Harry miękko wylądował
na mokrej posadzce. Gdyby tutaj teleportował się albo podróżował świstoklikiem
na pewno by upadł. I to bardzo boleśnie. Nie dlatego, że zwykle upadał po
podróży świstoklikiem, ale dlatego, że było tutaj bardzo ślisko.
Harry rozejrzał się
wokół. Po kilku sekundach stwierdził, że jest w Łazience Prefektów. Był tutaj
tylko raz, ale dokładnie zapamiętał to miejsce. Było tutaj tak samo jak podczas
jego pierwszej wizyty. Na pięknym witrażu była syrena, której jedynym zajęciem
było obserwowanie kąpiących się. Był też ogromny basen z mnóstwem kranów.
Biorąc pod uwagę, że to wspomnienie powstało wiele lat przed jego narodzeniem,
niewiele się przez te wszystkie lata zmieniło. Właściwie to nic nie uległo
zmianie.
Uszy Harry’ego
zaatakował dziewczęcy śmiech. Zerknął w stronę basenu, ale nikogo nie zauważył.
Jednak po chwili zobaczył łokieć wystający zza filaru. Pewnym krokiem ruszył w
tamtą stronę i po chwili stał nad swoimi rodzicami. Oboje byli w basenie, a
gęsta piana przykrywała ich ciała. Prawdopodobnie byli nadzy. Przynajmniej
można było tak sądzić po rozrzucanej wokół bieliźnie i częściach garderoby.
Lily śmiała się z jakiegoś żartu Jamesa i ochlapała go wodą, a Rogacz
odpowiedział łapiąc ją za kolano pod wodą. Przynajmniej tak sądził Harry.
- Przestań, James –
rzekła Lily, udając złość, jednak z jej ust nie zszedł wesoły uśmiech, a w
oczach płonęła radość – Zaczynasz przesadzać.
- A jak ty mnie
ochlapałaś, to wszystko było ok.? – zapytał James z udawanym oburzeniem.
- Tak, bo jestem kobietą
– odpowiedziała, cały czas się uśmiechając, Lily.
- I to jest twoje
jedyne wytłumaczenie? – zaciekawił się ojciec Harry’ego.
- I mam cycki.
Na usta Jamesa wpełzł
szeroki i radosny uśmiech, a w oczach zapłonęło pożądanie.
- To nie fair. Użyłaś
ciosu poniżej pasa – poskarżył się.
- Nie moja wina, że
wszyscy faceci tak bardzo chcą mieć cycki przy sobie – rzuciła ze śmiechem
Lily.
Harry jeszcze kilka
chwil temu słyszał jak jego matka mówiła źle o jego ojcu, a raczej jak nie
pragnie z nim się pogodzić. Teraz jednak widział w jej oczach miłość i
szczęście. Tak wielkie, że było prawie namacalne. Jego ojciec również był
szczęśliwy. Harry przeczuwał, że to było już po ich kłótni i się pogodzili. Być
może pragnęli nadrobić stracony czas.
Harry zauważył, że jego
ojciec nagle spoważniał. Usiadł obok Lily i położył głowę na jej piersi,
wsłuchując się w bicie jej serca. Gryfon zaciekawiony ukląkł przy nich i
przyglądał się wszystkiemu. Nie potrafił określić uczuć jakie odczuwał. Na
pewno były pozytywne i żałował, że dopiero teraz, gdy widzi szczęśliwych
rodziców, otrzymał tak późno te wspomnienia.
- Liluś, musimy
poważnie porozmawiać – rzekł James.
- To ty potrafisz
poważnie rozmawiać, Jimmuś? – zapytała ze śmiechem matka Harry’ego, a jego
ojciec jej zawtórował.
- Jeszcze nie raz cię
zaskoczę – rzekł.
- Byle nie w taki
sposób, bo zejdę na zawał w bardzo młodym wieku.
Oboje ryknęli śmiechem.
Harry obejrzał kilka wspomnień związanych z jego matką i ojcem, ale dopiero w
tym widzi jak swobodnie między sobą żartują i żadne nie czuje się z tym źle.
- Liluś, moja droga,
bądź przez chwilę poważna. Proszę cię – powiedział James, gdy przestali się
śmiać. Widać było, że coś go trapi i pragnie z tym podzielić się ze swoją
dziewczyną. Lily musiała to wyczuć, ponieważ w mgnieniu oka spoważniała.
Harry’emu przypominała tą Lily, którą widział we wspomnieniu Snape’a.
- O co chodzi? –
zapytała spokojnym i jednocześnie dodającym otuchy tonem. Jakby przez sposób w
jaki wypowiedziała to pytanie, chciała dać do zrozumienia Jamesowi, że jest
gotowa go wesprzeć w każdej sprawie.
- Widzisz, Liluś –
mruknął James, ale się zawiesił jak system operacyjny, aby po chwili
kontynuować – Pamietasz jak kilka tygodni temu mocno się pokłóciliśmy?
- Tak – odpowiedziała
Lily, a Harry ujrzał na jej twarzy zastanowienie. Widocznie była zaciekawiona
tym dlaczego James wraca do tej sprawy. Być może wyjaśnili sobie wszystko i
Lily pragnęła o tym jak najszybciej zapomnieć – Przez kilka dni nie odzywaliśmy
się do siebie i… zrobiliśmy kilka głupot.
- No fakt – przyznał,
jakby z niechęcią, James – I właśnie o tym chciałem porozmawiać.
- Myślałam, że sobie
już wszystko wyjaśniliśmy? – powiedziała, nie kryjąc zdumienia, Lily – Ja
oddałam się Severusowi, a ty zaliczyłeś tą Ślizgonkę, Daphne Hunts.
- Wyjaśniliśmy sobie wszystko
– zapewnił ją gorączkowo James – Ale wtedy nie pomyślałem o pewnej kwestii,
która akurat teraz się pojawiła.
- Jakiej? – Lily nie
kryła ciekawości. Harry’ego także to zainteresowało.
- Widzisz, Liluś,
podczas… eee… mojego spotkania z tą Ślizgonką nie rzuciłem zaklęcia
antykoncepcyjnego – powiedział ostrożnie – No i Daphne ostatnio mnie złapała na
korytarzu i powiedziała, że jest w ciąży. Ze mną.
- Z tobą? – zapytała ze
zdumieniem matka Harry’ego.
- Tak ona twierdzi –
przyznał James – Jednak trudno mi jest w to wątpić. Widzisz, większość uczniów
Hogwartu zabezpiecza się. Dumbledore doskonale wie, że starsze roczniki bardzo
chętnie lądują w łóżku. Ale akceptuje to, dopóki nie trafi się jakiś głupiec,
który papla o tym na lewo i prawo, albo jakaś dziewczyna nie wpadnie. Niestety,
Daphne wtedy była równie piana jak ja i także nie pomyślała o odpowiednich
zaklęciach. Cóż… Przyznam ci się szczerze, że trochę się boję tego.
- Ojcostwa? – zapytała
Lily, a James krótko skinął głową.
- I tutaj mam pewien
dylemat – przyznał ojciec Harry’ego – Widzisz, nie chcę w najmniejszym stopniu
urazić, Liluś, i myślę czy czasem nie wyrzec się tego dziecka.
Harry’ego zaskoczyła
reakcja matki. Odepchnęła od siebie Jamesa i wymierzyła my siarczysty cios
wnętrzem dłoni w prawy policzek. Rogacz był tak zdziwiony, że dopiero po chwili
zaczął pocierać czerwony od ciosu dziewczyny policzek.
- Za co? – zapytał
otumanionym głosem.
- Jamesie Potterze! –
krzyknęła Lily, a syrena na witrażu podskoczyła wystraszony i schowała się za
tronem – Myślałam, że dorosłeś! A ty mi tu wyjeżdżasz z takim tekstem! To jest
nieodpowiedzialne, James! Chcesz zostawić tą biedną dziewczynę z twoim dzieckiem tylko dlatego, że jestem
ze mną?!
- Tak naprawdę to nie –
przyznał nieśmiało James, a Lily spojrzała na niego z zaciekawieniem, oczekując
głębszych wyjaśnień. James odchrząknął i kontynuował swoją odpowiedź – Widzisz,
wystraszyłem się, że odwrócisz się ode mnie i odejdziesz, bo mam dziecko z inną
dziewczyną. Uznałem, że muszę wybrać między tobą, a tym dzieckiem. Cóż… Za
długo się starałem o twoją miłość, żeby ot tak z niej zrezygnować.
- Głupiec – mruknęła z
lekkim uśmiechem Lily – Czy dałam ci kiedykolwiek do zrozumienia, że zostawię
cię, bo będziesz miał dziecko z inną? – zapytała takim tonem, że Harry miał
wrażenie, że najbardziej krwiożercze bestie by jej uległy.
- No nie – przyznał
ojciec Harry’ego.
- Gdy się z tobą
wiązałam, doskonale wiedziałam, że miałeś kilka dziewczyn, a z wieloma miałeś…
jednonocne przygody. Chyba odpowiednią nazwę wybrałam? – zapytał, a James tylko
się lekko uśmiechnął – Cóż… Byłabym głupią suką, gdybym myślała, że nie
popełniłeś błędu. Przyznam się, że po cichu liczyłam, że jednak nigdy nie
będziesz miał dziecka z inną.
- Dzięki, Liluś –
mruknął James, całując ją w usta i przesuwając dłonią po jej ciele.
- Nie tak szybko,
Jimmuś – mruknęła Lily, lekko przegryzając wargę. Bez wątpienia, potrzebowała
wiele samokontroli, aby powstrzymać zarówno siebie jak i Jamesa – Też mam ci
coś do powiedzenia. Nie będę ukrywała, że to też dotyczy tamtego fatalnego
okresu.
Do Harry’ego dopiero
powoli dochodziła informacja, że ma rodzeństwo. Nie wiedział czy to jest
siostra czy może brat, ale jedno wiedział. Nie jest jedynym Potterem na tym
świecie i jest najmłodszym. Jednak szybko otrząsnął się z tych myśli.
Zaciekawiły go słowa matki. Harry, nie potrafiąc tego zrozumieć, czuł jakieś
dziwne podniecenie. I wiedział, że jest to związane z tym, co za chwilę powie
jego matka.
Harry’ego zaskoczyła
reakcja jego ojca. Uśmiechnął się lekko, jakby Lily powiedziała coś, co
sprawiało mu radość. Harry po chwili zaczął podejrzewać, że cieszy się, że Lily
zaakceptowała jego dziecko z Daphne Hunts.
- Chyba zapominasz, że
mi powiedziałaś o tobie i Snape’ie – rzekł James – Przecież wszystko już sobie
wyjaśniliśmy, prawda?
- Tak. Masz rację –
przyznała Lily, ale w jej oczach pojawiła się niepewność, jakby obawiała się
jak najdelikatniej przekazać informację swojemu chłopakowi – Widzisz, wydawało
mi się, że zabezpieczyłam się, gdy oddałam się Severusowi. No i okazuje się, że
nie – przyznała niechętnie.
- Znaczy się – James
odchrząknął – Jesteś w ciąży, tak?
- No tak – przyznała
ostrożnie Lily – Ze Severusem – dodała pospiesznie.
Harry szybko spojrzał
na swojego ojca, oczekując reakcji. Na początku widział w jego oczach złość,
ale po chwili zniknęła i uśmiechnął się, chociaż przyszło mu to z trudem.
- Cóż… Nie dam ci tej
satysfakcji i nie będę hipokrytą – rzekł James – Nie będę ukrywał, że wolałbym,
abyś była ze mną w ciąży, ale skoro tak się… widocznie los uznał, że musi nas
tak doświadczyć, abyśmy lepiej siebie poznali, zrozumieli i bardziej pokochali.
- Naprawdę tak myślisz?
– zapytała z lekkim uśmiechem.
- Oczywiście –
potwierdził – Wiesz co to znaczy?
- Że nie będę mogła
obciągać ci z połykiem? – zapytała ze śmiechem Lily.
- Nigdy cię do tego nie
zmuszałem – zauważył James, ale uśmiech także wpełzł na jego twarz, aby szybko
zniknąć – Dumbledore na pewno dowie się, że ojcem twojego dziecka jest Snape.
Może, niekoniecznie świadomie, powiedzieć komuś o tym, a ten może okazać się
wiernym sługą Voldemorta. Snape już wie?
- Nie – odpowiedziała
Lily.
- Powiedz mu o tym jak
najszybciej – rzekł James, marszcząc brwi – Jestem pewien, że będzie chciał
chronić swojego dziecko przed władzą swojego pana. Ja postaram się, aby
Dumbledore nie paplał o tym na lewo i prawo. Niedobrze by było, gdyby Voldemort
się o tym dowiedział. Uzna, że te dziecko należy do niego i każe Snape’owi je
odebrać i oddać mu. Ale ja już o to odpowiednio zadbam. Dumbledore będzie bał
się choćby pomyśleć o tym dziecku.
- James, tylko nie rób
żadnej głupoty – powiedziała z lekką obawą w głosie Lily.
- Znasz mnie – rzekł
James – Do rozsądnych nie należę, ale postaram się nie przesadzić. W każdym
razie… Ciąża chyba ci nie ciąży, prawda?
- Jeszcze nie –
mruknęła Lily – Ale nie będę jeszcze nosić twojego dziecka. Teraz.
- Wiem, że zostaniesz
matką moich dzieci – powiedział James, przybliżając się do niej – Przecież
będziesz moją żoną.
- Pewny jesteś? –
zapytała, a w jej oczach błysnęła psotna iskierka – Będziesz musiał się bardzo
postarać, mój drogi. Za byle idiotę nie wyjdę.
- Zaraz zmienisz zdanie
– rzucił James i przyciągnął do siebie Lily, a następnie namiętnie ją
pocałował, prawie wbijając swoje usta w jej wargi.
James zaczął całować
szczęki Lily i jej jasną szyję. Gryfonka zamknęła oczy, zanurzyła dłonie w jego
kruczoczarnych włosach i odchyliła głowę do tyłu, dając mu większy dostęp do
swojej szyi. Dłonie Jamesa wędrowały po jej nagim ciele na dłużej zatrzymując
się na jej piersiach. Po chwili znów zaczął całować jej usta i złapał za
pośladki, a następnie stanął na wyprostowanych nogach, wyjmując Lily z wody.
- Może spróbujemy
czegoś nowego? – zapytała Lily z błyskiem w oku, na moment odrywając się od
Jamesa. Ojciec Harry’ego był tym zdziwiony, ale bardzo zainteresowany. Posadził
Lily na ziemnej posadzce, a ta sięgnęła do swojej torby, która leżała
niedaleko. Przez chwilę czegoś zawzięcie szukała, aż w końcu z szerokim
uśmiechem wyjęła z niej jakiś przedmiot. Harry dokładnie go nie widział.
Dopiero, gdy Lily odwróciła się w stronę Jamesa, pokazując mu przedmiot,
zauważył, że to sztuczny wibrator.
- Po co ci to? –
zapytał James – Ja ci nie wystarczam?
- Cicho bądź, bo sobie
pójdę – zagroziła.
Harry miał co do tego
wiele wątpliwości. Jego ojciec potrafił rozbudzić w kobiecie odpowiednie
pożądania. I to samo zrobił z Lily. Jej pogróżki nie miały żadnego pokrycia. Za
bardzo pragnęła Jamesa, aby teraz odejść. Przynajmniej tak sądził Harry.
Lily podniosła wibrator
na wysokość swojej twarzy i polizała go z kilku stron, a następnie przytknęła
do swojej cipki i zaczęła ją nim masować okrągłymi ruchami, wydając przy tym
ciche westchnięcia zadowolenia. Odchylała głowę do tyłu i łapała się wolną
dłonią za pierś, a James z satysfakcją to wszystko obserwował. Po chwili
obserwacji i zafascynowania Lily, podszedł do niej i delikatnie chwycił za
wibrator w jej dłoni. Gryfonka od razu wypuściła przedmiot, a James zaczął
delikatnie masować sztucznym penisem jej cipkę. Lily wydawała z siebie coraz
głośniejsze westchnięcia zadowolenia. Po kilku minutach James włożył wibrator w
jej cipkę, a matka Harry’ego z zaskoczeniem jęknęła. Rogacz zaczął poruszać
jednostajnie sztucznym penisem, co wywołało coraz głośniejsze jęki Lily.
Gryfonka po chwili złapała Jamesa za jego twardego penisa i zaczęła po nim
energicznie poruszać dłonią.
- No bardzo fajnie –
rzekł James podnieconym głosem po kilku dłuższych chwilach – Ale ja tam wolę
„normalny” sposób.
Odrzucił wibratora na
bok, chwycił Lily za pośladki i podciągnął ją do siebie. Przez moment ocierał
się twardym kutasem o jej mokrą cipkę, aby po chwili wejść w jej wnętrze. Matka
Harry’ego głośno jęknęła, łapiąc Rogacza za szyję i odchylając głowę do tyłu.
James zaczął poruszać biodrami w tył oraz w przód, uderzając jądrami o jej
pośladki. Złapał ją za piersi, które zaczął mocno ugniatać i całował po szyi. W
jego uszach rozbrzmiewały pojękiwania Lily, które były dla niego niczym śpiew
ptaków. Jego ruchy z każdą kolejną chwilą były coraz mocniejsze. Nachylił się i
zaczął całować jej nagie piersi oraz sterczące sutki. Lily zaczęła go drapać po
plecach. Jednak James nawet nie próbował jej powstrzymać. Po kilku minutach
Lily odepchnęła go od siebie, odwróciła się do niego plecami i stanęła na
czworaka, wypinając w jego stronę pośladki. Przez kilka sekund masowała cipkę,
a następnie oparła się na łokciach. James do niej podszedł i chwycił się za
swojego penisa, które intensywnie potarł. Wolną dłonią załapał Lily za
pośladek, który odciągnął na bok. Wsadził w jej mokre wnętrze swojego twardego
penisa i załapał ją za biodra. Zaczął się energicznie poruszać, uderzając
jądrami o jej ciało. Lily odchyliła głowę do tyłu, wydając z siebie głośne
jęki. Rogacz złapał ją za włosy i pociągnął jeszcze bardziej do tyłu jej głowę.
Przyspieszył nieco swoje ruchy, a następnie załapał Lily za piersi. Ugniatał
je, masował i bawił się jej sutkami. Złapał je w dwa palce i odciągał, a
następnie puszczał. Po kilku chwilach przesunął dłonie po bokach Gryfonki i
złapał ją za pośladki, zaciskając na nich palce. Kilkukrotnie klepnął ją w jeden
i w drugi pośladek. Po kilku minutach zacisnął zęby, odchylił głowę do tyłu, a
z jego gardła wydobył się zdławiony jęk. Gdy tylko James wtrysnął w cipkę Lily,
ta także wydała z siebie długi jęk spełnienia.
Oboje siedzieli w
basenie, patrząc przed siebie na witraż, przez które przebijały się płomienie
słońca.
- Wiem, że będziesz
dobrym ojcem – powiedziała Lily, ni stąd ni z owąd, zaczynając nowy temat –
Dlatego chętnie będę miała z tobą dzieci.
James się uśmiechnął,
nachylił i pocałował swoją dziewczynę. Harry nie był zaskoczony, że znów został
porwany przez następne wspomnienie. Interesowało go co tam zobaczy. Liczył na
to, że ujrzy swoje rodzeństwo. Bardzo tego pragnął.
Pojawił się w jakimś
niezwykle jasnym pomieszczeniu. Jednak po chwili stwierdził, że to nie jest
żadne pomieszczenie. Nie można nazwać tego także terenem. Najlepszym
określeniem byłoby przestrzenią. Tylko trudno było stwierdzić jaką
przestrzenią.
Harry zamrugał ze
zdumienia. Biała powierzchnia zafalowała i pojawiły się różne sceny walki. Widział
jak jego ojciec ściana głowy jakimś wampirom. W innej scenie widział jak jego
matka używa Avada Kedvry i zabija
jakiegoś bezimiennego czarodzieja. Widział jak Remus i Syriusz o coś zawzięcie
się kłócą z Dumbledore’em. Widział wystraszonego Glizdogona, nad głową którego
latały różnego rodzaju zaklęcia. Zaczął się zastanawiać nad sensem tego
wspomnienia, o ile można było to tak nazwać. Za dużo na raz pojawiały się tutaj
wspomnienia. Nie było jednego, a konkretnego jak w poprzednich, a całe multum.
Harry zaczynał miał już tego dość. Pragnął jedynie poznać imiona swojego
rodzeństwa. Co prawda, nie podobało mu się, że jego brat albo siostra jest
również dzieckiem Snape’a, ale mógł to zaakceptować.
- Skoro tu jesteś, na
pewno Remus albo Syriusz uznali cię za wyjątkowo dojrzałego – usłyszał jakiś
głos.
Gwałtownie się
odwrócił. Zrobił to tak szybko, że poczuł jak kości trzeszczą mu w karku.
Skrzywił się lekko, a następnie pomasował kark, aby złagodzić ból. Dopiero po
tej czynności, spojrzał na dwójkę osób, które stały przed nim. Zabrakło mu
tchu. To byli jego rodzice.
- Mamo? Tato? –
wyszeptał, jakby nie mógł uwierzyć w to, co widzi.
Harry się zdziwił, gdy
rodzice nie odpowiedzieli na jego pytanie. Wyglądali jakby byli ślepi. Patrzyli
gdzieś obok niego. Harry nie bardzo rozumiał dlaczego tak dziwnie się
zachowują.
- Nie wiem czy
cokolwiek mówisz, Harry, ale wiedz, że i tak cię nie usłyszymy. Jesteśmy tylko…
nazwijmy to… projekcjami – powiedziała jego matka – Nie widzimy ciebie i nie
słyszymy. Jedyne co możesz zrobić, to posłuchać co mamy ci do powiedzenia.
Harry westchnął z
rezygnacją. Od zawsze pragnął mieć rodziców. Ron nawet nie miał pojęcia jak mu
zazdrościł tak licznej rodziny.
- Prawdopodbnie zabił
nas Voldemort albo śmierciożercy – rzekł James – Dumbledore doskonale wiedział,
że przepowiednia sprawi, że Voldemort zaatakuje nas i Longbottomów. Jednak, jak
słusznie zauważył Syriusz, nie zrobi nic, aby nas chronić. Tylko udawał.
- Nie martw się o nas –
dodała jego matka – Nie jesteś sam na tym świecie. Liczę na to, że Dumbledore
spełnił naszą prośbę i wychowali cię Remus wraz z Syriuszem.
Harry zmarszczył brwi.
Remus z Syriuszem? Gdyby znała prawdę pewnie by pozbawiłaby godności
Dumbledore’a. Tak przynajmniej sądził Harry. Jego rodzice na pewno w grobie się
przewracali, gdy zobaczyli gdzie go oddał Dumbledore i kto nim się opiekował.
- Jestem pewny, że
obejrzałeś wspomnienia – rzekł James – Wiedz, że masz dwie siostry i brata.
Jedna siostra, która jest córką i Daphne, nazywa się Amanda Daphne. Druga twoja
siostra, która jest córką Snape’a i Lily, nazywa się Aurora Lily. Ona ma brata
bliźniaka Tony’ego Severusa. Wszyscy są od ciebie o trzy lata starsi.
James machnął krótko
dłonią, a powietrze zafalowało i pojawiły się zdjęcia trójki osób – dwóch dziewczyn
i jednego chłopaka. Pod każdym ze zdjęć były napisane imiona, które wcześniej
wymienił ojciec Harry’ego. Amanda miała bardzo ładną cerę. Wręcz jej piękno
uderzało go. Jej twarz była lekko zaokrąglona, co powodowało, że była bardziej
atrakcyjna niż większość jej rówieśniczek. Miała długie blond włosy, które
sterczały na czubku – cecha charakterystyczna Potterów. Jej oczy miały szary
kolor i były o wiele większe niż u jakiekolwiek dziewczyny jaką Harry dotąd
poznał. No może nie licząc Luny.
Następną osobą, na
którą spojrzał był Tony. Miał ziemistą cerę, tak samo jak Snape, ale oczy
odziedziczył po Lily. Były niezwykle zielone. Tak samo jak u Harry’ego. Jego
czarne włosy były krótko przystrzyżone, co powodowało, że był bardzo elegancki.
Na Aurorę spojrzał na
samym końcu. Były idealną kopią Lily. Długie kasztanowe włosy, zielone oczy i
ten niezwykle olśniewający uśmiech. Na zdjęciu mrugała niezwykle intensywnie i
zalotnie. Harry pomyślał, że Snape’a na pewno to denerwuje.
- Harry, musisz
wiedzieć, że liczyliśmy się z tym, że nas zabraknie i nie będziemy mogli cię
wychować – powiedziała Lily.
- Dlatego stworzyliśmy
to wspomnienie – dodał James – Dzięki niezwykłym umiejętnościom Remusa, twoi
siostra i brat wyglądają tak jak w twoich czasach, a nie jak my żyliśmy.
- Oboje z Jamesem
liczymy na to, że poznałeś swoje rodzeństwo. Oboje sobie tego życzyliśmy –
powiedziała matka Harry’ego, lekko się uśmiechając – Niestety, doskonale wiemy,
że Dumbledore od kiedy pojawił się Voldemort, stał się ślepy i jedynym jego
celem jest zabicie Voldemorta. Jeśli uznał, że nie warto ci przedstawiać
rodzeństwa, to należy mu dać klapsa.
- Bardzo delikatnie to
ujęłaś, Liluś – rzucił James – W każdym razie… Harry, dać temu staremu
piernikowi popalić. On traktuje ludzi jak pionki. Wiem, że bez poświęceń nie ma
zwycięstw, ale on pragnie wygrać tę wojnę na samych poświęceniach, jakby
wierzył, że Voldemort się nawróci. Harry, zapamiętaj sobie jedno: nie każdy
zasługuje na drugą szansę.
- Już będziemy się żegnać,
Harry – powiedziała Lily, a jej postać i Jamesa zaczęły powoli zanikać – Nie bój
się o nas. Poradzimy sobie. I zawsze będziemy nad tobą czuwać.
Harry wypadł z
myślodsiewni i uderzył plecami o miękki materac swojego łóżka. W jego
zmrużonych zielonych oczach widać było czystą nienawiść. Zacisnął pięści. Jak
Dumbledore mógł mu to zrobić? Jakim prawem zadecydował, żeby on, Harry, nie
poznał swojego rodzeństwa? I dlaczego, do kurwy nędzy, Snape milczał przez tyle
lat na temat pokrewieństwa jego dzieci z nim?
Harry gwałtownie się
podniósł. Wiedział, że jest późno w nocy, ale nie miał zamiaru zostawić tej
sprawy do rana. Zeskoczył z łóżka i szybkim krokiem ruszył ku drzwiom, gdy…
- Harry, po ci ten
sztylet? – usłyszał szept Rona.
Harry zamrugał ze
zdziwienia i spojrzał na sztylet w swojej dłoni. Kiedy złapał ten sztylet? I co
nimi miałby nim zrobić? Czyżby aż tak jest wściekły na Dumbledore’a, że
zapragnął jego śmierci? Przynajmniej podświadomie.
- Nie mam pojęcia –
odpowiedział Harry, chociaż się domyślał po co go wziął.
- Coś się stało? –
zapytał Ron, jakby próbował zyskać na czasie i chciał uspokoić przyjaciela.
- Przed chwilą
obejrzałem wspomnienia Huncwotów i mojej matki – odpowiedział powoli Harry.
- I to spowodowało, że
złapałeś ten sztylet?
Harry spojrzał na
przyjaciela. Ron zawsze przy nim był. Owszem, czasem potrafili się pokłócić o
byle co, ale zawsze się godzili i wspierali nawzajem. Jeśli komuś nie powie co
widział, to zrobi jakąś głupotę, a Ron może coś mu poradzi. Chociaż w to
wątpił.
Harry usiadł
naprzeciwko rudowłosego i zaczął mu opowiadać o wspomnieniach jakie ujrzał.
Oczywiście nie wszystko. Pominął pikantne szczegóły i powiedział mu co zrobił
Dumbledore oraz kto jest ojcem dwójki z jego rodzeństwa. Ron cierpliwie
słuchał, a jednocześnie mrużył brwi w geście zastanowienia, jakby obmyślał
jakiś plan.
- Nie pójdziesz teraz
do Dumbledore’a – rzekł Ron.
- Ale…
- Nie przerywaj mi.
Wysłuchaj do końca – powiedział stanowczo Ron, nie dając dojść do słowa Harry’emu
– Wyślemy do Dumbledore’a Ginny i ona mu już przekaże odpowiednie ostrzeżenie.
Co się tyczy Snape’a… Cóż. Musimy poczekać aż odzyska przytomność. Wtedy na
spokojnie z nim porozmawiasz i dasz mu szansę na wytłumaczenie się. Chyba nie
chcesz pozbawić ojca swojego brata i siostrę.
- Dzięki, Ron –
powiedział z wdzięcznością Harry – Ale jak ich znajdziemy?
- Aurora i Tony na
pewno znajdują się pod opieką Snape’a, więc to nie jest problem. Ginny
wyciągnie od Dumbledore’a, gdzie jest Amanda. Jeśli nam nie powie, damy mu do
zrozumienia, że nie warto z nami zaczynać.
Wiedziałam że Snape ma dzieciaka z Lily! Ale byłam pewna że to harry :/ Fajne czekam na nexta!
OdpowiedzUsuńszok! Ale w pozytywnym znaczeniu, czekam na więcej!
OdpowiedzUsuńfajne
OdpowiedzUsuńmyślałem że tym dzieckiem będzie harry no ale się myliłem kiedy następna nota?
OdpowiedzUsuńFajna notka
Następną notkę postaram się opublikować do końca tygodnia
Usuń