Ginny miała ciężką noc. Nie potrafiła zasnąć. Wcześniej zdarzały się jej noce, w których nie mogła zasnąć, ale było to spowodowane koszmarami, a nie samą możliwością zaśnięcie. Położyła się o tej godzinie, co zwykle, a mimo to nie zasnęła. Wstała i zeszła do kuchni, starając się nie obudzić Hermiony. Napiła się wody i usiadła na kanapie w salonie. Zapaliła lampkę i zaczęła czytać jakąś książkę o samolotach, którą zostawił jej ojciec. Nie zorientowała się kiedy zasnęła. Gdyby wiedziała kogo spotka w środku nocy, poszłaby do łóżka. Z powodu snu, który miała.
Harry obudził się w środku nocy. Jak zwykle od śmierci Syriusza. Jedyny plus było to, że przestał budzić się z krzykiem. Jego koszmary minęły, choć wciąż, jakby jego organizm przyzwyczaił się, budził się w środku nocy. Uznał, że skoro nie śpi skorzysta z toalety. Gdy wracał, usłyszał odgłosy dochodzące z salonu. Trochę go to zdziwiło. O tej porze wszyscy powinni spać. Stwierdził, że to sprawdzi. Nie dlatego, że obawiał się jakiegoś śmierciożercy (wierzył, że Nora jest wystarczająco dobrze chroniona), ale dlatego, że nie zaśnie zbyt szybko i krótka rozmowa dobrze mu zrobi. Jednak to co zastał, zaskoczyło go.
Wszedł do salonu i stanął jak wryty. Na kanapie siedziała Ginny, która zasnęła w tej niewygodnej pozycji. Jej lewa dłoń znikała w czerwonych bokserkach ze zniczami, które należały do niego. Ubrana była także w koszulkę quidditcha Gryffindoru z numer siedem na piersi. Harry zmrużył oczy. Obie te rzeczy należały do niego. Jednak nie miał za złe, że dziewczyna je nosi. Jednak jej ubiór był najmniejszym problemem. Ginny masturbowała się przez sen, a jej sutki były mocno zarysowane. Harry przełknął ślinę, czując jak twardnieje.
-Och, tak Harry - mruczała - Jestem twoją suką.
Chłopak zamrugał i lekko się uśmiechnął. Odkąd przyjechał do Nory jego koszmary ze śmiercią Syriusza zamieniły się w sny erotyczne z Ginny. Nie zamierzał okłamywać sam siebie i stwierdził, że młodsza siostra Rona bardzo mu się podoba. Czy był zakochany? Nawet jeśli, wolał nie mówić tego głośno. Ostatnim razem, gdy powiedział, że kocha Syriusza, ten umarł. Nie chciał sprawdzać czy jego teoria jest prawdziwa.
-Ginny, obudź się - rzucił.
Rudowłosa powoli otworzyła oczy i na niego spojrzała. Najpierw lekko się uśmiechnęła, a potem rozszerzyła oczy z przerażenia, uświadamiając sobie gdzie trzyma dłoń. Szybko ją wyciągnęła z bokserek i schowała pod siebie. Cała zarumieniona patrzyła w podłogę.
-Widzę, że moje rzeczy, które zniknęły dwa lata temu znalazły się - rzucił żartem, mając nadzieję, że nieco rozluźni się.
-Przepraszam - mruknęła.
-Nie gniewam się - powiedział Harry - Następnym razem zapytaj.
-Dobrze.
Ginny od momentu obudzenia nie spojrzała na niego. Krępowalo go to trochę. Lubił jak na niego patrzyła, bo mógł wówczas dobrze przyjrzeć się jej twarzy. Jej uroda go zachwycała.
-Też mam o tobie sny erotyczne - rzucił.
Ginny spojrzała na niego zaskoczona.
-Skąd pomysł, że ja mam o tobie sny erotyczne? - zapytała. Nieco niepewnie jak na gust Harry’ego.
-Mówiłaś przez sen.
-O Merlinie. Co…
-”O, tak, Harry. Jestem twoją suką” - zacytował.
Ginny przełknęła ślinę i położyła dłonie na kolanach. Harry usiadł obok niej, ale nie tak blisko, że dotknąć ją w jakikolwiek sposób. Spojrzała na niego z lekkim wstydem.
-Opowiesz mi o swoich snach?
-Jesteś pewna? - zapytał - Masz chłopaka. A ja nie powiedziałbym ci o tym, gdyby nie… ten incydent - uśmiechnął się lekko na co Ginny zachichotała - Poza tym… Lubię Deana.
-Z Deanem to nic poważnego - odpowiedziała od razu - Powiedziałam to głównie, żeby wkurzyć Rona. Tak naprawdę byliśmy na jednym spacerze. Powiedziałam mu, że nie wiem czy chcę z nim być. Dean powiedział, żebym dała mu po wakacjach znać jak się zastanowię.
-No dobrze - rzucił - To powiem ci.
Nachylił się i zaczął szeptem opowiadać swój sen. Nieco obawiał się, że ktoś wstanie i usłyszy coś nieodpowiedniego. Kate oka zauważył jak Ginny coraz szerzej się uśmiecha. Wyglądało na to, że podobała się jej ta perspektywa.
-Fajny - rzuciła - To jak? Pieprzymy się?
-Tutaj? W Norze? - zdziwił się.
-Czyli muszę przejąć inicjatywę? - pomyślała Ginny - Czemu nie? - zapytała.
-Ginny, nie chcę cię urazić. Gdybyśmy byli w Hogwarcie, pewnie przerzucił cię przez bark i zaniósł do Pokoju Życzeń - powiedział, a Ginny zarumieniła się, chociaż nie odwróciła wzroku - Ale to jest Nora.
-No i? - rzuciła - Boisz się, że mama nas nakryje?
-Biorąc pod uwagę jak wiele ci uchodzi na sucho i to jak bardzo mnie twoja mam lubi, myślę, że udałoby się nam wytłumaczyć - odpowiedział - Bardziej chodzi o to, że źle się z tym czuł. Trochę nieswojo.
-No cóż… Rozumiem - przyznała. Cieszyła się, że jej to powiedział. Chociaż jego wzrok ją rozbierał - Ale w Hogwarcie się nie wywiniesz.
-No nie wiem - mruknął Harry z drapieżnym uśmiechem, a Ginny mimo woli się uśmiechnęła, czując silne podniecenia - Skoro chcesz być moją suką, chyba powinnaś zasłużyć na mojego kutasa, prawda?
-Zdecydowanie - odpowiedziała - I ci zaraz udowodnię, że jestem jego warta.
Ginny ściągnęła z siebie koszulkę quidditcha, ukazując swoje nagie piersi. Harry uznał, że koszulka zbyt wiele chowała. Wydawały mu się mniejsze. Jej sutki wciąż sterczały. Ściągnęła do kolan bokserki, ukazując swój nagi krok i niewielki zarost nad nim.
-Och - mruknęła - Dawno się nie goliłam.
-Ja też tam się golę - przyznał Harry. Uznał, że powiedzenie tego Ginny było łatwiejsze niż sądził.
-Patrz na mnie - powiedziała niemal błagalnie.
Kciukiem i wskazującym palcem chwyciła się za sutek, który zaczęła wykręcać. Środkowy oraz serdeczny palec lewej dłoni włożyła do ust, nawilżając je, aby następnie włożyć je do cipki. Gdy tylko poczuła je w sobie, wydała z siebie jęk. Zaczęła poruszać dłonią, starając się utrzymać kontakt wzrokowy z Harrym. Była tak podniecona, gdy ją obserwował. Na dodatek widziała w jego zielonych oczach to silne pożądanie. Ginny wiedziała, że z nikim innym nie będzie w stanie stworzyć pary. Niezależnie kto to by był.
Z każdą chwilą przyspieszała swoje ruchy, wydając coraz głośniejsze ruchy. Lekko się uśmiechnęła, gdy Harry przybliżył się do niej i ją pocałował. Chłopak przez dłuższą chwilę nie odrywał się od jej ust, co dławiło jej jęki. W tym czasie jej ruchy dłonią przyspieszyły. Harry oderwał się od niej i usłyszał jak zaczyna wydawać z siebie najgłośniejsze jęki jak do tej pory. W oczach błysnęła mu psotna iskierka, którą Ginny przegapiła.
Złapał ją przy dłoni na kroczu i zatrzymał. Akurat wtedy, gdy palce były zanurzone w niej całą długością. Lekko się uśmiechnął.
-Nie ruszaj - powiedział.
Przesunął dłoń pod jej pośladki i Ginny cicho westchnęła, gdy jego palec zaczął gładzić jej wejście odbytu.
-Mam nadzieję, że wiesz, że w tą dziurkę też wsadzę - rzucił.
-Chcę tego - mruknęła, co ją zaskoczyło. Seks analny był ostatnim, o którym pomyślała. Dziwnym było to, że przy Harrym chętnie go spróbowała.
Harry ściągnął jej bokserki, a raczej swoje.
-Jesteś głośna. Jeszcze kogoś zbudzisz - stwierdził z uśmiechem - Na szczęście mamy idealny knebel. Ale najpierw cię wytrzemy. Strasznie się ubrudziłaś.
Ginny lekko się uśmiechnęła i poczuła jak Harry bokserkami wyciera jej soki z ud oraz krocza i dłoni. Następnie, te same bokserki, włożył jej do ust. Ginny była pewna. Ani Michealowi ani Deanowi nie pozwoliłaby na takie coś. Ba, z Michaelem rozstała się, ponieważ zbyt mocno zaczął się do niej dobierać podczas pocałunków. A byli prawie rok. Z Harrym nie byli razem nawet godziny. Ba, nawet nie padło pytanie o związek. Ginny nie czuła potrzeby, aby ono w ogóle się pojawiło. Zarówno Micheal jak i Dean pytali ją czy chce zostać jego dziewczyną. Ginny nie chciała, aby Harry o to pytał. A nawet jeśli to zrobi, będzie zaskoczona.
-Chcesz dojść? - zapytał, przesuwając dłoń po jej nagim ciele. Ginny skinęła głową, gdy Harry złapał ją za dłoń przy jej kroku - Dobrze. To ci pomogę.
Ginny nie była pewna o czym Harry mówi. Jednak gdy wydobył się stłumiony jęk z jej ust, od razu zrozumiała. Harry powoli poruszał jej dłonią. Każdy kolejny ruch był mocniejszy. Ginny ucieszyła się w myślach, że ma knebel. Choć nie taki jak mogła się spodziewać. Puściła swoją pierś i wtuliła się w Harry’ego, mocno wbijając palce wolnej dłoni w jego bark. Czuła jak jej orgazm zbliża się. Zaskoczyło ją jednak jak bardzo jest przy tym podniecona. Trochę się zdziwiła, gdy Harry się zatrzymał i nachylił.
-Mamy publiczność - wyszeptał - Jak masz różdżkę, te mogę je przywołać.
Ginny pokręciła głową. Wie, że powinna zawsze nosić ze sobą różdżkę. Jej rodzice nieustannie o tym mówili, ale był środek nocy. Nie sądziła, że jej się przyda.
Spojrzała błagalnie na Harry’ego. Nie miała zamiaru zajmować się “publicznością”. A skoro Harry ich zauważył, oznaczało to, że są za jej plecami i nie widzą jej nagości. Nie czuła się z tego powodu zawstydzona. Chociaż uznała to za podniecające. Ginny zaczynała uważać siebie za perwersyjną.
Harry wykonał jeszcze kilka mocnych ruchów, które sprawiły, że Ginny osiągnęła orgazm. Wydała z siebie długi jęk. To nocne spotkanie z Harrym miało dla rudowłosej parę zaskakujących sytuacji. Jednak najbardziej zaskoczył ją jej orgazm. Trysnęła wprost na dłoń Harry’ego. Po raz pierwszy jej to zdarzyło. Do tej pory przy orgaźmie jedynie nieco mocniej wpływały z niej soki. Nigdy nie trysnęła.
-Niesamowite - wyszeptała podniecona - Pierwszy raz miałam taki orgazm - zerknęła na Harry’ego - Chcesz loda?
-Chętnie, ale innym razem - powiedział - Zaczyna świtać. Twoi rodzice niedługo wstaną.
Ginny skinęła głową. Nie miała zamiaru Harry’ego do niczego zmuszać. Chociaż chciała przed Hogwartem uprawiać z nim seks, nie pragnęła kwestionować jego decyzji. Chciała ją uszanować.
Dzień minął im dość zabawnie. Oboje wstali dość późno. Pani Weasley kazała ich zbudzić dopiero o dziesiątej, co Fleur chętnie uczyniła. Zanim pojawili się w kuchni, Harry wyjawił Ginny, że widział Hermiona w nocy, gdy się “bawili”. Oboje uznali to za zabawne, gdyby udało im się sprowokować Hermionę do powiedzenia Weasley’om i przyglądania się ich próbom rozmowy na ten temat. Ginny uznała, że tym się zajmie.
Gdy tylko usiedli do śniadania, Ginny co chwilę dotykała swoją stopą nogi Harry’ego, jakby go prowokując. Harry nie pozostał jej dłużny. Gdy tylko pani Weasley się odwróciła do zlewu, wsadził dłoń w jej szorty i zaczął uciskać jej łechtaczkę. Rudowłosa musiała ugryźć się w ramię, aby nie wydać jakiekolwiek odgłosu. Harry wyjął dłoń z jej szortów, gdy tylko pani Weasley się odwróciła. Uśmiechnął się psotnie do Ginny, który patrzyła na niego oburzona, ale z wesołością. To sprawiło, że śniadanie nie przebiegło spokojnie. Gdy tylko pani Weasley na chwilę wychodziła albo się odwracała wkładali nawzajem sobie dłonie do majtek, aby się drażnić. Aż w końcu…
-Dobra, wystarczy - powiedziała - Co się dzieje? I nie wciskajcie mi tu kitu. Widzę jak na siebie patrzycie.
-Harry i ja jesteśmy parą - odpowiedziała Ginny.
-Od kiedy?
-Od ostatniej nocy - rzucił Harry.
-Ginny, Ron wspominał coś o Deanie?
-To był tylko spacer.
-Dobrze - powiedziała - Nie chcę, aby moja córka była źle określana.
-Mówisz jak Harry.
Pani Weasley nie poruszała tego tematu, a Harry i Ginny zajęli się sobą. Gdy nikt nie patrzył dotykali w bardziej intymne miejsca. Ginny nawet wciągnęła go do łazienki, aby zmusić go do masażu swoich nagich piersi, na co Harry chętnie przystał. Przyznał jej się nawet, że bardzo lubi miękkość jej piersi. Chociaż nie ukrywał, że klepanie je po tyłku także sprawiało mu przyjemność, a że Ginny nie protestowała, chętnie z tego korzystał. Tuż przed obiadem poszli się opalać do ogrodu. Ginny skorzystała z okazji, że wszyscy są dość daleko i wsadziła dłoń w bokserki Harry’ego, aby doprowadzić go do orgazmu.
-Duży - stwierdziła, gdy poczuła wielkość Harry’ego. Chłopak nieco się zarumienił na to stwierdzenie i podziękował za pochwałę.
Ich mała zabawa w ogrodzie nie umknęła uwadze pani Weasley, która po obiedzie zaprosiła ich na rozmowę. Razem z mężem.
Pani Weasley od razu powiedziała o tym, co widziała. Harry i Ginny nie przerywali jej. Słuchali jej długiego monologu na temat odpowiedniego zachowania. Jednocześnie zastanawiając się jak wytłumaczyć się z tej sytuacji. Dlatego Harry tak bardzo nie chciał uprawiać seksu w Norze. Uzyskali jednak nieoczekiwane wsparcie ze strony pana Weasley’a. Zaznaczył, że mu również nie odpowiada, aby jego piętnastoletnia córka uprawiała seks ze swoim szesnastoletnim chłopakiem. Jednak rozumiał dlaczego tak się spieszą. Harry był pierwszy na liście zabójstw Lorda Voldemorta. Biorąc pod uwagę, że Weasleyowie od wielu lat się z nim przyjaźnili, są również wysoko na tej liście. Zaznaczył przy tym, że w ostatniej wojnie Voldemort nie był tak niebezpieczny jak teraz. Jak skończą Hogwart nie będą mieli zbyt wiele czasu, aby sobą się nacieszyć, więc dopóki nie będzie widział ani słyszał co Harry i Ginny robią w łóżku, będzie udawał że nie wiem. Co zaskakujące, pani Weasley zgodziła się ze zdaniem męża. Choć niechętnie.
Zbliżała się pora kolacji. Harry i Ron siedzieli w pokoju rudowłosego chłopaka. Była tu też Ginny, która grzebała w kufrze Harry’ego, który w tym czasie przeglądała Proroka Wieczornego. Ron uważnie ich obserwował. Bez jakiekolwiek zażenowania przyznali się, że zostali w nocy parą. Na dodatek zwrócili uwagę Hermiony jak chciała ich oglądać, to mogła usiąść wygodnie w fotelu, a nie wyglądać za framugi, gdzie prawie nic nie było widać. Ron był tym zaciekawiony i zaczął dręczyć Hermionę o czym mówili. Dziewczyna w końcu pękła i zaspokoiła jego ciekawość. Ron nie był jednak tak zadowolony jak sądził. Porozmawiał na ten temat z Billem, który podzielił jego pogląd. Nie licząc Percy’ego, wszyscy bracia Rona mieli przybyć do Nory na kolację. Po posiłku chcieli porozmawiać z Harrym.
-Ta koszulka mi się podoba - powiedziała Ginny, wyjmując jakiś biały t-shirt z logiem jakiegoś mugolskiego zespołu - Mogę?
Harry spojrzał na koszulkę. Był to trykot Manchesteru United. Jedynej mugolskiej drużyny, której kibicował. Gdyby ktoś inny o to zapytał pewnie, nie oddałby jej.
-Śmiało - powiedział - To koszulka Manchesteru United, jakbyś była ciekawa - rzucił.
-Ach, tak. Słyszałam coś. Colin narzekał, bo on jest fanem Liverpoolu - powiedziała - Nie bardzo rozumiem czemu mu to się nie podoba.
-ManU i Liverpool są jak Gryfoni i Ślizgoni - wyjaśnił krótko Harry.
-Och. Teraz rozumiem.
-Weź też to - powiedział Harry.
Wyciągnął ze swojego kufra jedną ze swoich bluz quidditcha. Wyrósł już niej i uznał, że odda ją Ginny, skoro tak bardzo lubi chodzić w jego ubrań. Gdy rudowłosa ją dorwała, wyczuła zgrubienie w niej. Ze środka wyciągnęła pelerynę-niewidkę Harry’ego. Była zaciekawiona, ale spojrzała na niego ze zrozumieniem i psotnym uśmiechem.
-Założę ją dzisiaj - powiedziała.
-Na to liczę.
Ginny wróciła do przeglądania kufra Harry’ego, a Gryfon dalej czytał Proroka, ignorując natarczywa spojrzenia Rona. Rudowłosa wyciągnęła z kufra bokserki w czerwono-złote paski w momencie, gdy do pokoju weszła Hermiona.
-Pani Weasley woła na kolację - powiedziała starsza z dziewczyn i spojrzała ze zdumieniem na dwójkę przyjaciół.
-To też mogę? - zapytała.
-Chyba są na mnie za małe - stwierdził Harry.
-Pokaż - rzuciła Ginny, sięgając do spodni chłopaka.
Uderzył ją żartobliwie w dłoń.
-Rączki przy sobie - zaśmiał się.
-Ja ci pokazałam cycki - stwierdziła Ginny, czym zaszokowała pozostałą dwójkę.
-Chyba nie myślisz, że wyciągnę kutasa przy Hermionie i Ronie.
-No fakt - przyznała - W sumie… Za trzy dni mam urodziny. Może wtedy?
Harry się zaśmiał.
-Może - rzucił - Chodźmy na kolację. Twoja mama nas zabije jak się nie pojawimy.
We czwórkę zeszli na kolację. Harry’ego nieco zdziwiło, że Ron nie pieklił się. Uznał, że zostawił to na ich rozmowę po kolacji. Mimo, że Ron o tym nie wspomniał, Harry zdawał sobie sprawę, że bracia Ginny szykują się do tej rozmowy.
Ginny ubrała bluzę quidditcha do kolacji. Nieco zaskoczyła niektórych ze swoich braci, ale żaden nie odważył się odezwać i skomentować. Kolacja minęła w przyjemnie atmosferze. Fred i George opowiadali o swoim sklepie oraz nieco żartowali. Bill mówił o nowych procedurach w Gringocie, a Charlie opowiadał o smoku, którego złapali w pobliżu Hogwartu. Żaden z braci Ginny nie dał po sobie znać, że mają zamiar rozmawiać z Harrym na temat jego związku z ich siostrą. Sam Harry zignorował to. Byli gotowi. Wiedział, że zaangażują Fleur i Hermionę, żeby zajęły czymś Ginny, ale na to mieli sposób. Pod koniec kolacji rudowłosa stwierdziła, że musi do łazienki. Nie wróciła już. A raczej nikt nie sądził, że wróciła. Harry wiedział, że stoi w jego pobliżu pod peleryną-niewidką. Gdy tylko kolacja się skończyła, wszyscy się rozeszli. Teoretycznie. Ron podszedł do Harry’ego, który siedział samotnie przy kominku.
-Harry, chcielibyśmy z tobą porozmawiać - stwierdził Ron.
-Spoko - odpowiedział Gryfon.
-Przejdźmy się do ogrodu.
-Ok.
Dwie minuty później znaleźli się za szopą pana Weasley’a. Był tam przygotowany niewielki zagajnik. Na środku znajdowało się palenisko, wokół którego ustawione były stare fotele i kanapy. Byli już wszyscy bracia Rona. Harry zajął wskazane miejsce i poczuł dłoń Ginny na swoim ramieniu. Uśmiechnął się. Nie mógł doczekać się kolejnych wydarzeń i ich min.
-Harry, chcieliśmy porozmawiać z tobą o delikatnej sprawie - rzucił Charlie.
-Po co te podchody, Charlie - rzucił Harry z psotnym uśmiechem -Nie podoba wam się mój związek z Ginny.
-Jak to nie podoba? - zdziwił się George.
-Właśnie - poparł brata Fred - Osobiście od lat uważam, że zbyt długo krążycie wokół się. Cieszę się, Harry, że w końcu jesteście razem.
-Masz nasze pełne poparcie.
-Pełne poparcie? - rzucił Bill - Czy wy się słyszycie?
-Dobra, dobra - powiedział uspokajająco Harry - Przejdźmy do waszych argumentów. Śmiało.
Bill i Charlie spojrzeli na niego groźnie. Nie podobał im się jego ton i beztroska. Mimo tego Harry się wciąż szeroko uśmiechał. Od dawna nie był tak szczęśliwy. Nie pamiętał kiedy ostatni raz tak wiele się uśmiechał. Uznał, że nawet gdy wygląda dziwnie nie obchodzi go to.
-Harry - tym razem odezwał się Ron - Jesteś moim najlepszym przyjacielem i dlatego wiem, że nieustannie znajdujesz się na celowniku Sam-Wiesz-Kogo. Twój związek z Ginny sprawi, że i ona będzie celem.
-Pragnę ci przypomnieć, Ron, że Voldemort opętał Ginny tylko dlatego, że była młodszą siostrą mojego najlepszego przyjaciela - powiedział beztrosko - Argument z dupy. Następny.
Bracia Weasley zmrużyli oczy. Nie szło tak jak zaplanowali.
-Harry - zaczął Bill - Ginny na pewno boi się umrzeć.
-Jak każdy - stwierdził.
-I jestem pewien, że to z twojego powodu umrze. Tak jak twoi rodzice.
Harry wypuścił niekontrolowaną energię magiczną z siebie, zanim się opanował. Czuł jednak, że Ginny również stoi obok niego wściekła. Ucieszył się, że nie zrobiła nic. Mieli odpowiedni sposób działania i go się trzymała. Bardzo go to cieszyło.
-To oznacza, że moi rodzice wygrali z Lordem Voldemortem - zauważył Harry.
-Słucham? - zdziwił się Bill.
-Odniosłem wrażenie, że jesteś o wiele inteligentniejszy, Bill - rzucił zawiedzionym głosem Harrym - Moi rodzice poświęcili się dla mnie. Wówczas Lord Voldemort upadł, a ja żyłem. Bez wątpienia, wygrali.
-To jest trochę naciągane - stwierdził Bill.
-A gdyby Fleur zasłoniła cię przed morderczym zaklęciem też tak byś powiedział? - zaciekawił się Harry.
-Ja…
-Nieważne - przerwał mu Harry - Jak do tej pory nie usłyszalem najważniejszego argumentu. Te, które przedstawiliście są beznadziejne.
-Niby jaki jest najważniejszy? - zapytał, nieco wojowniczo Charlie.
-Czy zapytaliście czego pragnie Ginny?
-Nie musieliśmy. Ona nas zrozumie i z nami się zgodzi.
-Słyszałaś, Ginny? - rzucił Harry, chwytając za pelerynę-niewidkę i ujawniając wściekłą Ginny - Rozumiesz i się zgadzasz, prawda? - zapytał z kpiną.
Zdumienie na twarzach braci Weasley było bezcenne. Tak jak Harry przewidywał. Jednak mieli w zanadrzu przygotowane parę złośliwych kwestii.
-Co tu robisz? - zapytał spanikowany Ron.
-Fleur i Hermiona miały cię odciągnąć - rzucił Bill.
-Rzuciliśmy nawet zaklęcia, które miały cię trzymać z dala od tego miejsca - dodał Charlie.
-Chcieliście być sprytniejsi od Ślizgonów? - zadrwił Harry - Ambitnie.
-Ślizgonów?
-Ach, tak - mruknął Harry, obejmując Ginny i delikatnie ją całując - Nigdy wam o tym nie mówiłem - stwierdził - Sądząc po waszej reakcji, Ginny też nie.
-O czym mówisz? - zaciekawił się Fred.
-Oboje z Harrym mieliśmy to samo przeżycie z Tiarą Przydziału - odpowiedziała Ginny - Chciała nas umieścić w Slytherinie, ale nie zgodziliśmy się.
-Naprawdę? - zapytał Fred, zdumiony i pełen podziwu. Podobnie jak reszta jego braci.
-No dobrze - rzucił Harry - Skoro to sobie wyjaśniliśmy…. To my pójdziemy.
-Nie sądzę - powiedział Charlie - Myślisz, że te wasze przedstawienie mnie przekonało?
-Charlie, dlaczego chcesz walczyć z Voldemortem? - zapytał nagle Harry.
-Żeby chronić rodzinę - odpowiedział zdziwiony pytaniem.
-Widzisz, ja przez wiele lat nie czułem potrzeby ochrony - przyznał Harry - Walczyłem z Voldemortem głównie z powodu jakiegoś trudnego do wyjaśnienia poczucia obowiązku. Nawet nie z zemsty. Myślę, że głównie dlatego, że nie znałem moich rodziców. Nawet ich nie pamiętam. Co innego Syriusza i bardzo chętnie rozerwę Bellatriks, gdy nadarzy się okazja - Harry nie miał zamiaru tego ukrywać - Nigdy nie miałem poczucia ochrony. Dopiero niedawno, gdy odkryłem jak bardzo mi zależy na Ginny, poczułem że muszę wygrać z Voldemortem dla jej bezpieczeństwa. Nigdy w życiu nie pragnął aż tak go zabić - wyznał.
Harry spojrzał na Ginny. Ujrzał jej akceptację. Nawet przez chwilę nie czuł, że będzie inaczej. Miał wrażenie, że z Cho by obawiał się czy zaakceptuje jego słowa. Czuł przy Ginny tak swobodnie i dobrze.
Ani Harry ani Ginny nie zauważyli zdumienia na twarzach jej braci. Nienawidziła, gdy traktowano ją jakby była dzieckiem, które nie potrafi się obronić. Wielokrotnie o tym się przekonali. Dlatego tak naskakiwała na Rona, który nie akceptował jej chłopaków i próbował ją przed nimi bronić. Wiele razy doszło między nimi do kłótni o to. Teraz jednak wszyscy Weasley’owie milczeli.
-Chodźmy - powiedziała Ginny - Może w końcu cię namówię na seks w Norze.
Harry się zaśmiał, gdy został pociągnięty przez Ginny w głąb podwórka, ignorując jej braci. Nie potrzebowali ich akceptacji ani nie czuli potrzeby, żeby przed nimi się tłumaczyć.
-Jeszcze nie skończyliśmy - rzucił Charlie.
-Och, tak, Charlie, skończyliście - odezwała się pani Weasley.
Wraz z mężem, Hermioną i Fleur stali i przyglądali się braciom Weasley. Ich matka podeszła do George’a i Freda, który serdecznie ucałowała.
-Fred, George - zaczęła - Ze wszystkich moich dzieci, sprawiliście mi najwięcej problemów. Mimo to jako jedyni nie byliście przeciwko związku Ginny i Harry’ego. Pokazaliście, że wam zależy na szczęściu siostry - bliźniacy lekko się zarumienili - Jestem z was tak dumna - przytuliła obu chłopców - A teraz… Pozostali moi synowie - spojrzał na pozostałą trójkę.
-Spokojnie, kochanie - powiedział pan Weasley i spojrzał na swoich synów, którzy zadrżeli pod tym spojrzeniem - Razem z mamą uważamy Harry’ego za odpowiednio chło… mężczyznę dla naszej Ginny. Każda próba interwencji z waszej strony, spotka się z naszym gniewem. To wszystko. Możecie się rozejść.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz