Translate

niedziela, 17 listopada 2024

Źródło Mocy 4


Rozdział 4

Minął prawie tydzień od rozmowy Daphne z Harrym oraz Ginny. Do tej pory chłopak nie otrzymał żadnej konkretnej odpowiedzi, ale to nie przeszkadzało mu. Daphne powiedziała mu o tym, że jej matka potrzebuje trochę czasu, aby zastanowić się i przekazać swoją odpowiedź. Harry to akceptował, chociaż nie podobało mu się to w jaki sposób czarodzieje czystej krwi rozwiązują sprawy małżeńskie. Chociaż nie wszyscy. Weasley’owie byli przeciwieństwem. Nigdy nie zmuszali swoich dzieci do małżeństwa, co Harry’ego cieszyło. Obawiał się, że mógł do pana i pani Weasley stracić szacunek, gdyby okazało się inaczej. Wówczas zauważył inny problem, który musiał rozwiązać jak najszybciej. Był powiązany z Weasley’ami. To nie było żadną tajemnicą. Więc istniało duże prawdopodobieństwo, że szlacheckie rody i politycy spróbują Weasley’ów zmusić do zawarcia kontraktu małżeńskiego. Harry czuł, że to w jego kwestii leży rozwiązanie tego problemu.

Ostatni tydzień miał też wesołą nowinę. Susan Bones, która była nieobecna od początku roku szkolnego, wróciła do Hogwartu. Radość była wielka. W szczególności wśród Puchonów. Jednak Harry i Ginny postanowili dać członkom GD przykład. Podczas Uczty Powitalnej podeszli do stołu Hufflepuff i przytuli oraz ucałowali Susan, zapewniając ją że tu będzie bezpieczna. Wykorzystał też fakt, że był wystarczająco blisko, aby szepnąć jej, że wiedzą kim jest zdrajca i poczekają parę dni, aby powiedziała co chce z nim zrobić. Po tym jak Harry i Ginny powitali Susan, wielu członków GD osobiście podeszło do niej i pogratulowało powrotu, zapewniając słowa pociechy i wsparcia.

Od tamtej pory minęło parę dni. Harry właśnie miał okienko między transmutacją, a eliksirami. Siedział w bibliotece, gdzie towarzyszyła mu Ginny, która udała, że źle się czuje, aby uniknąć Historii Magii. Właśnie wyszła spod biurka, wycierając resztki nasienie Harry’ego, gdy podszedł do nich jakiś pierwszoroczny Krukon.

-Harry Potter, prawda? - zapytał.

-Tak - odpowiedział ostrożnie i zerknął na chłopaka - Nie przypominam sobie, żebyśmy się znali.

-Mam dla ciebie wiadomość od jakieś dziewczyny z Huffelpuff’u - powiedział, wręczając mu liścik - Tyle chciałem.

-Dziękuję - powiedział Harry - Czekaj - rzucił, zanim chłopak ruszył z powrotem. Wyciągnął ze swojej szkolnej torby kilka opakowań czekoladowych żab i wręczył je chłopakowi - Za fatygę.

-Nie trzeba - rzucił chłopak, nieco się rumieniąc.

-Na zdrowie - powiedział Harry - Mogę tego mieć mnóstwo w każdej chwili.

-Dziękuję.

Gdy chłopak odszedł, Harry rzucił ukradkiem zaklęcie prywatności na biurko przy którym siedzieli. Ostatnio dziewczyny stały się zbyt nachalne w stosunku do niego. Niektóre były na tyle bezczelne, że nawet obrażały Ginny, co się fatalnie skończyło. Oczywiście dla tych dziewczyn. Gdy się upewnił, że zaklęcie działa, otworzył liścik.

Harry,

Spotkajmy się dzisiaj o dwudziestej w łazience prefektów,

Susan.

Harry był nieco zaskoczony liścikiem od Susan. Nie miał z nią tak dobrego kontaktu jak z Ginny, Luną czy Neville’em. Jednak należała do GD i był w stanie nazwać ją swoją przyjaciółką. Musiał jednak przyznać, że od jej powrotu czuł, że dziewczyna stara się nawiązać z nim lepszy kontakt. Pokazał liścik Ginny.

-Och - mruknęła dziewczyna - Miałam względem ciebie plany na wieczór - rzuciła.

-Mogę przełożyć - powiedział Harry.

-Nie. Nie ma potrzeby - spojrzała na chłopaka - Nigdy ci nie mówiłam, bo nie chciałam narzucać ci mojego zdania, ale dla mnie jest najlepszą kandydatką wśród Puchonek.

-Nigdy nie czułem, że narzucasz mi swoje zdanie i miłoby było usłyszeć, że tak o niej myślisz - mruknął Harry - No nic. Spotkam się z nią.

Dzień szybko mu minął. Nawet eliksiry nie okazały się takie najgorsze. Snape ledwo go się czepiał. Jakieś dwadzieścia minut przed ósmą wyruszył, a przynajmniej chciał wyruszyć. Na drodze stanęła mu Hermiona. Pogratulował sobie w myślach, że postanowił wyjść o wiele wcześniej.

-Gdzie idziesz? - zapytała - Za godzinę rozpocznie godzina policyjna.

-Dobrze, że wiesz - odpowiedział Harry - Zatem… Nic nie stoi na przeszkodzie, żebym teraz wyszedł.

-Znam cię, Harry - warknęła - Wiem, że na pewno nie wrócisz na czas. Znów chcesz złamać regulamin?

-A kiedy to się zmieniło, co? - zapytał - O ile mnie pamięć nie myli, też chętnie go łamałaś.

-Śmierć Syriusza wiele zmieniła - rzuciła mu w twarz - Gdybyśmy wtedy nie złamali zasad szkoły…

-Moja droga Hermiona, nie wyjeżdżaj mi tu z śmiercią Syriusza - powiedział swobodnie Harry, a dziewczynę sparaliżował strach, gdy spojrzała w jego puste oczy i złowrogi uśmiech - Widzisz, nie chce mi się szukać dowodów, a Ginny nie wykazuje także chęci, żeby cokolwiek w tym kierunku zrobić, ale mogę wspomnieć kilku osobom o podejrzeniach wobec ciebie.

-Podejrzeniach? - zdziwiła się - Jakich podejrzeniach?

-Kontrola umysłu Ginny - wyjaśnił, a Hermiona zbladła - Mogła to zrobić tylko osoba, której Ginny ufa. Idąc tym tropem wyeliminowałem wielu naszych przyjaciół. Jednych ze względu na umiejętności, innych z braku kontaktu. Jednak pozostały dwie osoby. Profesor Dumbledore mógłby to zrobić, ale nie spotkał się z Ginny od Departamentu Tajemnic. Pozostajesz ty, moja droga Hermiono. W końcu w te lato spałaś w pokoju Ginny. Miałaś wystarczająco dużo czasu, żeby niezauważenie rzucić na nie zaklęcie i je cały czas ponawiać. Więc? Jak będzie? Zejdziesz mi z drogi czy mam wspomnieć o moich podejrzeniach? Jest tu wystarczająco dużo osób.

Hermiona przełknęła ślinę i rozejrzała się wokół. Harry wiedział, że wygrał. Hermiona nie lubiła, gdy nie przestrzegano zasad. Ale jeszcze bardziej nie lubiła, gdy źle o niej mówiono. Po kilku chwilach odsunęła się na bok, a Harry wyszedł z Pokoju Wspólnego.

Dalsza droga do Łazienki Prefektów odbyła się bez większych problemów. Nie licząc spotkania Filcha i jego kotki, którzy nie przychylnie patrzyli na Harry’ego. Jednak w Hogwarcie nie było żadnego ucznia, który uzyskałby przychylny wzrok woźnego. Harry po drodze uświadomił sobie, że nie zna hasła. Uznał jednak, że to będzie problem do rozwiązania na miejscu. Okazało się, że nie będzie musiał go rozwiązywać. Drzwi do łazienki były lekko uchylone i wydobywała z środka para. Zdziwił się tym, ale czuł, że to nic co mogłoby być niepokojące. Bez wahania wszedł do środka i zamknął za sobą drzwi. Dość głośno, aby dać o sobie znać.

Łazienka nie zmieniła się od jego ostatniej wizyty. Jedyną różnicą, którą Harry odnotował było to, że basen wpuszczony w podłogę zdawał się być większy. Chociaż chłopak nie był pewien. A jeśli mowa o basenie…

Był wypełniony wodą, co w samo sobie nie bylo dziwne. Piana była ledwo widoczna. W basenie pływała Susan. I tu pojawia się całkowite zaskoczenie. Była całkiem naga. Harry zrozumiałby, że Susan miałaby na sobie bikini lub jakiś inny strój kąpielowy. W szczególności, że Łazienka Prefektów bardziej przypominała mugolską pływalnie niż łazienkę. W każdej chwili mógł ktoś tu wejść i zobaczył nagą Puchonkę. Chociaż Harry zdawał sobie sprawę, że to pokaz dla niego i postanowił skorzystać.

Susan była wzrostu Ginny. I miały podobną budowę ciała. Chociaż Susan była szczupła, to o Ginny można było powiedzieć, że jest wysportowana. Piersi Puchonki były nieco większe niż u Gryfonki, ale niewiele. Przez ich środek przechodziła szrama. Dość brzydka. Harry zakładał, że to pamiątka po jej porwaniu. Jej pośladki również posiadały odpowiednie krągłości. Harry spojrzał na jej nagą cipkę. Nad nią miała pionową kreskę rudych włosów łonowych. Wówczas Harry coś sobie uświadomił. Wszystkie dziewczyny, która chciał mieć były albo rude albo blondynkami. Lekko zachichotał na to wspomnienie.

-To chichot na mnie? - zapytała Susan, podpływając do krawędzi, gdzie stał Harry i powoli wychodząc w taki sposób, aby mógł jeszcze dokładniej jej się przyjrzeć - Nie wiem czy to komplement czy obraza?

-Cześć - rzucił Harry, zanim odpowiedział - I to nie na ciebie. Przypomniało mi się coś.

-Rozumiem - powiedziała, nie dociekając - I jak? Wybitny?

-Zdecydowanie - odpowiedział z uśmiechem.

-Nie przeszkadza ci blizna? - zapytała.

-Moja jest nie dość, że bardziej widoczna, to jeszcze sławniejsza - rzucił Harry, a Susan zaśmiała się. Gryfon uznał, że ten śmiech przyjemnie brzmi. Podobne odczucia miał do śmiechu Ginny i Luny. Lubił słuchać jak się śmieją - A tak właściwie… Możesz zakryć to tatuażem.

-Pomyślę.

-Więc? - zapytał Harry - Po co ta prezentacja?

-Głupia sprawa - przyznała i się zarumieniła. Harry odnotował, że to pierwszy raz. Mimo, że od paru minut stoi przed nim nago - Po tym jak pomściłeś mnie, poczuł coś… do ciebie.

-Nie byłem sam - zauważył słusznie Harry - Pomogła mi Ginny.

-Jej też jestem wdzięczna - przyznała - Ale to do ciebie mnie ciągnie.

-Czuje, że zaraz dowiem czego ode mnie oczekujesz - stwierdził Harry.

-Słyszałam plotki… To tylko plotki…. Że masz dziewczynę - mruknęła - Ale nie jestem pewna czy w ogóle są prawdziwe. Jedni mówią, że to Ginny Weasley, a inny że to Luna Lovegood. I ja chciałabym….

-Susan - przerwał jej wywód Harry, zdając sobie sprawę do czego zmierza - Zarówno Ginny jak i Lunę można nazwać moją dziewczyną. Obie są moimi dziewczynami. A niedługo dojdzie jeszcze Ślizgonka.

Susan spojrzała na niego zaskoczona.

-Pytałaś czy mój śmiech był reakcją na ciebie - zauważył Harry - Po części tak. Widzisz, gdy zorientowałem się, że dziewczyny które chcę, żeby były moje są albo rude albo blond.

-Trochę się gubię - rzuciła, przyglądając się Harry’emu.

-Na ten rok szkolny miałem prosty plan - odpowiedział Harry - No… Może nie taki prosty. Chciałem mieć dziewczynę w każdym domu Hogwartu. Ginny jest z Gryffindoru, Luna z Ravenclaw, a niedługo, jak wspomniałem, będę miał też dziewczynę ze Slytherinu. Miło by było, gdybyś zechciała zostać moją dziewczyną z Hufflepuffu.

Harry przyglądał się dziewczynie. Nie chciał poganiać jej. Wiedział, że to powiedział może być przez nią odrzucone. Za każdym raz gdy to proponował był tego świadom. I zawsze cicho liczył, że jednak się zgodzi.

-A co jeśli się nie zgodzę? - zapytała spokojnie Susan.

-Nic - odpowiedział Harry.

-Nic? - zdziwiła się - Żadnego zaklęcia czyszczącego pamięć?

-Susan, naprawdę myślisz, że muszę to wykorzystywać? - zapytał Harry - Nawet jeśli rozpowiesz całej szkole o moim pomyśle, nikt z tym nic nie zrobi. Nie wiem czy to wada czy zaleta bycia sławnym.

Susan zachichotała.

-Biorąc pod uwagę plotki, które na twój temat krążą od lat, wątpię, żeby jedna więcej ci przeszkadzała - rzuciła - A jeśli się zgodzę?

-Dam ci to - powiedział Harry i wyjął choker z herbem Hufflepuff - Ma na sobie parę uroków. Jeden z nich sprawi, że będziesz mi uległa w sprawach seksu - Susan lekko się zarumieniła, ale Harry odniósł wrażenie, że nie jest to rumieniec wstydu - Masz też kilka silnych magicznych osłon, które będą cię chronić. Co prawda, nie powstrzymają Niewybaczalnych, ale… No tak. I pragnę, żebyś była wobec mnie lojalna. Po ostatnim roku mam problem z zaufaniem.

-Nie przeszkadza ci, że jestem brudna? - zapytała z obawą.

-Brudna? - zdziwił się Harry - W jakim sensie?

-No… Zgwałcili mnie.

Teraz w oczach Harry’ego pojawiła się złość.

-Nie powinnaś tak o sobie mówić - powiedział ostro - A każdy kto tak cię nazwie, osobiście nauczę pokory.

Susan uśmiechnęła się nieśmiała, aby następnie nałożyć chokera.

-Myślę jednak, że możemy poudawać nieco.

-Poudawać? - zaciekawił się Harry.

-Tak - odpowiedziała Susan z szerokim uśmiechem. Harry odniósł wrażenie, że stara się jak najbardziej wyeksponować swoje nagie ciało, żeby nieustannie na nią patrzył - Będziemy udawać, że jednak gwałt sprawił, że jestem brudna. A ty, swoim penisem oczyścisz mnie. Każdy z moich otworów.

Harry lekko się uśmiechnął. Prędzej spodziewał się, że taka propozycja wyjdzie od Ginny niż Susan. Jednak podobała mu się ona. Jej słowa sprawiły, że poczuł się jeszcze twardszy niż chwilę temu.

-Myślę, że powinniśmy zacząć od ust - stwierdził z uśmiechem Harry.

Podszedł do Puchonki, kładąc lewą dłoń na jej nagiej piersi, a prawą łapiąc za kark i całując. Nie był to długi pocałunek, ale wystarczający, aby poczuć jak Susan lekko drży pod jego wpływem.

-O tak - rzuciła cicho - Usta są bardzo ważne. Dają tyle… przyjemności.

Harry zamiast skomentować jej słowa, uśmiechnął się, nieco zwodniczo i popchnął Susan. Dziewczyna głośno pisnęła, zanim z impetem i głośnym pluskiem wpadła do basenu. Gdy się wynurzyła, wycierając wodę z twarzy, Harry już siedział na krawędzi basenu całkowicie nagi. Puchonka przełknęła ślinę widząc jego penisa, ale nie pozostała obojętna na tatuaż rogogona węgierskiego, który złowieszczo na nią patrzył.

-Fajny tatuaż - rzuciła, podpływając do niego - Może też taki zrobię. Zakryje przynajmniej bliznę.

-Mogę dać ci kontakt - rzucił Harry - Ta czarownica ma salon w mugolskim Londynie.

-Potem - powiedziała i uśmiechnęła się zalotnie - Czas mnie oczyścić.

Harry lekko uśmiechnął się. Gdyby Susan sama tego nie zaproponowała, prawdopodobnie bardzo nerwowo mógł zareagować na nazwanie jej brudną. Jednak teraz odgrywali swojego rodzaju role, które były dobrą zabawą.

Susan była zanurzona do piersi, co sprawiło że woda nieco zniekształcała ich wygląd. Chwyciła mokrą dłonią za penisa Harry’ego i zaczęła po nim powoli poruszać.

-Chcę sama - powiedziała - Bez żadnej pomocy. Wciąż mam pewne trudności.

Harry skinął głową, rozumiejąc o co chodzi. Nie ukrywał, że był zaskoczony, gdy zobaczył ją nagą. Jednak gdyby trochę bardziej o tym pomyślał, byłoby dla niego logiczne, że Susan wciąż walczy ze swoją traumą.

Susan objęła wargami jego penisa i zaczęła powoli poruszać głową, zerkając przy tym na Harry’ego, który wydał ciche westchnienia zadowolenia. Zebrał jej mokre włosy w dłoń i trzymał z tyłu głowy, aby nie przeszkadzały jej. Z każdym kolejnym ruchem Susan coraz szybciej poruszała głową, a penis Harry’ego wchodził coraz głębiej. Mimo, że nie wkładała go w całej okazałości, to i tak sprawiała wiele przyjemności chłopakowi. Po paru chwilach zatrzymała się na czubku i, wciąż trzymając penisa w ustach, zaczęła poruszać językiem wokół główki. Harry cicho jęknął.

-Podoba się? - zapytała.

-Bardzo.

Susan uśmiechnęła się i ponownie objęła wargami czubek penisa Harry’ego, aby ponowić lizanie jego główki. Harry uwielbiał jak Ginny ssała mu penisa, ale musiał przyznać, że Susan jest równie dobra. Głośniej westchnął, gdy język Susan przyspieszył. Z całych sił starał się nie ingerować, co bardzo lubił. Szanował jednak jej prośbę i rozumiał ją. Samo to, że stała przed nim nago było na pewno dla niej wyzwaniem.

-Susan… zaraz…

-Na twarz - poprosiła.

Odchyliła nieco głowę do tyłu i wystawiła język. Harry wycelował w nią swoim penisaem i kilkukrotnie potarł. Cicho westchnął, a jego sperma wystrzeliła, aby następnie wylądować na twarzy oraz języku Susan. Puchonka schowała język i przełknęła nasienie, które tam miała.

Właśnie miała zanurkować, aby przemyć twarz, ale Harry jej na to nie pozwolił. Silnym ruchem wyciągnął ją z basenu i położył na posadzce. Susan lekko się uśmiechnęła. Nie dość, że podłoga nie była miękka, to na dodatek była przyjemnie ciepła. Nie zauważyła kiedy użył magii, ale była z tego zadowolona.

-Nie zapytałaś czy możesz zmyć moją spermę - zauważył Harry i lekko się uśmiechnął, gdy Susan zadrżała - Dobrze, że Ginny zaproponowała lekcje dyscypliny. Na następnej poświęcę ci wiele czasu.

-Tak - mruknęła podniecona - Zdecydowanie.

Harry oparł się na prawej ręce, a lewą zaczął gładzić jej nogę. Nachylił się i zaczął całować jej piersi - zarówno prawą jak i lewą. Susan wydawała z siebie ciche odgłosy zadowolenia, czując jak soki z jej cipki coraz mocniej wypływając. Lewą dłonią złapała Harry’ego za “wypompowanego” penisa i spojrzała na niego. Gdy nie zaprotestował, zaczęła po nim poruszać dłonią, czując jak z każdą chwilą twardnieje. Po niedługim czasie Gryfon z powrotem był twardy i gotowy do działania.

Harry ukląkł przy jej kroczu, delikatnie odpychając nogi Susan. Zaczął ocierać się o jej mokrą cipkę i… zawahał się. Nie miał tego problemu z Ginny czy Luną. Jednak obie dziewczyny nie zostały zgwałcone. W przeciwieństwie do Susan. Chociaż Puchonka najgorszy okres miała już za sobą, wciąż przeżywała swoją traumę, o czym mu powiedziała. Harry uważał, że seks daje przede wszystkim przyjemność oraz spełnienie. Obawiał się jednak, że w przypadku Susan może być tylko przerażenie. Nie chciał być tym, który przypomni jej najgorsze doświadczenie w życiu.

-Oczyść moją cipkę - rzuciła podniecona.

Harry lekko się uśmiechnął, gdy uświadomił sobie, że jego obawy są na wyrost.

-Wiesz - rzucił, klepiąc kutasem jej mokrą cipkę, co doprowadziło do cichego westchnienia Susan - Zarówno w przypadku Ginny jak i Luny, podczas pierwszego seksu, kończyłem w ich ustach. Myślę, że powinien podtrzymać tradycję.

-Teraz?

-Najpierw cię oczyścimy - uśmiechnął się Harry.

-Tak - mruknęła i jęknęła, czując jak penisa Harry’ego zanurza się w jej cipkę - To dobry pomysł.

Łazienkę Prefektów wypełniły jęki Susan i ciężki oddech Harry’ego. Gryfon dość szybko zaczął mocno wchodzić w dziewczynę, która wydawała z siebie głośne jęki. Nie miał ochoty być delikatny w stosunku do jej cipki, ale nie wyglądało na to, żeby jej to przeszkadzało. Przesunął dłonie z jej bioder na piersi, które zaczął delikatnie pieścić. A to uszczypnął w sutek, a to zaczął je głaskać. Susan wyglądała przy tym na zadowoloną. Sama przesunęła lewą dłoń do swojej łechtaczki, którą zaczęła się bawić.

-Harry - rzuciła podniecona - Gdybym wiedziała, że mnie spotka tak przyjemność, wróciłabym wcześniej do szkoły.

Harry uśmiechnął się. Był szczęśliwy, że Susan była zadowolona. Sam odczuwał dużą przyjemność. Gryfon odkrył to jakiś czas temu. Dziewczyny, które miał przed Ginny sprawiały mu przyjemność, ale nie zależało mu, żeby one odczuwały przyjemność. Teraz, gdy miał swoje dziewczyny, starał się, aby odczuwały jak największą przyjemność. Harry nie był pewien czy to wpływ chokera, który im dał, ale zarówno Ginny jak i Luna stwierdziły, że bardzo wiele przyjemności odczuwały, gdy były mu uległe.

-Harry - jęknęła Susan - Ja.. zaraz…

Nie zdążyła dokończyć. Mocno objęła nogami jego biodrami i zmusiła go do mocnego wejścia. Wówczas jej cipka zacisnęła się wokół jego kutasa. Głośno jęknęła, gdy osiągnęła orgazm. W przeciwieństwie do Ginny i Luny nie trysnęła sokami, chociaż obficie z niej wyciekały. Gdy minął jej orgazm, Harry poruszył się kilka razy, wchodząc w nią jak najgłębiej. Wyjął penisa z jej cipki i niemal natychmiast wytrysnął z cichym jękiem zadowolenia. Jego sperma wylądowała na nagim ciele Susan, znacząc jej piersi oraz brzuch.

-Jeszcze jedna dziurka - powiedziała z uśmiechem, siadając.

Złapała Harry’ego za penisa, zanim zdążył cokolwiek zrobić, i wsadziła go do ust. Intensywnie go ssał i lizała, czując jak Gryfon z każdą chwilą twardnieje. Chłopak uznał to za o wiele przyjemniejszy sposób postawienia go w stan gotowości. Zresztą… Nie ukrywał, że lubi jak dziewczyna pieściła jego penisa ustami.

-Odwróć się - rzucił Harry, gdy poczuł jak jego penis wystarczająco stwardniał.

Susan chętnie wykonała jego polecenia. Odwróciła się do niego plecami, stając na czworaka. Pisnęła, gdy Harry ją uderzył w pośladek.

-Nie tak - powiedział i położył pod jej brzuch poduszkę, która nie wiadomo skąd się wzięła - Połóż się - rzucił, a Susan od razu wykonała polecenie. Poduszka sprawiła, że jej pośladki były wypięte w jego stronę - Pokaż mi, że jesteś gotowa - powiedział Harry z szerokim uśmiechem.

Susan była tym nieco zaskoczona. Zaśmiała się, uznając to za zabawne. Słysząc cichy chichot Harry’ego, on również. Jednak nie rozmyślała zbyt długo nad tym. Chwyciła się za oba pośladki i odciągnęła je na bok. Gdy, zerkając przez ramię, kątem oka zauważyła, że Harry przymierza się, poczuła jak zrobiła się mokra pomiędzy pośladkami. Zanim jednak zdążyła zapytać Gryfona czy to jakieś zaklęcie, poczuła jego czubek w odbycie i głośno jęknęła. Jednak następna reakcja, a raczej brak reakcji, zaskoczył ją. Harry czekał aż przywyknie do nowego odczucia. To było dla niej… dziwne, ale też miłe.

Gdy porwali ją śmierciożercy, aby nieustannie gwałcić nie zadbali o jej wygodę. Nie zadbali nawet o to by była odpowiednio nawilżona. Jedyne o co zadbali to o to, aby nie odgryzła im fiutów. Rzucili na jej szczękę specjalny czar, który uniemożliwiał jej ugryzienie ich. Dzięki temu z radością gwałcili ją w usta. Pamięta dokładnie ten okrutny rechot. Gwałt pozostawił na niej zarówno rany fizyczne jak i psychiczne. O ile jej ciało dość łatwo dało się wyleczyć za pomocą eliksirów oraz zaklęć, o tyle jej psychika już nie. Nabyła traumy. I to przez nią tak długo była poza szkołą. Jej ciotka załatwiła najlepszego psychologa. Mugol, ale znający świat magii. Susan w końcu wyznała mu, że obawia się, że jej przeżycia seksualne nie będą nigdy zadowalające po tym co przeszła. Dziwną radę jej udzielił. Powiedział, aby poprosić swojego partnera o potraktowanie w ten sam sposób jak jej oprawcy. Oczywiście z wyraźnym zaznaczeniem, że powinna ufać mu. Susan czuła, że ufa Harry’emu.

Z rozmyślań wyrwała ją dłoń Harry’ego. Chwycił ją za kark i lekko się pochylił do przodu. Uśmiechał się z zadowoleniem i zaczął poruszać biodrami. Powoli zagłębiał się w jej odbyt, co sprawiło, że łazienka ponownie wypełniła się jękami Susan. Wchodził co najwyżej do połowy swojej długości, nawet gdy mocno przyspieszył. Nie dlatego, że chciał głębiej, ale uważał że podczas ich pierwszego seksu nie powinien przesadzać. Lewą dłoń przesunął po plecach Susan, aby następnie skierować ją do jej brzucha i aby finalnie znaleźć się przy jej cipce. Zaokrąglonymi ruchami zaczął ją gładzić, aby następnie wsadzić w jej wnętrze dwa palce. Susan wydała głośniejsze jęki, gdy Harry zaczął poruszać w jej mokrym wnętrzu. Kciukiem jednocześnie masował jej łechtaczkę, co także nie pozostało bez odzewu. Po kilku chwilach dziewczyna głośno jęknęła, oznajmiając swój orgazm. Harry przeczekał aż orgazm Puchonki minie i wyjął z niej swojego penisa. Wycelował nim w leżącą wciąż na brzuchu Susan, aby go złapać i kilkukrotnie potrzeć. Cicho westchnął, gdy nadszedł jego orgazm. Z zadowoleniem przyjrzał się plecom oraz pośladkom Susan, które splamił swoją spermą.

-Chodź - powiedziała Susan, podnosząc się na kolana.

Zanim Harry zdążył cokolwiek powiedzieć, dziewczyna włożyła do ust jego penisa. Cicho westchnął z zadowolenia, zanurzając w jej włosach dłoń. Puchonka tuż przed swoimi ustami umieściła lewą dłoń. W jednoczesnym ruchu dłoni oraz głowy, przesuwała się po penisie Harry’ego, który nie ukrywał swojego zadowolenia. Wspomógł się magią, aby dość szybko stwardnieć, ale wiedział, że po trzech orgazmach, czwarty przyjdzie szybciej. Mógł zwalniać swoje orgazmy za pomocą magii, a także je przyspieszać. Jednak w tym momencie jej nie użył. Po kilku chwilach, które według niego trwały trochę krótko, poczuł napięcie.

-Susan… ja…. zaraz…

-Mhm.

Susan objęła go na wysokości bioder i przyciągnęła do siebie. Harry wbił się w jej usta do samych jąder. Gdy tylko to zrobił, cicho westchnął i wytrysnął w gardło Susan, która przełknęła jego spermę.

-Muszę z tobą porozmawiać, ale poczekaj chwilę - rzuciła Susan.

Wskoczyła do basenu, gdzie obmyła się z nasienie Harry’ego. Powoli wyszła z wody, jakby pozwalając się podziwiać chłopakowi. Usiadła na wyczarowanej przez niego kanapie i wtuliła się w jego bok. Harry odczuwał przyjemność, czując nagie piersi Susan.

-Harry, na początku chcę, żebyś mnie wysłuchał. Nie będę cię prosić, żebyś mi nie przerywał, ale proszę abyś ograniczył swoje pytania - powiedziała Susan.

-No to mów co cię trapi - rzucił Harry.

-Trapi? W sumie… To prawda - odpowiedziała na słowa Harry’ego - Nie licząc nauczycieli Hogwartu i paru aurorów, ty i Ginny jesteście jedynymi, którzy wiedzą, że mnie zgwałcono. Nie wiem czy wiesz, ale najgorsze w takich przypadkach są rany psychiczne, a nie fizyczne. Ciotka załatwiła mi bardzo dobrego psychologa. Poradził mi, żebym opowiedziała o tym co mi się przydarzyło zaufanej osobie - spojrzała na Harry’ego, który nawet na sekundę nie wyglądał jakby chciał ją powstrzymać. Raczej swoją postawą dawał jej do zrozumienia, że wysłucha wszystko co chce jemu powiedzieć - Pomyślałam najpierw o moich przyjaciołach z Hufflepuffu, ale miałam wrażenie, że nie spotkam się z odpowiednim zrozumieniem. Trochę obawiałam się, że zaczną mnie traktować jak jajko. Jednak ty i Ginny tak nie zrobiliście. Mimo swojej wiedzy, dajecie mi wsparcie, ale nie otaczacie kokonem bezpieczeństwie, w którym czułabym się niekomfortowo. Dlatego chcę ci powiedzieć…. Gdy mnie porwali, pomyślałam że są dwa powody dlaczego. Pierwszy, żeby zmusić moją ciotkę do współpracy ze śmierciożercami. W końcu jest szefową Departamentu Przestrzegania Prawa Czarodziejów. Mieliby z tego wiele korzyści. Mogli by ją zmusić, aby ustanowiła dla nich korzystne prawo albo do uwolnienia jakiegoś śmierciożercy. Nie zrobili tego, co zmienia faktu, że ciotka i rodzice zrobili naprawdę wiele, aby mnie uwolnić.

-Więc? - rzucił Harry, widząc że Susan zaczyna mieć problemy ze swoją opowieścią - Chcesz dalej mówić?

-Tak. Muszę - odpowiedziała Susan - To było najgorsze przeżycie w moim życiu. Porwali mnie w nocy, gdy spałam. Jak się obudziłam, byłam już naga i przerażona. Było ich z dwudziestu. Nie jestem przekonana czy sami śmierciożercy.

-Z tego co wiem, to nie - przyznał Harry.

-W każdym razie - kontynuowała Susan - Jedyne zadbali o to, żebym nie odgryzła ich penisów, gdy będą mnie gwałcić w usta. Rzucili specjalnie zaklęcie, które uniemożliwiało mi zaciśnięcie szczęk. Tak bardzo chciałam być wtedy pod imperiusem.

-Nie przeklęli cię?

-Chcieli, żebym wszystko pamiętała - odpowiedziała - Myślę, że ich głównym celem było wprowadzenie mnie w strach. W przeciwieństwie do ciebie, nie zadbali o to, aby była odpowiednio nawilżone przez co miałam rany. Na początku próbowałam ucieczki, ale zrobili mi to - wskazała na swoją bliznę - Byli ode mnie silniejsi i liczniejsi. Dawało to im bardzo dużą przewagę. Specjalnie położyli moją różdżkę w zasięgu wzroku. Mogłam ją sięgnąć, ale nie zrobiłam tego. Byłam za słaba, żeby z nimi walczyć. Nawet z różdżką. W pewnym momencie zaczynał wierzyć, że zostanę tam na zawsze. Jednak śmierciożercy mnie porzucili. Na środku Londynu. Z różdżką, ale nagą. To był ciężki czas dla mnie - Harry zdławił w sobie uwagę, że to ciężki czas dla każdego kto takie coś przeżył - Psycholog bardzo mi pomógł. Wiele mu zawdzięczam. I teraz chcę ci powiedzieć coś, co może być dla ciebie szokiem.

-Słucham.

-Harry, chociaż gwałt był przerażający, najbardziej przerażające jest to co po nim zostało - rzuciła Susan - Chcę cię zapewnić, że seks z tobą bardzo mi się podobał i jestem zadowolona, ale nie czuję do końca spełnienia.

-Co masz na myśli? - zapytał Harry. Nie czuł się obrażony na sugestię Susan. Uważał, że powinni o takich rzeczach rozmawiać.

-Gwałt był brutalny. I chcę, żebyś w ten sposób uprawiał ze mną seks. Niedawno odkryłam, że mimo horroru jaki przeżyłam, byłam strasznie podniecona - przyznała - Chociaż wolałabym, żebyś nie pieprzył mnie, gdy jestem sucha.

-Nawet o tym nie pomyślałem - powiedział Harry, a następnie zbliżył się do Susan, która zaczęła nerwowo oddychać - Chętnie bym ci pokazał, że potrafię być bardzo ostry, ale jutro mamy zajęcia, a za chwilę północ. Może innym razem.

-Tak. Na pewno.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz