekko przegryzając wargę. Bez wątpienia, potrzebowała wiele samokontroli, aby powstrzymać zarówno siebie jak i Jamesa – Też mam ci coś do powiedzenia. Nie będę ukrywała, że to też dotyczy tamtego fatalnego okresu.
Do Harry’ego dopiero powoli dochodziła informacja, że ma rodzeństwo. Nie wiedział czy to jest siostra czy może brat, ale jedno wiedział. Nie jest jedynym Potterem na tym świecie i jest najmłodszym. Jednak szybko otrząsnął się z tych myśli. Zaciekawiły go słowa matki. Harry, nie potrafiąc tego zrozumieć, czuł jakieś dziwne podniecenie. I wiedział, że jest to związane z tym, co za chwilę powie jego matka.
Harry’ego zaskoczyła reakcja jego ojca. Uśmiechnął się lekko, jakby Lily powiedziała coś, co sprawiało mu radość. Harry po chwili zaczął podejrzewać, że cieszy się, że Lily zaakceptowała jego dziecko z Daphne Hunts.
- Chyba zapominasz, że mi powiedziałaś o tobie i Snape’ie – rzekł James – Przecież wszystko już sobie wyjaśniliśmy, prawda?
- Tak. Masz rację – przyznała Lily, ale w jej oczach pojawiła się niepewność, jakby obawiała się jak najdelikatniej przekazać informację swojemu chłopakowi – Widzisz, wydawało mi się, że zabezpieczyłam się, gdy oddałam się Severusowi. No i okazuje się, że nie – przyznała niechętnie.
- Znaczy się – James odchrząknął – Jesteś w ciąży, tak?
- No tak – przyznała ostrożnie Lily – Ze Severusem – dodała pospiesznie.
Harry szybko spojrzał na swojego ojca, oczekując reakcji. Na początku widział w jego oczach złość, ale po chwili zniknęła i uśmiechnął się, chociaż przyszło mu to z trudem.
- Cóż… Nie dam ci tej satysfakcji i nie będę hipokrytą – rzekł James – Nie będę ukrywał, że wolałbym, abyś była ze mną w ciąży, ale skoro tak się… widocznie los uznał, że musi nas tak doświadczyć, abyśmy lepiej siebie poznali, zrozumieli i bardziej pokochali.
- Naprawdę tak myślisz? – zapytała z lekkim uśmiechem.
- Oczywiście – potwierdził – Wiesz co to znaczy?
- Że nie będę mogła obciągać ci z połykiem? – zapytała ze śmiechem Lily.
- Nigdy cię do tego nie zmuszałem – zauważył James, ale uśmiech także wpełzł na jego twarz, aby szybko zniknąć – Dumbledore na pewno dowie się, że ojcem twojego dziecka jest Snape. Może, niekoniecznie świadomie, powiedzieć komuś o tym, a ten może okazać się wiernym sługą Voldemorta. Snape już wie?
- Nie – odpowiedziała Lily.
- Powiedz mu o tym jak najszybciej – rzekł James, marszcząc brwi – Jestem pewien, że będzie chciał chronić swojego dziecko przed władzą swojego pana. Ja postaram się, aby Dumbledore nie paplał o tym na lewo i prawo. Niedobrze by było, gdyby Voldemort się o tym dowiedział. Uzna, że te dziecko należy do niego i każe Snape’owi je odebrać i oddać mu. Ale ja już o to odpowiednio zadbam. Dumbledore będzie bał się choćby pomyśleć o tym dziecku.
- James, tylko nie rób żadnej głupoty – powiedziała z lekką obawą w głosie Lily.
- Znasz mnie – rzekł James – Do rozsądnych nie należę, ale postaram się nie przesadzić. W każdym razie… Ciąża chyba ci nie ciąży, prawda?
- Jeszcze nie – mruknęła Lily – Ale nie będę jeszcze nosić twojego dziecka. Teraz.
- Wiem, że zostaniesz matką moich dzieci – powiedział James, przybliżając się do niej – Przecież będziesz moją żoną.
- Pewny jesteś? – zapytała, a w jej oczach błysnęła psotna iskierka – Będziesz musiał się bardzo postarać, mój drogi. Za byle idiotę nie wyjdę.
- Zaraz zmienisz zdanie – rzucił James i przyciągnął do siebie Lily, a następnie namiętnie ją pocałował, prawie wbijając swoje usta w jej wargi.
James zaczął całować szczęki Lily i jej jasną szyję. Gryfonka zamknęła oczy, zanurzyła dłonie w jego kruczoczarnych włosach i odchyliła głowę do tyłu, dając mu większy dostęp do swojej szyi. Dłonie Jamesa wędrowały po jej nagim ciele na dłużej zatrzymując się na jej piersiach. Po chwili znów zaczął całować jej usta i złapał za pośladki, a następnie stanął na wyprostowanych nogach, wyjmując Lily z wody.
- Może spróbujemy czegoś nowego? – zapytała Lily z błyskiem w oku, na moment odrywając się od Jamesa. Ojciec Harry’ego był tym zdziwiony, ale bardzo zainteresowany. Posadził Lily na ziemnej posadzce, a ta sięgnęła do swojej torby, która leżała niedaleko. Przez chwilę czegoś zawzięcie szukała, aż w końcu z szerokim uśmiechem wyjęła z niej jakiś przedmiot. Harry dokładnie go nie widział. Dopiero, gdy Lily odwróciła się w stronę Jamesa, pokazując mu przedmiot, zauważył, że to sztuczny wibrator.
- Po co ci to? – zapytał James – Ja ci nie wystarczam?
- Cicho bądź, bo sobie pójdę – zagroziła.
Harry miał co do tego wiele wątpliwości. Jego ojciec potrafił rozbudzić w kobiecie odpowiednie pożądania. I to samo zrobił z Lily. Jej pogróżki nie miały żadnego pokrycia. Za bardzo pragnęła Jamesa, aby teraz odejść. Przynajmniej tak sądził Harry.
Lily podniosła wibrator na wysokość swojej twarzy i polizała go z kilku stron, a następnie przytknęła do swojej cipki i zaczęła ją nim masować okrągłymi ruchami, wydając przy tym ciche westchnięcia zadowolenia. Odchylała głowę do tyłu i łapała się wolną dłonią za pierś, a James z satysfakcją to wszystko obserwował. Po chwili obserwacji i zafascynowania Lily, podszedł do niej i delikatnie chwycił za wibrator w jej dłoni. Gryfonka od razu wypuściła przedmiot, a James zaczął delikatnie masować sztucznym penisem jej cipkę. Lily wydawała z siebie coraz głośniejsze westchnięcia zadowolenia. Po kilku minutach James włożył wibrator w jej cipkę, a matka Harry’ego z zaskoczeniem jęknęła. Rogacz zaczął poruszać jednostajnie sztucznym penisem, co wywołało coraz głośniejsze jęki Lily. Gryfonka po chwili złapała Jamesa za jego twardego penisa i zaczęła po nim energicznie poruszać dłonią.
- No bardzo fajnie – rzekł James podnieconym głosem po kilku dłuższych chwilach – Ale ja tam wolę „normalny” sposób.
Odrzucił wibratora na bok, chwycił Lily za pośladki i podciągnął ją do siebie. Przez moment ocierał się twardym kutasem o jej mokrą cipkę, aby po chwili wejść w jej wnętrze. Matka Harry’ego głośno jęknęła, łapiąc Rogacza za szyję i odchylając głowę do tyłu. James zaczął poruszać biodrami w tył oraz w przód, uderzając jądrami o jej pośladki. Złapał ją za piersi, które zaczął mocno ugniatać i całował po szyi. W jego uszach rozbrzmiewały pojękiwania Lily, które były dla niego niczym śpiew ptaków. Jego ruchy z każdą kolejną chwilą były coraz mocniejsze. Nachylił się i zaczął całować jej nagie piersi oraz sterczące sutki. Lily zaczęła go drapać po plecach. Jednak James nawet nie próbował jej powstrzymać. Po kilku minutach Lily odepchnęła go od siebie, odwróciła się do niego plecami i stanęła na czworaka, wypinając w jego stronę pośladki. Przez kilka sekund masowała cipkę, a następnie oparła się na łokciach. James do niej podszedł i chwycił się za swojego penisa, które intensywnie potarł. Wolną dłonią załapał Lily za pośladek, który odciągnął na bok. Wsadził w jej mokre wnętrze swojego twardego penisa i załapał ją za biodra. Zaczął się energicznie poruszać, uderzając jądrami o jej ciało. Lily odchyliła głowę do tyłu, wydając z siebie głośne jęki. Rogacz złapał ją za włosy i pociągnął jeszcze bardziej do tyłu jej głowę. Przyspieszył nieco swoje ruchy, a następnie załapał Lily za piersi. Ugniatał je, masował i bawił się jej sutkami. Złapał je w dwa palce i odciągał, a następnie puszczał. Po kilku chwilach przesunął dłonie po bokach Gryfonki i złapał ją za pośladki, zaciskając na nich palce. Kilkukrotnie klepnął ją w jeden i w drugi pośladek. Po kilku minutach zacisnął zęby, odchylił głowę do tyłu, a z jego gardła wydobył się zdławiony jęk. Gdy tylko James wtrysnął w cipkę Lily, ta także wydała z siebie długi jęk spełnienia.
Oboje siedzieli w basenie, patrząc przed siebie na witraż, przez które przebijały się płomienie słońca.
- Wiem, że będziesz dobrym ojcem – powiedziała Lily, ni stąd ni z owąd, zaczynając nowy temat – Dlatego chętnie będę miała z tobą dzieci.
James się uśmiechnął, nachylił i pocałował swoją dziewczynę. Harry nie był zaskoczony, że znów został porwany przez następne wspomnienie. Interesowało go co tam zobaczy. Liczył na to, że ujrzy swoje rodzeństwo. Bardzo tego pragnął.
Pojawił się w jakimś niezwykle jasnym pomieszczeniu. Jednak po chwili stwierdził, że to nie jest żadne pomieszczenie. Nie można nazwać tego także terenem. Najlepszym określeniem byłoby przestrzenią. Tylko trudno było stwierdzić jaką przestrzenią.
Harry zamrugał ze zdumienia. Biała powierzchnia zafalowała i pojawiły się różne sceny walki. Widział jak jego ojciec ściana głowy jakimś wampirom. W innej scenie widział jak jego matka używa Avada Kedvry i zabija jakiegoś bezimiennego czarodzieja. Widział jak Remus i Syriusz o coś zawzięcie się kłócą z Dumbledore’em. Widział wystraszonego Glizdogona, nad głową którego latały różnego rodzaju zaklęcia. Zaczął się zastanawiać nad sensem tego wspomnienia, o ile można było to tak nazwać. Za dużo na raz pojawiały się tutaj wspomnienia. Nie było jednego, a konkretnego jak w poprzednich, a całe multum. Harry zaczynał miał już tego dość. Pragnął jedynie poznać imiona swojego rodzeństwa. Co prawda, nie podobało mu się, że jego brat albo siostra jest również dzieckiem Snape’a, ale mógł to zaakceptować.
- Skoro tu jesteś, na pewno Remus albo Syriusz uznali cię za wyjątkowo dojrzałego – usłyszał jakiś głos.
Gwałtownie się odwrócił. Zrobił to tak szybko, że poczuł jak kości trzeszczą mu w karku. Skrzywił się lekko, a następnie pomasował kark, aby złagodzić ból. Dopiero po tej czynności, spojrzał na dwójkę osób, które stały przed nim. Zabrakło mu tchu. To byli jego rodzice.
- Mamo? Tato? – wyszeptał, jakby nie mógł uwierzyć w to, co widzi.
Harry się zdziwił, gdy rodzice nie odpowiedzieli na jego pytanie. Wyglądali jakby byli ślepi. Patrzyli gdzieś obok niego. Harry nie bardzo rozumiał dlaczego tak dziwnie się zachowują.
- Nie wiem czy cokolwiek mówisz, Harry, ale wiedz, że i tak cię nie usłyszymy. Jesteśmy tylko… nazwijmy to… projekcjami – powiedziała jego matka – Nie widzimy ciebie i nie słyszymy. Jedyne co możesz zrobić, to posłuchać co mamy ci do powiedzenia.
Harry westchnął z rezygnacją. Od zawsze pragnął mieć rodziców. Ron nawet nie miał pojęcia jak mu zazdrościł tak licznej rodziny.
- Prawdopodbnie zabił nas Voldemort albo śmierciożercy – rzekł James – Dumbledore doskonale wiedział, że przepowiednia sprawi, że Voldemort zaatakuje nas i Longbottomów. Jednak, jak słusznie zauważył Syriusz, nie zrobi nic, aby nas chronić. Tylko udawał.
- Nie martw się o nas – dodała jego matka – Nie jesteś sam na tym świecie. Liczę na to, że Dumbledore spełnił naszą prośbę i wychowali cię Remus wraz z Syriuszem.
Harry zmarszczył brwi. Remus z Syriuszem? Gdyby znała prawdę pewnie by pozbawiłaby godności Dumbledore’a. Tak przynajmniej sądził Harry. Jego rodzice na pewno w grobie się przewracali, gdy zobaczyli gdzie go oddał Dumbledore i kto nim się opiekował.
- Jestem pewny, że obejrzałeś wspomnienia – rzekł James – Wiedz, że masz dwie siostry i brata. Jedna siostra, która jest córką i Daphne, nazywa się Amanda Daphne. Druga twoja siostra, która jest córką Snape’a i Lily, nazywa się Aurora Lily. Ona ma brata bliźniaka Tony’ego Severusa. Wszyscy są od ciebie o trzy lata starsi.
James machnął krótko dłonią, a powietrze zafalowało i pojawiły się zdjęcia trójki osób – dwóch dziewczyn i jednego chłopaka. Pod każdym ze zdjęć były napisane imiona, które wcześniej wymienił ojciec Harry’ego. Amanda miała bardzo ładną cerę. Wręcz jej piękno uderzało go. Jej twarz była lekko zaokrąglona, co powodowało, że była bardziej atrakcyjna niż większość jej rówieśniczek. Miała długie blond włosy, które sterczały na czubku – cecha charakterystyczna Potterów. Jej oczy miały szary kolor i były o wiele większe niż u jakiekolwiek dziewczyny jaką Harry dotąd poznał. No może nie licząc Luny.
Następną osobą, na którą spojrzał był Tony. Miał ziemistą cerę, tak samo jak Snape, ale oczy odziedziczył po Lily. Były niezwykle zielone. Tak samo jak u Harry’ego. Jego czarne włosy były krótko przystrzyżone, co powodowało, że był bardzo elegancki.
Na Aurorę spojrzał na samym końcu. Były idealną kopią Lily. Długie kasztanowe włosy, zielone oczy i ten niezwykle olśniewający uśmiech. Na zdjęciu mrugała niezwykle intensywnie i zalotnie. Harry pomyślał, że Snape’a na pewno to denerwuje.
- Harry, musisz wiedzieć, że liczyliśmy się z tym, że nas zabraknie i nie będziemy mogli cię wychować – powiedziała Lily.
- Dlatego stworzyliśmy to wspomnienie – dodał James – Dzięki niezwykłym umiejętnościom Remusa, twoi siostra i brat wyglądają tak jak w twoich czasach, a nie jak my żyliśmy.
- Oboje z Jamesem liczymy na to, że poznałeś swoje rodzeństwo. Oboje sobie tego życzyliśmy – powiedziała matka Harry’ego, lekko się uśmiechając – Niestety, doskonale wiemy, że Dumbledore od kiedy pojawił się Voldemort, stał się ślepy i jedynym jego celem jest zabicie Voldemorta. Jeśli uznał, że nie warto ci przedstawiać rodzeństwa, to należy mu dać klapsa.
- Bardzo delikatnie to ujęłaś, Liluś – rzucił James – W każdym razie… Harry, dać temu staremu piernikowi popalić. On traktuje ludzi jak pionki. Wiem, że bez poświęceń nie ma zwycięstw, ale on pragnie wygrać tę wojnę na samych poświęceniach, jakby wierzył, że Voldemort się nawróci. Harry, zapamiętaj sobie jedno: nie każdy zasługuje na drugą szansę.
- Już będziemy się żegnać, Harry – powiedziała Lily, a jej postać i Jamesa zaczęły powoli zanikać – Nie bój się o nas. Poradzimy sobie. I zawsze będziemy nad tobą czuwać.
Harry wypadł z myślodsiewni i uderzył plecami o miękki materac swojego łóżka. W jego zmrużonych zielonych oczach widać było czystą nienawiść. Zacisnął pięści. Jak Dumbledore mógł mu to zrobić? Jakim prawem zadecydował, żeby on, Harry, nie poznał swojego rodzeństwa? I dlaczego, do kurwy nędzy, Snape milczał przez tyle lat na temat pokrewieństwa jego dzieci z nim?
Harry gwałtownie się podniósł. Wiedział, że jest późno w nocy, ale nie miał zamiaru zostawić tej sprawy do rana. Zeskoczył z łóżka i szybkim krokiem ruszył ku drzwiom, gdy…
- Harry, po ci ten sztylet? – usłyszał szept Rona.
Harry zamrugał ze zdziwienia i spojrzał na sztylet w swojej dłoni. Kiedy złapał ten sztylet? I co nimi miałby nim zrobić? Czyżby aż tak jest wściekły na Dumbledore’a, że zapragnął jego śmierci? Przynajmniej podświadomie.
- Nie mam pojęcia – odpowiedział Harry, chociaż się domyślał po co go wziął.
- Coś się stało? – zapytał Ron, jakby próbował zyskać na czasie i chciał uspokoić przyjaciela.
- Przed chwilą obejrzałem wspomnienia Huncwotów i mojej matki – odpowiedział powoli Harry.
- I to spowodowało, że złapałeś ten sztylet?
Harry spojrzał na przyjaciela. Ron zawsze przy nim był. Owszem, czasem potrafili się pokłócić o byle co, ale zawsze się godzili i wspierali nawzajem. Jeśli komuś nie powie co widział, to zrobi jakąś głupotę, a Ron może coś mu poradzi. Chociaż w to wątpił.
Harry usiadł naprzeciwko rudowłosego i zaczął mu opowiadać o wspomnieniach jakie ujrzał. Oczywiście nie wszystko. Pominął pikantne szczegóły i powiedział mu co zrobił Dumbledore oraz kto jest ojcem dwójki z jego rodzeństwa. Ron cierpliwie słuchał, a jednocześnie mrużył brwi w geście zastanowienia, jakby obmyślał jakiś plan.
- Nie pójdziesz teraz do Dumbledore’a – rzekł Ron.
- Ale…
- Nie przerywaj mi. Wysłuchaj do końca – powiedział stanowczo Ron, nie dając dojść do słowa Harry’emu – Wyślemy do Dumbledore’a Ginny i ona mu już przekaże odpowiednie ostrzeżenie. Co się tyczy Snape’a… Cóż. Musimy poczekać aż odzyska przytomność. Wtedy na spokojnie z nim porozmawiasz i dasz mu szansę na wytłumaczenie się. Chyba nie chcesz pozbawić ojca swojego brata i siostrę.
- Dzięki, Ron – powiedział z wdzięcznością Harry – Ale jak ich znajdziemy?

- Aurora i Tony na pewno znajdują się pod opieką Snape’a, więc to nie jest problem. Ginny wyciągnie od Dumbledore’a, gdzie jest Amanda. Jeśli nam nie powie, damy mu do zrozumienia, że nie warto z nami zaczynać.

5 komentarzy:

  1. Wiedziałam że Snape ma dzieciaka z Lily! Ale byłam pewna że to harry :/ Fajne czekam na nexta!

    OdpowiedzUsuń
  2. szok! Ale w pozytywnym znaczeniu, czekam na więcej!

    OdpowiedzUsuń
  3. myślałem że tym dzieckiem będzie harry no ale się myliłem kiedy następna nota?
    Fajna notka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Następną notkę postaram się opublikować do końca tygodnia

      Usuń