Translate

niedziela, 24 listopada 2024

Źródło Mocy 5

 

Rozdział 5

Harry powiedział Ginny i Lunie, że Susan opowiedziała mu o swoim gwałcie. Nie zdradził żadnych szczegółów. Nie miał na to ochoty i uważał, że to nie on powinien mówić dziewczynom o tej tragedii. Zarówno Ginny jak i Luna uznały, że ma rację. Jeśli Susan będzie chciała im opowiedzieć o swojej tragedii, wysłuchają ją, ale nie miały zamiaru naciskać.

W poniedziałek, po bardzo udanym weekendzie Harry otrzymał list. Dostawał mało listów, więc był zdziwiony. Nie licząc listów od ministerstwa i jakiś natrętnych fanów, na które nie odpowiadał. Ten był inny. Był od matki Daphne, Cereus. Harry korzystając z tego, że większość uczniów jest zajęta posiłkiem w Wielkiej Sali, przeczytał go.

Drogi Harry,

Wybacz mi tę poufałość w liście, ale nie wiedziałam jak do ciebie się zwracać. Mam nadzieję, że nie przeszkadza ci to ani nie obraża.

Przechodząc do konkretów. Moja córka, Daphne, poinformowała mnie o twojej propozycji. Myślę, że należy wyjaśnić pewną kwestię. Jak zapewne wiesz, nasza rodzina od wieków starała się zachować neutralność. Ja i mój mąż, Edmund, staraliśmy się podtrzymać tę tradycję. Niestety, mój mąż został zamordowany. Stało się to zaraz po powrocie Sam-Wiesz-Kogo. Okazało się, że śmierciożercy nie pozwolą nam zachować neutralności: albo jesteś z ich panem, albo przeciw niemu. To mi uświadomiło, że muszę zmienić sposób ochrony mojej rodziny. Myślę, że twoja propozycja jest odpowiednia.

Więcej szczegółów uzyskasz od Daphne. Proszę, żebyś z nią porozmawiał. Ona powie ci wszystko co chcesz wiedzieć. Liczę, że nie przestraszysz się.

Z pozdrowieniami,

Cereus.

P.S. Moje córki, choć do tego się nie przyznają, uwielbiają cię. Mam nadzieję, że wasza znajomość się rozwinie.

Harry nie tego się spodziewał po liście. Jasne, zakładał, że matka Daphne zdradzi mu jakiś sekret, ale nie sądził, że podzieli się z nim informacją o śmierci męża. Musiał jednak przyznać, że nie było tego widać po siostrach Greengrass. Nie okazywały bólu po stracie ojca. Nie był pewien czy to była wyćwiczona postawa czy może po prostu złe relacje z ojcem.

Problem ze spotkaniem z Daphne był taki, że lada moment miał odbyć się mecz Gryfonów z Krukonami. Harry w przeciwieństwie do Angeliny i Oliwiera nie zwiększał nagle ilości treningów przed meczem. Miał wszystko zaplanowane z góry. Co tydzień odbywał się jeden trening. Dopiero jakiś miesiąc przed zwiększał ilość ćwiczeń do dwóch razy w tygodniu. Drugim problemem okazały się ilość pracy domowej. Po nowym roku było jej dwa razy więcej. Przynajmniej Harry miał takie wrażenie. To sprawiało, że jego ilość wolnego czasu była ograniczona. Uważał też, że nie mógł ot tak powiedzieć Daphne, że muszą porozmawiać i odbędą od razu rozmowę. W końcu uznał, że wykorzysta Zgredka. Poprosił go, aby przekazał Daphne o jego chęci rozmowy i ustaleniu daty. Zadziałało. W sobotę, tydzień przed meczem z Krukonami umówił się z nią na rozmowę. Mieli się spotkać w szatni Gryffindoru tuż po treningu quidditcha.

Harry podczas treningu miał nieco podzieloną uwagę. Nie mógł w całości skupić się na treningu. Co chwilę jego świadomość zajmowana była przez nadchodzące spotkanie z Daphne. Na szczęście nie wpłynęło to na trening, który Harry uważał za udany.

Harry i Ginny zostali po treningu. Właściwie ociągali się, czekając aż wszyscy wyjdą. Ginny nieco szybciej przebrała się i wykąpała, a następnie czekała pod drzwiami do męskiej części szatni Gryffindoru. Gdy Ron zapytał co robi, odpowiedziała, że czeka na Harry’ego. Co w sumie było prawdą, ale nie całą. Gdy w końcu ostatni z maruderów graczy gryfońskiej drużyny quidditcha wyszedł, Daphne anulowała czar kameleona, który na siebie nałożyła.

-Wybacz, że tak długo trwało - powiedziała Ginny - Nasi koledzy z drużyny lubią jeszcze na świeżo podyskutować o treningu.

-Podejrzewam, że to przypadłość graczy quidditcha - rzuciła Daphne - Moi koledzy ze Slytherinu też bardzo późno wracają.

-Niewykluczone - przyznała Ginny.

Drzwi stanęły otworem i wyjrzał przez nie Harry. Nie fatygował się z ubiorem. Miał owinięty ręcznik wokół bioder i Daphne z przyjemnością przyjrzała się jego nagiemu torsowi, na którym widniał tatuaż.

-Czyli poszli - rzucił, bardziej stwierdzając fakt niż pytając - Do środka.

Daphne i Ginny weszły do męskiej szatni i od razu poczuły charakterystyczny zapach potu. Niezbyt przyjemny, ale obie zaakceptowały ten fakt. W końcu przed chwilą było tutaj paru chłopaków tuż po treningu. Gdy tylko weszły, Harry zamknął drzwi i stuknął w nie palce wskazującym prawej dłoni, a Daphne zauważyła jak falują. Od razu przypomniała sobie plotkę o dwójce jej rozmówców. W Hogwarcie twierdzono, że po tym jak wylądowali w Źródle Mocy potrafią rzucać zaklęcia bez użycia różdżki. Ciekawiło ją ile, ale uznała, że to będzie czas na takie pytania.

-No dobrze - rzucił Harry - Nie powinien nam nikt przeszkadzać.

-Czekaj - mruknęła Ginny i wyjęła flakonik z jakimś błękitnym eliksirem. Odkorkowała go i wylała kilka kropel na podłogę. Nieprzyjemny zapach potu natychmiast zniknął - Teraz jest lepiej - rzuciła z zadowolonym uśmiechem.

-Już? - zapytał Harry - Na [pewno wszystko?

-Na pewno.

Harry przez moment patrzył na Ginny. Lubiła go czasem zaskoczyć czymś nieoczekiwanym. Co prawda, mu zapach nie przeszkadzał, ale rozumiał że nie każdy jest w stanie znieść tego typu rzeczy.

-Daphne, Cereus do mnie ostatnio napisała - rzucił Harry - Przykro mi było czytać o twojej stracie, chociaż nie odniosłem wrażenia w tamtym okresie, że jesteś w żałobie. Przyznaje jednak, że sam miałem ciężki czas i nie zwracaliśmy na siebie uwagi.

-Miło z twojej strony - rzuciła Daphne - Nie to jest jednak celem naszego spotkania.

-Owszem.

-Ginny ostatnio dostatecznie dobrze wyjaśniła wasze stanowisko - rzuciła Ślizgonka i lekko skinęła w stronę rudowłosej - Muszę jednak wyjaśnić parę kwestii, które mogą być zbyt uciążliwe.

-Nie jesteśmy w urzędzie, Daphne - zaśmiał się Harry.

-Nawyk - rzuciła krótko - W każdym razie… Dopóki ojciec żył, nie byłyśmy, w sensie ja i Astoria, świadomi jak bardzo przeciwstawiał się kontraktom małżeńskim. Ojciec miał sporo wpływów i mógł je wykorzystywać w celu ochrony nas. śmierć ojca wiele zmieniła. Mama nie może nieustannie twierdzić, że jesteśmy za młode. W końcu obie z siostrą osiągnęliśmy już wiek, w którym wiele czystokrwistych rodzin wydaje swoje córki za mąż. I tak. Legalne jest , aby ślub się odbył gdy masz przynajmniej piętnaście lat. Mamie kończą się tylko opcje, ale także czas. Rodziny Crabbe i Goyle naciskają ją, abyśmy wraz z siostrą poślubiły ich synów. Co prawda, mama i tata także mieli kontrakt małżeński, ale znali się od najmłodszych lat i z czasem się w sobie zakochali. Mama nie chce, abyśmy wyszły za mąż jeśli przynajmniej nie polubimy naszego przyszłego męża. Dlatego twoja propozycja, Harry, jest nam bardzo na rękę.

-Z żadną dziewczyn nie mam kontraktu małżeńskiego - zauważył rozsądnie Harry - I nie mam zamiaru żadnego podpisywać. Znam o wiele lepsze sposoby na powstrzymanie potencjalnych idiotów, którzy myślą, że można bezkarnie zmuszać kogoś do takich rzeczy.

-Tak, domyślałam się - przyznała Daphne - Nie chcę cię do tego zmuszać. Tak naprawdę potrzebujemy ochronny przed tego typu zdarzeniami.

-Mów.

-Mama kazała ci przekazać, że jest gotowa oddać ci pod opiekę całą naszą trójkę.

-Awansowałem na niańkę - zaśmiał się Harry.

-Harry - upomniała go Ginny. Gryfon nie przypominał sobie, aby kiedykolwiek go upomniała. Chyba to był pierwszy raz.

-Daj spokój, Ginny, mały żart nikomu nie zaszkodził - zauważyła Daphne.

-Nie zawsze żart jest na miejscu - stwierdziła Ginny.

Harry zerknął na rudowłosą, uznając że wyjaśni z nią tę sytuację na osobności. Nie bardzo rozumiał dlaczego tak się zdenerwowała.

-Dobrze… Więc? Co dokładnie to znaczy? - zapytał Harry.

-Mówiąc wprost w zamian za ciała naszej trójki, mama chce żebyś nas chronił.

-Ciała? W tym sensie, tak?

-Dokładnie.

-Daphne, popraw mnie, jeśli się mylę - powiedział Harry, który mimo życia w świecie czarodziejów od jedenastego roku życia, wciąż nie do końca znał i rozumiał wszystkie zwyczaje - Jesteście wystarczająco bogaci, aby zatrudnić ochronę, a mimo tego oferujecie mi siebie w zamian za ochronę.

-Tak - potwierdziła - Mama doszła do wniosku, że to najlepsza opcja. Harry, wiem że wychowałeś się wśród mugoli i możesz nie wiedzieć o niektórych rzeczach. Albo ich nie rozumieć. Potterowie są jedną z najstarszych rodzin i mają powiązania z wieloma rodzinami czystej krwi. I chociaż są bardziej znanymi zdrajcami krwi niż Weasley’owie, Wielka 28 ich szanuje. Wiem, że może dla ciebie dziwne, ale większość śmierciożerców chętnie nawiązałaby z tobą kontrakt małżeński, gdyby nie rozkaz ich pana.

-Wielka 28? - zdziwił się Harry.

-Rody czarodziejów, którzy nie splamili się “brudną krwią” - powiedziała, nieco z obrzydzeniem, Ginny, a Harry wykrzywił twarz - Teoretycznie moja rodzina też powinna do nich należeć, ale my nigdy nie przejmowaliśmy się statusem krwi. Temu uważa się nas za zdrajców.

-Nie podoba mi się to, ale nie o tym - mruknął Harry - Więc? Skoro nazwisko Potter nie jest jedym z tej 28, czemu jest tak szanowane?

-Twoja rodzina zawsze słynęła z wielkich czynów - wyjaśniła Daphne - Nie ja powinnam ci to wyjaśnić, ale na przestrzeni wieków wśród twojej rodziny byli wybitni wojownicy, politycy czy wynalazcy. Prawdopodobnie jesteś najbogatszym czarodziejem w kraju. Plotka mówi, że mógłbyś kupić całą Wielką Brytanię.

-Tu chyba kogoś poniosła - stwierdził Harry, który uważał, że ma spore ilości złota, ale nie uważał, że aż tyle - Dobrze. Zatem, skoro jestem Potterem, moje słowo znaczy więcej niż pozostałych.

-Właściwie, biorąc pod uwagę co się działo w ostatnich latach, wielu uważa, że tylko z kaprysu trzymasz Knota na urzędzie.

-Jest w tym nieco prawdy - przyznał Harry.

-Dlatego moja mama uważa, że będziesz najlepszym kandydatem, aby odstraszyć od nas śmierciożerców - powiedziała Daphne - Zgadzam się z nią. Tak samo jak Astoria.

-Ok - powiedział Harry - Ostatnio odbyliśmy rozmowę na temat moich celów w tym roku - gdy tylko Harry o tym wspomniał, Daphne lekko się uśmiechnęła - Wiesz co chcę - dodał, wyjmując chokera z symbolem Slytherinu.

Daphne przyjrzała się chokerowi w dłoni Harry’ego. Już ostatnio ją zaciekawił. Nie miała zamiaru tego przyznać Harry’emu, ale włożył sporo wysiłku, aby uroki, które rzucił na niego działały. To nie było proste zakląć jakiś przedmiot, żeby działała długotrwale.

-Nie będzie mi przeszkadzać, noszenie go - przyznała Daphne, biorąc od Harry’ego chokera i zakładając na swojej szyi.

-Już o tym wspominałem ostatnio, nie będę wymagać, żebyś nosiła go cały czas - rzucił - Chociaż pozostałe dziewczyny nie zdejmują swoich wogóle.

-To przypieczętowało naszą umowę? - upewniła się Daphne.

-Tak.

Przez chwilę cała trójka milczała. Daphne sądziła, że Harry wykona pierwszy krok, ale dał jej swobodę. Jego wzrok sugerował, że to ona powinna podjąć odpowiednią decyzję. Daphne czuła, że nie zrobiłby nic, gdyby po prostu wyszła. Uznała jednak, że chce doświadczyć tego, co pozostałe dziewczyny.

-Może zrobimy to co chłopak i dziewczyna zwykle robią? - zapytała, sama zaskoczona swoją śmiałością. Zauważyła, że Ginny uśmiecha się do niej porozumiewawczo.

-Randka?

-Myślałam raczej o jej finiszu.

-Ok.

Harry podszedł do niej i objął ją, aby następnie pocałować. Daphne odwzajemniła pocałunek, łapiąc go szyję. Czuła jak jego dłonie przesuwają się po jej plecach. Wydała z siebie zdławiony pisk, gdy chłopak klepnął ją w pośladek i zacisnął na jej tyłku dłonie. Daphne oderwała się od niego i próbowała udawać, że się złości, ale nie mogła. Wydawało się jej, że to odpowiednia reakcja na obecną sytuację.

-Harry, mam wyjść? - zapytała Ginny.

-Myślę, że możesz być pomocna - rzucił żartem, a obie dziewczyny zachichotały.

Daphne domagała się pocałunku i Harry odpowiedział na niego. Gdy się oderwali, Ginny była tą, która pocałowała Harry’ego. Daphne przyglądając się jak dwójka Gryfonów się całowała, wspominała ostatni rok. Ginny miała rację. Daphne od jakiegoś czasu obserwowała Harry'ego. I dzięki temu zauważyła, że wzrok Harry’ego często podąża za rudowłosą. To, że Ginny obserwowała chłopaka od dawna było jasne, ale zainteresowanie w drugą stronę niekoniecznie. Jej rozmyślania zostały przerwane, gdy Ginny i Harry oderwali się od siebie.

-Zobaczmy - mruknęła Giny

Daphne nie bardzo zrozumiała o co chodzi Gryfonce. Nie było to pytanie, a raczej odpowiedź. Chociaż nie potrafiła zrozumieć na co. Zrozumienie przyszło chwilę później.

Ginny złapała Daphne za twarz i pocałowała. Z powodu różnicy we wzroście, musiała nieco podnieść pięty, aby sięgnąć warg Ślizgonki. Daphne była zaskoczona tym pocałunkiem, ale chętnie go odwzajemniła. Zanim zamknęła oczy pod wpływem pocałunku, uchwyciła podniecony wzrok Harry’ego. Spodobało to się jej. Odwzajemniła pocałunek, mimo że była nim zaskoczona. Był inny od pocałunku Harry’ego, który zaznaczał swoją dominację. O wiele bardziej delikatny i zachęcający do pogłębiania.

Gdy oderwała się od Ginny ze zdumieniem stwierdziła, że stoi nago. Tak samo jak rudowłosa. Od razu zauważyła, że obie są wyjątkowo wilgotne. Ich soki spływały po udach, powoli kierując się ku stopom. Ucieszyła się, że Ginny, tak samo jak ona, goli swoją cipkę. Zerknęła na Harry’ego, który uśmiechał się.

-Powiedz, Daphne, miałaś jakieś doświadczenie? - zapytał chłopak.

-Nie jestem dziewicą - odpowiedziała Ślizgonka od razu rozumiejąc o co dokładnie pyta - Ale nie straciłam swojego dziewictwa w normalny sposób.

-Normalny? - zapytał Harry, a Daphne dojrzała w jego spojrzeniu wściekłość i obawę.

-Ginny na pewno o tym słyszała… Rodzina Greengrass jest przeklęta - odpowiedziała Ślizgonka, uznając żę lepiej aby Harry niczego sobie nie wyobrażał - Starożytną i potężną.

-Słyszałam plotki. Jak każdy - przyznała Ginny - Ale nikt tak naprawdę nie wie jak działa tak klątwa.

-Członkowie rodziny Greengrass pragnął siebie. W seksualny sposób - przyznała Daphne.

Ślizgonka nieco ze strachem spojrzała na dwójkę Gryfonów. Obawiała się, że ujrzy w nich obrzydzenie do swojej osoby. Zamiast tego widziała szok i współczucie, co było dla niej dziwne. byli pierwszymi osobami, którym to wyznała. Zawsze bała się o tym mówić, ponieważ czuła, że ludzie zaczną się nią brzydzić. Nie oczekiwała współczucia.

-Przykro mi - rzucił po chwili Harry - Musiało być ciężko.

-I tak i nie - wyjaśniła Daphne - Razem z Astorią uznałyśmy, że wykorzystamy klątwę.

-W jaki sposób? - zaciekawiła się Ginny.

-Powiedzieliśmy rodzicom, że chcemy “poćwiczyć” i zobaczyć co nam się podoba, a co nie - przyznała - Ale dość o mnie. Mieliśmy się bawić, prawda? - zapytała ze zmysłowym uśmiechem.

-Prawda - odpowiedział Harry.

Chwycił różdżkę i krótką nią machnął. Jedna z ławek zamieniła się w leżankę z nieco podniesionym oparciem. Chwycił Daphne za ramię i poprowadził do niej, gdzie dziewczyna się położyła.

-Mogę zacząć? - zapytała Ginny.

-Sam chciałem cię o to poprosić - rzucił w odpowiedzi Harry.

Ginny uśmiechnęła się w stronę chłopaka, a następnie podeszła do Daphne. Ślizgonka, mimo że to był jej drugi p[ocałune z rudowłosą, znów była zaskoczona. Chociaż jej zdziwienie szybko minęło. Ginny zaczęła całować jej szczękę oraz szyję, jednocześnie lewą dłonią sięgnęła w dół. Palec wskazujący umieściła pomiędzy wargami sromowymi Daphne i zaczęła powoli nim poruszać, co przyniosło efekt w postaci cichych jęków Ślizgonki. Rudowłosa zaczęła całować blondynkę coraz niżej: po obojczykach i mostku aż dotarła do piersi. Zatrzymała tu się nieco dłużej, poświęcając im odpowiednią ilość uwagi - ssąc oraz liżąc. Po chwili całowała jej płaski brzuch, aż znalazła się tuż przy cipce. Zerknęła w błękitne oczy Daphne, która wzrokiem prosiła o kontynuowanie. Ginny uśmiechnęła się. Była niezwykle podniecona, gdy Luna robiła jej minetkę. To było inne odczucie niż to, gdy Harry ją lizał. Sama jednak chciała spróbować. Ginny czuła silny pociąg do seksu oralnego i to jak była bardziej stroną czynną niż bierną.

-Harry lubi patrzeć jak dziewczyny się bawią - stwierdziła Ginny, patrząc w podnieconą Daphne - Jest o wiele twardszy.

Ginny objęła wargami cipkę Daphne i zaczęła ją ssać. Ślizgonka wydała z siebie ciche westchnienie, zerkając ukradkiem na Harry’ego, który z widoczną przyjemnością na twarzy wszystko obserwował. Ginny oderwała się od jej cipki, aby zacząć ją lizać i całować. Dźwięki, które wydawała Daphne podniecały ją, ale powstrzymywała się przed dotykaniem swojego ciała. Wiedziała, że Harry chce, aby w tej chwili zajęła się Daphne. Objęła wargami jej łechtaczkę, którą zaczęła ssać. Usłyszała cichy jęk starszej dziewczyny i lekko się uśmiechnęła. Na moment się oderwała i polizała dwa palce lewej dłoni - wskazujący oraz środkowy, które wsadziła do jej cipki. Zaczęła nimi energicznie poruszać z fascynacją obserwując jak soki wypływają z Ślizgonki. Prawą dłoń położyła na jej podbrzuszu i powoli ją przesuwała ku górze aż w końcu dotarła do jej nagich piersi, które chwyciła i zaczęła je uciskać oraz masować. Gdy Daphne głośniej jęknęła po uszczypnięciu w sutek, Ginny uznała że należy zająć się łechtaczką Ślizgonki.

-Właściwie, Harry, nie powiedziałam ci że Tom zostawił mi prezent - rzuciła z wesołym uśmiechem, patrząc na chłopaka, gdy jej usta znalazły się tuż przy cipce Daphne.

-Prezent? - Harry wydawał się zaniepokojony.

Chłopak odetchnął z ulgą, gdy usłyszał syczenie Ginny. Przeraził się, że cząstka duszy Voldemorta jest w Ginny i próbuje ją opętać.

Harry uśmiechnął się, widząc w jaką ekstazę wpadła Daphne. Jej oczy uciekły w głąb czaszki i zdawało się, że straciła przytomność. Mimo to jej ciało drżało w ekstazie i wydawała z siebie długi jęk spełnienia, podczas gdy jej soki tryskały wprost w twarz Ginny. Był pewien, że Ślizgonka zareaguje tak samo jak rudowłosa. Będzie chciała więcej. Harry z jednej strony żałował, że pokazał tę sztuczkę Ginny, ale z drugiej cieszyło go to. Dzięki temu mógł dać jej ten orgazm jako nagrodę. Nie wiedział za co to może być nagroda, ale czuł, że jakiekolwiek powierzone jej zadanie zostanie wypełnione lepiej niż zakłada.

-Zajebiste uczucie, prawda? - zapytała Ginny, gdy ocucili Daphne - Harry mi pokazał.

-Chcę jeszcze raz - mruknęła podniecona, patrząc na Gryfonkę, ktora wciąż klęczała między jej nogami i poruszała palcami w jej cipce.

-Wszystko w swoim czasie - stwierdził Harry.

Chłopak obszedł leżankę i stanął za głową Daphne. Była to nieco niewygodna pozycja dla dziewczyny, ponieważ musiała odchylić głowę, aby na niego spojrzeć. Przełknęła ślinę, gdy zauważyła jak rozpina spodnie. Po chwili wydała z siebie głośny jęk, gdy Ginny przyspieszyła ruchy swoich palców i zaczęła lizać jej łechtaczkę. Pomyślała, że rudowłosa jest nieco przebiegła. Gdy tylko wydała z siebie jęk, spowodowany przez Ginny, Harry wsadził w jej otwarte usta kutasa. Chłopak złapał ją oburącz za szyję i zaczął poruszać biodrami, wpychając penisa w jej gardło. Cicho westchnął z przyjemności i delektował się chwilą, nie wykonując zbyt szybkich ruchów.

-Zobaczmy czy jesteś lepsza niż Ginny? - pomyślał Harry.

Harry uważał, że Ginny jest stworzona do seksu oralnego. Nie tylko lubiła być w nim czynna, ale także cały czas starała się być lepsza. Co prawda, to on wpadł na użycie mowy węży podczas lizania, ale to Ginny wydawała się być w tym lepsza.

Gryfon głośniej westchnął, gdy jego penis znalazł się głębiej w ustach Daphne. Ta przyjemność sprawiła, że przyspieszył. Coraz energiczniej wchodził do jej ust, a jego jądra uderzały ja o twarz. Lewą dłoń przesunął po jej nagim ciele i złapał za nagą pierś, którą zaczął masować. Ginny w tym czasie przyspieszył swoje ruchy - zarówno palców jak i języka. Daphne wydawała z siebie zdławione jęki, które drażniły penisa Harry’ego. Chłopak czuł jak jego orgazm się zbliża. Właśnie wtedy Daphne wydała z siebie długi jęk, który oznaczał jej orgazm. Jej soki ponownie trysnęły prosto w twarz Ginny, która z fascynacją to obserwowała, otwierając usta, aby jak najwięcej znalazło się w jej gardle. Harry czując silne drgania gardła Daphne, wypuścił z siebie oddech, jednocześnie napełniając jej usta swoją spermą. Gdy tylko Ginny to zobaczyła, wpełzła na Daphne i zakryła jej usta.

-No już, już - mruknęła - Szybciutko połykamy.

Harry cicho się zaśmiał jak usłyszał jej komentarz. Brzmiał jakby mówiła do dziecka, a nie do dziewczyny starszej o rok.

Brązowe oczy Ginny zerknęły na jego półtwardego kutasa. Sięgnęła po niego dłonią i chwilę potarła. Następnie nieco się jeszcze wspięła na Daphne i zanurzyła penisa w swoich ustach, zaczynając go ssać.

-Zdecydowanie jest w tym najlepsza - pomyślał Harry.

Kilka chwil później jego penis był twardy. Uśmiechnął się, zerkając na Daphne. Podziwiała jak Ginny go liże i miał wrażenie, że była tym zafascynowana.

-Uwielbiam jak Ginny mnie ssie - wyznał Harry, machając różdżką i sprawiając, że oparcie leżaki opuściło się całkowicie, tak że Daphne leżała płasko - Jak będziesz grzeczna, poprosze Ginny, żeby nauczyła cie swojej techniki.

Harry stanął u jej stóp. Położył łydki Daphne na swoich barkach i chwycił za jej nadgarstki. Zaczął ocierać swoim twardym penisem o jej nabrzmiała cipkę. Ślizgonka wydała z siebie ciche westchnienie.

-W planach miałem, że to ja doprowadzę cię do orgazmu, a tymczasem Ginny już zrobiła to dwa razy - zaśmiał się - Może się jej odwdzięczysz?

-Chętnie - odpowiedziała Daphne.

Ginny stanęła okrakiem nad twarzą Daphne, aby następnie opuścić biodra. Cicho westchnęła, gdy poczuła jej język na swojej cipce. Spojrzała na Harry’ego, który wciąż ocierał się o Daphne i uśmiechnęła się… z wdzięczności? Harry nie był pewien. Zerknęła na jego penisa i złapała go, aby umieścić przy wejściu cipki Daphne. Harry pchnął, a główka jego kutasa znalazła się w środku, co wywołało jęk Ślizgonki. Zaczął powoli zagłębiać się w cipkę Daphne, z zadowoleniem wsłuchując się w jej zdławione jęki. Ginny cały czas patrzyła mu w twarz, aż w końcu zwrócił na nią uwagę. Wtedy jej prawą dłoń powędrowała do nagich piersi Daphne, które zaczęła masować i szczypać. Jednocześnie lewą dłonią pieściła swoje piersi. Podniecenie w oczach chłopaka było więcej niż oczekiwane. W efekcie jej działań, Harry zaczął energiczniej i głębiej wchodzić w Daphne, co sprawiło, że jego jądra zaczęły uderzać o nagie ciało Ślizgonki. Blondynka zaczęła wydawać głośniejsze jęki. Drgania powietrza, które wydobywały się z jej gardła sprawiały wielką przyjemność cipce Ginny. Rudowłosa czuła, że jej orgazm lada moment nadejdzie.

-Harry, byłam grzeczną dziewczynką, prawda? - zapytała podniecona. Harry spojrzał na nią z zaciekawieniem - Mogę mieć orgazm, prawda?

W oczach Harry’ego ujrzała zrozumienie. Ginny uwielbiała oddawać całkowitę władzę Harry’emu nad swoim ciałem. Była wtedy tak podniecona. Podejrzewała, że nie uzyskałaby zrozumienia u matki, gdyby o tym usłyszała. Być może u któregoś z braci. Jednak Harry rozumiał tę potrzebę. Rozumiał, że dzięki temu jest spełniona i szczęśliwa. Uwielbiała go prosić o pozwolenie na orgazm. Miała wtedy lepsze spełnienie niż przy mowie węży.

-Tak. Możesz - odpowiedział.

Ginny wydała z siebie głośny jęk, zalewając twarz Daphne swoimi sokami. Harry zaczął się zastanawiać czy to Ginny powstrzymywała się czy po prostu on odpowiedział w idealnym momencie? Jednak teraz przestał tym się zajmować. Miał o wiele przyjemniejsze rzeczy do zrobienia.

Ginny sięgnęła do jego kutasa i wyjęła go z cipki Daphne, aby prawie natychmiast włożyć do swoich ust i zacząć go ssać. Ciche mruczenie, które wydobywało się z jej gardło, dawało mu wiele przyjemności. Jednocześnie Ginny włożyła dwa palce w cipkę Daphne i przez chwilę nimi intensywnie poruszała. Po kilku chwilach wyjęła jej z cipki i wsadziła w odbyt Ślizgonki, ewidentnie ją przygotowując. Harry chciał nieco dłużej delektować się ustami Ginny, ale uznał że przyjdzie na to jeszcze czas. Być może tego wieczoru. Cicho westchnął, gdy Ginny umieściła czubek jego penisa pomiędzy pośladkami Daphne. Naparł i Ślizgonka jęknęła, gdy znalazł się w jej odbycie. Zaczął poruszać biodrami w tył i w przód, zagłębiając się coraz bardziej w Daphne, która jednocześnie wydawała coraz głośniejsze odgłosy. Ginny wróciła do masowania piersi - zarówno swoich jak i Daphne. Przyglądała się Harry’emu z pożądaniem i lekko drgnęła, gdy Daphne zaczęła kciukiem lekko naciskać na jej łechtaczkę. Gryfon był mocno pobudzony tym widokiem. Przyspieszył i zaczął wchodzić całą długością w odbyt Ślizgonki, która zaczęła wydawać głośniejsze jęki. Kilku jego ruchach pokój został wypełniony przez odgłosy orgazmu obu dziewczyn. Gdy poczuł jak Daphne zaciska pośladki na jego kutasie, sam poczuł że orazm nadszedł, ale powstrzymał się chwilę. Wyszedł z Ślizgonki i wycelował penisem w obie dziewczyny. Nie zdążył wykonać żadnego ruchu i cicho westchnął. Jego nasienie opadło na obie nagie dziewczyny. Gdy tylko jego wytrysk minął, Ginny nachyliła się i chwilę polizała jego penisa, czyszcząc go z resztek spermy. Następnie położyła się płasko na Daphne i zaczęła lizać jej cipkę, odwdzięczając się za pracę jej ust, która wciąż trwała. Harry usiadł na jednej z ławek obserwując zabawę dziewczyn. Zaraz miała być godzina policyjna.

-No dobrze - rzucił - Szybki prysznic i spadamy do pokoi wspólnych.

-Na pewno szybki? - zapytała Daphne z zalotnym uśmiechem, a Ginny skwitowała to głośnym śmiechem.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz