Trzask teleportacji
wystraszył ptaki, które siedziały na koronach drzew w pobliskim lesie. Chmara
ptaków wzbiła się w powietrze bardzo utrudniając światłu księżyca dotarcie do
ziemi. Harry i Ginny pojawili się gdzieś w południowej części Anglii. Niedaleko
nich stał dwór Malfoy’ów. Harry był zdumiony, że Ginny pragnie odwiedzić
Lucjusza Malfoy’a, ale wiedział, że chce dokonać zemsty. Nie do końca rozumiał
dlaczego tego aż tak pragnie. Jednak jeśli wszystko pójdzie dobrze to ród
Malfoy’ów straci ostatnich męskich potomków w ciągu jednej nocy.
- Jesteś pewna, że
chcesz tego dokonać? – zapytał Harry, chcąc się upewnić co do decyzji Ginny.
- Pewnie, Harry –
odpowiedziała Ginny, zerkając na przyjaciela z szerokim uśmiechem – Nie boję
się.
- Tego jestem
najbardziej pewny – odrzekł Gryfon z lekkim uśmiechem.
- Dlaczego tak się
uparłeś, żeby tutaj mnie przyprowadzić? – zapytała, mając nadzieję, że zaspokoi
swoją ciekawość.
- Tak na wszelki
wypadek – odpowiedział Harry – Jak wpadniesz w kłopoty pobawię się w Kapitana Amerykę
albo jakiegoś innego Batmana.
- Kapitan Ameryka?
Batman? – zdziwiła się Ginny – Nieważne. To pewnie jacyś mugolscy bohaterzy –
Harry skinął głową, a rudowłosa zlustrowała go od stóp do głów, lekko
przegryzając wargi – Jestem strasznie napalona. Lucjusz Malfoy to za mało.
- Co? – zdziwił się
Harry, ale nie zdążył nic więcej powiedzieć, ponieważ przyjaciółka zamknęła mu
usta pocałunkiem.
Ginny zaczęła całować
Harry’ego po szczęce i szyi na co Gryfon reagował cichymi westchnięciami
zadowolenia. Jej dłoń spoczęła na jego kroczu i delikatnie je masowała. W
mgnieniu oka kutasa Harry’ego stwardniał i osiągnął odpowiednią wielkość. Ginny
uklękła przed przyjacielem. Odgarnęła jego złotą szatę, którą otrzymał od Luny.
Zresztą… Rudowłosa miała takiego samego koloru szatę. Patrząc prosto w jego
zielone oczy, rozpięła zamek jego spodni i wyjęła twardego penisa. Wsadziła
jego czubek w swoje pełne usta i przez moment possała, aby po chwili wsadzić
kutasa Harry’ego aż do samej nasady. Energicznie zaczęła poruszać głową, a
Gryfon zanurzył jedną dłoń w jej długie rude włosy, delektując się
przyjemnością jaką mu dawała. Po chwili Gryfonka prawą dłonią chwyciła za
kutasa Harry’ego i energicznymi ruchami poruszała dłonią po nim, zaś lewą
dłonią złapała się za pierś, którą zaczęła ugniatać. Obniżyła nieco głowę i
zaczęła lizać, ssać oraz obejmować ustami jego jądra. Po kilkudziesięciu
sekundach zaczęła lizać kutasa Harry’ego od nasady do czubka i z powrotem.
Następnie zaczęła serwować przyjemność czubkowi jego penisa. Delikatnie go
lizała, ssała i całowała.
Ginny wstała z kolan i
objęła Harry’ego ramionami za szyję, a nogami za biodra. Polizała swoje palce,
aby przez chwilę masować swoją cipkę. Następnie włożyła nabrzmiałego kutasa
Harry’ego do swojego mokrego wnętrza. Gryfon chwycił ją mocno za pośladki i
przyciągnął do siebie, a następnie zaczął energicznie poruszać biodrami w przód
oraz w tył, uderzając jądrami o jej ciało. Ginny wydawała z siebie głośne jęki.
Na szczęście byli daleko od dworku Malfoy’ów i miasta, więc nikt nie usłyszał
jej jęków. Harry wtulił się w jej szyję i zaczął ją całować, jakby próbował
językiem dorównać jej szybkiemu pulsowi. Ginny zacisnęła mocno palce na szyi
przyjaciela, zostawiając na niej ślady. Zamknęła oczy, przegryzła dolna wargę i
odchyliła głowę do tyłu, wydając z siebie coraz głośniejsze jęki. Harry jeszcze
mocniej przycisnął przyjaciółkę do siebie, czując na swojej klatce jej
kształtne piersi i twarde sutki. Po momencie Harry wyszedł z przyjaciółki i
postawił ją na ziemi, aby po chwili odwrócić ją do siebie plecami. Wsadził
kutasa w jej odbyt i chwycił za uda, podnosząc je do góry. Ginny złapała go za
szyję i po chwili wydawała z siebie okrzyk podniecenia, gdy Gryfon zaczął
penetrować jej odbyt. Jadra Harry’ego uderzyła w mokrą cipkę Ginny. Rudowłosa
sięgnęła do niej i wsadziła w nią dwa palce, którymi energicznie poruszała, a z
jej otwartych ust wydobył się jeszcze głośniejszy okrzyk. Z każdym kolejnym
ruchem oddech Harry’ego stawał się coraz cięższy i uderzał o szyję Ginny. Po
kilkunastu minutach Gryfonka wydała z siebie jęk spełnienia, wyginając ciało w
łuk. Harry wyszedł z niej, a przyjaciółka uklękła przed nim. Gryfon od razu
wsadził kutasa w jej usta, napierając czubkiem na jej policzek. Harry był już
tak podniecony, że wystarczył dotyk gorących ust Ginny, aby wytrysnął. Gryfonka
przełknęła całą spermę przyjaciela i podniosła się z kolan, patrząc na dwór
Malfoy’a.
- To idę – stwierdziła,
lekko całując przyjaciela w policzek – Może później jeszcze trochę się
„pobawimy”?
Odeszła od Harry’ego,
kręcąc biodrami jak modelka na wybiegu, przyciągając wzrok przyjaciela. Gryfon
odpalił papierosa i jeszcze raz spojrzał na tyłek przyjaciółki, zanim zniknęła
za bramą dworku Malfoy’a.
Ginny bez wahania szła
w stronę drzwi domu Malfoy’ów, gdzie czekała na nią Lucjusz Malfoy. Rudowłosa
była bardzo zdumiona, gdy dowiedziała się, że Neville sprawił, aby Draco Malfoy
napisał list do ojca, w którym stwierdzi, że przyśle mu Gryfonkę. Niby
zapanował nad Ginny zaklęciem Imperio.
Niestety nie było to prawdą.
Ginny jeszcze się nie
znalazła przed Lucjuszem Malfoy’em, a w wyobraźni widziała już co z nią zrobi
Harry. Bardzo pragnęła jak najszybciej skończyć ze śmierciożercą. Nie potrafiła
sama przed sobą ukryć, że wciąż coś czuła do Harry’ego, ale gdy dochodziło do ich
cielesnego spotkania, całe jej uczucie ulatywało i pozostawało samo, jakby
zwierzęce, pożądanie. Nikogo innego tak nie pożądała jak Harry’ego. Wiedziała,
że jemu może pozwolić na wszystko.
Ginny weszła do
sypialni w dworku Malfoy’ów. Czekał na nią już Lucjusz, ubrany w sam szlafrok.
Stało tam duże łóżko oraz ogromna szafa, w której można było pomieścić połowę
sklepu Madame Malkiln. Przez małe okienko po lewej stronie wpadało niewiele
światła do środka. Pokój był ubarwiony oraz ozdobiony według tradycyjnych
kolorów Ślizgonów – srebro i szmaragd. Jednak uwagę Ginny od razu przykuło co
innego. Mianowicie na krześle naprzeciwko łóżka siedział wampir. Gryfonka od
razu rozpoznała, że to wampir. Jego blada skóra i kły wystawiając spod knebla o
tym świadczyły. Był związany i ze zdumieniem przyglądał się Ginny, która
zastanawiała się co też robi tutaj związany wampir?
- Punktualna jesteś –
rzekł Lucjusz Malfoy, swym drwiącym głosem – Ciekawi mnie jak wydostałaś się z
Hogwartu? Jest tam teraz wielu aurorów, a Dumbledore wzmocnił ochronę – ojciec
Malfoy’a spojrzał na nią pytająco.
- Gdybym ci to
powiedziała, nie miałabym małego sekretu – stwierdziła Ginny, ignorując fakt,
że mężczyzna jest od niej o wiele starszy i powinna raczej do niego zwracać się
per pan.
- Jednak ja nalegam –
rzekł Malfoy z naciskiem.
- To było proste –
odpowiedziała spokojnie Ginny, chociaż w jej umyśle trybiki pracowały na
pełnych obrotach, szukając odpowiedniego wyjaśnienia. Przecież nie powie
śmierciożercy, że teleportowała się z Hogwartu. Ona, piętnastolatka? Zresztą…
Nie liczyło się to, że była to prawda, ale to, że Malfoy nie uwierzy w jej
słowa. Wszyscy uważali, że to było niemożliwe. Hogwart miał najlepsze osłony
antydeportacyjne na świecie. Nawet tacy czarodzieje jak Voldemort czy Dumbledore
nie potrafili ich przełamać, a co dopiero nastolatka – Poprosiłam
zaprzyjaźnionego skrzata, aby przetransportował mnie do Hogsmeade, a stamtąd
kontynuowałam podróż świstoklikiem.
Ginny wstrzymała
oddech, czekając na reakcję swojego rozmówcy. Na szczęście w mdłym świetle,
który oświetlało pokój, nie było tego widać.
- Też bym tak zrobił –
stwierdził Malfoy – Powinnaś byś Ślizgonką.
- Nawet nie wiesz jak blisko było – pomyślała Ginny, przypominając
sobie jak Tiara Przydziału wahała się czy przydzielić ją do Gryffindoru czy do
Slytherinu.
Lucjusz Malfoy podszedł
do Ginny i zaczął rozpinać jej szatę. Rudowłosa była tym zdumiona. Jasne,
zdarzało się, że Harry ją rozbierał, zanim przeszli do konkretnych rzeczy, ale
przy tym ją całował. Malfoy tego nie robił. Wyglądało to jakby zdejmował z
siebie ubrania, aby się przebrać, a nie do niej się dobierał. Ginny wpadła z
lekkie roztargnienia i nie wiedziała co począć. W końcu postanowiła pozwolić
śmierciożercy na kontynuowanie tego dziwnego procesu.
Szata Ginny wylądowała
na ziemi, a ona poczuła się nieco pewniej, gdy Malfoy z pożądaniem zaczął jej
się przyglądać. Miała na sobie czarny stanik i takiego samego koloru stringi.
Jednak po chwili straciła tą pewność, gdy przypomniała sobie o wampirze, który
ich obserwował. Postanowiła wyrzucić z głowy te myśli i skupić się na swoim
zadaniu.
Malfoy zerwał z niej
stanik i zaczął całować jej jędrne piersi. W szczególności ssał jej sutki, bawiąc
się językiem jej kolczykami. Jego prawa dłoń powędrowała do jej majtek, a
następnie włożył w jej cipkę dwa palce, którymi energicznie zaczął poruszać.
Ginny przycisnęła głowę Malfoy’a do swoich piersi i wydała z siebie ciche jęki,
a jej wnętrze w mgnieniu oka zrobiło się mokre. Malfoy lizał i ssał jej twarde
sutki, aby po chwili rzucić ją na łóżko. Zdjął z niej stringi, które wylądowały
obok łóżka i rozszerzył jej uda. Nachylił się i po chwili lizał oraz ssał jej
łechtaczkę. Ginny wydawała z siebie ciche westchnięcia zadowolenia, zaciskając
palce na swoich piersiach. Lucjusz Malfoy wsadził język w jej mokrą cipkę i
zaczął nim wirować na wszystkie strony, sprawiając, że Ginny jęknęła, wyginając
ciało w łuk. Śmierciożerca chwycił Gryfonkę za uda tuż przy biodrach i
przycisnął mocniej do twarzy. Ginny przesunęła dłonie po swoim nagim ciele i
zanurzyła palce w blond włosy Malfoy’a. Po kilku dłuższych chwilach
śmierciożerca wyprostował się i rozpiął rozporek, aby wyjąc swojego twardego
kutasa, którego wsadził w mokrą cipkę Ginny. Rudowłosa wygięła ciało w łuk,
wydając z siebie głośny jęk. Malfoy zacisnął palce na jej piersiach, które
zaczął ugniatać. Rytmicznymi ruchami wchodził i wychodził z wnętrza Gryfonki, a
jądrami uderzał o jej ciało. Ginny z każdym ruchem Malfoy’a wydawała z siebie
coraz głośniejsze jęki, a śmierciożerca coraz głośniej oddychał. Oboje
przestali już zwracać uwagę na obserwującego ich wampira, u którego pojawiło
się wybrzuszenie na kroczu.
Malfoy wyszedł z
mokrego wnętrza Ginny i usiadł okrakiem na jej brzuchu. Położył kutasa między
jej piersi, którymi zacisnął na swoim penisie. Zaczął poruszać się w przód oraz
w tył, uderzając jądrami w dolną część jej piersi. Ginny delikatnie podniosła
głowę, otworzyła usta i wystawiła język. Malfoy z każdym kolejnym ruchem coraz
głośniej oddychał. Po chwili krzyknął ze spełnienia i wytrysnął an twarz Ginny,
która przełknęła spermę, która wpadła w jej usta.
- Czas na realizację planu – pomyślała Ginny, przyglądając się
Malfoy’owi.
Już miała przejść do działania,
gdy rozbrzmiało pukanie do drzwi, a po chwili w środku był… Snape. To wszystko
komplikowało. Ginny intensywnie myślała, co teraz. Uznała, że poczeka na rozwój
sytuacji i dopiero później przejdzie do wypełnienia planu.
- Widzę, że
skorzystałeś z mojego zaproszenia, Severusie – rzekł Malfoy.
- Nie byłem do końca
pewny czy twoje słowa są prawdziwe, Lucjuszu – powiedział hogwardzki nauczyciel
eliksirów – Ale jednak widzę, że miałeś racje. Dracon rzucił zaklęcie na
Weasley. Co w związku z tym proponujesz?
Wzrok Snape zrobił się
wygłodniały, jak wilka, który widzi sarnę skubiącą trawę. Jego czarne oczy
wędrowały po nagim ciele Ginny, a na jego usta wpełzł uśmiech zadowolenia. Rudowłosa
już wiedziała, że będzie musiała nieco zmodyfikować swój plan. Nie wykona jego
tak jak wcześniej myślała.
Brązowe oczy Ginny
spoczęły na Snape’ie. Od zawsze był dla niej zagadką. Nie do końca było wiadomo
po której ze stron jest. Ginny była prawie w stu procentach pewna, że Voldemort
i Dumbledore także się nad tym zastanawiają. Gryfonka uważała, że hogwardzki
mistrz eliksirów po prostu chciał przeżyć. Gdy się zorientował na czym polega
ta wojna zapragnął się wycofać, ale było już za późno i został szpiegiem. Był
pomiędzy Voldemortem, a Dumbledore’em. Dlatego nikt nie miał do niego
pretensji, gdy kogoś zgwałcił, ponieważ dyrektor Hogwartu uważał, że Snape musi
pewne rzeczy robić, chociaż tego nie chce. Ginny miała wątpliwości czy
zaliczenie jakieś mugolki należy do rzeczy, których Snape nie pragnie.
- To, co zwykle,
Severusie – odpowiedział Malfoy – To, co zwykle.
Snape uśmiechnął się z
zadowolenia i podszedł nieco bliżej. Ginny zaczynała się zastanawiać co ją
teraz czekać, chociaż czuła, że lada moment jej ciekawość zostanie zaspokojona.
Lucjusz Malfoy chwycił
się za penisa i zaczął go energicznie pocierać. Kilka krótkich chwil później
jego kutas stał gotowy do użycia. Podszedł do Ginny i dwoma palcami rozszerzył
jej wargi sromowe, aby po chwili włożyć swojego twardego penisa w jej nadal
mokre wnętrze. W przeciwieństwie do swojego kochanka nie orgazmu. Malfoy chwycił
ją za pośladki i podniósł do góry.
- Chodź, Severusie –
rzekł, odciągając jej pośladki na boki i uśmiechając się szeroko – Mam jeszcze
jedną dziurkę.
- Chętnie skorzystam –
rzucił ze złudnym znudzeniem Snape.
Ginny usłyszała
najpierw kilka kroków, a następnie jak mistrz eliksirów rozpina rozporek. Po
ułamku sekundy poczuła jak czubek jego kutasa drąży drogę dla pozostałej jego
części w jej odbyci. Wydała z siebie przy tym głośny okrzyk. Poczuła dłonie
Snape’a na swoich piersiach, a po chwili obaj śmierciożercy jednocześnie
poruszali się w górę oraz w dół, penetrując jej młode ciało. Ginny z każdym
kolejnym ruchem obu mężczyzn wydawała z siebie coraz głośniejsze okrzyki.
Rudowłosa zagryzła wargi i oparła jedną dłoń na piersi Snape’a, a palce drugiej
zacisnęła na barku Malfoy’a, opuszczając głowę i zamykając oczy. Jej stopy i
nogi wyginały się w łuk, aby po chwili wrócić do normalnego stanu. Snape
zacisnął palce na jej sutkach, które odciągał i puszczał, aby wracały z
powrotem. Dłonie nauczyciela przesunęły się w dół po jej ciele, zatrzymując się
na biodrach. Snape zaczął całować ją po szyi, a Malfoy po piersiach. Ginny
czuła, że orgazm zbliża się wielkimi krokami, a po chwili wygięła ciało w łuk,
wydając z siebie przydługi jęk spełnienia.
- Nie sądziłem, że tak
szybko dojdzie – rzucił z lekkim rozgoryczeniem Malfoy, a Ginny spojrzała na
niego ze złością. Hipokryta, który nie dostrzegał własnych słabości.
- Nic się nie stało –
mruknął Snape, wychodząc z Ginny – Dokończy ustami.
Malfoy także wyszedł z
cipki Ginny, a ta uklękła przed dwoma mężczyznami. Snape jako pierwszy włożył
do jej ust penisa i zaczął energicznie poruszać biodrami w przód oraz w tył,
uderzając jądrami o jej brodę. Rudowłosa chwyciła lewą dłonią za nasadę jego
kutasa. Poczuła jak Malfoy łapie ją za drugą dłonie i kładzie na swoim penisie.
Gryfonka energicznie zaczęła nią poruszać. Tymczasem Snape coraz energicznie
poruszał biodrami i mocniej zaczął uderzać jądrami o jej brodę. Po kilku
chwilach przycisnął jej głowę do swojego krocza i głośno jęknął napełniając jej
policzki swoją ciepłą spermą. Nie wyjmował swojego kutasa z ust Ginny,
nasłuchując jak Gryfonka przełyka jego nasienie. Gdy nauczyciel wyjął kutasa,
Ginny nie miała wiele czasu, aby odetchnąć. Malfoy prawie natychmiast włożył w
jej usta swojego kutasa. Jednak w przeciwieństwie do Snape’a, nie poruszał
biodrami. Rudowłosa zaczęła ssać jego czubek. Nie przewidziała jednak tego, że
śmierciożerca będzie tak napalony, że po kilku chwilach wytryśnie. Gdy poczuła
jego ciepłe nasienie w swoich usta, otworzyła oczy ze zdumienia i z trudem
przełknęła spermę.
- Jakieś jeszcze
pomysły, Severusie? – zapytał Malfoy – W sumie może zostać naszą dziwką. Nikt
jej nie będzie szukał.
Ginny wstała ze swoich
kolan i spojrzała na Malfoy’a, lekko się uśmiechając. W kącikach jej ust widać
było jeszcze spermę obu śmierciożerców.
- Lucjuszu, Lucjuszu –
powiedziała Ginny, a Malfoy spojrzał na nią ze zdumieniem – Myślałeś, że twój
syn jest aż tak zdolny. Ten idiota albo już nie żyje, albo umiera. Zresztą…
Zaraz do niego dołączysz.
- Co? – zdziwił się
Malfoy.
Ginny podeszłą do niego
i przyłożyła dwa złączone palce lewej dłoni do jego czoło. Śmierciożerca
zakrztusił się i wypluł krew. Po chwili z jego oczu, uszu i nosa także zaczęła
płynąc krew. Snape z przerażeniem się temu przyglądał, aby po chwili zobaczyć
jak jego kompan pada martwy.
Ginny odwróciła się w
stronę Snape’a. Wokół niej pojawiła się szkarłatno – szmaragdowa poświata.
Uniosła się kilka cali nad ziemią, a przed jej nagą piersią pojawiła się
pomarańczowa kula wielkości piłki koszykowej.
- Weasley, przestań –
powiedział błagalnie Snape – Przecież pracuję dla Dumbledore’a.
- A chuj mnie to
obchodzi – rzuciła Ginny – Nie podlegamy ani Voldemortowi ani Dumbledore’owi.
Kula wystrzeliła w
stronę Snape’a i uderzyła go w pierś. Nastąpił wybuch, który wyrzucił mężczyznę
do góry, gdzie uderzył w sufit, a następnie spadł na podłogę.
- Chyba nie żyje, nie
sądzisz? – zapytała Ginny, podchodząc do spętanego wampira – Myślałeś, że o
tobie zapomniałam? – zapytała z lekkim uśmiechem – Och, nie. Sądzę, że jesteś
niewygodny dla śmierciożerców, ale to później będę rozwiązywać.
Ginny potarła
wybrzuszenie na spodniach wampira i z zadowoleniem usłyszała stłumione
westchnięcie wampira.
- Czas na zabawę – mruknęła.
Ginny i wampir, który
jak się okazało, nazywał się Sense. Wyszli z dworku Mlafoy’ów. Jej nowy
towarzysz sprzeciwiał się woli dowódców wampirów i został wyklęty. Próbował
walczyć ze śmierciożercami, ale okazali się zbyt liczni, aby móc im sprostać.
- Więc założyliście
Klan Lordów – mruknął – Chcecie przejąć władzę w tym świecie.
- Nie, bo to doprowadzi
nas do ruiny. Lepiej zostać w ukryciu i robić to, co się umie najlepiej –
odpowiedziała Ginny.
Zerknęła na wzgórze, na
którym miał stać Harry. I był tam. Zobaczyła jak zamachnął się mieczem i uciął
komuś głowę. Jego przeciwnik stanął w płomieniach i zamienił się w proch. Po
chwili Harry schował miecz i odpalił papierosa.
- Widzę, że się nie
nudziłeś – zauważyła Ginny, gdy do niego podeszli.
Był cały we krwi, ale
trudno było stwierdzić czyjej. Brązowe oczy Ginny nie wyłapały żadnych ran na
jego ciele.
- Kto to? – zapytał Harry.
- Wampir –
odpowiedziała.
- To widzę – rzucił – A
tak dokładniej?
- Sense – odpowiedziała
– Chcieli go zabić.
- Tak – rzucił beztrosko
Harry, podnosząc miecz, który trzymał jeden z zabitych wampirów i przyglądał mu
się z ciekawością. Był dłuższy o każdego miecza jakiego widział w swoim życiu,
ale niezwykle lekki. Harry miał wrażenie, że trzyma piórko, a nie miecz. Był
zrobiony ze srebra, a na rękojeści wysadzane były diamenty, tworząc twarz
jakiegoś wampira.
- Miecz hrabiego
Draculi – rzucił Sense.
- Kogo? – zdziwił się
Harry.
- Hrabiego Draculi –
rzekł – Posiada go najlepszy z wampirów, a teraz należy do ciebie.
- Do mnie? – zdziwił się
Harry.
- Zabiłeś jego
poprzedniego właściciela, a więc miecz będzie teraz ciebie słuchał. Każdy inny
kto będzie trzymał go w ręku nie wykorzysta go. W ogóle. Będzie jak okulary w
rękach ślepca.
Harry przyjrzał się
jeszcze raz mieczowi. Czuł, co prawda, że poradziłby sobie w jego władaniu, ale
miał wątpliwości czy nikt inny nie będzie mógł go użyć. W każdym razie… Był
zaciekawiony historią tego miecza, a zdaje się, że ma okazję dowiedzieć się
czegoś na jego temat.
- Macie ochotę na piwo
kremowe? – zapytał Harry – Chętnie bym dowiedział się co nieco na temat tego
miecza, a przy piwie kremowym będzie miło tego słuchać, nie sądzicie?
Ginny lekko się
uśmiechnęła i złapała Harry’ego za dłoń. Sense, po chwili wahania, także
chwycił się Harry’ego i cała trójka zniknęła.
Masz talent! To jest boskie!
OdpowiedzUsuńGinny z Malfoyem i Sanpe'em? Zajebiste! Czekam co jeszcze wymyślisz
OdpowiedzUsuńSzalejesz, powiem ci ,czekam na akcję z wampirem!
OdpowiedzUsuń