„Odnaleziono
aneks do testamentu Syriusza Blacka”.
Wczoraj
wieczorem rzecznik prasowy Banku Gringotta podał do informacji publicznej, że w
skrytce zmarłego kilka miesięcy temu Syriusza Blacka odnaleziono aneks do jego
testamentu, z którego wynika, że jego kuzynki – Narcyza Malfoy i Bellatriks
Lestrenge zostają oddane przez niego dla jego syna chrzestnego Harry’ego
Pottera.
-
Nie mogę w to uwierzyć, że Black takie coś zrobił – mówi nam przypadkowa osoba,
którą zapytaliśmy o zdanie na ten temat – Przecież jego kuzynki są mężatkami.
Nie bardzo wiem jak to wszystko będzie wyglądać.
-
Według prawa, pan Potter ma prawo zażądać od obu pań, aby się rozwiodły i
zostały jego konkubinami – wyjaśnia nam Percy Weasley, Młodszy Podsekretarz w
Biurze Ministra Magii – Dodatkowo pan Potter i pan Longbottom skorzystali z
przysługującego im prawa ostatniego męskiego potomka rodu i mogą mieć tyle
kobiet ile dusza zapragnie. Oczywiście tylko jedna z tych kobiet będzie mogła
siebie nazywać żoną jednego bądź drugiego.
Wspomniana
wyżej decyzja była bardzo zaskakująca dla całego czarodziejskiego
społeczeństwa. Wprawdzie nikt nie uważał wyżej wymienionej dwójki za świętych,
ale nikt także nie podejrzewał ich o takie działania. Według przyjaciół obu
lordów już przystąpili do korzystania z tego prawa.
-
Harry i Neville już wybrali sobie pierwsze kobiety – tłumaczy nam Hermiona
Grnager, bliska przyjaciółka Harry’ego Pottera i Neville’a Longbottoma – Harry
wybrał sobie Astorię Grenngrass, a Neville Pansy Parkinson. Wiem, że rodzice
obu dziewczyn zgodzili się na ich propozycję. W końcu kto odmówi lordom.
Bardzo
dziwny jest fakt, że obaj panowie wybrali sobie Ślizgonki. Nie od dziś wiadomo,
że obaj nie przepadają za mieszkańcami domu Slytherina, a z większością z nich
są w stanie wojny. I to bardzo zaciekłej.
-
Cóż… Prawda jest taka, że każdy dałby się pokroić za takie prawo – mówi nam
jeden z urzędników ministerstwa, który zapragnął zachować anonimowość – Dzięki
temu można sobie stworzyć raj na ziemi. Nie znam żadnej kobiety, która oparłaby
się tytułowi Lady. Mam pewne wątpliwości czy ktokolwiek odstąpi od oddania
córki czy też siostry Potterowi i Longbottomowi. W ostatni kilku miesiącach
stali się bardzo silni. I nie chodzi mi to o ich moc magiczną.
Dumbledore złożył
gazetę i ją odrzucił na bok. Ciężko westchnął i spojrzał na dwójkę Gryfonów,
siedzącym przed nim. Zarówno Harry jak i Neville wiedzieli, że czeka ich ciężka
rozmowa. W szczególności, że prócz Dumbledore’a i opiekunki ich domu byli tutaj
także Knot wraz ze swoją ochroną. Co zadziwiające, towarzyszyła mu Umbridge.
Był także Remus. Według ostatniej woli Syriusza to on nad nim sprawował opiekę
do ukończenia siedemnastu lat. Była także babcia Neville’a. Obaj młodzieńcy
byli jednak na to przygotowani od pewnego czasu.
Styczniowy mroźny wiatr
uderzał z impetem w okno za plecami profesora Dumbledore’a, u którego w oczach
widać było ciepłe iskierki. Dwa miesiące temu Klan Lordów przeprowadził
pierwszy atak na śmierciożerców. Jakimś cudem Draco Malfoy i Severus Snape
przeżyli. Jedna zapadli w głębokie śpiączki i nie wiadomo było kiedy się
obudzą. Dumbledore bardzo ubolewał nad tym, że Snape jest nieprzytomny. Z tego
powodu nie miał żadnych wieści na temat tego, co robi Lord Voldemort i to go
bardzo niepokoiło. Wręcz postawiło w niezręcznej, dotąd niespotykanej sytuacji.
Zazwyczaj wiedział co się dzieje w obozie Voldemorta i mógł swobodnie planować
działania względem niego. Teraz tego nie mógł zrobić. Dodatkowo Klan Lordów
bardzo mocno odznaczył się w świecie czarodziejów. Ministerstwo nadal się
zastanawia kto zlikwidował hordę orków. Mają kilka teorii, ale żadna nie
zakłada, że zrobili to nastoletni czarodzieje. To samo dotyczy sporej grupy
śmierciożerców. Aurorzy zakładają, że wampiry i śmierciożercy starli się z
elfami i centaurami. Jednak prawda była taka, że śmierciożercy zostali
zaatakowani przez oddziały elfów, centaurów i wampirów. Jak tak dalej pójdzie,
to ministerstwo zacznie wierzyć, że elfy i centaury włączyły się w wojnę z
Voldemortem.
- Czy wezwał nas pan
tylko po to, żeby przeczytać nam ten artykuł, profesorze Dumbledore? – zapytał
spokojnie Neville, z całych sił starając się nie wykrzyknąć Dumbledore’owie co
tak naprawdę chcą zrobić z tymi dziewczynami. Zresztą… Odpowiednie akcje
zostały już podjęte. Zanim Ślizgonki się zorientowały, były już pod wpływem Imperio. Ich ślizgoński przyjaciel
zadbał o to.
- Nie sądzisz, że to
byłby zbyt błahy powód, Neville? – zapytał dyrektor Hogwartu.
Gryfon lekko się
uśmiechnął, jak mędrzec rozmawiający z głupcem. Dumbledore wypadł na moment z
wątku, aby po chwili z powrotem przemówić:
- A więc… Bardzo mnie
cieszy, że wybraliście Ślizgonki jak swoje żony. To jest na pewno dobry krok w
zjednoczeniu Hogwartu.
- Zaraz, zaraz –
powiedział Harry, podnosząc dłoń i szybko machając nią na boki, jakby zgłaszał się
do odpowiedzi – A kto panu powiedział, że te Ślizgonki zostaną naszymi żonami?
– zaciekawił się.
Dumbledore zamrugał ze
zdumienia.
- To jest chyba
oczywiste – rzucił lekko zmieszany.
- Ale my wcale nie mamy
zamiaru brać je za żony – rzucił Neville – Znajdą się o wiele lepsze od nich i
nie będą tak zapatrzone w czystość krwi – przyjaciel Harry’ego skrzywił się.
- Zaraz, zaraz –
mruknął Knot – To po co wam Parkinson i Grenngrass?
- Wie pan, jesteśmy
tylko mężczyznami – rzucił Harry takim tonem jakby tłumaczył jakiemuś
niezrównoważonemu dziecku, że jeden plus jeden to zawsze musi wyjść dwa – Ile
można lądować w łóżku ciągle z jedną kobietą.
Wybuchła lekka
dezorientacja po słowach Harry’ego. Knot patrzył to na zdumionego Dumbledore’a,
to na uśmiechającego się Gryfona, jakby szukał jakiekolwiek wyjaśnienia do słów
młodszego czarodzieja. Jednak żadne wyjaśnienie na niego nie spłynęło.
- Potter, czyżbyś
zgłupiał? – zapytał Knot.
- Dla ciebie „Lordzie
Potter” – warknął Harry z błyskiem pogardy w oku.
McGonagall spojrzał ze
zdumieniem na swojego podopiecznego i zmarszczyła brwi. Owszem, nigdy nie
wyrażał jakiś wyjątkowo ciepłych uczuć względem Ministra Magii, ale go
akceptował dopóki nie zaczął mu przeszkadzać. Teraz to była jawna nienawiść.
McGonagall doskonale wiedziała, że Harry jednym słowem mógłby sprawić, że Knot
straci stołek.
- Przestań się
wygłupiać, Harry – mruknął Knot – Przecież jesteśmy przyjaciółmi.
Harry i Neville
roześmiali się jakby właśnie zobaczyli albo usłyszeli coś zabawnego, a Knot
zmarszczył brwi. Nigdy nie akceptował tego, że ludzie nie słuchają jego
rozkazów i mądrości, które, według jego opinii, były najrozsądniejsze.
- Skoro tak to
stawiasz, powiem to raz i dosadnie – rzucił Knot – Macie zawrzeć małżeństwa z
Grenngrass i Parkinson – warknął minister – To jest rozkaz – dodał ostro.
- Nasz mały ministerek
nauczył się klapać dzióbkiem – powiedział Neville, mówiąc pieszczotliwie jak do
niemowlaka.
- Longbottom, uważaj do
kogoś mówisz – wtrąciła się Umbridge.
- Nikt cię o zdanie nie
pytał, suko – rzucił Harry, wstając z miejsca, a Neville zrobił to samo. Stali
naprzeciwko Knota, Umbridge i aurorów, a wyglądali jak wilki, które upatrzyły
ofiarę – A co do ciebie, Knot – rzucił Harry, pokazując wskazującym palcem na
ministra – Pamiętasz tamtą dziewczynę w zeszłym tygodniu? – Knot rozszerzył
oczy ze strachu i zdumienia. Skąd on o tym wiedział – Nie liczy się jej wiek.
Wystarczy, że powiem prasie, że ona ma trzynaście lat i wylecisz z hukiem, a na
dodatek skończysz w Azkabanie. Nie ważne, że tak naprawdę ma siedemnaście lat.
Ona potwierdzi moja słowa i trafisz tam, gdzie tak pragniesz mnie wysłać.
- Kto ci uwierzy –
warknął Knot w obronie.
- Zadajesz złe pytania,
syneczku – rzucił pogardliwie Neville – Pytanie brzmi: kto tobie uwierzy?
Ludzie pamiętają, że jeszcze kilka miesięcy temu mieszałeś Harry’ego i
profesora Dumbledore’a z błotem. Pamiętają jak wmawiałeś im, że Lord Voldemort
nie powrócił. Nikt ci nie uwierzy. Niezależnie od prawdy.
- Jesteś na przegranej
pozycji, Knot – dodał Harry – Nie podskakuj, bo mogę jeszcze dodać, że jesteś
śmierciożercą. I chuj w to, że nie mam na to żadnych dowodów. Wystarczy, że
powiem, że twoje zachowanie w tamtym roku było bardzo podejrzane i tylko
śmierciożerca ukrywałaby przed ludźmi fakt, że Lord Voldemort powrócił.
- Dość! – krzyknął
Dumbledore, wstając ze swojego miejsca, uwalniając wystarczająco dużo magii,
aby pokazać im kto tu jest dyrektorem. Ze zdumieniem stwierdził, że na Harrym i
Neville’u nie zrobiło to żadnego wrażenie, podczas gdy reszta osób z impetem uderzyła
w ściany i podłogę – Nie będę tolerował takich oskarżeń w moim gabinecie i w
Hogwarcie – powiedział ze złością w głosie, patrząc w szczególności na dwójkę
Gryfonów – Nikt nie będzie stosował szantażów w mojej szkole.
- To nie szantaż –
rzekł Neville i razem z Harrym ruszyli w stronę wyjścia – To tylko ostrzeżenie.
A co tyczy Parkinson i Grenngrass… Zostaną albo dziwkami albo niewolnicami.
Innego wyjścia nie ma.
Drzwi zamknęły się za
dwójką Gryfonów, zostawiając zdumionych dorosłych czarodziejów w samotności.
Dumbledore przez kilka długich minut wpatrywał się w zamknięte drzwi, jakby nie
mógł uwierzyć w to, co usłyszał. Nie przewidział, że bitwa w ministerstwie aż
tak wpłynęła na szóstka jego uczniów. Jeszcze kilka miesięcy temu Neville był
nieśmiałym i bojącym się własnego cienia chłopcem. Dzisiaj bez wahania rzuca
wyzwanie Knotowi i nie okazuje przy tym choćby najmniejszego ułamka strachu. A
Hermiona Granger? Była przykładną prefekt, a ostatnio widział jak spoliczkowała
jakiegoś dużego Ślizgona za nabijanie się z Gryfona, który był mugolakiem. Gdy
Ślizgon podniósł dłoń, aby jej oddać, w powietrzu zawisła groźba. Ślizgon nie
chciał się przekonać o sile Harry’ego, Neville’a i Rona na własnej skórze.
- To w ten sposób
Potter okazuje tobie lojalność, Dumbledore? – zapytała Umbridge, przerywając
niezręczną ciszę i zerknęła na dyrektora Hogwartu.
- Nie wiem, co się
dzieje – rzucił zdumiony Dumbledore – Harry i Neville nigdy w ten sposób do
nikogo się nie odzywali. Coś musiało się stać w Departamencie Tajemnic. To po
tamtych wydarzeniach zaczęli się ode mnie odwracać.
- Dziwisz się? –
zapytał Remus, który do tej pory stał w ciszy i wszystko dokładnie obserwował
oraz analizował – Przez twoje błędy Harry ruszył uwolnić Syriusza, choć tak
naprawdę Syriusz siedział bezpieczny w domu. On nie potrafi zrozumieć twojego
planu pokonania Voldemorta. On już nie ma zamiaru poświęcić się za nieznanych
ludzi, pokroju Knota…
- Słucham? – zapytał
minister, ale Remus go zignorował.
- On chce tylko chronić
przyjaciół. Nie zmienisz już tego. Nie zmusisz go, aby poświęcił się dla
miliona nieznanych osób. On zrobi to tylko dla swoich przyjaciół – dokończył
Remus.
- Mylisz się, Remusie –
powiedział Dumbledore – Jestem pewien, że Harry gdy tylko pogodzi się ze
śmiercią Syriusza, będzie wiedział co robić i wybierze to słuszne.
- Czyżby? – zapytał
Lupin z uśmiechem, który bardziej pasował do Syriusza Blacka albo Jamesa
Pottera niż Remusa Lupina – James i Lily mieli rację. Z wiekiem staje się pan
ślepy i zbyt pewny siebie. Na mnie już czas.
Lupin odwrócił się i
wyszedł z gabinetu dyrektora Hogwartu, zostawiając za sobą zdumionych
czarodziejów. Nie miał zamiaru pogrążać się w tej bezowocnej dyskusji.
Wiedział, że nie przekona Dumbledore’a do swoich racji.
- Zdawało mi się, że
Lupin jest bezgranicznie lojalny wobec ciebie – rzucił Knot, patrząc z ukosa na
Dumbledore’a.
- Bo tak jest – rzekł
Dumbledore – To tylko chwilowa słabość do Harry’ego popchnęła go do tych słów.
W każdym razie… Powinniśmy zając się czymś innym.
- Mówisz o tych
niewyjaśnionych atakach? – zapytał Knot, a Dumbledore krótko skinął głową –
Martwi mnie to. Aurorzy nie odnaleźli choćby śladu sprawców. Nic.
Najdrobniejszego śladu, a o świadkach w ogóle nie wspomnę, bo ich nie ma.
- Skąd wiesz, że było
ich więcej niż jeden? – zaciekawił się Dumbledore.
- Ataki na Draco
Malfoy’a, Crabbe’a i Goyle’a oraz na Snape’a i Lucjusza Malfoy’a odbyły się
prawie w tym samym czasie – odpowiedział jeden z aurorów – Trudno jest mi
uwierzyć, że dokonała tego jedna osoba. Zbyt oddalone od siebie jest Hogwart i
dwór Malfoy’ów. Na pewno było ich przynajmniej dwoje.
- Pojawiła się nowa
organizacja, o której nic nie wiemy – zauważył Flitwick – Pojawiła się znikąd.
Od momentu ataków w Hogwarcie i dworku Malfoy’ów minęło kilka miesięcy, a w
między czasie zginęło kilkudziesięciu popleczników Tego, Którego Imienia Nie
Wolno Wymawiać. Wampiry, orkowie, śmierciożercy, wilkołaki. Nikogo nie
oszczędzają. Gdy straciliśmy Severusa, jesteśmy jak dzieci w nieznanym domu.
Zagubieni i przestraszeni. Nie wiemy co planuje Ten, Którego Imienia Nie Wolno
Wymawiać i nie wiemy jak przed tym się bronić. Tymczasem ta organizacja jakby
doskonale wiedziała o planach Tego, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać.
Pojawiają się w odpowiednim miejscu i w odpowiednim czasie. Mógłbym uznać ich
za sojuszników, gdyby nie fakt, że poturbowali Moody’ego, gdy próbował odkryć
kim są i zabili kilku aurorów. Do końca nie wiadomo za co. Śmiem twierdzić, że
w tej wojnie pojawiła się trzecia strona. Trzecia strona, która stanowi
zagrożenie zarówno dla Tego, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać jak i dla nas.
Nastała niczym nie
zmącona, nawet brzęczeniem muchy, cisza. Wszyscy wpatrywali się z lekkim
zdumieniem w małego profesora Flitwicka. To co powiedział, dało wszystkim wiele
do myślenia.
- Filus ma rację –
odezwał się w końcu profesor Dumbledore, przerywając ciszę – Ta… jak to
określił… trzecia strona stwarza zagrożenie zarówno dla nas jak i dla Lorda
Voldemorta. Jednak niepokoi mnie jedno. Dlaczego, kilka dni temu, gdy
śmierciożercy próbowali zabić kilku uczniów, powiedzieli, że to ja ich
pokonałem? Czyżby czegoś ode mnie chcieli?
- Raczej pragną, aby
Ten, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać nie przejął Hogwartu – rzuciła profesor
McGonagall – Od lat wiadomo, że Ten, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać uważa
Hogwart za swoją własność, dziedzictwo. Może chcą mu w ten sposób
zakomunikować, że się myli i jeśli tego nie zrozumie, to znów zaatakują jego
podwładnych.
- Raczej służących –
rzuciła babcia Neville’a, wstając z miejsca – Nie zależnie od tego jak ta
dyskusja jest ciekawa, nie wnosi nic nowego do naszej egzystencji. Zatem,
pozwolą państwo, że wrócę do siebie.
Pani Longbottom odwróciła się i wyszła z
gabinetu, zastanawiając się jakim cudem umknęła jej aż taka zmiana w
charakterze wnuka. Będzie musiała z nim poważnie porozmawiać.
Szóstka przyjaciół była
w dosyć jasnym pomieszczeniu w dworku, który znajdował się w środkowej części
Anglii. Dworek należał do rodziny Longbottom. Przez wiele lat nie był w ogóle
używany, więc Neville zaproponował, aby wykorzystać go jako miejsce spotkań
Klanu Lordów. I tak się stało. Harry zadziwiły skrzaty domowe swoją szybką
pracą i wytrwałością. W niecały tydzień wysprzątały i wyremontowały dworek.
Harry doskonale sobie zdawał sprawę z tego, że on nie miał by takiego zapału.
Zapewne po kilku dniach zrezygnowałby ze swojego działania.
Cała szóstka siedziała
w centralnej części salonu na ozdobnych fotelach. Byli ubrani w złote szaty z
kapturami na głowach, aby nikt niepowołany nie rozpoznał ich twarzy. Sączyli ze
szklanek ognistą whiskey i czekali na swojego gościa, który zapowiedział
przybycie akurat dzisiaj.
Przez te kilka miesięcy
od kiedy założyli Klan Lordów urośli w siłę. Zdobyli wielu sojuszników. Elfy,
wampiry, skrzaty domowe i centaury. To tylko kilka oddziałów. Mieli jeszcze
wśród swoich ludzi czarodziejów, a także kilku goblinów, którzy pragnęli im
służyć. Wiedzieli, że na razie w otwartej bitwie nie mają szans z ministerstwem
czy z Armią Voldemorta, ale działania jakie w tej chwili prowadzili, dawali im
przewagę.
Drzwi naprzeciwko nich
otworzyły się i wszedł do środka wysoki mężczyzna o blond włosach. Jego czarne
oczy były przepełnione radością zmieszaną ze strachem. Padł przed nimi na
kolana i zawołał:
- Dziękuję wam. Nie
spodziewałem się, że uda wam się odbić moją córkę z rąk śmierciożerców.
- Masz małą wiarę –
rzuciła Ginny – Jesteśmy sprytniejsi niż na to wygląda.
- Jak mogę wam się
odwdzięczyć? – zapytał człowiek.
- Idź do domu – rzekł
Harry – I czekaj na nasz sygnał. Gdy nadejdzie odpowiednia pora, poprosimy cię,
abyś zagłosował tak jak chcemy w Wizengamocie.
Mężczyzna spojrzał na
Harry’ego z lekkim zaciekawieniem.
- Ministerstwo nie
zapewni bezpieczeństwa swoim pracownikom. Czy mogę na to liczyć z waszej
strony?
Harry spojrzał na
przyjaciół, a ci skinęli głowami.
- Owszem – odrzekł –
Ale to będzie wymagało od ciebie więcej niż jednej przysługi.
- Dziękuję – rzekł
sędzia Wiznegamotu i wstał z ziemi, a następnie podszedł do drzwi. Zatrzymał
się i zerknął przez ramię – Mogę powiedzieć o tym kilku przyjaciołom, którzy także
pragną chronić swoje rodziny.
- Oby byli zaufanymi ludźmi – rzucił
Neville.
- No mówię ci… Jak
siedziałem tam i patrzyłem jak Neville i Harry wprost drwią sobie z Knota i
Dumbledore’a, miałem ochotę wrzasnąć, aby w końcu przestali udawać i im
powiedzieli co stworzyli – mówił Remus, chodząc w tą i z powrotem przed Tonks,
która z całych sił próbowała ukryć śmiech. Gdy tylko Lupin wrócił z Hogwartu
nie potrafił znaleźć miejsca we własnym mieszkaniu. Przez kilka dni chodził z
kąta w kąt, aż w końcu postanowił udać się do Tonks, z którą zawsze mógł
szczerze porozmawiać. Była jego najlepszą przyjaciółką od kiedy Lily, Ann i
Dorocas zostały zabite przez Voldemorta – A do tego jeszcze ta naiwność
Dumbledore’a i Knota. Oni naprawdę myśleli, że Harry i Neville wybrali sobie
Ślizgonki na żony. Bez przesady. Dumbledore naprawdę robi się z roku na rok
coraz bardziej ślepy. To jest jasne jak słońce, że obaj pragną odpowiednio
ukarać obie Ślizgonki. I ja i Dumbledore wiemy, że obie torturowały i zabijały jugoli
na zlecenie Voldemorta. Chociaż mam wątpliwości czy słowa Voldemorta je do tego
zmuszały. Harry i Neville na pewno je odpowiednio ukarzą. Ciekawi mnie tylko
jak?
- Będą dziwkami –
odpowiedziała Tonks.
- Słucham? – zapytał Remus
z niedowierzaniem wypisanym na twarzy.
- Nie powiedzieli ci? –
zdziwiła się młoda auror, a Lupin pokręcił przecząco głową – Mi powiedzieli.
Stwierdzili, że zrobią z nich dziwki. Tylko nie chcieli powiedzieć jak je do
tego zmuszą.
- Przecież to jest
karalne! – krzyknął Remus – Jak ministerstwo to odkryje, wsadzą ich na pięć lat
do Azkabanu. Jak nie więcej.
- Doskonale sobie z
tego sprawę zdają. Hermiona im to powiedziała, próbując odwieść od tego
pomysłu, ale nie wyszło jej – wyjaśniła metamorfomag, uśmiechając się szeroko i
mrugając zalotnie do Remusa, ale ten był zbyt przyjęty działaniem Harry’ego i
Neville’a, aby zrozumieć ten znak mowy ciała – Nie żal mi tych dziewczyn. Harry
to samo zrobi z matką Malfoy’a i Bellatriks. Cóż… Cioteczki jak na swój wiek są
bardzo atrakcyjne. Zresztą… Moja matka chce najpierw porozmawiać z nimi,
próbując je nawrócić, ale Neville i Harry mają wątpliwości czy to się da.
- Co oni? Zakładają
burdel? – zapytał z nutką złości Remus.
- Skąd wiesz? –
zdziwiła się – Powiedzieli ci?
Wilkołak zamrugał ze
zdumienia. Rzucił to stwierdzenie w złości, a nie w stwierdzeniu faktu. Nie
miał o tym pojęcia.
- Chyba żartujesz? –
zapytał Remus.
- Przestań – warknęła w
końcu rozłoszczona jego naiwnością Tonks – Dumbledore dałby im drugą szansę. Ok.,
ma swoją filozofię, którą stosuje w życiu, ale takie kobiety jak Narcyza czy
Bellatriks nie mają prawa na drugą szansę. Może zbyt ostro je osądzam, ale
widziałam wspomnienia Narcyzy, które zdobył Ron. I uprzedzę twoje następne
pytanie. Tak, Narcyza jest już pod jurysdykcją całej szóstki. Nie wyobrażasz
sobie jakie okropne rzeczy robiła. A nie była nawet śmeirciożerczynią, tylko
żoną śmierciożercy. Wyobrażasz sobie co by zrobiła, gdyby była śmierciożerczynią.
W tym popieram Harry’ego w stu procentach. A jeśli Voldemort się sprzeciwi,
niech ją odbije. Klan Lordów urósł tak w siłę, że tacy ludzie jak Albus
Dumbledore czy Lord Voldemort powinni odczuwać strach.
- Co? – zdziwił się
Lupin – Zdawało mi się, że dopiero budują swoją organizację?
- Co nie oznacza, że są
słabi – rzuciła Tonks i podeszła do Remusa, kąłdać na jego klatce piersiowej
dłonie – Powinieneś mu to dać – rzekła, zmieniając nagle temat.
- Co i komu? – zapytał Remus.
- Harry’emu.
Wspomnienia Huncwotów i Lily – odpowiedziała.
- Jest za młody, aby je
oglądać. Zresztą… On jest jeszcze prawiczkiem – stwierdził z pewnością siebie
Lupin.
- Tak? – poddała to w
wątpliwości młoda auror – Ginny, Luna i Hermiona nie potwierdzą twojej teorii.
Znajdzie się też jeszcze kilka kobiet. W tym ja.
- Chcesz powiedzieć,
że…
-… pieprzyłam się z nim
– dokończyła Tonks z szerokim uśmiechem – W lato. W Norze. Było super. Zaraz ci
pokażę.
- Co? – mruknął Remus i
po chwili zamilkł, gdy Tonks złożyła na jego ustach pocałunek. Znudziło jej się
wysyłanie kolejnych znaków, których wilkołak nie zauważał. Postanowiła wziąć sprawy
w swoje dłonie, a raczej usta.
Młoda auror zdjęła z
Remusa szatę i zaczęła całować jego szyję. Z jego ust wydobył się cichy warkot.
To jego wilcza natura dawała o sobie znać. Po chwili Tonks znalazła się na
łóżku w samych różowych stringach. Była tym bardzo zdumiona. Nie zauważyła
kiedy Lupin ją rozebrał. Sam wilkołak natomiast stał nad nią całkowicie nagi.
Czyżby sam się rozebrał? Metamorfomag zawsze uwielbiała lądować w łóżku z
Lupinem. Nie wiadomo kiedy i jak sprawiał, że była naga. Ilekroć dawała mu swój
„miód” tylekroć nie potrafiła zauważyć kiedy ją rozebrał.
Remus przewrócił ją na
brzuch i chwycił za biodra, pociągając je do góry. Tonks mimo woli wypięła
pośladki w stronę swojego kochanka. Chociaż trudno było powiedzieć, żeby jej to
przeszkadzało. Lupin zdjął z niej stringi i delikatnie zaczął masować jej
cipkę. Młoda auror westchnęła cicho, a po chwili jęknęła, gdy palce Remusa
znalazły się w jej mokrym wnętrzu. Po kilku minutach wsadził swojego
nabrzmiałego kutasa w jej cipkę. Chwycił Tonks za biodra i zaczął energicznie
się poruszać w przód oraz w tył, uderzając jądrami o jej ciało. Lewą dłonią co
chwila uderzał ją w pośladek, co sprawiało, że młoda auror wydawała z siebie
głośniejsze jęki. Po chwili wsadził kciuk prawej dłoni w jej odbyt, a Tonks
wydała z siebie cichy okrzyk. Remus z każdą kolejną chwilą przyspieszał ruchy,
coraz mocniej wchodząc w jej mokrą cipkę. Po kilku chwilach wyszedł z niej, a
Tonks odwróciła się do niego. Nachyliła się i wsadziła sobie do ust twardego
penisa Remusa, energicznie poruszając dłonią i głową. Lupin był tym zaskoczony,
wydając z siebie ciche westchnięcie. Nigdy jej o to nie prosił, ale nie ulegało
wątpliwości, że tego pragnie.
Remus głośniej
westchnął, gdy Tonks zatrzymała swoje usta na czubku jego kutasa i przez kilka
krótkich chwil possała jego penisa. Następnie wsadziła go do samej nasady i
delikatnie się nim zakrztusiła. Wyjęła go z ust i zaczęła lizać jego jądra, a
następnie penisa, którego obwód po chwili wzięła w usta i przesuwała po nim
energicznie.
Lupin podniósł młodą
auror z łóżka i postawił plecami do siebie. Wsadził w jej mokrą cipkę twardego
penisa, łapiąc za piersi. Tonks objęła go za szyję i zaczęła wydawać z siebie
głośne jęki w rytm jego ruchów. Metamorfomag stawała na palcach, gdy tylko
Remus z impetem wchodził w jej mokre wnętrze. Po kilku chwilach wyszedł z niej
i wsadził w jej mokrą cipkę dwa palce, a kutasem ocierał się o jej pośladki.
- Nie… Remusie… proszę –
mruczała Tonks, między kolejnymi jękami. Zawsze było to samo. Gdy tylko
przechodzili do ostrego seksu analnego, młoda auror wręcz błagała wilkołaka,
aby tego nie robił. Jednak później się wczuwała i nigdy go za to nie zbeształa.
Remus podejrzewał, że podświadomie tego pragnie, tylko wstydzi się do tego
przyznać.
Lupin wszedł w jej
odbyt, nie zwracając uwagi na jej protesty. Tonks wydała z siebie głośny okrzyk
podniecenia. Remus zaczął jednocześnie ugniatać jej pierś, energicznie poruszać
palcami w jej cipce i penetrując jej odbyt, uderzając jądrami o jej nagie
ciało. Młoda auror wyginała ciało w łuk z każdym ruchem wilkołaka, wydając z
siebie głośny jęk. Oddechy obojga zrobiły się coraz cięższe. Po kilku długich
chwilach Tonks wydała z siebie przydługi jęk spełnienia. Remus wykonał jeszcze
parę ruchów w jej odbycie i wytrysnął nie wyciągając kutasa. Tonks jeszcze raz
krzyknęła, a po chwili po jej udach spływała sperma przyjaciela.
- Wiesz… co…
przekonałaś… mnie – mruknął Remus, gdy położyli się obok siebie, a Tonks
energicznie poruszała dłonią po jego kutasie, celując czubkiem w swoją twarz –
Dam… mu… te… wspomnienia…
- Doskonale –
stwierdziła, a Lupin jęknął i wytrysnął na jej twarz. Przed nimi była noc pełna
wrażeń.
Fajny pomysł!
OdpowiedzUsuńFakt pomysły to ty masz! Nie mogę doczekać się tych wspomnień
OdpowiedzUsuńParka Tonks i Lupin jest super, szkoda że nie opisałeś Tonks i Harrego
OdpowiedzUsuńTen blog jest boski!
OdpowiedzUsuń