Lord Voldemort nie żyje
Od trzech dni w Hogwarcie nie było ani Harry’ego ani Neville’a. Pierwsi ich zniknięcie zauważyli Dean, Ron i Seamus. Chociaż, gdy zauważyli puste łóżka dwójki przyjaciół, uznali, że są już na śniadaniu. Dopiero gdy nie zauważyli współlokatorów w Wielkiej Sali, dyskretnie zgłosili to Dumbledore’owi i pozostałym nauczycielom. Wtedy właśnie odezwał się telefon komórkowy Ginny. Dzwonił Harry. Poprosił aby włączyła na cały głos, co też uczyniła
- Profesorze Dumbledore – rozległ się zniekształcony przez głośnik telefonu głos Harry’ego – Razem z Neville’em postanowiliśmy zapolować na Voldemorta i jego śmierciożerców. Wzięliśmy miecz Gryffindora. Proszę się nie martwić. Acha… Profesorze Snape, jeśli mnie pan słucha, proszę wyraźnie się wsłuchać w moją wypowiedź. Teraz przejdzie pan swego rodzaju test lojalności. Nic panu nie każemy robić. Prócz jednego. Proszę dobrze się zastanowić. Z kim pan tak naprawdę trzyma? Jeśli pan już wybierze, proszę iść ostrzec Voldemorta albo zostać przy profesorze Dumbledore’rze i oczekiwać wiadomości. Aha... Blaise, Mary, przypilnuje tych cweli ze swojego domu. Wiecie o kim mówię. Jeśli będą wam sprawiać problemy bez wahania poproście o pomoc GD. Chętnie porachuję kości Malfoyowi. No to do zobaczenia.
Oczywiście, co było do przewidzenia, Dumbledore nie zostawił tej sprawy samej sobie. Dla Snape’a kazał wyczekiwać wiadomości od Voldemorta. Natomiast sam powiadomił o wszystkim Ministerstwo Magii, Zakon Feniksa oraz babcię Neville’a i kuzynostwo Harry’ego. Minister Magii wraz ze kilka urzędnikami (wśród których był pan Weasley oraz Percy) oraz z dużym oddziałem aurorów (wśród których nie zabrakło Kingsley’a i Tonks) przybył prawie natychmiast. Zaraz po nim pojawili się członkowie Zakonu Feniksa, wśród których była pozostała rodzina Weasley, Remus i Moody. Po jakieś godzinie pojawiła się przerażona babcia Neville’a oraz nie mniej wystraszeni kuzynostwo Harry’ego. Od jakiegoś czasu mugole wiedzieli o istnieniu czarodziejów oraz co teraz wśród nich się dzieje, więc nikogo nie zdziwiło przybycie premiera mugoli wraz ze swoją obstawą.
Zatem minęły trzy dni strachu i oczekiwania. Dumbledore niepokoił się brakiem wiadomości od Harry’ego i Neville’a, a Snape coraz bardziej niecierpliwił się brakiem wiadomości od Voldemorta. Aurorzy ciągle byli podenerwowani i gotowi do akcji. Babcia Neville’a i ciotka Harry’ego co godzinę dostawały eliksiry uspokajające. Wuj Vernon i Dudley w miarę dobrze znosili oczekiwanie, jednak Mistrzowi Juniorów w Boksie brakowała oparcia w przyjaciołach. Poprosił Dumbledore’a o zgodę na ich przybycie do Hogwartu. Wiekowy czarodziej od razu wysłał kilku podwładnych po nich i Dudley miał przy sobie swoją piękną dziewczynę, Betty, oraz dwójkę najlepszych kumpli – Piersa i Malcolma. Jego dwaj koledzy bardzo się dziwili, że kuzyn ich przyjaciela, którego od zawsze uważali za frajera i worek do bicia, ma tyle odwagi, aby stanąć twarzą w twarz z największym czarodziejem tego stulecia, którego imienia bali się wymawiać nawet mugole.
Trwało właśnie śniadanie. W Wielkiej Sali, jak od trzech dni w całej szkole, panowała atmosfera oczekiwania i cichych modlitw o życie dwójki Gryfonów. Nagle, ciche rozmowy, które panowały w sali, przerwał dźwięk urządzenia do mierzenia mocy czarodziejskiej, które na oku miał Minister Magii. Wytrzeszczył oczy i wrzasnął:
- NIEMOŻLIWE!
- Rufusie, uspokój się i powiedz co się stało? – zapytał Dumbledore.
- Właśnie mój dekoder wskazuje, że zbliżają się do nas dwie potężne magiczne siły.
- Jak potężnie? – rzucił beznamiętnie Remus, który chyba najbardziej przeżywał zniknięcie Harry’ego. Chociaż może jeszcze najlepsi szkolni przyjaciele Harry’ego tak przeżywali jego zniknięcie.
- Jedna 10 700 jednostek Merlina, a druga 10 600 – odpowiedział z niedowierzaniem w głosie minister.
Wszyscy na niego spojrzeli z niedowierzaniem wypisanym na twarzy.
- Chyba ma pan zepsuty sprzęt, ministrze – odezwał się Snape – Skalę ustalono do 3 000, uznając, że nikt więcej nie zdobędzie. A nawet profesor Dumbledore i Czarny Pan ledwo przekraczali 1 500 jednostek.
- No właśnie – rzekł minister – Problem polega, że mój dekoder ma ledwo tydzień i nie mógł się tak szybko zepsuć. Sprzęty tej firmy, od której kupiłem mój dekoder, psują się po czterech, pięciu latach od intensywnego używania.
- Pozwoli pan, że ja także sprawdzę – rzekł Dumbledore i wcisnął przycisk przy swoim dekoderze – Obawiam się, że nie popsuł się panu sprzęt. U mnie to samo.
- I u mnie –rzekł Snape, który także włączył swój dekoder.
- U mnie też – rzekł profesor Flitwick.
- Tak samo jak u mnie – powiedziała McGonagall.
- Mam te same wyniki przed oczami – oznajmiła profesor Sprout.
Nagle, z Sali Wejściowej, zaczął dochodzić pijacki śpiew. Po chwili do Wielkiej Sali weszli Harry i Neville, obejmujący się po przyjacielsku. Harry trzymał w ręce skręta, a Neville butelkę ognistej whiskey.
Dwójka Gryfonów się zatrzymała. Harry zaciągnął się i po chwili wypuścił dym. Po sali rozszedł się charakterystyczny zapach marihuany. Zerknął na zegarek.
- Cholera. Już siódma trzydzieści – rzekł.
Neville przytknął do ust butelkę ognitej i ją przechylił. Po chwili przewrócił ją do góry nogami i potrząsnął.
- Małe te flaszki robią – rzekł i na nowo napełnił butelkę – Która to już?
- Nie wiem – odrzekł Harry, wzruszając ramionami – Przy dziesiątym litrze przestałem liczyć.
- Ja przy piętnastym – przyznał Neville.
- Potter, Longbottom – znalazła się przy nich profesor McGonagall – Lepiej, żebyście się dobrze wytłumaczyli – powiedziała – W jakim wy jesteście stanie? Macie jakieś dobre usprawiedliwienie.
- Oczywiście – odpowiedział Harry – Przenieśliśmy je przedwczoraj o piątej trzydzieści.
Obaj ominęli opiekunkę swojego domu i podeszli na środek sali. Harry zaczął uderzać w podłogę nogą. W jednym miejscu dźwięk był inny niż w pozostałych. Płyta, w którą kopnął się przechyliła. Chwycił ją razem z Neville’em i wyciągnął z podłogi.
- Profesorze Dumbledore – odezwał się Neville – Jeśli damy panu odpowiedni prezent, pozwoli pan, żeby uczniowie nie uczyli się do przyszłego tygodnia.
- No nie wiem – przyznał Dumbledore – Za kilka tygodni są sumy i owumenty – zauważył.
- Mamy tą świadomość – przyznał Harry i zaciągnął się skrętem – Ale kilka dni wolnego nikomu krzywdy nie zrobi – dodał, wypuszczając dym z ust.
- Zależy jaki to prezent – rzekł Dumbledore – Jeśli uznam go za bardzo wartościowy to się zgodzę.
- Oddałby pan życie za ten prezent – przyznał Harry – A profesor Snape, profesor Flitwick i profesor Sprout oddaliby nawet dusze za przedmioty, które zdobyliśmy. Zresztą... nam i tak się nie przydadzą.
Harry rzucił skręta w dziurę, a z niej wydobył się okrzyk bólu.
- Malfoy, to chyba twój ojczulek – rzekł, patrząc na Ślizgona, a potem spojrzał w dziurę – Wychodzić. Tylko nie zapomnijcie o workach. A niech któryś złamas weźmie miecz Gryffindora, to gwarantuję, że utnę mu głowę i powieszę nad kominkiem.
Harry pstryknął palcami i wskazującym palcem szybko kiwnął, jakby coś przywoływał. Po chwili z dziury wyleciał zakrwawiony miecz Godryka Gryffindora, a za nim wyszła z setka śmierciożerców, niosących dwa plastikowe worki, w których trzymano ciała denatów oraz jakiś wełniany worek.
Harry wytarł zakrwawione ostrze miecza o szatę Lucjusza Malfoy’a, a Neville zabrał worki od śmierciożerców, które rzucił przed stołem nauczycielskim. Wszyscy wyciągali szyje, aby zobaczyć co chowają workach.
Harry schylił się do jednego z plastikowych worków. Profesor McGonagall stała za nim i z ciekawością się mu przyglądała. Na usta Harry’ego wpełzł uśmiech. Wpadł na szalony pomysł, który koniecznie chciał zrealizować. Rozpiął zamek w jednym z worków, a potem szybko odwrócił się w stronę profesor McGonagall, krzycząc: „BUUU”, jednocześnie wymachując uciętą głową Voldemorta, na której widniało niedowierzanie i przerażenie. Opiekunka Gryfonów wrzasnęła ze strachu, odskoczyła do tyłu i złapała się za serce. Harry i Neville wybuchnęli śmiechem, padając na podłogę.
- Proszę mi wybaczyć, pani profesor – rzekł Harry, starając się opanować swój śmiech – Nie mogłem się powstrzymać.
Profesor McGonagall ściągnęła usta.
- Powiedz mi skąd masz głowę Sam – Wiesz – Kogo? – zapytała.
- Uciąłem ją – odpowiedział.
- Jak to uciąłeś? – zdziwił się minister.
- A to pan nie wie jak? – zdumiał się Harry – Normalnie – dodał od razu – Podszedłem do Voldemorta, posłałem mu rzekę bluzgów, a potem zamachnąłem się mieczem Gryffindora i przeciąłem jego szyję, a jego głowa podskoczyła tak fajnie i krew siknęła na wszystkie strony. Proszę. Oto reszta ciała – otworzył cały worek.
Wszyscy wstali z miejsc, aby się temu przyjrzeć.
- Przyprowadziliśmy też śmierciożerców – rzekł Neville – Są do państwa dyspozycji – dodał – Podobno pan prowadzić dziennik śmierci śmierciożerców?
- Oczywiście – potwierdził minister – Panie Weasley – zwrócił się do starszego brata Rona.
Percy stanął przy Harrym i Neville’u z podkładką i piórem.
- Świetnie. Percy, zapisz każde moje słowo – rzekł Neville – Bellatriks Lestrenge, z domu Black – zaczął dyktować i na chwilę przerwał – Który przedwczoraj był? – zapytał.
- Trzynasty maja – rzucił ktoś z głębi sali.
- Dnia trzynastego maja bieżącego roku – kontynuował dyktowanie Neville – Została spalona żywcem na stosie przez Neville’a Longbottoma.
- Jak to spalona? – zdumiał się Percy, notując słowa Gryfona.
- Normalnie – odrzekł Harry i otworzył kolejny plastikowy worek.
W środku leżało spalone ciało. Dumbledore się nachylił i zerknął na szczątki Bellatriks, a potem rzekł:
- Nie oszczędziłeś jej, Neville.
- A bo mnie wkurwiła – rzucił Neville – Na początku chciałem doprowadzić ją torturami do utraty świadomości. Tak jak ona to zrobiła z moim rodzicami. Jednak zaczęła obrażać moich przyjaciół i moje przyjaciółki. Wyczarowałem pal, przywiązałem ją, położyłem pod jej nogi kłody drewna i wylałem na nią tą wódkę wampirów, a na końcu podpaliłem. Zanim umarła zdążyliśmy z Harrym rozegrać cztery partie szachów.
- No, no, no – powiedział z podziwem Snape – Nie przypuszczałem, że możesz być taki brutalny, Longbottom.
- Wiedziałem, że pan to powie – rzekł – A teraz trochę wyjaśnień. Razem z Harrym oraz z Ginny, Ronem i Hermioną doszliśmy do wniosku, że skoro Voldemort oberwał rykoszetem swoim własnym zaklęciem, gdy próbował zabić Harry’ego i nie umarł, to musiał mieć jakiś sposób na nieśmiertelność.
- Hermiona odkryła wszystkie sposoby na nieśmiertelność – powiedział Harry
– Wszystkie sposoby można było zniszczyć jadem bazyliszka. Hermiona poinformowała nas, że miecz Godryka Gryffindora jest wykonany przez gobliny. A broń przez nich wykonywana, wchłaniała wszystko, co mogło ją wzmocnić.
- Więc ruszyliśmy do Voldemorta – z powrotem odezwał się Neville – Harry zaglądnął w jego umysł i odkryliśmy, że Voldemort stworzył sześć horkruksów. I jeden stworzył nieświadomie.
Dumbledore zaciekawił się nagle.
- No i co? – zapytał.
- Pierwszym z horkruksów był dziennik Toma Riddle’a, który zniszczyłem kłem bazyliszka w Komnacie Tajemnic podczas mojego drugiego roku w Hogwarcie – odpowiedział Harry, gdy Neville rozwiązywał trzeci worek.
- Drugim horkruksem okazał się pierścień jego dziadka, Marvolo Graunta – powiedział drugi z Gryfonów – Znaleźliśmy go w domu jego matki, w pewnej skrzynce. Zdjęliśmy z niej klątwy, a potem zniszczyliśmy horkurksa – rzekł, wyjmując z worka złoty pierścień z przecięciem na klejnocie, który rzucił Dumbledore’owi.
- Z kolejnymi trzema horkruksami musieliśmy bardzo uważać – powiedział Harry.
- Dlaczego? – zapytała profesor Flitwick.
- Postanowiliśmy, że oddamy je szkole jako jej zabytki. Taki ktoś jak pan czy profesor Dumbledore na pewno docenią ich wartość – odpowiedział Harry i wyjął trzy przedmioty z worka.
- Medalion Salazara Slytherina! – zawołał podekscytowany Snape, patrząc na złoty medalion z ozdobnym zielonym „S” na wieczku, zwisającym z dłoni Harry’ego.
- Puchar Helgi Hufflepuff! – wrzasnęła podnieconym głosem profesor Sprout, patrząc na brązowy puchar z borsukiem na środku w lewej dłoni Harry’ego.
- Diadem Roweny Ravenclaw! – nie dowierzał profesor Flitwick, wpatrując się w piękny diadem w prawej dłoni Harry’ego.
- Wszystkie te przedmioty były horkruksami – wyjaśnił Neville – Ale stworzyliśmy dla nich specjalne zaklęcie, które wypaliło cząstki duszy Voldemorta. Tak aby nie zniszczyć tych bezcennych przedmiotów. Mam nadzieję, że każdy z obecnych docenia ich nieobliczalną wartość.
- Ależ oczywiście, panie Longbottom – powiedziała z zachwytem profesor McGonagall, biorąc od Harry’ego bezcenne przedmioty i zanosząc je do stołu prezydialnego, aby każdy z profesorów mógł im się przyglądnąć.
- Przedostatnim horkruksem była Nagini – rzekł Harry, wyciągając z worka głowę węża.
- A ostatnim Harry – powiedział Neville.
- Tak myślałem – przyznał Dumbledore – Pozwólcie mi zgadnąć… Wyciągnęliście Voldemorta, a on zabił Harry’ego, który po chwili wstał, otrzepał się i go zabił.
- Mniej więcej – przyznał Harry – To co z naszą prośbą?
Dumbledore spojrzał na Harry’ego i Neville’a, a po chwili powstał, rozkładając ramiona w przyjaznym geście i rzekł:
- Przymknę oko na to, że uczniowie od czwartej klasy wzwyż piją mocniejsze trunki niż piwo kremowe. Macie wolne do przyszłego poniedziałku.
Na sali wybuchły okrzyki radości, a Dumbledore przywołał Harry’ego i Neville’a.
- Dokonaliście wielkiego czynu – rzekł – We dwóch rozłożyliście Voldemorta i jego popleczników. Myślę, że należy się wam nagroda – zerknął na ministra.
- Jeszcze dzisiaj załatwię wszystkie formalności i możecie się spodziewać w najbliższym czasie Orderu Merlina Pierwszej Klasy. A jeśli planujecie pracować jako aurorzy, nie musicie iść do Akademii. Od dzisiaj czekają na was przytulne posady w Biurze Aurorów.
- Super – ucieszyli się.
- Ale to nie wszystko – powiedział Dumbledore – Od dzisiaj do końca roku szkolnego, macie wstęp do wszystkich pomieszczeń w Hogwarcie. Nawet do dormitoriów dziewcząt – Dumbledore mrugnął do nich przyjaźnie.
Harry i Neville odwrócili się, a przy nich znalazły się prawie wszystkie dziewczyny Hogwartu, których większość nie znali. Wszystkie uśmiechały się i wzdychały z podziwem, a nawet mrugały zawzięcie powiekami. Właśnie stali się bohaterami. Nie tylko Wielkiej Brytanii. Nie tylko czarodziejów, ale całego świata i wszystkich żyjących stworzeń na Ziemi. Gdy tylko wyszli z Wielkiej Sali (z ogonkiem dziewczyn, które za nimi szły) czekali na nich centaury. Sam przywódca stada padł przed nimi na kolana, dziękując w ten sposób za pokonania Voldemorta i obiecując, że każda ich prośba zostanie przez nich spełniona. Harry od razu to wykorzystał, prosząc aby porozmawiali z Firenzem, spróbowali go zrozumieć i przyjęli z powrotem do stada. Dowódca obiecał, że zrobi to jak najszybciej.
Następnego dnia śniadanie w Hogwarcie odbyło się o dziesiątej. Było to o trzy godziny później niż zwykle rozpoczynały się śniadania. Wszyscy uczniowie zjawili się na śniadaniu, aby po nim pożegnać swoich gości. Harry i Neville pożegnali się ze swoimi rodzinami, a potem szybko udali się do swojego dormitorium.
Gdy tylko weszli do środka, Dean, Seamus i Ron leżeli na swoich łóżkach, patrząc na baldachimy. Harry usiadł na swoim łóżku i wyjął z szafki nocnej kolejną butelką ognistej whiskey. To samo zrobił Neville.
- Jak wy możecie tyle pić? – zapytał Dean, blednąc natychmiast – Ja już nie mogę patrzeć.
- Może mamy talent – zauważył Neville, otwierając butelkę i wypijając duży łyk.
Drzwi do ich dormitorium otworzyły się ze skrzypnięciem i do środka weszła Ginny. Harry spojrzał na nią i klepnął łóżko koło siebie, zapraszając ją do siebie. Gryfonka skorzystała z zaproszenia. Usiadła obok przyjaciela, a ten otworzył butelkę ognistej i podał jej. Rudowłosa bez oporów wypiła sporego łyka i oddała butelkę przyjacielowi, który także się napił.
- A im co się stało? – zapytała Ginny, wskazując głową na Deana, Seamusa i swojego brata.
- Za dużo alkoholu – odpowiedział Neville, odpalając jointa – Trzeba wiedzieć, kiedy przerwać.
- Mężczyźni tego nie wiedzą – powiedziała Ginny.
- Och, tak – rzucił Harry – A skąd to wiesz? – zaciekawił się.
- Wystarczy spojrzeć na was –odpowiedziała, biorąc od Neville’a skręta, zaciągając się nim i przekazując go Harry’emu – Gdy wczoraj twoja ciotka powiedziała, żebyś dał trochę swojemu organizmowi odpocząć, to stwierdziłeś, że odpoczniesz w wakacje.
- Fakt – przyznał – Ale zdaniem ciotki najmniej wczoraj się przejmowałem. Ciągle wokół mnie i Neville stały te idiotki, jakby chciały, żeby je wyruchać. Ledwo udało mi się wypić trochę z przyjaciółmi.
- Trafiłeś w samo sedno – powiedziała Ginny.
- Jak to? – zdumiał się Neville.
- Wczoraj usłyszałam jak dwie koleżanki z mojej klasy zastanawiały się jak was podejść, żebyście je wzięli.
Dean się zaśmiał.
- Ron wczoraj mówił, że tak będzie – powiedział.
- Racja – przyznał Seamus – Gdy tylko otoczyły ich te idiotki.
- Masz się ten instynkt – zaśmiał się Ron.
- Ale ja nie z tym do was przyszłam – rzuciła Ginny.
- A z czym? – zapytał Neville – Ty też chcesz być wyruchana przez bohaterów?
- Już nie raz zostałam – rzuciła Ginny, przypominając im o spotkaniach klubu Hantei – Chciałam was się zapytać, co wy na to, żeby zorganizować orgię z okazji śmierci Voldemorta.
- Jestem za, ale jutro, dobra? – zapytał Dean.
- Może być – przyznał Ron – Tak jak mówi Dean. Tylko wieczorem.
- Ja też się piszę, ale tak samo jak Ron i Dean, jutro wieczór – dodał Seamus.
- Widzę, że datę można uznać za ustaloną – powiedziała Ginny – Tylko co wy na to?
- Ciekawi mnie czy Voldemort bardzo się wścieka z tego powodu – powiedział Harry ze śmiechem – Kto by pomyślał, że zrobimy orgię z powodu jego śmierci – zaśmiał się, a pozostali mu zawtórowali.
- Godzinę jeszcze ustalimy – rzekł Neville – Tylko bardziej martwią mnie te dziewczyny, co wczoraj nas ciągle otaczały – dodał.
- Może ich też należy zaprosić? – zapytał Dean – I tak w naszym klubie jest więcej chłopców od dziewczyn. Słyszałem, że macie pozwolenia na wchodzenie w każdy zakamarek w Hogwarcie. Możecie sami się przejść po dormitoriach dziewczyn i poszukać odpowiednie kandydatki.
- Dobry pomysł – rzekł Harry – Tak zrobimy, no nie? – zwrócił się do Neville’a.
- Od razu – odpowiedział, a potem spojrzał na Ginny – Powiesz Romildzie i zapytaj swoje koleżanki czy będą też chciały uczestniczyć w orgii.
- Nie zapomnij im powiedzieć o wszystkim. Tylko nie wspominaj o klubie – dodał Harry.
- Jasne. Już idę.
- Idziemy z tobą – powiedzieli jednocześnie.
Trójka przyjaciół wyszła z dormitorium szósto rocznych Gryfonów i zeszli do pokoju wspólnego, w którym, nie licząc kilku pierwszoklasistów i drugoklasistów, nie było prawie nikogo. Młodsi uczniowie od razu otoczyli Harry’ego i Neville’a, prosząc o autografy na zdjęciach. Ginny się zaśmiała i powiedziała, że idzie do siebie. Dwójka Gryfonów przez chwilę podpisywała fotografię, a potem weszli na schody prowadzące do dormitoriów dziewcząt. Nie zadziałał pułapką, w którą wpadł w tamtym roku Ron. Gdy tylko znaleźli się na korytarzu wierzy dziewcząt, jeden z pierwszaków próbował wejść za nimi. Ledwo stanął na trzeci stopień, a schody zamieniły się w zjeżdżalnie i spadł z łoskotem na dół. Harry i Neville się zaśmiali i ruszyli przed siebie.
- Ja idę do Hermiony, Levander i Parvati – rzekł Neville – Jak będą Betty i Wilma to je także zapytam o orgię, dobra?
- Ok. – odrzekł Harry – Ja idę do Katie. Zapytam jej koleżanek o orgię.
Zaczął dzwonić telefon w kieszeni Harry’ego. Wyjął go i zobaczył, że Luna pragnie z nim rozmawiać. Wcisnął zieloną słuchawkę, odbierając połączenie.
- Tak, Luno? – zapytał.
- Hej, Harry – usłyszał zniekształcony głos Luny w słuchawce – Przed chwilą rozmawiałam z Hanną i mamy do ciebie jedno pytanie. Znaczy się... Do ciebie i Neville’a.
- Luna i Hanna mają jakąś sprawę do nas – rzekł Harry, chwytając przyjaciela za ramię dłonią, w której trzymał butelkę ognistej – Mów, Luna. Jestem teraz z Neville’em.
- Chodzi o to, że zarówno Krukonki jak i Puchonki chętnie przyjęłyby was w swoich pokojach wspólnych. Pytanie brzmi czy wpadniecie do naszych domów? Nieważne w jakiej kolejności. Chociaż jeden z was do Krukonów i jeden do Puchonów. Najlepiej byłoby, żebyście wpadli do nas obaj, ale chyba to niemożliwie, co?
- Raczej nie – przyznał i zwrócił się do przyjaciela – Krukonki czy Puchonki?
- Puchonki – odpowiedział.
- Neville wpadnie do Hanny, a ja do was – powiedział Harry do mikrofonu w telefonie – A powiedzcie mi jak tam chłopaki z waszych domów?
Słyszał jak Luna pyta się o to Hanny, a po chwili usłyszał jej głos w słuchawce:
- U mnie tylko chłopcy z naszego klubu zdychają w pokoju wspólnym, a pozostali w swoich dormitoriach. U Puchonów wszyscy w dormitoriach.
- Dobra. Dzięki. Teraz będziemy odwiedzać Gryfonki, a potem przyjdziemy do was.
- Świetnie. To do zobaczenia.
Harry rozłączył się i rzekł do Neville’a:
- Odwiedzamy Gryfonki, a potem idziemy do Krukonek i Puchonek. Trzeba jeszcze zadzwonić do Blaise i Mary.
- Ja zadzwonię – zapewnił Neville, zatrzymując się przy drzwiach do dormitorium szósto rocznych Gryfonek – Ale potem.
Harry machnął mu na pożegnanie i ruszył dalej, w stronę dormitorium Katie. Neville wszedł do pokoju Hermiony, Levander i Parvati. Trójka dziewczyn była w środku. Oprócz nich znajdowały się tam także dwie inne Gryfonki: Betty i Wilma. Koleżanki z klasy Harry’ego i Neville’a.
Betty była zgrabną brunetką z dużymi ustami. Ron się śmiał, że ma takie usta od obciągania. Jej kręcone czarne włosy opadały z gracją na barki. W jej brązowych oczach można było się utopić. Miała także czym oddychać. Dean twierdził, że Betty miała największe piersi w szkole. Chociaż trudno było to stwierdzić.
Wilma była blondynką z krótkimi włosami. Jej ciało nie było ani za grube ani za chude. Owszem, miała trochę więcej ciała niż większość dziewczyn, ale to dodawało jej uroku. Jej śnieżnobiały uśmiech nie raz pomógł jej w trudnej sytuacji.
Zarówno Betty jak i Wilma przegryzły wargi. Wczoraj powiedziały Neville’owi, że zaimponował im swoją odwagą. Oczywiście żadna z nich nie zaprzeczała, że wcześniej uważały go za najbardziej nieporadnego Gryfona. Teraz ich zdanie o nim zmieniło się o 180 stopni. W ich oczach, gdy tylko patrzyły na Neville bądź Harry’ego błyszczało pożądanie.
Neville usiadł na łóżku Hermiony, obok Gryfonki. Przechylił butelkę ognistej i przełknął spory łyk.
- Zauważyłam, że razem z Harrym dużo wczoraj wypiliście – powiedziała Parvati – Od ilu dni pijecie?
- Od trzech albo od czterech – stwierdził Neville – Trudno mi powiedzieć.
- I nie macie kaca? – zdumiała się Hermiona.
- Ma się ten twardy łeb – rzuci Neville ze śmiechem.
- Przyszedłeś tylko po to, abyśmy ci zadawały pytania? – zapytała Lavender.
Neville podał butelkę z ognistą Hermionie, która zaczerpnęła z niej łyk i puściła w obieg.
- Nie – przyznał – Mam dla was wiadomość. Oczywiście nie musicie przychodzić – trójka dziewczyn spojrzała na siebie sugestywnie i z lekkim uśmiechem – Jutro wieczorem, jeszcze godziny nie ustaliliśmy, organizujemy z Harrym orgię – usłyszał westchnięcia zadowolenia Betty i Wilmy – Jeden z dziewczyn uznała, że można tak świętować śmierć Voldemorta. To jak?
- Oczywiście, że przyjdziemy – zapewniła Hermiona.
Zaczęła trzeć dłonią dżinsy Neville’a, w miejscu, gdzie, jak sądziła, znajdowała się jego kutas. Drugą dłoń położyła na jego barku i zaczęła go całować. Neville odwzajemnił pocałunek. Parvati usiadła po drugiej stronie Neville’a i zaczęła całować go po szyi, natomiast Levander uklękła za nim i zaczęła masować jego plecy. Gryfon klepnął Hermionę w pośladek, a ta wydała z siebie cichy dźwięk zadowolenia. Neville rozpoczął całowanie jej szyi, a rękoma rozpiął błyskawiczny zamek jej bluzki, a potem ją zdjął. Pod spodem Hermiona miała biały t-shirt. Na nim wyraźnie odznaczały się jej sterczące sutki. Gryfon już tak długo nie zwlekał ze zdjęciem jej koszulki. Jego kutas był wystarczająco twardy i duży. Pod białym t-shirtem Hermiona nic nie miała. Neville się uśmiechnął.
- Wiesz czego od ciebie oczekuję, kurewko – szepnął.
Betty i Wilma patrzyły na to ze zdziwieniem, podnieceniem i chęcią się przyłączenia do Neville’a oraz współlokatorek. Na ich oczach Hermiona uklękła przed Neville’em, wypinając swoje jędrne pośladki, które wypełniały jej obcisłe dżinsy. Wsadziła penisa Neville’a między swoje piersi i potarła go tak przez chwilę, a potem wsadziła go do ust, poruszać głową w dół i w górę, jednocześnie drapiąc jego jądra. W tym czasie Gryfon zajął się dwiema pozostałymi dziewczynami. Lavender usiadła na miejscu, które przed chwilą zajmowała Hermiona. Obie z Parvati były tak samo ubrane: w sweter i w miniówkę. Tylko kolorem się różniły (Lavender miała wszystko żółte, a Parvati różowe). Zdjął najpierw sweter z Levander i odrzucił na bok. Okazało się, że dziewczyna nie ma nic pod spodem, co mu pozwoliło od razu całować, przegryzać, ugniatać i ssać jej kształtne piersi. Po chwili to samo zrobił ze swetrem Parvati, która też pod nim miała nagie piersi. Zrobił z nimi to samo, co przed chwilą z Levander. Potem zmusił dziewczyny, aby się położyły i włożył dłonie pod ich miniówki. Z zadowoleniem stwierdził, że ani jedna ani druga nie ma majtek. To ułatwiło mu zadanie. Mógł od razu zacząć masować i wsadzać palce w ich mokre cipki. Przez cały czas Hermiona mu obciągała.
- A... właśnie... bym... zapomniał – rzekł Neville między kolejnymi westchnieniami, które powodowane były przez usta Hermiony na jego kutasie – Betty... Wilma... chcecie... uczestniczyć... w... jutrzejszej... zabawie? – zapytał, co jakiś czas wzdychając.
Betty i Wilma spojrzały na siebie. I jedna i druga pocierała udo o udo, próbując powstrzymać od wyciekania soków z ich cipek.
- Powiedz nam coś, Neville – rzekła ociekającym podnieceniem głosem Betty – Czy ty i Harry założyliście klub Hantei? – zapytała.
- Poczekaj, Hermiono – szepnął z podniecenia – Za chwilę znów będziesz obciągać.
Podniósł Parvati z łóżka, podciągnął jej miniówkę, a potem wbił swojego twardego kutasa w jej odbyt. Gryfonka wydała z siebie głośny okrzyk podniecenia, pochyliła się do przodu, chwyciła się za kolana Neville’a, a potem zaczęła się poruszać w przód i w tył, uderzając swoją mokrą cipką o jądra partnera. Gryfon machnął dłonią na Hermionę, a potem wskazał na Levander. Gryfona od razu zabrała się do pracy. Podciągnęła spódniczkę współlokatorki do góry, a potem zaczęła lizać jej cipkę, wkładając w jej mokre wnętrze język. Wszystkie te czynności były obserwowane przez Betty i Wilmę.
- Pytacie czy jesteśmy założycielami klubu Hantei – rzekł Neville, zadowolony z poczynań Parvati – Owszem – odpowiedział – I lepiej, żebyście nikomu o tym nie powiedziały.
- Oczywiście, że nie powiemy – zapewniła Wilma.
- To jak? – powtórzył pytanie Neville, łapiąc Parvati za piesi i kładąc się na łóżku, a następnie szybko poruszając biodrami w przód i w tył. Parvati rozszerzyła lewą dłonią swoje wargi sromowe, a następnie zaczęła się masturbować – Przyjdziecie?
Betty i Wilma nie potrafiły oderwać wzroku od tego co robił Neville. Otrzęsły się jednak i chciały już mu odpowiedzieć, gdy Neville i Parvati połączyły się we wspólnym jęku spełnienia. Sperma Neville’a wtrysnęła w odbyt Parvati. Zrzucił dziewczynę z siebie i chwycił za kark Hermionę. Brązowowłosa od razu zlizywała spermę z jego kutasa, a następnie zaczęła znów mu obciągać. Natomiast Levander zaczęła wygrzebywać językiem spermę z tyłka najlepszej przyjaciółki.
- Przyjdziemy – odpowiedziały jednocześnie, patrząc jak Parvati i Neville wzdychają z zadowolenia
– Będzie cały klub? – zapytała Wilma.
- Oczywiście – potaknął Gryfon – Razem ze mną i Harrym ponad dwudziestu chłopaków – wyjaśnił, przyciskając głowę Hermiony do swojego krocza – No i około dwunastu dziewczyn – dodał, odciągając Hermionę od swojego krocza, a ta z powrotem wsadziła sobie kutasa w jego usta i zaczęła ssać jego czubek. Neville cicho westchnął, a po chwili zaczął mówić – Musicie... zrozumieć... że... dziewczyny… w... naszym... klubie... są... niewolnicami... każda... się... na... to... zgadza… nazywamy... je... kurwami... sukami... dziwkami... obciągają... nam... z… połykiem... wsadzamy... im... kutasy... w... tyłki... i... cipki... widziałyście... co… zrobiła... Levander... i... Hermiona... to... samo... macie... robić... jeśli... nie… dacie... rady... to... nawet... nie... przychodźcie...
Neville jęknął i wytrysnął w usta Hermiony. Gryfonka przełknęła jego spermę, a to co wyleciało z jej ust, zebrała palcami i je oblizała dokładnie, a następnie znów obciągała Neville’owi.
- Damy radę – zapewniły.
Neville spojrzał na nie, cicho wzdychając. Odepchnął na bok Hermionę.
- Sprawdźmy – rzekł i pokiwał palcem na nie, aby do niego podeszły.
Obie dziewczyny zsunęły się z łóżka i na czworaka. Neville chwycił je za głowy i złączył ich usta na obwodzie swojego penisa. Zaczął nimi poruszać w przód i w tył, cicho wzdychając. Tymczasem Hermiona zaczęła lizać cipkę Parvati, a ta Levander. W pomieszczeniu westchnienia podniecenia Neville’a mieszały się z cichym jękiem Levander i zduszonym jękiem Parvati. Po kilku minutach odepchnął od siebie dziewczyny i wziął do siebie Lavender. Ta usiadła na nim okrakiem, piersiami w jego stronę. Nabiła kutasa w swoją cipkę, złapała go za barki i zaczęła rytmicznie poruszać się, uderzając swym ciałem o jego jądra. Neville wyjrzał za nią i spojrzał na dwie Gryfonki.
- Teraz wyliżcie cipki – rzekł – Wilma Hermionie, a Betty Parvati. Do roboty.
Gryfon chwycił za piersi Levander i zaczął je lizać, całować oraz ściskać. Tymczasem Betty i Wilma ściągnęły z łóżka dwie współlokatorki. Betty położyła się na plecach, a Parvati usiadła na jej usta cipką i jęknęła cicho, gdy poczuła jej język w swoim mokrym wnętrzu. Wilma natomiast ściągnęła dżinsy z tyłka Hermiony, a potem ściągnęła z niej czerwone stringi, aż w końcu przylgnęła twarzą do jej cipki i zaczęła w niej grzebać językiem. Powstały trzy pary i można było to uznać za wstęp do jutrzejszej orgii. Po pewnym czasie Lavender, Hermiona, Parvati i Ron oznajmili orgazm.
- Dobra, a teraz mnie uważnie posłuchajcie – rzekł Neville, patrząc na Wilmę i Betty, kiedy Parvati, Levander i Hermiona zlizywały spermę z jego penisa, stawiając go na baczność – Idźcie teraz do mojego dormitorium. Tam powinni być Dean, Seamus i Ron. Powiedzcie, że ja was przysłałem, bo chcecie wziąć udział w jutrzejszej orgii. Jeśli któregoś nie będzie, poprosicie chłopaków, aby go ściągnęli. Następnie macie poczuć kutasa Deana w swoich tyłkach, potem obciągnąć Ronowi z połykiem, a na końcu poczuć kutasa Seamusa w swoich cipkach. Od razu im powiedzcie o tej kolejności. Jeśli będą po tym wszystkim was ruchać, macie ich słuchać robić to, czego zażądają. Dopiero, gdy uznają, że mają dość, możecie odejść.
- Dobra. To my idziemy – powiedziała Wilma i razem z Betty wyszły z dormitorium.
Neville spojrzał w dół i się uśmiechnął, widząc jak trójka dziewczyn jednocześnie mu obciąga. Wstał z łóżka. Chwycił Hermionę i postawił ją na czworaka na jej łóżku, pośladkami do siebie. Następnie kazał uklęknąć po jej bokach dwójce pozostałych dziewczyn. Wbił swojego kutasa w odbyt Hermiony, która krzyknęła krótko. Neville chwycił za głowy dwójki pozostałych dziewczyn i skierował je do cipki ich współlokatorki. Sam natomiast się pochylił i złapał ją za piersi, a następnie zaczął poruszać się w przód i w tył, uderzając jądrami o jej ciało.
- Wyliżcie cipkę Hermiony, kurwy – rozkazał, a Parvati i Lavender od razu zaczęły lizać mokry krok Hermiony – Nie zabawię tu długo. Wyrucham Hermionę, spuszczę się w usta Parvati i Lavender, a potem idę do Puchonek. Tam mnie czeka maraton obciągania.
Harry wszedł do dormitorium siódmo rocznych Gryfonek. Były tu cztery dziewczyny. Jednak nie zauważył wśród nich Katie.
- Cześć – przywitał się – Jest Katie?
- Tak – odpowiedziała blondynka z długimi włosami – Bierze prysznic – wskazał na drzwi po prawej stronie.
- Acha – mruknął Harry i wszedł do łazienki, zamykając za sobą drzwi na klucz.
Za zamkniętą kabiną prysznica stała naga Katie, na który opadała woda z słuchawki prysznica. Nie widział dokładnie jej nagiego ciała, ale i tak się podniecił. Przełknął łyk ognistej whiskey i odstawił ją półkę, która umieszczona była tuż pod lustrem.
- Mam dla ciebie informację – rzekł Harry.
Woda natychmiast przestała lecieć. Drzwi kabiny się rozsunęły na bok, a ze środka wyszła Katie, mokra od wody.
- Co to za informacja? – zapytała, podchodząc do niego.
- Jutro wieczorem robimy orgię – odrzekł – Myślisz, że twoje koleżanki zechcą w niej uczestniczyć.
- Nie – zapewniła Katie, rozpinając guzik i zamek błyskawiczny jego spodni – Co najwyżej chcą ci obciągnąć, ale nie przyjdą na orgię – ściągnęła z niego spodnie razem z bokserkami.
- Z tego na pewno skorzystam – zapewnił, wkładając kutasa w gorące usta Gryfonki oraz zanurzając dłonie w jej włosach – Tylko z połykiem, dziwko – powiedział trochę głośniej.
Zaczął poruszać się w tył i w przód, uderzając jądrami o brodę Katie, który dosyć głośno mruczała jak zadowolona kotka. Zza drzwi dochodziły ich podniecone szepty dziewczyn. Harry, cicho wzdychając, uśmiechnął się. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, przynajmniej jeszcze raz mu ktoś obciągnie, zanim wyjdzie z wieży Gryfonów.
Po kilkunastu minutach Harry jęknął spełniony i wtrysnął w usta Katie, która łakomie połknęła jego spermę.
- Postaw go, kurwo – rozkazał Harry.
Katie zlizała spermę z obwodu jego kutasa, a potem wzięła go między swoje piersi i zaczęła poruszać się w dół i w górę. Po kilku minutach kutas Harry’ego stwardniał i osiągnął maksymalną wielkość. Harry zamknął sedes, który stał obok i usiadł na niego. Katie usiadła na nim okrakiem, nabijając swoją mokrą cipkę na jego twardego penisa, wydając z siebie głośny jęk zadowolenia. Położyła dłonie na jego barki, a on ją złapał za biodra, a potem zaczął poruszać jej ciałem w górę i w dół, uderzając jądrami o jej pośladki. Katie z każdym kolejnym jego ruchem jęczała coraz głośniej. Zacisnęła palce na jego barkach, domagając się więcej doznań.
- Tak... jeszcze... jeszcze... chwila... TAAAK! – wydała z siebie jęk orgazmu po kilkunastu minutach, gdy Harry wtrysnął w jej cipkę.
Katie uklękła przed nim, zlizała spermę z jego kutasa i znów wzięła go między piersi, a potem zaczęła poruszać się w górę i w dół. Po kilku minutach kutas Harry’ego znów stał na baczność.
Poprowadził Gryfonke do drzwi. Oparła się o nie. Oboje wiedzieli, że za drzwiami znajdują się jej koleżanki.
- Teraz seks analny – rzekł Harry tak głośno, aby dziewczyny za drzwiami ją usłyszały.
Harry wsadził swojego penisa w odbyt Katie. Gryfonka wydała z siebie okrzyk zadowolenia. Gryfon położył dłonie na drzwiach obok dłoni swojej partnerki. Zaczął się poruszać w tył i w przód, uderzając jądrami o ospermioną cipkę Katie, która domagała się mocniejszych wejść. Harry nie miał wątpliwości, że jej okrzyki słychać w całej wieży Gryffindoru. Nie zdziwiłby się, gdy było słychać w połowie zamku.
Po chwili zacisnął palce na jej dłoniach. Pocałował ją w plecy, jednocześnie nasłuchując ociekając podnieceniem rozmów dziewczyn za drzwiami. Następnie przesunął dłonie w dół jej ciała, gładząc po drodze jej ramiona. Zatrzymał się na chwilę na piersiach. Chwycił ją za sutki i dociągnął je w dół. Najbardziej jak mógł, a potem puścił. Jej piersi z impetem uderzyły z powrotem w jej ciało. Harry uderzył je kilkakrotnie dłonią, a potem zaczął ugniatać. Po kilku chwilach zaczął obniżać swoje dłonie gładząc ciało Katie w stronę jej kroku. Po chwili dotarł do jej cipki. Rozszerzył jej wargi sromowe, a potem wsadził dwa palce w jej mokre wnętrze. Gryfonka wydała z siebie głośniejszy okrzyk podniecenia. Przez chwilę tak w niej grzebał, a potem dał jej wylizać spermę ze swoich palców, którą przełknęła. Harry wyprostował się i złożył złączone dłonie na je krzyżu i tak aż do końca ją ruchał. Po kilkudziesięciu minutach Harry jęknął, wpuszczając spermę w tyłek Katie, która, gdy tylko ją poczuła, wydała okrzyk orgazmu.
Katie otworzyła drzwi. Przed nimi stały jej koleżanki. Ich oczy błądziły po jej nagim ciele: od warzy, poprzez piersi i ospermioną cipkę, kończąc na jej udach, po których spływało nasienie Harry’ego.
- Nadal chcecie obciągnąć Harry’emu? – zapytała.
Blondynka oblizała wargi, druga z jej koleżanek przegryzła swoje wargi, a dwie następne pokiwały głowami.
- To idźcie. Czeka na was.
Dziewczyny weszły do łazienki. Katie zamknęła drzwi, a Harry spojrzał na czwórkę dziewczyn. Katie je ominęła i weszła pod prysznic, aby się połykać. Gdy zaczęła lecieć woda, Harry pstryknął palcami. Ubrania siódmoklasistek zniknęły, a Harry pokiwał palcem, nakazując im podejść do niego. Wszystkie podbiegły i uklękły przed nim. Od razu zabrały się za obciąganie. Zlizały spermę z jego penisa, a następnie na zmianę wkłady go sobie do ust i ssały. Harry wzdychał przy tym głośno, zaciskając palce na umywalce, o którą się opierał. Jeszcze nigdy nie zdarzyło mu się, aby cztery dziewczyny na raz mu obciągały. Było to dla niego nowe doświadczenie. Bardzo przyjemne doświadczenie.
- O tak... jeszcze... chwila – szepnął Harry, między kolejnymi westchnieniami.
Katie zakręciła wodę, wyszła spod prysznica i uklękła przed Harrym. Odchyliła głowę do tyłu, zamknęła oczy, otworzyła usta i wystawiła język. Harry chwycił za swojego penisa i chwilę się masturbował. Wytrysnął na piersi, twarz i język Katie. Ruchami dłońmi zmusił trzy dziewczyny, aby wylizały spermę z Katie, a sam wsadził kutasa w usta blondynki, oczekując, że obciągnie mu z połykiem. I się nie pomylił.
Neville wszedł do pokoju wspólnego Puchonów. Pomieszczenie było pełne kolorów Hufflepuff. Tak samo jak pokój wspólny Gryfonów kolorami Gryffindoru. Jednak było tu zdecydowanie więcej kanap, foteli i różnych stolików. Pod ścianą nie znalazło się choć jedno wolne miejsca od mebli. Tylko przy kominku było trochę luźniej.
Znajdowały się tu same dziewczyny. No... prawie. Wśród wielu dziewczęcych twarzy dostrzegł Erniego, Zachariasz, Bena, Ala i Barty’ego. Chłopcy od razu do niego podeszli, witając się z nim.
- Jutro wieczorem odbędzie się spotkanie. Jeszcze wam powiem o której godzinie – rzekł Neville, po przywitaniu się.
- Będziemy świętować upadek Sam – Wiesz – Kogo? – zapytał Zachariasz.
- No jasne – odrzekł – Hanna i Susan u siebie?
- Jasne – odpowiedział Ben – Uważaj. Tutaj wszystkie są na was napalone – zaśmiał się – I wystarczyło tylko zaatakować śmierciożerców, a każda pcha dłonie do twoich spodni.
- No nie – rzucił Neville – Dobra. Idę.
Przeszedł przez pokój wspólny Puchonów, mówiąc dziewczynom, że zaraz do nich wróci. Przeskoczył szybko schody. Gdy otwierał drzwi, przypomniał sobie, że miał poinformować Blaise i Mary o jutrzejszym spotkaniu.
- Siemasz, Neville – przywitała go Susan.
- Hej – odrzekł, zamykając za sobą dokładnie drzwi na klucz – Macie ochotę na zabawę?
- Dobrze, że o nas jako pierwszych ze wszystkich Puchonek pomyślałeś – powiedziała Hanna, rzucając z siebie szatę. Tak samo jak Susan.
Obie dziewczyny stały teraz w czerwonych kratkowanych pończochach o takiego samego koloru stringach. Puchonki uklękły przy fotelu naprzeciwko drzwi. Hanna klepnęła siedzisko fotela, zachęcając go do zajęcia tego miejsca. Neville wyciągnął telefon z kieszeni, pamiętając, że ma zadzwonić do dwójki Ślizgonów i zajął wskazany fotel. Dziewczyny ściągnęły z niego spodnie razem z bokserkami. Susan podniosła jego penisa i połączyła się w pocałunku z Hanną na jego kutasie. Neville westchnął cicho.
Właśnie dziewczyny zaczęły mu obciągać, gdy ktoś próbował wejść do środka.
- Hanna! Susan! Co wy tam robicie?! – odezwał się dziewczęcy głos.
Ani Hanna ani Susan nie przerwały obciągania. Neville przerywając na chwilę westchnienia, rzekł:
- Hanna i Susan mają zajęte usta!
- Neville?! To ty?!
- Oczywiście! – potwierdził – Coś ważnego chcesz?!
- Właściwie od ciebie! – odkrzyknęła dziewczyna przez drzwi – Jest kilka dziewczyn, które chętnie by też miały zajęta usta przez twojego kutasa! Przyjdziesz potem do pokoju wspólnego!
- No jasne! – odpowiedział Neville i westchnął nieco głośniej, gdy dziewczyny mocniej się przyssały.
- A dasz radę?! Bo nas jest trochę dużo!
- Jeśli pragniecie kutasa, podejdź do Zachariasz i powiedz mu, żeby przyprowadził odpowiednich chłopaków. Powiedz, że to ja tak mówię. On już będzie wiedział o co chodzi. Będziecie mogły possać innym, zanim wrócę.
- Dobra, to czekamy na ciebie.
Usłyszał oddalające się kroki dziewczyny. Neville zamknął na chwilę oczy, rozkoszując się momentem przyjemności, jaki sprawiały mu usta dziewczyn. Podniósł dłoń z telefonem, wybrał numer Blaise i nacisnął zieloną słuchawkę. Chwilę później usłyszał zdeformowany przez głośnik głos Ślizgona:
- Jak leci, Neville?
- Dobrze – odrzekł i cicho westchnął – Poczekaj chwilę. Tylko spuszczę się w usta Hanny.
Neville przypuszczał, że Ślizgon na pewno się zdziwił, że dzwoni w takim momencie. Chwycił Hannę za głowę i przyciągnął do swojego krocza. Głośno jęknął i wpuścił w jej gardło spermę. Część nasienia spłynęła po brodzie Puchonki, a resztę przełknęła. Susan zlizała spermę z brody przyjaciółki, a potem z kutasa Neville’a. Po chwili znów obciągały wspólnie Gryfonowi.
- Mam dla ciebie informację o najbliższym spotkaniu – powiedział i westchnął – Odbędzie się jutro wieczorem. Jeszcze nie wiemy o której.
- Stary, mogłaby ci nie obciągać jak ze mną rozmawiasz? – zapytał Blaise – Wiem, że ty i Harry teraz robicie za bohaterów. Nawet kilka Ślizgonek chętnie by wam się oddało, ale bez przesady.
- Ale mi dwie obciągają – powiedział Gryfon.
- Hanna i Susan?
- Dokładnie – przyznał – A kolejne Puchonki ustawiają się już w kolejce. Stary, musiałem normalnie zaangażować Puchonów z naszego klubu – Neville usłyszał śmiech w słuchawce – Harry pewnie ma podobnie u Krokonek.
- Wam to dobrze. Ja będę musiał zadowolić się jedną Mary – pożalił się Ślizgon.
- A właśnie... Daj mi na chwilkę Mary, jeśli możesz.
- Poczekaj chwilę – Neville usłyszał jęk spełnienia Mary, a potem jej głos w słuchawce – Tak?
- Blaise przed chwilą narzekał, że Hanna i Susan mi obciągają, gdy ja z nim rozmawiam, a sam się z tobą zabawia, tak?
- Nie do końca – przyznała Mary – Jak odebrał od ciebie telefon, zaczęłam się masturbować. A teraz mów szybko co, chcesz, bo kutas Blaise wymagane natychmiast moich ust.
- Jak chcesz to dokończ to co zaczęłaś, a ja tymczasem powiem ci o co mi chodzi – gdy skończył to zdanie, usłyszał mruczenie Mary i ciche westchnięcia Zabiniego – Już to mówiłem Blaisemu... Poczekaj chwilę – przycisnął głowę do swojego krocza i wytrysnął w jej usta, a Puchonka przełknęła jego spermę. Potem od nowa zaczęły mu obciągać – Jutro organizujemy orgię – Neville słyszał nadal odgłosy obciągania po drugiej stronie słuchawki – Blaise mówił mi, że są jakieś chętne Ślizgonki. Możesz je zapytać czy chcą przyjść na naszą orgię?
- Poczekaj chwilę – Neville usłyszał głośny jęk Zabiniego i głośne przełknięcie Mary – No mogę. Chcesz z nimi sam porozmawiać?
- Czemu nie?
Usłyszał w słuchawce kroki Mary. Po chwili usłyszał jak rozmawia z jakimiś dziewczyny.
- Halo?
- Mary? – zapytał. Nie rozpoznał tego głosu.
- Nie, Eliza – odpowiedziała mu dziewczyna – Podobno masz dla mnie i moich przyjaciółek jakąś propozycję.
- No mam – przyznał Neville – Jutro z Harrym organizujemy pewne spotkanie. Będzie tam kilkudziesięciu chłopaków i szukamy chętnych dziewczyn. Jesteście zaciekawione?
- Bardzo – usłyszał w odpowiedzi – O której?
- Jeszcze nie wiem – przyznał – Ale jak się dowiem, to poinformuję Blaise lub Marry. Wtedy i wy się dowiecie. Aha... Jeszcze jedno. Mary i Blaise wam powiedzą jak każdy ma się zachować w takiej sytuacji. I oddajcie się dzisiaj Blaisemu. Zróbcie wszystko co wam rozkaże.
- Dobrze. Na pewno będzie w niebo wzięty. Daje ci Mary.
- Słuchaj, Mary. Powiedz im o wszystkim. No wiesz... Jak się zwykle do dziewczyn zwracamy i jak lubimy je ruchać.
- Możesz być pewny. Zaraz im powiem.
- Daj mi jeszcze na chwilę Blaise’a.
Usłyszał jak Mary gdzieś szła, a potem głos Zabiniego w słuchawce:
- Stary, co zrobiłeś, że sześć Ślzigonek do mnie przyszło?
- Ma się ten dar. Zrób co trzeba. Wyruchaj je w każdą dziurkę i ciesz się tą chwilą. U nas nie ma takich dogodności.
Neville się rozłączył.
- Chodź tu dziwko – rzekł, ciągnąć do góry Susan.
Przesunął sznurek jej stringów na bok, a potem posadził ją na swoim kutasie. Jego penis wszedł w jej odbyt po samą nasadę, uderzając jądrami. Chwycił ją za biodra, odchylił trochę do tyłu i zaczął szybko ruszając biodrami. Susan głośnym podnieconym okrzykiem prosiła o więcej. Neville był pewny, że słyszą to Puchoni w pokoju wspólnym. Po chwili doszły go jęki i okrzyki Puchonek z pokoju wspólnego. Uśmiechnął się. Chłopaki korzystali z okazji. Po kilkunastu minutach wtrysnął w tyłek Susan, wydając z siebie głośny jęk spełnienia.
Hanna wylizała jego kutasa ze spermy, a potem wsadził jego czubek w usta, ssąc. Po kilku minutach penis Neville’a stał z powrotem.
- Wypnij się – rozkazał Hannie, a ta od razu wykonała polecenie.
Susan wystawiła swoje pośladki w stronę przyjaciółki. Hanna chwyciła za nie i zaczęła wylizywać z jej tyłka spermę Neville’a. Gryfon w tym czasie włożył kutasa w jej odbyt, chwycił za biodra, a potem zaczął się poruszać w przód i w tył. Hanna wydała z siebie zduszony okrzyk. Po chwili, gdy już wylizała spermę z odbytu przyjaciółki, wydawała już normalne okrzyki. Skrzyżowała ramiona przed siebie i położyła na nie głowę. Neville chwycił ją za pośladki i zacisnął je na swoim kutasie. Coraz szybciej się poruszać dysząc coraz głośniej i wsłuchując się w głośniejsze jęki Hanny. Po kilku minutach wtryskując w jej odbyt. Susan wylizała spermę najpierw z kutasa Neville’a, a potem z tyłka Hanny. Gtyfon schował swojego penisa w spodnie.
- Chodźmy do pokoju wspólnego – rzekł i złapał dziewczyny za pośladki.
Weszli do pokoju wspólnego. Po dwie Puchonki obciągały Zachariaszowi i Erniemu. Al brał jakąś piątoklasistkę od tyłu, Barty inną Puchonkę ruchał w tyłek, a Ben siedział wygodnie na fotelu, a na jego kutasie skakała jakaś siódmoklasistka, jęcząc głośno. Neville usiadł na kanapie, a po jego bokach usiadły Hanna i Susan. Po chwili uklękła przed nim jakaś szóstoklasistka o blond włosach. Wyjęła jego kutasa, wsadziła go sobie do ust i zaczęła ssać. Neville cicho westchnął, obiecując sobie, że zostawi w ustach Puchonek tyle hektolitrów spermy ile zdoła.
Harry stanął przed dębowymi drzwiami miedzianym orłem na środku. W dziobie orła znajdowała się kołatka. Nie zauważył nigdzie klamki. Chciał chwycić za kołatkę i nią zastukać. Jednak jak tylko zbliżył dłoń do niej, zamek strzyknął, drzwi skrzypnęły i stanęły otworem.
Harry zdziwił się takim obrotem sytuacji, ale wszedł do środka. Pierwszy raz był w wieży Krukonów, więc rozglądał się po ich pokoju wspólnym. Sufit był taki sam jak w Wielkiej Sali – przybierał obraz niebie jakie panowało na zewnątrz. Od razu po prawej stronie stała płaskorzeźba Roweny Ravenclaw, jednej z założycielek Hogwartu. Po lewej stronie stała szafeczka z różnymi książkami. Na lewy skos od drzwi zbudowany był kominek, w którym wesoło skakał ogień. W pozostałej części pomieszczania stały stoliki, fotele i kanapy.
W pokoju wspólnym Krukonów znajdowały się prawie same dziewczyny, wśród których zauważył Lunę, Cho i Padmę. Najmłodsze dziewczyny chodziły z Luną do klasy. Zauważył także Krukonów, którzy należeli do klubu Hantei. Harry Cho, Lunie i Padmie oraz chłopakom powiedział o orgii. Zapytał także pozostałe dziewczyny o udział w zabawie.
- Nie wiem czy mamy wystarczająco odwagi – odpowiedziała jakaś siódmoklasistka o kręconych czarnych włosach.
- To tutaj sobie zrobimy małą orgię – zaproponowała Padma.
- Tutaj? – zapytał Harry – A co jeśli przyjdą dzieciaki?
- Nie martw się – odpowiedziała Padma – Załatwiliśmy to.
Padma, Cho i Luna były tak samo ubrane. Czarne, zapinane na guziki, koszule, czarne obcisłe miniówki i idealnie białe pończochy. Wszystkie trzy dziewczyny zdjęły z siebie koszule. Padma położyła się plecami na stolik. Podniosła do góry nogi, lekko je rozkładając w powietrzu. Było idealnie widać jej mokrą cipkę. Padma przez chwilę bawiła się swoją łechtaczką. W końcu Harry do niej podszedł. Wyjął swojego twardego penisa i wszedł w jej mokrą cipkę. Krukonka wydała z siebie jęk zadowolenia, a Harry zacisnął dłonie na jej piersiach. Zaczął poruszać się w tył i w przód, uderzając jądrami o jej ciało. Luna i Cho szybko ściągnęły z niego koszulkę. Zaczęły go całować po plecach, gdy Harry wchodził w mokre wnętrze Padmy. Po chwili wyprostował się i złapał za kostki Padmy, łącząc jej nogi. Cały czas poruszał się w przód i w tył. Luna i Cho zaczęły całować koleżankę po piersiach. Po kilkudziesięciu minutach Harry wtrysnął w cipkę Padmy, która wydała z siebie jęk spełnienia.
Luna uklękła przed nim i zaczęła zlizywać spermę z jego kutasa, którą potem przełknęła. Następnie włożyła sobie jego penisa w usta i zaczęła ssać. W tym czasie Cho wylizywała spermę z cipki Padmy. Harry zauważył jak pozostałe dziewczyny zaczynają trzeć udem o udo. Widział jak spływają z nich soki.
Gdy penis Harry’ego stwardniał i urósł, gotowy z powrotem do działania, oparła dłonie o parapet, wypinając się w stronę Harry’ego pośladki. Gryfon podszedł do niej, potarł dłonią jej mokrą cipkę, a potem wszedł w jej wnętrze. Cho i Padma klęknęły pod jęczącej z podniecenia Luną i zaczęły lizać oraz całować jej piersi, które drgały w rytm ruchów Harry’ego, który trzymał ją za biodra. Po upłynięciu kilkudziesięciu minut, Harry po raz drugi w pokoju wspólnych Krukonów osiągnął orgazm, wtryskując w cipkę podnieconej Luny, która od razu oznajmiła spełnienie.
Cho poprowadziła Harry’ego do kanapy, gdzie usiadł. Zaczęła mu zlizywać spermę z kutasa i stawiać go, za pomocą ust, do pionu. Tymczasem Padma wylizywała spermę z cipki Luny. Harry zauważył, że niektóre Krukonki zaczęły się rozbierać, masować sobie cipki i piersi, ale jeszcze nie podchodziły do nikogo.
Cho usiadła na Harrym okrakiem. Wbiła sobie w cipkę jego twardego penisa. Siedziała przodem do niego. Odchyliła się do tyłu, łapiąc za jego kolana. Harry chwycił ją za piersi, zaczynając je ugniatać. Cho poruszała się w górę i w dół, uderzając swoim ciałem o jądra Harry’ego. Jęczała przy tym głośno. Po jego dwóch stronach klęknęły Padma i Luna. Zaczęły siebie nawzajem pieścić: ściskając piersi, drażniąc sutki, masując cipki i wkładając palce w swej mokre wnętrza. Tymczasem Cho jęczała coraz głośniej i głośniej, aż w końcu, gdy sperma Harry’ego znalazła się w jej cipce, wydała z siebie jęk orgazmu.
Oparła dłonie na jego barkach i się podniosła. Luna zanurkowała w jej krocze i szybkimi ruchami wylizała spermę Harry’ego z jej cipki, przełykając ją.
Luna przyklękła po prawej stronie Harry’ego, a Cho po lewej. Natomiast Padma przed nim i zaczęła mu obciągać. Harry westchnął z zadowolenia. Pozostałe Krukonki nie reagowały na zabawy Harry’ego i przyjaciółek. Zaczął bawić się piersiami Luny i Cho. Najpierw złapał je za sutki odciągając je, potem przez chwilę pozderzał je, a na końcu zaczął masować. Obie dziewczyny wydawały przy tym westchnienia zadowolenia. Harry z zadowoleniem obserwował jak się całują. Potem włożył po dwa palce w ich mokre cipki i szybki ruchami dłońmi, sprawiał, że pojękiwały cicho. Tymczasem Padma cały czas ssała. Gdy Harry wtrysnął w jej usta, pozostałe Krukonki. Podchodziły do chłopaków, siadały na ich kutasach i obciągały im.
Gdy Harry zakończył wpuszczać spermę do ust Padmy, podeszła do niej jakaś siódmoklasistka. Pocałowała młodszą koleżankę, odbierając część spermy, którą podarował Padmie Harry i ją przełknęła. Siódmoklasistka następnie zabrała się za lizanie cipki Padmie.
Przed Harry uklękły trzy dziewczyny. Wszystkie naraz zaczęły mu ssać kutasa. Harry westchnął z zadowolenia i zaczął mocniej wbijać palce w cipki Cho i Luny. Zaczął się zastanawiać, co to będzie na jutrzejszym spotkaniu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz