Translate

środa, 1 stycznia 2014

07. Snape i jego zemsta

Harry szedł wraz z Ronem i Hermioną przez korytarze Hogwartu. Już ponad tydzień temu odbył się mecz między Gryfonami, a Ślizgonami. Jednak nadal większość szkoły żyło tym wydarzeń. Ślizgoni nie potrafili zrozumieć w jaki sposób przegrali, skoro ich zawodnicy posiadają najszybsze miotły w szkole, a Gryfoni ciągle przyjmowali gratulacje od uczniów z pozostałych domów. Snape nigdy nie należał do ludzi, którzy z pokorą przyjmują przegraną swojego domu, ale teraz był dosłownie wściekły. Gryfoni dostawali szlabany za byle co, a niektórzy nawet za niewinność. Zdarzało się, że jakiś Gryfon dostawał szlaban za to, że nie pomógł koledze w eliksirach. Harry przez to zaczynał czuć się coraz bardziej niepewnie na eliksirach. Liczył, że szybko to minie, ale Snape wyglądał jakby rzucono na niego jakąś złośliwą klątwę, która miała na celu utrudnić życie Gryfonom.
- Harry, Hermiona ostatnio mi powiedziała o twoim pomyśle – rzucił Ron.
- Tak – rzekł Harry – Poprosiłem ją, żeby to zrobiła. Uznałem, że jej bardziej będziesz słuchał. Co o nim sądzisz?
- To jest szalone – wyznał Ron – Wiesz co się stanie, jeśli ministerstwo to odkryje. Wszyscy skończymy w Azkabanie.
- Jeśli nas złapią – rzucił Harry, który nie miał zamiaru zrezygnować ze swojego pomysłu – Powiedz mi wprost: jesteś ze mną?
- No jasne, stary – rzekł Ron – Nie zostawię was samym sobie. Ktoś musi myśleć rozsądnie.
- Chyba nie mówisz o sobie? – zapytała Hermiona, a cała trójka rozśmiała się.
- Śmiejecie się z własnej głupoty? – rozbrzmiało pytanie, wypowiedziane drwiącym głosem.
Harry podniósł głowę. Przed nimi stała piątka Ślizgonów. Na ich czele stał Draco Malfoy z pogardliwym uśmiechem na twarzy i skrzyżowanymi ramionami na klatce piersiowej. Tuż za jego plecami stali Crabbe i Goyle, co nie było dla trójki Gryfonów zdumieniem. Malfoy zawsze i wszędzie chodził z tą dwójką. Jednak obecność Notta i Zabiniego była nieco zadziwiająca. Nott raczej trzymał się ze starszymi Ślizgonami, a Zabini był samotnikiem. Chociaż zawsze stanął za kolegą z domu Slytherina.
- Z własnej głupoty? – zapytał Harry – Raczej z głupoty twojego ojca. Mając nad nami przewagę, nie potrafił wygrać. Co za wstyd.
Malfoy wykrzywił twarz w grymasie złości i zacisnął pięści, robiąc krok w stronę Harry’ego, który także zrobił krok w stronę Ślizgona. Reakcja Gryfona zachwiała pewnością siebie Draco, który delikatne drgnął w tył.
- Mów sobie, co chcesz, Potter – warknął Malfoy i splunął pod nogi Harry’ego – Gdyby nie Dumbledore i jego Zakon, ty, ci zdrajcy krwi, Weasley’owie, ten idiota Longbottom, ta wariatka Lovegood i ta szlama Granger, byście nie żyli.
- Naprawdę? – zapytał Harry, zerkając znacząco na Rona, który wyglądał jak rozwścieczony byk – Może i masz rację. Ale nie zmienia to faktu, że śmierciożercy pod dowództwem twojego ojca i tej idiotki Bellatriks nie potrafili z nami sobie poradzić. A gdy przybył Dumbledore to było już za późno.
- Uważasz się za lepszego ode mnie, Potter? – warknął Malfoy, robiąc krok do przodu.
- To nie jest sztuka – rzucił pogardliwie Harry – Byle głupiec jest od ciebie i twojej rodziny lepszy.
- Powtórz to!
- A co głuchy jesteś? – zapytał Harry, podnosząc środkowy palec, pokazując wulgarny znak – Tyle dla ludzi znaczycie, więc pierdol się.
- Jeszcze za to oberwiesz, Potter – warknął Crabbe.
Harry był tym zdumiony. Ani Crabbe ani Goyle nigdy nie odzywali się w obecności innych uczniów niż Ślizgoni. Teraz jednak to się zmieniło. I to było zadziwiające, ale nie na tyle, aby wpadł w długotrwałe zdumienie.
- Świetnie – rzucił Harry – Tu i teraz.
- Nie jesteśmy głupcami, Potter – warknął Malfoy.
- Tchórz – mruknęła cicho Hermiona, ale nie na tyle cicho, aby nie usłyszeli ją Ślizgoni.
- Zamknij pizdę, szlamo – warknął Malfoy, wskazując na nią palec – Zobaczysz. Skończysz jako kurwa śmierciożerców.
Ron wyskoczył do Malfoy’a jak wąż. W mgnieniu oka znalazł się przy Ślizgonie i uderzył go w twarz. Malfoy padł na ziemię z krwawiącym i połamanym nosem. Goyle uderzył Rona w policzek, posyłając go na posadzkę. Harry od razu do niego wystartował i uderzył łokciem w brzuch, a następnie kolanem wybił mu dwa zęby. Widząc to Nott odwrócił się i pobiegł w głąb korytarza, a Harry skrzyżował pięści z Zabini, gdy Ron bił się z Crabbe’em.
Crabbe wymachiwał rękoma jak małe dziecko, które nie wiedziało jak zaatakować. Ron z dziecinną łatwością robił uniki. Kątem oka zobaczył jak Goyle podnosi się i rusza na niego z podniesioną ręką oraz bojowym okrzykiem. Rudowłosy szybkim kopniakiem w kostkę Crabbe sprawił, że ten stracił równowagę i runął na ziemię jak kłoda drewna. Ron od razu skoczył ku Goyle’owi. Ugiął kolana, co sprawiło, że wyglądał jakby stał się o połowę mniejszy. Wystawił przed siebie łokieć tak jak uczyli go Bill i Charlie. Trafił idealnie w przeponę Ślizgona. Goyle złapał się za boki i padł na kolana z szeroko otwartymi ustami oraz rozszerzonymi oczami. Głośnymi dźwiękami próbował złapać oddech. Ron chwycił go za tył głowy i uderzył w szczękę. Goyle wylądował przy Malfoy’u, który wyglądał jakby sparaliżował go strach. Ron odwrócił się i znów zaczął walczyć z Crabbe’em. Zrobił unik przed ciosem i wyprowadził własny w szczękę Ślizgona. Goryl Malfoy’a podskoczył i się zachwiał. Ron złapał go za przód szaty, podskoczył i uderzył go z góry w policzek. Zdawała mu się, że usłyszał jak pęka jego szczeka. Uderzył jeszcze cztery razy w policzek i Crabbe stracił przytomność.
Ron odwrócił się, aby pomóc przyjacielowi, ale został powstrzymany przez czyjeś ręce. Na środku korytarza stali Zabini i Harry. Obaj mieli zakrwawione i zaczerwienione od ciosów twarze. Ich szaty leżały pod nogami uczniów, którzy przez ten czas się zebrali. Rudowłosy przyjaciel Harry’ego pomyślał, że zebrała się cała szkoła. Zarówno Harry jak i Zabini mieli nagie torsy, a ich koszulki były w strzępach. Przynajmniej tak można było stwierdzić po kawałkach materiałów wokół ich stóp. Ron zauważył, że Neville i Dean trzymają Ginny i Lunę, które próbowały wyrwać się z ich uścisków, aby pomóc Harry’emu. Sam także chciał pomóc przyjacielowi.
- Harry powiedział, że sam z nim będzie walczył – usłyszał głos Seammusa za swoimi plecami, który go trzymał.
Dwójka chłopaków skoczyła ku sobie. Harry wyprowadził prosty cios, przed którym zrobił unik Zabini. Ślizgon znalazł się za plecami Gryfona. Podskoczył i kopnął go w lewę ramię. Ręka Harry’ego wygięła się w nienaturalny sposób, a sam czarnowłosy zacisnął zęby i oczy, aby znieść ból. Odwrócił się szybko do Zabiniego i kopnął go stopą w kolano, które pękło. Ślizgon padł jak kłoda na posadzkę. Harry podskoczył i zaczął powoli lądować na przeciwniku, gdy ten przeturlał się po ziemi, robiąc unik. Sporo problemów sprawiło mu wstanie z ziemi, ale w końcu mu to się udało.
- Jeśli myślisz, że łamiąc mi kolano uzyskałeś przewagę to się mylisz – rzekł Zabini i uniósł się w powietrze, zadziwiając wszystkich.
- Też tak umiem – stwierdził Harry i również zawisł w powietrzu – Dobrze. Pożartowaliśmy sobie, a teraz zacznijmy poważną walkę.
Obaj wystartowali do siebie. Ich ramiona minęły się w powietrzu i nawzajem uderzyli w policzki. Obaj wypluli odrobinki śliny wymieszane z krwią, a następnie zaczęli wymieniać ciosy, które z każdym ruchem przybierały na sile i szybkości. Zdawało się, że wymiana ich ciosów tworzy iskry. Obaj zamachnęli się i uderzyli w swoje pięści. Cofnęli się i już mieli ponownie zaatakować, gdy rozgrzmiał huk. Obaj przerwali walkę i zerknęli w bok. To był Snape, którego przyprowadził Nott. Przez tłum uczniów przepychał się Dumbledore wraz z McGonagall i kilkoma innymi nauczycielami.
Nauczyciele stali jak wryci przyglądając się Harry’emu i Zabiniemu, którzy unosili się w powietrzu. W korytarzu była taka cisza, że aż zaczęła napierać na bębenki.
- To koniec pierwszej rundy? – zapytał Harry – Jakby pan nie wiedział, profesorze Snape, używa się do tego gongu.
- Racja – rzucił Zabini – To co? Pół minuty przerwy i druga runda?
- Nie śmieszą mnie wasze żarty – warknął Snape – Mugolska walka w środku Hogwartu? Zgłupieliście?! – krzyknął, co wywołało zdumienie wśród pensjonariuszy Hogwartu.
- Używamy przecież magii – zauważył Harry – Zresztą… Zarówno ja jak i mój przeciwnik, Blaise, dobrze się przy tym bawimy – skinął głową w stronę Ślizgona, okazując mu w ten sposób szacunek. Zabini był tym tak zdumiony, że przez moment wpatrywał się w Harry’ego jakby wyrosły mu czułki na czole. Dopiero po chwili skinął mu z równie wielkim szacunkiem głową. Gryfon nigdy żadnemu Ślizgonowi nie okazał szacunku, a teraz to zrobił na oczach uczniów i nauczycieli. To wprawiło Zabiniego w pewną niepewność.
- Przybiegł do mnie pan Nott – zaczął mówić Snape, patrząc na Harry’ego i Zabiniego, aby po chwili zerknąć na Rona – Bardzo ciekawą informację mi przekazał. Otóż, powiedział mi, że pan Weasley zaatakował pana Malfoy’a, a następnie pan Potter uderzył pana Goyle’a i zaczął walczyć z panem Zabinim. Widzę, że to prawda. Potter, Weasley szlaban!
Odwrócił się i odszedł. Profesor McGonagall popatrzyła na dwójkę swoich podopiecznych z niedowierzaniem, a uczniowie żywo dyskutowali na temat pojedynku Harry’ego i Zabiniego, który ich zadziwił.
Hermiona zerknęła na zegarek. Nadszedł już czas, aby wprowadziła w życie swój plan. Powiedziała o wszystkim Ginny, która od razu stwierdziła, że to głupi pomysł. Jednak Hermiona była innego zdania. Czuła się winna, ponieważ Harry i Ron dostali szlaban za to, że stanęli w obronie jej godności. Mimo, że ją przelecieli, nadal ją szanowali. Bójka z Ślizgonami była na to największym dowodem. Zresztą… Ginny zapomina, że sama kiedyś oddała się facetowi, który miałby w tej chwili tyle lat ile Snape. Cóż, Hermiona także wylądowała w łóżku z Syriuszem.
Hermiona szła korytarzem drugiego piętra Grimnauld Place dwanaście. Miała już po wyżej uszu krzyków Harry’ego, który nie potrafił pogodzić się z tym, że nie informowano go o tym co jest podejmowane w związku z Voldemortem. Hermiona sama przed sobą musiała się przyznać, że także pragnęła poznać wszystkie szczegóły i bardzo ją denerwowało to, że członkowie Zakonu Feniksa traktowali ją jak dziecko. Zapomnieli co ona i jej przyjaciele przeszli. Pragnęła, aby w końcu zaczęli ją traktować poważne. To samo pragnął Harry. Tego była pewna, ale sądziła, że źle się do tego zabiera.
- Coś nie tak, Hermiono? – usłyszała głos Syriusza.
Gryfonka zatrzymała się. Była tak pogrążona w rozmyślaniach, że nie zauważyła kiedy dotarła pod drzwi pokoju Syriusza. Stał w samych bokserkach na progu. Hermiona nie potrafiła powstrzymać swojego wzroku przed tym, aby zlustrować go z góry na dół. Przegryzała przy tym wargę. Nie mogła oprzeć się pokusie. Jej grzeszna natura ciągnęła ją w stronę Syriusza i pragnęła z tym coś zrobić.
- Nie, nie – odpowiedziała po chwili – Wszystko w porządku.
Nie potrafiła powstrzymać westchnięcia. Zobaczyła, że na usta Łapy wpływa uśmiech zadowolenia. Jej rozsądek nakazywał jej powiedzieć mężczyźnie, aby nic sobie nie wyobrażał, ale żadne słowo nie przeszło jej przez usta. Zamiast tego oblizała wargi z wzrokiem utkwionym w kroczu Syriusza. Gdy Hermiona oglądała to wspomnienie później, wiedziała, że w każdy możliwy sposób pokazywała Syriuszowi, że go pragnie, a on to po prostu wykorzystał.
- Może wejdziesz? – zaproponował.
Hermiona bez słowa skorzystała z zaproszenia i po chwili znalazła się w pokoju Syriusza. Pamięta, że rozglądała się po nim, ale nie zapamiętała żadnych szczegółów, jakby ktoś wyczyścił z tego momentu jej pamięć.
Syriusz podszedł do Hermiony i przycisnął ją do ściany. Nie broniła się ani nie protestowała. Zamiast tego chwyciła go za policzki i pocałowała. Syriusz zdawał się nie być tym zaskoczony. Odwzajemnił z równą siłą ten pocałunek. Hermiona za żadne skarby nie mogła sobie przypomnieć kiedy Łapa zdjął z niej ubrania, ani kiedy ona zdjęła z niego bokserki. Następne co pamiętała było to, że oboje leżeli nadzy na łóżku. Syriusz leżał plecami na materacu, a Hermiona była na nim. Łapa lizał jej cipkę, mocno ściskając jej pośladki i wkładając język do jej mokrego wnętrza. W tym czasie Hermiona energicznie poruszała głową, trzymając w ustach jego kutasa. Lewą dłonią masowała jego jądra, a prawą energicznie poruszała po kutasie. Hermiona jest pewna, że wówczas po raz pierwszy ukazała się jej wyuzdana natura, a potem Harry sprawił, że od czasu do czasu miała ochotę na ostry seks i nie potrafiła tego przezwyciężyć. Zresztą… Chyba nie miała ochoty.
Syriusz nagle rzucił Hermionę na plecy, a sam stanął przy łóżku. Chwycił ją za uda i przysunął do siebie.
- Twój „francuski” jest doskonały – stwierdził Syriusz z psotnym uśmiechem – Teraz sprawdźmy jak bardzo ciasna jesteś.
Syriusz potarł kutasa o jej krocze, a następnie włożył w jej mokre wnętrze. Hermiona wygięła ciało w łuk i głośno jęknęła. Łapa chwycił ją za kostki i podniósł jej nogi do góry, a następnie złączył. Zaczął powoli poruszać się w przód oraz w tył. W rytm jego ruchów ciało Hermiony podrygiwało, a jej piersi skakały jak piłki kauczukowe. Syriusz z każdą kolejną chwilą poruszał się coraz szybciej aż w końcu z każdym mocnym ruchem uderzał jądrami w jej pośladki, które w mgnieniu oka zrobiły się czerwone. Hermiona nadal wyginała ciało w łuk, głośno jęcząc i od czasu do czasu przegryzając wargę. Przez kilka minut bawiła się swoim twardymi sutkami i ugniatała swoje piersi, a Syriusz wydawał z siebie coraz głośniejsze jęki. W pewnym momencie oczy Hermiony stały się pół przytomne i wydała z siebie jęk spełnienia. Syriusz zrobił jeszcze parę szybkich ruchów i wytrysnął spermę w mokrą cipkę Hermiony.
Gryfonka otrzęsła się ze wspomnień. Czasami się zastanawiała czy to był jej najlepszy seks? Nie była tego pewna, ale wiedziała, że to była najwspanialsza chwila tamtego lata.
Hermiona stanęła przed lustrem. Postanowiła sprawdzić czy dobrze wygląda, zanim wyruszy do gabinetu Snape’a. Była ubrana w zielony biustonosz z przezroczystego materiału. Przez materiał doskonale widać było jej sutki. Z tego samego materiału o takim samym kolorze miała figi. Czuła, że przyciągnie to uwagę Snape’a. W końcu w całej okazałości było widać jej cipkę. Miała na sobie także zielone pończochy z herbem Slytherinu. Zdumiała się, gdy ujrzała je w sklepie wysyłkowym. Zamówiła je, gdy chłopcy dostali szlaban. Wówczas przyszedł jej do głowy ten szalony pomysł. Założyła też zielone szpilki. Snape na pewno doceni to, że ubrała się w barwy jego domu. Narzuciła na siebie szkolną szatę i wyszła.
Idąc korytarzami Hogwartu nie czuła strachu przed tym, co miała zamiar zrobić. Odczuwała podniecenie, które wzrastało z każdym krokiem. W myślach prosiła Merlina, aby nie była na tyle mokra, aby Snape rozpoznał jej podniecenie. W sumie był mistrzem leglimencji, więc nie potrzebował zbyt wiele, aby rozpoznać jej podniecenie. Zatrzymała się przed drzwiami do gabinetu Snape’a i wzięła głęboki oddech. Delikatnie przegryzła wargę, wyobrażając sobie co z nią zrobi hogwardzki mistrz eliksirów. Nie mogła się tego doczekać.
Po cichym zaproszeniu weszła do środka. Jak się spodziewała, prócz Snape’a i dwójki jej przyjaciół, nie było tutaj nikogo. Harry i Ron przepisywali jakieś pożółkłe pergaminy. Snape natomiast stał nad ich głowami jak kat i uważnie pilnował.
- Co panią tu sprowadza, panno Granger? – zapytał Snape, przechodząc do swojego biurka, gdzie mógł stanąć naprzeciwko Gryfonki.
- Chyba się pan domyśla – rzuciła w odpowiedzi Hermiona.
- Tak – przyznał Snape – Jednak, jeśli pani tego nie zauważyła, Potter i Weasley pobili Ślizgonów. Nie mogę ich puścić.
- Za odpowiednią cenę mógłby pan zapomnieć o tym szlabanie – Hermiona nie dawała za wygraną.
- Chcesz mnie przekupić, Granger? – zapytał Snape – Nie masz tyle złota.
- Kto mówi tu o pieniądzach? – zapytała Hermiona z zalotnym uśmiechem i figlarnie mrugnęła do nauczyciela.
Snape rozszerzył oczy ze zdumienia. Po chwili lekko się uśmiechnął, rozumiejąc co ma na myśli uczennica. Na ułamek sekundy widać było w jego oczach błysk podniecenia i pożądania. Hermiona mogłaby się założyć, że przypomniał sobie, swoje młode lata.
- Cóż… Muszę przyznać, że jedno z was oddając mi się w naturze może sprawić, że zapomnę o szlabanie – rzekł Snape.
- To miło z pana strony, ale ja nie jestem ciepły – rzucił Harry.
- O czym ty mówisz, Potter? – zdziwił się opiekun Ślizgonów.
- No… Wolę dziewczyny, jeśli pan nie zrozumiał – rzucił Harry.
- Nie o ciebie mi chodzi, Potter.
- To ulżyło mi – rzekł Gryfon i spojrzał na Rona – Wybacz mi, Ron, ale profesor chyba na ciebie ma chrapkę.
Ron momentalnie zbladł.
- To nie jest śmieszne, Potter – warknął Snape i wskazał na Hermionę – Granger będzie tą osobą. Ale wkurzyłeś mnie, dlatego ty i Weasley będziecie patrzeć – Ron i Harry wymienili przestraszono spojrzenia, a Snape spojrzał na Hermionę, która poczuła się nieco niepewnie. Domyślała się, że Harry i Ron o tym się dowiedzą, ale żeby na to patrzeć? To była lekka przesada – Albo tak albo oni nadal będą odrabiać szlaban? Do ciebie należy wybór, Granger.
Hermiona spojrzała na wystraszonych chłopaków, a następnie na Snape’a z wygłodniałym wzrokiem. Sądziła, że już dawno nie zamoczył, więc wykorzysta ją maksymalnie. Nie chciała, aby jej przyjaciele na to patrzyli, a z drugiej strony to przez nią tutaj są, chociaż nie musieli.
- Jaka jest twoja decyzja? – zapytał ponaglająco Snape – Szybko się decyduj, bo zaraz zmienię decyzję – zablefował. Bardzo pragnął posiąść Hermionę, ale skutecznie to ukrywał. Przez lata obok niego przechodziły seksowne nastolatki, ale skutecznie walczył ze swoim pożądaniem. Jednak nie mógł odmówić, gdy przytrafiła mu się taka okazja.
- Zgoda – odpowiedziała pewna siebie Hermiona – Nie będę ukrywać, że nie podoba mi się to, że Harry i Ron będą na to patrzeć, ale dostali szlaban przeze mnie, więc muszę ich z tego wyciągnąć.
- Doskonale – rzekł Snape i szybko machnął dwukrotnie różdżką. Zanim Harry bądź Ron zdążyli zrobić unik, srebrne promienie trafiły w ich klatki piersiowej. Jakaś niewidoczna siła posadziła ich na krzesła i przesunęła pod ściany, a następnie pojawiły się złote łańcuchy, które spętały ich ramiona oraz nogi. Po ułamku sekundy ze ścian wyrosły kamienne ramiona, która trzymały ich za policzki i skierowały ich oczy w stronę Snape’a oraz Hermiony.
- Dobry jest – rzucił Harry – Nawet oczu nie mogę zamknąć.
- Mam nadzieję, że da za to kilka punktów Gryfonom – rzekł Ron.
- Marzenie ściętej głowy – stwierdził Harry.
Snape odłożył różdżkę na biurko i się o nie oparł. Hermiona sprawnym ruchem zrzuciła z siebie szkolną szatę, pokazując swoje „właściwe” odzienie na tą sytuację. Wzrok Snape zrobił jeszcze bardziej wygłodniały, jakby zwierzęcy. Gryfonka podeszła do nauczyciela i położyła dłonie na jego klatce piersiowej. I tu zaczęły się schody. Nie wiedziała co ma teraz robić. Co innego było pieprzenie się z Ronem i Harrym, a co innego ze Snape’em? Z przyjaciółmi wiedziała co robić, teraz nie miała pojęcia.
Mistrz eliksirów wyczuł niepewność uczennicy. Bez wahania włożył dłoń w jej majtki i od razu wsadził dwa palce w jej cipkę. Kilka mocnych sprawnych ruchów sprawiło, że wnętrze Hermiony, która cicho pojękiwała, było mokre. Snape uśmiechnął się drapieżnie. Dawno nie miał żadnej kobiety. Szczególnie tak młodej. Obiecał sobie, że sprawi, aby do niego wracała po więcej. Tego chciał i pragnął.
Snape ściągnął figi Hermiony na wysokość ud. Wsadził w jej mokrą cipkę trzeci palec, a wolną dłonią zaczął się bawić jej piersiami, ukrytymi po cieniutkim materiałem stanika, chociaż mogłaby go nie mieć i nikt by nie zauważył różnicy. Hermiona wydała z siebie głośniejszy jęk, zaciskając palce na jego klatce piersiowej, odchylając głowę do tyłu i zamykając oczy, a na jej policzkach pojawiły się czerwone plamy. Mistrz eliksirów uśmiechnął się z zadowolenia. Jego ruchy stały się silniejsze, choć mniej intensywne, ale nie przeszkadzało to, aby Hermiona jęczała równie głośno co przed chwilą.
- No kolana – rzekł Snape.
To nie była prośba, to był rozkaz. Hermiona jeszcze nigdy u żadnego ze swoich kochanków nie usłyszała rozkazu. Owszem, z zasady to oni przejmowali inicjatywę, ale nigdy sama nie chciała jej mieć. Wolała, aby jej kochankowie byli górującą stroną.
Hermiona posłusznie wykonała rozkaz, chociaż nie spodobał jej się jego ton. Snape chwycił za różdżkę i machnął nią krótko, wykonując półokrągły ruch. Pojawiły się dwa penisy. Jeden z impetem wszedł w odbyt Hermiony, co spowodowało, że krzyknęła, a drugi w jej cipkę. Wówczas Gryfonka wydała z siebie jeszcze głośniejszy okrzyk. Harry i Ron już przestali być wszystkim przerażeni, a zaczęli odczuwać podniecenie. Obaj chętnie by dołączyli do pary.
- A teraz… rozepnij moje spodnie – rzekł Snape, odrzucając swoje szaty – Zębami – dodał, gdy Hermiona sięgnęła dłońmi do jego krocza. Gryfonka spojrzała na niego ze zdumieniem, ale mistrz eliksirów był nieugięty – Chcę, abyś to zrobiła jak dziwka.
Hermiona miała ochotę coś odpowiedź na tę obrazę, ale okrzyki podniecenia, które wydobywały się z jej ust nie pozwoliły na to. Powoli nachyliła się i wzięła między wargi konik rozporka. Rozpięła zamek, a następnie dziwną gimnastyką języka udało jej się rozpiąć klamrę paska. Najtrudniej jej było z odpięciem guzika spodni. Próbowała i zębami i językiem i ustami, ale sprawiało jej to dużo problemów. W końcu po wielu nieudanych próbach udało jej się odpiąć guzik. Gryfonka sięgnęła dłońmi do bioder nauczyciela i chwyciła za krawędzie jego spodni. Powoli zaczęła je opuszczać i zerknęła na Snape’a, jednak z jego strony nie nastąpił żaden protest. Wyglądał jak zwierzę, które upolowało dawno obserwowaną ofiarę. I Hermiona czuła się jego ofiarą. Zresztą… Pomogła mu w tym polowaniu.
Hermiona chwyciła oburącz za kutasa Snape i zaczęła energicznie poruszać rękoma, aby po chwili ucałować jego czubek. Delikatnie polizała i wsadziła sobie do ust, aż do samej nasady. Snape chwycił ją obiema rękoma za głowę i zaczął energicznie poruszać biodrami, uderzając jądrami o jej brodę. Hermiona chwyciła się za piersi i zacisnęła na nich palce. Z każdą kolejną chwilą czuła ogromne podniecenie. Nie dość, że w ustach miała twardego penisa Snape’a, to jeszcze dwa kolejne wyczarowane przez nauczyciela penetrowały ją. Nie wiedziała jak długo jeszcze wytrzyma, ale czuła że jej orgazm zbliża się wielkimi krokami.
Mistrz eliksirów machnięciem różdżki usunął oba penisy, wyjął swojego z ust Hermiony i ją podniósł. Zdjął z niej majtki i potarł nimi o jej mokrą cipkę, a następnie włożył do ust. Gryfonka wytrzeszczyła oczy. Zdarzało się, że oblizywała ze swoich soków palce, ale nie miała jeszcze własnych majtek w ustach. Snape jakby nie zauważył jej zdumienia. Chwycił ją za lewą nogę i podniósł. Położył ją na swoim barku i włożył swojego kutasa w jej cipkę. Hermiona wydała z siebie zdławiony jęk, a nauczyciel odciągnął jedną miseczkę jej stanika pod jej pierś i zaczął wykręcać oraz ciągać sutka. Zaczął energicznie poruszać biodrami, wchodząc w nią mocno aż po samą nasadę swojego kutasa. Zdławione jęki Gryfonki zrobiły jeszcze głośniejsze, gdy nauczyciel włożył dwa palce w jej odbyt. Z każdym kolejnym ruchem Snape oddychał coraz ciężej, a Hermiona nie potrafiła już powstrzymać się i wydała z siebie długi jęk spełnienia.
Snape z powrotem pchnął ją na ziemię. Wyjął z jej ust majtki i wsadził w nie swojego twardego penisa. Jedną ręką przytrzymał jej głowę, a drugą zaczął pocierać o swojego kutasa. Po kilku minutach głośno jęknął i wytrysnął, napełniając policzki Hermiony swoim nasieniem. Gryfonka nie była w stanie przełknąć na raz całej spermy, więc część z niej została na penisie nauczyciela i na jej brodzie. Mistrz eliksirów wytarł spermę z jej brody i swojego kutasa, a potem rzekł, podając jej majtki:
- Zliż.
Hermiona posłusznie to zrobiła. Patrząc mu w oczy, zbierała językiem jego spermę. Snape szeroko się uśmiechał, patrząc na to.
- Czy jesteśmy już wolni? – zapytała Hermiona, ubierając się.
- Tak – rzekł Snape – Umowa to umowa. Koniec szlabanu.
Hermiona szybko wyszła. Snape przez moment patrzył za nią, ale nagle poczuł zimne ostrze na swojej szyi.
- Hermiona zgodziła dać ci dupy – usłyszał cichy głos Harry’ego, który przyprawił go o dreszcze – Niech się ktoś o tym dowie, a to ostrze znajdzie się w twoim gardle.

Harry i Ron wyszli, a Snape patrzył na ich plecy z lekkim strachem. Nie mógł zrozumieć czego tak się bał?

6 komentarzy:

  1. Eh ta Hermiona... super!
    A nie pomyliłeś się w oznaczeniach ? To nie powinna być 6?

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie, ponieważ "Puchar Quidditcha 2" według kolejności wydarzeń w historii jest przed "Snape'em i jego zemstą". Po prostu para Snape + Hermiona bardziej mi pasowała do tej historii niż do "Pucharu Quidditcha 2", a proszono mnie o tę parę, więc ją umieściłem. Cóż . . . To, że umieściłem część "Snape i jego zemsta" przed "Pucharem Quidditcha 2" oznacza tylko, że pragnąłem spisać jak najszybciej swoje pomysły, które przyszły mi do głowy.

    OdpowiedzUsuń
  3. Snape zabawiający się z hermioną na oczach chłopaków było zajebiste!

    OdpowiedzUsuń
  4. Super! Bardzo mi się podobało, jeżeli nie masz nic przeciwko, dodałam Twój blog do obserwowanych. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Proszę bardzo. Dla mnie to nie stanowi żadnego problemu.

      Usuń