Translate

poniedziałek, 27 stycznia 2014

11. Pamiętnik Huncwotów i Lily Evans 1

„Odnaleziono aneks do testamentu Syriusza Blacka”.
Wczoraj wieczorem rzecznik prasowy Banku Gringotta podał do informacji publicznej, że w skrytce zmarłego kilka miesięcy temu Syriusza Blacka odnaleziono aneks do jego testamentu, z którego wynika, że jego kuzynki – Narcyza Malfoy i Bellatriks Lestrenge zostają oddane przez niego dla jego syna chrzestnego Harry’ego Pottera.
- Nie mogę w to uwierzyć, że Black takie coś zrobił – mówi nam przypadkowa osoba, którą zapytaliśmy o zdanie na ten temat – Przecież jego kuzynki są mężatkami. Nie bardzo wiem jak to wszystko będzie wyglądać.
- Według prawa, pan Potter ma prawo zażądać od obu pań, aby się rozwiodły i zostały jego konkubinami – wyjaśnia nam Percy Weasley, Młodszy Podsekretarz w Biurze Ministra Magii – Dodatkowo pan Potter i pan Longbottom skorzystali z przysługującego im prawa ostatniego męskiego potomka rodu i mogą mieć tyle kobiet ile dusza zapragnie. Oczywiście tylko jedna z tych kobiet będzie mogła siebie nazywać żoną jednego bądź drugiego.
Wspomniana wyżej decyzja była bardzo zaskakująca dla całego czarodziejskiego społeczeństwa. Wprawdzie nikt nie uważał wyżej wymienionej dwójki za świętych, ale nikt także nie podejrzewał ich o takie działania. Według przyjaciół obu lordów już przystąpili do korzystania z tego prawa.
- Harry i Neville już wybrali sobie pierwsze kobiety – tłumaczy nam Hermiona Grnager, bliska przyjaciółka Harry’ego Pottera i Neville’a Longbottoma – Harry wybrał sobie Astorię Grenngrass, a Neville Pansy Parkinson. Wiem, że rodzice obu dziewczyn zgodzili się na ich propozycję. W końcu kto odmówi lordom.
Bardzo dziwny jest fakt, że obaj panowie wybrali sobie Ślizgonki. Nie od dziś wiadomo, że obaj nie przepadają za mieszkańcami domu Slytherina, a z większością z nich są w stanie wojny. I to bardzo zaciekłej.
- Cóż… Prawda jest taka, że każdy dałby się pokroić za takie prawo – mówi nam jeden z urzędników ministerstwa, który zapragnął zachować anonimowość – Dzięki temu można sobie stworzyć raj na ziemi. Nie znam żadnej kobiety, która oparłaby się tytułowi Lady. Mam pewne wątpliwości czy ktokolwiek odstąpi od oddania córki czy też siostry Potterowi i Longbottomowi. W ostatni kilku miesiącach stali się bardzo silni. I nie chodzi mi to o ich moc magiczną.
Dumbledore złożył gazetę i ją odrzucił na bok. Ciężko westchnął i spojrzał na dwójkę Gryfonów, siedzącym przed nim. Zarówno Harry jak i Neville wiedzieli, że czeka ich ciężka rozmowa. W szczególności, że prócz Dumbledore’a i opiekunki ich domu byli tutaj także Knot wraz ze swoją ochroną. Co zadziwiające, towarzyszyła mu Umbridge. Był także Remus. Według ostatniej woli Syriusza to on nad nim sprawował opiekę do ukończenia siedemnastu lat. Była także babcia Neville’a. Obaj młodzieńcy byli jednak na to przygotowani od pewnego czasu.
Styczniowy mroźny wiatr uderzał z impetem w okno za plecami profesora Dumbledore’a, u którego w oczach widać było ciepłe iskierki. Dwa miesiące temu Klan Lordów przeprowadził pierwszy atak na śmierciożerców. Jakimś cudem Draco Malfoy i Severus Snape przeżyli. Jedna zapadli w głębokie śpiączki i nie wiadomo było kiedy się obudzą. Dumbledore bardzo ubolewał nad tym, że Snape jest nieprzytomny. Z tego powodu nie miał żadnych wieści na temat tego, co robi Lord Voldemort i to go bardzo niepokoiło. Wręcz postawiło w niezręcznej, dotąd niespotykanej sytuacji. Zazwyczaj wiedział co się dzieje w obozie Voldemorta i mógł swobodnie planować działania względem niego. Teraz tego nie mógł zrobić. Dodatkowo Klan Lordów bardzo mocno odznaczył się w świecie czarodziejów. Ministerstwo nadal się zastanawia kto zlikwidował hordę orków. Mają kilka teorii, ale żadna nie zakłada, że zrobili to nastoletni czarodzieje. To samo dotyczy sporej grupy śmierciożerców. Aurorzy zakładają, że wampiry i śmierciożercy starli się z elfami i centaurami. Jednak prawda była taka, że śmierciożercy zostali zaatakowani przez oddziały elfów, centaurów i wampirów. Jak tak dalej pójdzie, to ministerstwo zacznie wierzyć, że elfy i centaury włączyły się w wojnę z Voldemortem.
- Czy wezwał nas pan tylko po to, żeby przeczytać nam ten artykuł, profesorze Dumbledore? – zapytał spokojnie Neville, z całych sił starając się nie wykrzyknąć Dumbledore’owie co tak naprawdę chcą zrobić z tymi dziewczynami. Zresztą… Odpowiednie akcje zostały już podjęte. Zanim Ślizgonki się zorientowały, były już pod wpływem Imperio. Ich ślizgoński przyjaciel zadbał o to.
- Nie sądzisz, że to byłby zbyt błahy powód, Neville? – zapytał dyrektor Hogwartu.
Gryfon lekko się uśmiechnął, jak mędrzec rozmawiający z głupcem. Dumbledore wypadł na moment z wątku, aby po chwili z powrotem przemówić:
- A więc… Bardzo mnie cieszy, że wybraliście Ślizgonki jak swoje żony. To jest na pewno dobry krok w zjednoczeniu Hogwartu.
- Zaraz, zaraz – powiedział Harry, podnosząc dłoń i szybko machając nią na boki, jakby zgłaszał się do odpowiedzi – A kto panu powiedział, że te Ślizgonki zostaną naszymi żonami? – zaciekawił się.
Dumbledore zamrugał ze zdumienia.
- To jest chyba oczywiste – rzucił lekko zmieszany.
- Ale my wcale nie mamy zamiaru brać je za żony – rzucił Neville – Znajdą się o wiele lepsze od nich i nie będą tak zapatrzone w czystość krwi – przyjaciel Harry’ego skrzywił się.
- Zaraz, zaraz – mruknął Knot – To po co wam Parkinson i Grenngrass?
- Wie pan, jesteśmy tylko mężczyznami – rzucił Harry takim tonem jakby tłumaczył jakiemuś niezrównoważonemu dziecku, że jeden plus jeden to zawsze musi wyjść dwa – Ile można lądować w łóżku ciągle z jedną kobietą.
Wybuchła lekka dezorientacja po słowach Harry’ego. Knot patrzył to na zdumionego Dumbledore’a, to na uśmiechającego się Gryfona, jakby szukał jakiekolwiek wyjaśnienia do słów młodszego czarodzieja. Jednak żadne wyjaśnienie na niego nie spłynęło.
- Potter, czyżbyś zgłupiał? – zapytał Knot.
- Dla ciebie „Lordzie Potter” – warknął Harry z błyskiem pogardy w oku.
McGonagall spojrzał ze zdumieniem na swojego podopiecznego i zmarszczyła brwi. Owszem, nigdy nie wyrażał jakiś wyjątkowo ciepłych uczuć względem Ministra Magii, ale go akceptował dopóki nie zaczął mu przeszkadzać. Teraz to była jawna nienawiść. McGonagall doskonale wiedziała, że Harry jednym słowem mógłby sprawić, że Knot straci stołek.
- Przestań się wygłupiać, Harry – mruknął Knot – Przecież jesteśmy przyjaciółmi.
Harry i Neville roześmiali się jakby właśnie zobaczyli albo usłyszeli coś zabawnego, a Knot zmarszczył brwi. Nigdy nie akceptował tego, że ludzie nie słuchają jego rozkazów i mądrości, które, według jego opinii, były najrozsądniejsze.
- Skoro tak to stawiasz, powiem to raz i dosadnie – rzucił Knot – Macie zawrzeć małżeństwa z Grenngrass i Parkinson – warknął minister – To jest rozkaz – dodał ostro.
- Nasz mały ministerek nauczył się klapać dzióbkiem – powiedział Neville, mówiąc pieszczotliwie jak do niemowlaka.
- Longbottom, uważaj do kogoś mówisz – wtrąciła się Umbridge.
- Nikt cię o zdanie nie pytał, suko – rzucił Harry, wstając z miejsca, a Neville zrobił to samo. Stali naprzeciwko Knota, Umbridge i aurorów, a wyglądali jak wilki, które upatrzyły ofiarę – A co do ciebie, Knot – rzucił Harry, pokazując wskazującym palcem na ministra – Pamiętasz tamtą dziewczynę w zeszłym tygodniu? – Knot rozszerzył oczy ze strachu i zdumienia. Skąd on o tym wiedział – Nie liczy się jej wiek. Wystarczy, że powiem prasie, że ona ma trzynaście lat i wylecisz z hukiem, a na dodatek skończysz w Azkabanie. Nie ważne, że tak naprawdę ma siedemnaście lat. Ona potwierdzi moja słowa i trafisz tam, gdzie tak pragniesz mnie wysłać.
- Kto ci uwierzy – warknął Knot w obronie.
- Zadajesz złe pytania, syneczku – rzucił pogardliwie Neville – Pytanie brzmi: kto tobie uwierzy? Ludzie pamiętają, że jeszcze kilka miesięcy temu mieszałeś Harry’ego i profesora Dumbledore’a z błotem. Pamiętają jak wmawiałeś im, że Lord Voldemort nie powrócił. Nikt ci nie uwierzy. Niezależnie od prawdy.
- Jesteś na przegranej pozycji, Knot – dodał Harry – Nie podskakuj, bo mogę jeszcze dodać, że jesteś śmierciożercą. I chuj w to, że nie mam na to żadnych dowodów. Wystarczy, że powiem, że twoje zachowanie w tamtym roku było bardzo podejrzane i tylko śmierciożerca ukrywałaby przed ludźmi fakt, że Lord Voldemort powrócił.
- Dość! – krzyknął Dumbledore, wstając ze swojego miejsca, uwalniając wystarczająco dużo magii, aby pokazać im kto tu jest dyrektorem. Ze zdumieniem stwierdził, że na Harrym i Neville’u nie zrobiło to żadnego wrażenie, podczas gdy reszta osób z impetem uderzyła w ściany i podłogę – Nie będę tolerował takich oskarżeń w moim gabinecie i w Hogwarcie – powiedział ze złością w głosie, patrząc w szczególności na dwójkę Gryfonów – Nikt nie będzie stosował szantażów w mojej szkole.
- To nie szantaż – rzekł Neville i razem z Harrym ruszyli w stronę wyjścia – To tylko ostrzeżenie. A co tyczy Parkinson i Grenngrass… Zostaną albo dziwkami albo niewolnicami. Innego wyjścia nie ma.
Drzwi zamknęły się za dwójką Gryfonów, zostawiając zdumionych dorosłych czarodziejów w samotności. Dumbledore przez kilka długich minut wpatrywał się w zamknięte drzwi, jakby nie mógł uwierzyć w to, co usłyszał. Nie przewidział, że bitwa w ministerstwie aż tak wpłynęła na szóstka jego uczniów. Jeszcze kilka miesięcy temu Neville był nieśmiałym i bojącym się własnego cienia chłopcem. Dzisiaj bez wahania rzuca wyzwanie Knotowi i nie okazuje przy tym choćby najmniejszego ułamka strachu. A Hermiona Granger? Była przykładną prefekt, a ostatnio widział jak spoliczkowała jakiegoś dużego Ślizgona za nabijanie się z Gryfona, który był mugolakiem. Gdy Ślizgon podniósł dłoń, aby jej oddać, w powietrzu zawisła groźba. Ślizgon nie chciał się przekonać o sile Harry’ego, Neville’a i Rona na własnej skórze.
- To w ten sposób Potter okazuje tobie lojalność, Dumbledore? – zapytała Umbridge, przerywając niezręczną ciszę i zerknęła na dyrektora Hogwartu.
- Nie wiem, co się dzieje – rzucił zdumiony Dumbledore – Harry i Neville nigdy w ten sposób do nikogo się nie odzywali. Coś musiało się stać w Departamencie Tajemnic. To po tamtych wydarzeniach zaczęli się ode mnie odwracać.
- Dziwisz się? – zapytał Remus, który do tej pory stał w ciszy i wszystko dokładnie obserwował oraz analizował – Przez twoje błędy Harry ruszył uwolnić Syriusza, choć tak naprawdę Syriusz siedział bezpieczny w domu. On nie potrafi zrozumieć twojego planu pokonania Voldemorta. On już nie ma zamiaru poświęcić się za nieznanych ludzi, pokroju Knota…
- Słucham? – zapytał minister, ale Remus go zignorował.
- On chce tylko chronić przyjaciół. Nie zmienisz już tego. Nie zmusisz go, aby poświęcił się dla miliona nieznanych osób. On zrobi to tylko dla swoich przyjaciół – dokończył Remus.
- Mylisz się, Remusie – powiedział Dumbledore – Jestem pewien, że Harry gdy tylko pogodzi się ze śmiercią Syriusza, będzie wiedział co robić i wybierze to słuszne.
- Czyżby? – zapytał Lupin z uśmiechem, który bardziej pasował do Syriusza Blacka albo Jamesa Pottera niż Remusa Lupina – James i Lily mieli rację. Z wiekiem staje się pan ślepy i zbyt pewny siebie. Na mnie już czas.
Lupin odwrócił się i wyszedł z gabinetu dyrektora Hogwartu, zostawiając za sobą zdumionych czarodziejów. Nie miał zamiaru pogrążać się w tej bezowocnej dyskusji. Wiedział, że nie przekona Dumbledore’a do swoich racji.
- Zdawało mi się, że Lupin jest bezgranicznie lojalny wobec ciebie – rzucił Knot, patrząc z ukosa na Dumbledore’a.
- Bo tak jest – rzekł Dumbledore – To tylko chwilowa słabość do Harry’ego popchnęła go do tych słów. W każdym razie… Powinniśmy zając się czymś innym.
- Mówisz o tych niewyjaśnionych atakach? – zapytał Knot, a Dumbledore krótko skinął głową – Martwi mnie to. Aurorzy nie odnaleźli choćby śladu sprawców. Nic. Najdrobniejszego śladu, a o świadkach w ogóle nie wspomnę, bo ich nie ma.
- Skąd wiesz, że było ich więcej niż jeden? – zaciekawił się Dumbledore.
- Ataki na Draco Malfoy’a, Crabbe’a i Goyle’a oraz na Snape’a i Lucjusza Malfoy’a odbyły się prawie w tym samym czasie – odpowiedział jeden z aurorów – Trudno jest mi uwierzyć, że dokonała tego jedna osoba. Zbyt oddalone od siebie jest Hogwart i dwór Malfoy’ów. Na pewno było ich przynajmniej dwoje.
- Pojawiła się nowa organizacja, o której nic nie wiemy – zauważył Flitwick – Pojawiła się znikąd. Od momentu ataków w Hogwarcie i dworku Malfoy’ów minęło kilka miesięcy, a w między czasie zginęło kilkudziesięciu popleczników Tego, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać. Wampiry, orkowie, śmierciożercy, wilkołaki. Nikogo nie oszczędzają. Gdy straciliśmy Severusa, jesteśmy jak dzieci w nieznanym domu. Zagubieni i przestraszeni. Nie wiemy co planuje Ten, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać i nie wiemy jak przed tym się bronić. Tymczasem ta organizacja jakby doskonale wiedziała o planach Tego, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać. Pojawiają się w odpowiednim miejscu i w odpowiednim czasie. Mógłbym uznać ich za sojuszników, gdyby nie fakt, że poturbowali Moody’ego, gdy próbował odkryć kim są i zabili kilku aurorów. Do końca nie wiadomo za co. Śmiem twierdzić, że w tej wojnie pojawiła się trzecia strona. Trzecia strona, która stanowi zagrożenie zarówno dla Tego, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać jak i dla nas.
Nastała niczym nie zmącona, nawet brzęczeniem muchy, cisza. Wszyscy wpatrywali się z lekkim zdumieniem w małego profesora Flitwicka. To co powiedział, dało wszystkim wiele do myślenia.
- Filus ma rację – odezwał się w końcu profesor Dumbledore, przerywając ciszę – Ta… jak to określił… trzecia strona stwarza zagrożenie zarówno dla nas jak i dla Lorda Voldemorta. Jednak niepokoi mnie jedno. Dlaczego, kilka dni temu, gdy śmierciożercy próbowali zabić kilku uczniów, powiedzieli, że to ja ich pokonałem? Czyżby czegoś ode mnie chcieli?
- Raczej pragną, aby Ten, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać nie przejął Hogwartu – rzuciła profesor McGonagall – Od lat wiadomo, że Ten, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać uważa Hogwart za swoją własność, dziedzictwo. Może chcą mu w ten sposób zakomunikować, że się myli i jeśli tego nie zrozumie, to znów zaatakują jego podwładnych.
- Raczej służących – rzuciła babcia Neville’a, wstając z miejsca – Nie zależnie od tego jak ta dyskusja jest ciekawa, nie wnosi nic nowego do naszej egzystencji. Zatem, pozwolą państwo, że wrócę do siebie.
Pani Longbottom odwróciła się i wyszła z gabinetu, zastanawiając się jakim cudem umknęła jej aż taka zmiana w charakterze wnuka. Będzie musiała z nim poważnie porozmawiać.
Szóstka przyjaciół była w dosyć jasnym pomieszczeniu w dworku, który znajdował się w środkowej części Anglii. Dworek należał do rodziny Longbottom. Przez wiele lat nie był w ogóle używany, więc Neville zaproponował, aby wykorzystać go jako miejsce spotkań Klanu Lordów. I tak się stało. Harry zadziwiły skrzaty domowe swoją szybką pracą i wytrwałością. W niecały tydzień wysprzątały i wyremontowały dworek. Harry doskonale sobie zdawał sprawę z tego, że on nie miał by takiego zapału. Zapewne po kilku dniach zrezygnowałby ze swojego działania.
Cała szóstka siedziała w centralnej części salonu na ozdobnych fotelach. Byli ubrani w złote szaty z kapturami na głowach, aby nikt niepowołany nie rozpoznał ich twarzy. Sączyli ze szklanek ognistą whiskey i czekali na swojego gościa, który zapowiedział przybycie akurat dzisiaj.
Przez te kilka miesięcy od kiedy założyli Klan Lordów urośli w siłę. Zdobyli wielu sojuszników. Elfy, wampiry, skrzaty domowe i centaury. To tylko kilka oddziałów. Mieli jeszcze wśród swoich ludzi czarodziejów, a także kilku goblinów, którzy pragnęli im służyć. Wiedzieli, że na razie w otwartej bitwie nie mają szans z ministerstwem czy z Armią Voldemorta, ale działania jakie w tej chwili prowadzili, dawali im przewagę.
Drzwi naprzeciwko nich otworzyły się i wszedł do środka wysoki mężczyzna o blond włosach. Jego czarne oczy były przepełnione radością zmieszaną ze strachem. Padł przed nimi na kolana i zawołał:
- Dziękuję wam. Nie spodziewałem się, że uda wam się odbić moją córkę z rąk śmierciożerców.
- Masz małą wiarę – rzuciła Ginny – Jesteśmy sprytniejsi niż na to wygląda.
- Jak mogę wam się odwdzięczyć? – zapytał człowiek.
- Idź do domu – rzekł Harry – I czekaj na nasz sygnał. Gdy nadejdzie odpowiednia pora, poprosimy cię, abyś zagłosował tak jak chcemy w Wizengamocie.
Mężczyzna spojrzał na Harry’ego z lekkim zaciekawieniem.
- Ministerstwo nie zapewni bezpieczeństwa swoim pracownikom. Czy mogę na to liczyć z waszej strony?
Harry spojrzał na przyjaciół, a ci skinęli głowami.
- Owszem – odrzekł – Ale to będzie wymagało od ciebie więcej niż jednej przysługi.
- Dziękuję – rzekł sędzia Wiznegamotu i wstał z ziemi, a następnie podszedł do drzwi. Zatrzymał się i zerknął przez ramię – Mogę powiedzieć o tym kilku przyjaciołom, którzy także pragną chronić swoje rodziny.
- Oby byli zaufanymi ludźmi – rzucił Neville.
- No mówię ci… Jak siedziałem tam i patrzyłem jak Neville i Harry wprost drwią sobie z Knota i Dumbledore’a, miałem ochotę wrzasnąć, aby w końcu przestali udawać i im powiedzieli co stworzyli – mówił Remus, chodząc w tą i z powrotem przed Tonks, która z całych sił próbowała ukryć śmiech. Gdy tylko Lupin wrócił z Hogwartu nie potrafił znaleźć miejsca we własnym mieszkaniu. Przez kilka dni chodził z kąta w kąt, aż w końcu postanowił udać się do Tonks, z którą zawsze mógł szczerze porozmawiać. Była jego najlepszą przyjaciółką od kiedy Lily, Ann i Dorocas zostały zabite przez Voldemorta – A do tego jeszcze ta naiwność Dumbledore’a i Knota. Oni naprawdę myśleli, że Harry i Neville wybrali sobie Ślizgonki na żony. Bez przesady. Dumbledore naprawdę robi się z roku na rok coraz bardziej ślepy. To jest jasne jak słońce, że obaj pragną odpowiednio ukarać obie Ślizgonki. I ja i Dumbledore wiemy, że obie torturowały i zabijały jugoli na zlecenie Voldemorta. Chociaż mam wątpliwości czy słowa Voldemorta je do tego zmuszały. Harry i Neville na pewno je odpowiednio ukarzą. Ciekawi mnie tylko jak?
- Będą dziwkami – odpowiedziała Tonks.
- Słucham? – zapytał Remus z niedowierzaniem wypisanym na twarzy.
- Nie powiedzieli ci? – zdziwiła się młoda auror, a Lupin pokręcił przecząco głową – Mi powiedzieli. Stwierdzili, że zrobią z nich dziwki. Tylko nie chcieli powiedzieć jak je do tego zmuszą.
- Przecież to jest karalne! – krzyknął Remus – Jak ministerstwo to odkryje, wsadzą ich na pięć lat do Azkabanu. Jak nie więcej.
- Doskonale sobie z tego sprawę zdają. Hermiona im to powiedziała, próbując odwieść od tego pomysłu, ale nie wyszło jej – wyjaśniła metamorfomag, uśmiechając się szeroko i mrugając zalotnie do Remusa, ale ten był zbyt przyjęty działaniem Harry’ego i Neville’a, aby zrozumieć ten znak mowy ciała – Nie żal mi tych dziewczyn. Harry to samo zrobi z matką Malfoy’a i Bellatriks. Cóż… Cioteczki jak na swój wiek są bardzo atrakcyjne. Zresztą… Moja matka chce najpierw porozmawiać z nimi, próbując je nawrócić, ale Neville i Harry mają wątpliwości czy to się da.
- Co oni? Zakładają burdel? – zapytał z nutką złości Remus.
- Skąd wiesz? – zdziwiła się – Powiedzieli ci?
Wilkołak zamrugał ze zdumienia. Rzucił to stwierdzenie w złości, a nie w stwierdzeniu faktu. Nie miał o tym pojęcia.
- Chyba żartujesz? – zapytał Remus.
- Przestań – warknęła w końcu rozłoszczona jego naiwnością Tonks – Dumbledore dałby im drugą szansę. Ok., ma swoją filozofię, którą stosuje w życiu, ale takie kobiety jak Narcyza czy Bellatriks nie mają prawa na drugą szansę. Może zbyt ostro je osądzam, ale widziałam wspomnienia Narcyzy, które zdobył Ron. I uprzedzę twoje następne pytanie. Tak, Narcyza jest już pod jurysdykcją całej szóstki. Nie wyobrażasz sobie jakie okropne rzeczy robiła. A nie była nawet śmeirciożerczynią, tylko żoną śmierciożercy. Wyobrażasz sobie co by zrobiła, gdyby była śmierciożerczynią. W tym popieram Harry’ego w stu procentach. A jeśli Voldemort się sprzeciwi, niech ją odbije. Klan Lordów urósł tak w siłę, że tacy ludzie jak Albus Dumbledore czy Lord Voldemort powinni odczuwać strach.
- Co? – zdziwił się Lupin – Zdawało mi się, że dopiero budują swoją organizację?
- Co nie oznacza, że są słabi – rzuciła Tonks i podeszła do Remusa, kąłdać na jego klatce piersiowej dłonie – Powinieneś mu to dać – rzekła, zmieniając nagle temat.
- Co i komu? – zapytał Remus.
- Harry’emu. Wspomnienia Huncwotów i Lily – odpowiedziała.
- Jest za młody, aby je oglądać. Zresztą… On jest jeszcze prawiczkiem – stwierdził z pewnością siebie Lupin.
- Tak? – poddała to w wątpliwości młoda auror – Ginny, Luna i Hermiona nie potwierdzą twojej teorii. Znajdzie się też jeszcze kilka kobiet. W tym ja.
- Chcesz powiedzieć, że…
-… pieprzyłam się z nim – dokończyła Tonks z szerokim uśmiechem – W lato. W Norze. Było super. Zaraz ci pokażę.
- Co? – mruknął Remus i po chwili zamilkł, gdy Tonks złożyła na jego ustach pocałunek. Znudziło jej się wysyłanie kolejnych znaków, których wilkołak nie zauważał. Postanowiła wziąć sprawy w swoje dłonie, a raczej usta.
Młoda auror zdjęła z Remusa szatę i zaczęła całować jego szyję. Z jego ust wydobył się cichy warkot. To jego wilcza natura dawała o sobie znać. Po chwili Tonks znalazła się na łóżku w samych różowych stringach. Była tym bardzo zdumiona. Nie zauważyła kiedy Lupin ją rozebrał. Sam wilkołak natomiast stał nad nią całkowicie nagi. Czyżby sam się rozebrał? Metamorfomag zawsze uwielbiała lądować w łóżku z Lupinem. Nie wiadomo kiedy i jak sprawiał, że była naga. Ilekroć dawała mu swój „miód” tylekroć nie potrafiła zauważyć kiedy ją rozebrał.
Remus przewrócił ją na brzuch i chwycił za biodra, pociągając je do góry. Tonks mimo woli wypięła pośladki w stronę swojego kochanka. Chociaż trudno było powiedzieć, żeby jej to przeszkadzało. Lupin zdjął z niej stringi i delikatnie zaczął masować jej cipkę. Młoda auror westchnęła cicho, a po chwili jęknęła, gdy palce Remusa znalazły się w jej mokrym wnętrzu. Po kilku minutach wsadził swojego nabrzmiałego kutasa w jej cipkę. Chwycił Tonks za biodra i zaczął energicznie się poruszać w przód oraz w tył, uderzając jądrami o jej ciało. Lewą dłonią co chwila uderzał ją w pośladek, co sprawiało, że młoda auror wydawała z siebie głośniejsze jęki. Po chwili wsadził kciuk prawej dłoni w jej odbyt, a Tonks wydała z siebie cichy okrzyk. Remus z każdą kolejną chwilą przyspieszał ruchy, coraz mocniej wchodząc w jej mokrą cipkę. Po kilku chwilach wyszedł z niej, a Tonks odwróciła się do niego. Nachyliła się i wsadziła sobie do ust twardego penisa Remusa, energicznie poruszając dłonią i głową. Lupin był tym zaskoczony, wydając z siebie ciche westchnięcie. Nigdy jej o to nie prosił, ale nie ulegało wątpliwości, że tego pragnie.
Remus głośniej westchnął, gdy Tonks zatrzymała swoje usta na czubku jego kutasa i przez kilka krótkich chwil possała jego penisa. Następnie wsadziła go do samej nasady i delikatnie się nim zakrztusiła. Wyjęła go z ust i zaczęła lizać jego jądra, a następnie penisa, którego obwód po chwili wzięła w usta i przesuwała po nim energicznie.
Lupin podniósł młodą auror z łóżka i postawił plecami do siebie. Wsadził w jej mokrą cipkę twardego penisa, łapiąc za piersi. Tonks objęła go za szyję i zaczęła wydawać z siebie głośne jęki w rytm jego ruchów. Metamorfomag stawała na palcach, gdy tylko Remus z impetem wchodził w jej mokre wnętrze. Po kilku chwilach wyszedł z niej i wsadził w jej mokrą cipkę dwa palce, a kutasem ocierał się o jej pośladki.
- Nie… Remusie… proszę – mruczała Tonks, między kolejnymi jękami. Zawsze było to samo. Gdy tylko przechodzili do ostrego seksu analnego, młoda auror wręcz błagała wilkołaka, aby tego nie robił. Jednak później się wczuwała i nigdy go za to nie zbeształa. Remus podejrzewał, że podświadomie tego pragnie, tylko wstydzi się do tego przyznać.
Lupin wszedł w jej odbyt, nie zwracając uwagi na jej protesty. Tonks wydała z siebie głośny okrzyk podniecenia. Remus zaczął jednocześnie ugniatać jej pierś, energicznie poruszać palcami w jej cipce i penetrując jej odbyt, uderzając jądrami o jej nagie ciało. Młoda auror wyginała ciało w łuk z każdym ruchem wilkołaka, wydając z siebie głośny jęk. Oddechy obojga zrobiły się coraz cięższe. Po kilku długich chwilach Tonks wydała z siebie przydługi jęk spełnienia. Remus wykonał jeszcze parę ruchów w jej odbycie i wytrysnął nie wyciągając kutasa. Tonks jeszcze raz krzyknęła, a po chwili po jej udach spływała sperma przyjaciela.
- Wiesz… co… przekonałaś… mnie – mruknął Remus, gdy położyli się obok siebie, a Tonks energicznie poruszała dłonią po jego kutasie, celując czubkiem w swoją twarz – Dam… mu… te… wspomnienia…

- Doskonale – stwierdziła, a Lupin jęknął i wytrysnął na jej twarz. Przed nimi była noc pełna wrażeń.

4 komentarze:

  1. Fakt pomysły to ty masz! Nie mogę doczekać się tych wspomnień

    OdpowiedzUsuń
  2. Parka Tonks i Lupin jest super, szkoda że nie opisałeś Tonks i Harrego

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten blog jest boski!

    OdpowiedzUsuń