Translate

niedziela, 7 lipca 2024

Fanklub Harry'ego Pottera

 

Harry szedł przez korytarze Hogwartu. Rozglądał się czujnie na boki, jakby za każdym rogiem krył się Lord Voldemorta, a on czekał na jego atak zza rogu. Był... No właśnie? Jak się czuł? „Wściekły” chyba było najbardziej opisowym słowem, jakie określało jego emocje.

Idąc przez korytarze Hogwartu, postanowił znaleźć osoby bądź osobę, która jest odpowiedzialna za jego prześladowanie. Pamiętał jak kilka tygodni temu jak roześmiał się przy śniadaniu w Wielkiej Sali, kiedy Neville powiedział mu, że został założony fanklub Harry’ego Pottera. O mały włos nie spadł z krzesła. Jednak z czasem coraz mniej go to bawiło.

Oczywiście na początku było to nawet przyjemne. Dziewczyny go otaczały i prosiły o autografy i zdjęcia. Chętnie z tego korzystał. Nie miał dziewczyny, więc nie czuł, że jest niewierny i mógł dzięki temu nabrać doświadczenia w spotkaniach z dziewczynami. Oczywiście odmówił umawianie się na randki. Wciąż miał w pamięci porażkę z Cho, kiedy zaprosił ją do Hogsmeade w walentynki. Najbardziej polubił podpisywać im dekolty i uda tuż przy majtkach. To było bardzo miłe. Nawet mu się podobało.

Jednak już przestało być miłe. Próbował delikatnie im wytłumaczyć, że ma już tego dość i żeby mu dały spokój, ale nie podziałało. Mógłby je skrzyczeć i tak dalej, ale uważał, że to nie przystoi. Wolał delikatnie im zasugerować swoje odczucia, co do tego fanklubu.

Idąc tak przypomniał sobie coś ciekawego. Raz zapytał się jednej z dziewczyn kto jest założycielem tego fanklubu, bo chciałby z tą dziewczyną się spotkać (szczerze wątpił, żeby był to chłopak. Na samą myśl niedobrze mu się robiło). Odpowiedziała mu wtedy, że założycielek jest trzy, ale nie powie kto to jest. Harry był tym bardzo zaciekawiony. Wówczas Amelia, chyba tak ta dziewczyna miała na imię, powiedziała mu, że dwie z założycielek mają swoje niezwykłe sposoby na zemstę i woli żyć i nie mieć zniszczonej twarzy. Zdziwił się wtedy, ale teraz zaczął zastanawiać się kto to mógł być.

Zderzył się z kimś, jak skręcił w prawo. Widok przysłoniły mu gęste, kręcone brązowe włosy. Odetchnął z ulgą, gdy rozpoznał Hermionę. Pomógł jej wstać i rozejrzał się po raz kolejny w ciągu godziny.

- Wyglądasz jakbyś spodziewał się ataku Voldemorta – zauważyła ze śmiechem Hermiona.

- Voldemort to pestka przy moich obecnych kłopotach – rzekł.

- Dlaczego? – zaciekawiła się Hermiona – Myślałam, że najgroźniejszy czarnoksiężnik świata jest trudniejszym problemem – dodała.

- Być może – przyznał Harry – Ale nie w tej chwili. Gdzie się nie ruszę to wokół mnie są te zwariowane dziewczyny z mojego fanklubu. Przyznaję, że na początku fajnie i miło było. Dziewczyny chętnie ze mną rozmawiały, a nawet udało mi się umówić Neville’a z Adelą. Chyba tak ma na imię ta Krukonka. W każdym razie... zaczęło mi to przeszkadzać. Ile można pozować do zdjęć i podpisywać się, gdzie tylko im się zamarzy. Wiesz, że jedna z Puchonek chciała, żeby jej się podpisał... ee... – zamyślił się, szukając odpowiedniego słowa –... w intymnym miejscu?

- Na cyckach? – zapytała Hermiona.

- Niżej – odrzekł Harry – Między nogami – dodał po chwili.

Hermiona wytrzeszczyła oczy.

- Przecież to nie jest możliwe. Nie istnieje żadne zaklęcie, które...

- Ja to wiem, Hermiono – przerwał jej – Powiedziałem jej to, ale ona się uparła. W

 końcu po bardzo, ale to bardzo, długich przekonywaniach zadowoliła się, że zostawię swój podpis na jej podbrzuszu. Nie omieszkała przy tym pokazać mi co skrywa jej szata.

- To co narzekasz? – zdziwiła się Hermiona – Większość chłopaków wiele by dała, żeby móc podpisywać się na ciałach tylu dziewczyn.

- Ja nie jestem „większość chłopaków” – warknął – Właśnie zaczynam szukać założycielek – zobaczył jak Hermiona drgnęła nerwowo i od razu, jak tłuczek w głowę, zrozumiał kto jest założycielem – Hermiono, byłabyś tak miła i powiedziała tym założycielkom, że lepiej, żeby same się mi przyznała.

- A jak nie? – zapytała Hermiona, mając nadzieję, że jej głos zdradza zaciekawienie, ale szczerze w to wątpiła.

Harry uśmiechnął się mrocznie, a jego oczy płonęły żywym ogniem, który Hermiona pierwszy raz zauważyła.

- Jak nie to niech lepiej dobrze się ukryją. W innym przypadku ukarzę ją w seksualny sposób.

- Zgwałcisz je? – zapytała z przerażeniem Hermiona.

- Jasne – skłamał gładko Harry – Powiedz im, że czekam pod Pokojem Życzeń o dziewiętnastej.

Ruszył w stronę wieży Gryffindoru. Zatrzymał się na chwilę i spojrzał na nią przez ramię. Pomyślał, że powie część prawdy.

- Mam nadzieję, że razem z Ginny dobrze się bawiłyście zakładając ten klub? – zapytał – Luna chyba też w tym uczestniczyła, prawda?

Odwrócił się i odszedł, zostawiając przestraszoną przyjaciółkę. Hermiona właśnie pojęła konsekwencje swojej decyzji. Luna była przekonana, że Harry nic im nie zrobi. Wielka szkoda, że ona, Hermiona, też tak pomyślała. Tylko Ginny była przekonana, że jeden z jej najlepszych przyjaciół może się zemścić.

Harry spokojnie stał przy pomniku Barnabasza Bzika, skryty pod peleryną – niewidką. Obserwował Ginny, Hermionę i Lunę na mapie Huncwotów. Szły korytarzem Hogwartu, omijając Filcha, nauczycieli i panią Norris. Harry podniósł wzrok z mapy i zobaczył jak wchodzą na korytarz siódmego piętra. Hermiona i Luna wyglądały na przestraszone, a Ginny miała wypisaną determinację i pewność siebie.

- Gdzie on jest? – zapytała szeptem Luna.

- Nie mam pojęcia – odszepnęła Hermiona.

- A to jakaś konspiracja? – zapytała ze śmiechem Ginny. Nie wyglądała w ogóle jakby przejmowała się tym co ją czeka za chwilę – Zresztą... Harry tu jest.

- Skąd wiesz? – zapytały jej przyjaciółki.

- Nie mam pojęcia – odpowiedziała, a potem trochę głośniej dodała – Dobra, Harry. Wychodź nie mamy czasu.

- Ciekawe – mruknął Harry, wychodząc spod peleryny – niewidki. Dotknął palcami ścianę i zaczął chodzić wzdłuż niej, myśląc o odpowiednim pomieszczeniu na poufną rozmowę – Jakoś znaleźliście czas, żeby założyć fanklub, prawda?

- Dla ważnych spraw zawsze znajdzie się czas – odpowiedziała z uśmiechem Ginny.

- Wchodźcie – powiedział Harry, zapraszając gestem trzy dziewczyny.

Starał się wyglądać na wściekłego. Hermiona i Luna wyglądały na przerażone. Ginny uśmiechnęła się do niego zalotnie. Harry pokręcił z niedowierzaniem głową.

Usiadł na fotelu, a ręką wskazał na sofę naprzeciwko niego. Dziewczyny skorzystały z zaproszenia i usiadły na wskazanym miejscu. Ze zdziwieniem zauważyły, że Harry wyciągnął ognistą whiskey, którą porozlewał do czterech szklankę i każdej z dziewczyn podał jedną.

- Na początku chciałbym wam powiedzieć, że to z gwałtem było kłamstwem – powiedział.

- A nie mówiłam – zatriumfowała Ginny – Mówiłam, że na pewno tego nie zrobi.

- A co? – zaciekawił się Harry – Zwątpiły w to?

- Mówiłeś tak przekonująco, że uwierzyłam – przyznała Hermiona.

- Właśnie o to mi chodziło – rzekł Harry z uśmiechem, aby po chwili spoważnieć – Dlaczego to zrobiłyście?

- Dla zabawy – odpowiedziała bezpośrednio Ginny – Przynajmniej dla mnie to była zabawa, a dziewczyny chciała sprawić ci przyjemność.

- Ja dziękuję za taką przyjemność – warknął Harry.

Spojrzała na twarze trójkę dziewczyn i ucieszył się w duchu. Jego plan zaczynał się powodzić. Były przerażone. Już im wybaczył zaraz po rozmowie z Hermioną, ale skoro miał umówioną rozmowę z całą trójką, więc postanowił się zabawić ich kosztem, tak jak one jego.

- Ale... to nie tak jak myślisz, Harry – powiedziała Luna.

- Proszę, tylko mi nie mówicie, że wiecie co ja myślę. To jest niemożliwe.

- Dlaczego? – zaciekawiła się Hermiona.

- Opanowałem oklumencję – wyjaśnił, a potem wrócił do meritum rozmowy – Myślicie, że mi się to podobało?

- Na początku tak – odpowiedziała Luna – Zresztą... Hermiona powiedziała, że na początku też ci się podobało. Od kilku dni zaczynaliśmy się zastanawiać czy nie zlikwidować fanklubu – przyznała.

- Fanklub zlikwidujecie, ale ludzie zostaną – rzekł Harry.

- Zawsze zostaje bardzo drastyczny sposób – powiedziała Ginny.

- Już raz cię kryłem. Drugi raz tego nie zrobię – przyznał Harry – Ledwo cię wyplątałem z kłopotów, a Dumbledore i Snape węszą przy nas intensywnie.

- To była zemsta – broniła się Ginny.

- Jasne – pokiwał głową Harry – Dobra, pomińmy wasze wyjaśnienia. Są, co prawda, zabawne, ale nie mam ochoty ich słuchać.

- Czego od nas oczekujesz? – zapytała Hermiona.

- Sprawdźcie, żeby fanklub przestał aż tak intensywnie działać – odrzekł Harry – Mogę raz, góra dwa razy w tygodniu po pozować do zdjęć i rozdawać autografy.

- Jak mamy to zrobić? – zapytała Luna.

- I tak wszyscy domyślają się, że Ginny zabiła Notta, a ja jej w tym pomogłem. Możecie zasugerować, że tego nie zrobiliśmy, ale chętnie bym wypróbował kilka sposobów zabijania. To powinno je odstraszyć.

- To wszystko? – zapytała Ginny, która wyglądała na najbardziej rozluźnioną z trójki przyjaciółek. Harry wątpił, żeby w ogóle się przejmowała jego słowami. Zdziwiłby się, gdyby nie przejrzała go.

- Nie – odrzekł spokojnie z psotnym uśmiechem – Jak wiecie jestem synem Huncwota. A żaden Huncwot nie odmówiłby spłatania figla ludziom, którzy na to zasługują. Zastanawiam się między nagością w miejscu publicznym, a jakimś ośmieszeniu was przed Gryfonami i Krukonami.

- Harry, odpuść – poprosiła Ginny, podchodząc do niego i siadając mu na kolanach.

Harry nie dał się sprowokować. Wiedział co chce osiągnąć Ginny, więc ją lekko odepchnął od siebie.

- Nawet nie próbuj, Ginny – zastrzegł Harry – Dobra, co zrobicie, żebym odpuścił? – zapytał.

- Oddamy ci się – wypaliła Ginny na wydechu.

- Ta, jasne? – Harry podał to w wątpliwość.

- Na pewno – potwierdziła twardo Luna, a Hermiona niepewnie pokiwała głową.

- Skąd mam mieć pewność? – zapytał.

Zaczynał coraz lepiej się bawić. Zastanawiał jak to udowodnią.

- Zaraz ci odpowiemy – rzekła Ginny.

Podeszła do Hermiony i Luny i otoczyła je ramionami, cicho się z nimi naradzając. Harry, w między czasie, muskał swoimi zielonymi oczami trójkę przyjaciółek. Uznał, że wszystkie są naprawdę atrakcyjne i chętnie sprawdziłby jakie są w łóżku.

Z lekkim uśmiechem przypomniał sobie jak od początku lata śni o Ginny. I to w taki sposób, że pani Weasley raczej nie uważała go już za swojego kolejnego syna. Przypomniał sobie jak Dudley go raz zbudził. Akurat wtedy miał erotyczny sen z udziałem Ginny. Jego kuzyn zażartował, że wyrwał go z raju.

- Harry, jeśli ci złożymy propozycję, to odstąpisz od figla? – zapytała Hermiona.

- Jak mi się ona spodoba, to tak – odrzekł.

- To słuchaj uważnie – powiedziała Ginny – We trójkę oddamy ci się, a ty będziesz mógł z nami zrobić co chcesz. Spotkamy się w Komnacie Tajemnic i tam to zrobimy. Będziemy na ciebie czekać.

- Jak tam wejdziecie? – zdziwił się Harry.

- Czy zapomniałam ci wspomnieć, że po opętaniu przez Voldemorta, potrafię rozmawiać z wężami? – zapytała Ginny.

- Tak, zapomniałaś.

- To już wiesz – rzekła ze śmiechem.

- A co jeśli nie przyjdziecie? – zapytał Harry, idąc w kierunku drzwi.

- Wtedy będziesz mógł zrobić figiel, a my nie będziemy protestować ani cię powstrzymywać. To jak?

- Spotkamy się w przyszłą sobotę o dziewiętnastej – powiedział Harry zanim wyszedł – Jak was nie będzie do wpół do ósmej, uznaję, że nie przyszliście, jasne?

Harry siedział w pokoju wspólnym Gryfonów. Kończył wypracowanie dla McGonagall. Spojrzał na zegarek. Do spotkania z Ginny, Hermioną i Luną zostało jeszcze dziesięć minut. Jeszcze tylko kilka zdań i uda się na spotkanie. Ponad pół godzinny z wieży Gryffindoru wyszły Ginny i Hermiona. Najlepsza przyjaciółka Harry’ego wyglądała na lekko zestresowaną jakby za chwilę miała pisać jakiś ważny egzamin. Ginny natomiast odszukała go wzrokiem i mrugnęła do niego zalotnie.

- Ron, muszę wyjść – powiedział Harry, chowając pracę domową do torby w dormitorium.

- A gdzie idziesz? – zapytał.

- Muszę coś sprawdzić – skłamał – Spróbuje namówić centaury, żeby z powrotem przyjęły do siebie Firenzo.

- Mogę iść z tobą? – zapytał z nadzieją Ron.

- Wybacz, Ron, ale powiedział im, że będę sam. Chcę im pokazać, że dotrzymuje słowa. Sam rozumiesz?

- Jasne.

Harry szybko odszedł od przyjaciela. Nie czuł się dobrze kłamiąc mu prosto w oczy, ale nie mógł mu powiedzieć, że idzie przelecieć Ginny, Hermionę i Lunę. O ile o Lunę Ron nie byłby zazdrosny, o tyle o dwie Gryfonki już tak. Ginny była jego siostrą, co jest dość zrozumiałe. Chciał jej bronić i Harry to rozumiał. A Hermiona? Cóż, Ron chyba ją kochał. Jednak jeszcze tego nie okazał.

Po przejściu kilku pięter i ominięciu kilku nauczycieli, wszedł do łazienki Jęczącej Marty. Na szczęście ducha nie była w środku. Harry podszedł do umywalki. Od razu znalazł kran, przypominający węża. Chwila skupienia i Harry widział prawdziwego węża, a nie wystruganego w kranie.

- Otwórz się – wysyczał.

Po kilku minutach przemieniania, zamiast umywalki widniało wielkie wejście do Komnaty Tajemnic. Harry zerknął szybko na mapę Huncwotów. Nikogo nie było na drugim piętrze. Odetchnął z ulgą. Zamazał mapę i wskoczył do rury. Zanim dojechał do końca, usłyszał jak przejście się zamyka.

Uderzył z głośnym pluskiem w szczątki po szczurach. Wstał i otrzepał dżinsy z brudu. Machnął krótko różdżką, aby wyczyścić je dokładnie. Zapalił różdżkę i ruszył w stronę Komnaty Tajemnic. Przynajmniej wtedy można było tam dojść bez problemu.

Usłyszał chrząkanie miażdżonych kości tuż przed sobą. Po chwili z zakrętu wyszła Ginny, ubrana w szlafrok w kolorach Gryffindoru.

- Jesteś wreszcie – powiedziała.

- Musiałem Rona się pozbyć – wytłumaczył – Trochę mu nakłamałem.

- Tak. Czasem jest zbyt ciekawski, prawda? – zapytała Ginny.

- Racja – przyznał Harry – To idziemy?

Ginny uśmiechnęła się zalotnie i poprowadziła go w stronę Komnaty. Harry co jakiś czas zerkał na pośladki Ginny. Naprawdę świetnie wyglądały. Zwykle Ginny skrywała swoje okrągłości pod obszerną szatą. Tylko czasami widział ją w dresie w barwach Gryffindoru, gdy szła na trening.

Ze zdumieniem stwierdził, że doszli do miejsca, gdzie korytarz się zawalił, i stoi tam czarodziejski namiot. Harry od razu zrozumiał, że to namiot dziewczyn. Postawiony na czas „zabawy” jak określał to w myślach Harry.

Weszli do środka. Namiot był skromny. Miał jedno pomieszczenie. Przy przeciwległej ścianie stały trzy parawany. Po prawej stało szerokie na cztery metry łóżko z czterema kolumnami. Po lewej stała szeroka kanapa i trzy fotele. Między nimi stał mały barek, na którym znajdowały się różne trunki. Na dwóch fotelach siedziały Hermiona i Luna.

- Napij się, Harry – powiedziała z uśmiechem Ginny – A my się przygotujemy. Jakbyś mógł, to zostań w samych bokserkach.

Harry skinął głową. Trójka dziewczyn weszła za parawany. Po chwili Harry widział jak wieszają na nich swoje ubrania. Harry szybko się rozebrał i przysiadł na krawędzi łóżka. Rozglądał się z ciekawością po pomieszczeniu. Musiał przyznać, że nawet przyjemnie tu było.

Po chwili zza parawanów wyszła trójka przyjaciółek. Każda była ubrana bardzo podobnie. „Ubrana” to za dużo powiedziane. Każda z nich miała tylko pończochy. Ginny miała czarne z małymi kratkami, które często miały... kobiety o lekkich obyczajach. Luna miała niebieskie z herbami Ravenclaw na udach, a Hermiona czerwone z godłami Gryffindora na udach.

Stały tak przez moment, pozwalając Harry’emu rozkoszować się widokiem. Z uśmiechem zauważyły, że bokserki, ze złotymi zniczami, podnosiły się. Zaczynał się wzbudzać.

- Myślałem, że ich nie nosisz – powiedziała Ginny, ruszając w stronę Harry’ego, a Hermiona i Luna poszły w jej ślady.

- Są miłe w dotyku – wyjaśnił Harry – I podobają mi się.

Ginny usiadła na nim okrakiem i zaczęła całować. Harry był tym zaskoczony, ale oddał pocałunek. Poczuł wargi Hermiony i Luny na swojej szyi, barkach i plecach. Oderwał się od Ginny i zaczął badać pocałunkami jej szczękę i szyję. Przejechał językiem po jej policzku, a ona zadrżała z podniecenia. Oderwał się od niej i wymienił pocałunki z Hermioną i Luną. Pomysł seksu z Ginny, Hermioną i Luną coraz bardziej mu się podobał. Nie chciał od razu pozbywać się bokserek. Zastanawiał się jak szybko zaprotestują, gdy zacznie je drażnić.

Położył się wygodnie na plecach i przyciągnął do siebie Ginny. Zaczął ją całować bardzo namiętnie po szyi. W między czasie szukał prawym ramieniem Luny. W końcu ją znalazł. Objął ją w pasie i przyciągnął do siebie. Położył ją obok siebie. Zaczął masować jej łechtaczkę. Krukonka westchnęła, łapiąc się za piersi i pieszcząc swoje ciało.

- Luna, zrobisz dobrze Hermionie – powiedział Harry, przypominając sobie, że może żądać wszystko o czym zamarzy.

Hermiona uklękła przy głowie Luny. Harry oderwał się na chwilę od szyi Ginny i przyglądał się dwójce pozostałych dziewczyn. Hermiona pomasowała się po mokrej cipce. Ugięła kolana, co pozwoliło Lunie na działania. Podniosła delikatnie głowę i złapała Hermionę za pośladki, przyciągając cipkę przyjaciółki do swoich ust. Harry z satysfakcją zobaczył jak Krukonka drażni językiem łechtaczkę Gryfonki. Hermiona westchnęła cicho, łapiąc się za piersi.

Harry obrócił się i przygniótł Ginny swoim ciężarem, przestając się interesować pozostałymi dwiema przyjaciółkami. Delikatnie całować jej szyję z zadowoleniem słuchał jej cichych westchnięć. Powoli obniżał się, pocałunkami robiąc sobie ścieżkę ku jej łechtaczce. Delikatnie językiem polizał jej wargi sromowe. Ginny jęknęła, zgięła kolana i chwyciła Harry’ego za włosy. Harry już wiedział w kim zakończy. Ginny pociągnęła go do góry i złożyła pocałunek na jego ustach.

Popchnęła Harry’ego i sprawiła, żeby usiadł na krawędzi łóżka. Klepnęła Lunę w pośladek i trzy dziewczyny klęknęły przed Harrym. Ginny szybkim ruchem zdjęła z niego bokserki. Z uśmiechem potarła jego męskość. Wsadziła sobie czubek penisa Harry’ego do ust i zaczęła ssać. Harry westchnął, padając na plecy. Ginny chwyciła za głowy przyjaciółek i przyciągnęła je do penisa Harry’ego. Obie zaczęły lizać obwód jego kutasa. Harry westchnął jeszcze głośniej. Zanurzył w ich włosach ręce, rozkoszując się doznaniem jakie mu pokazywały.

Chwycił za włosy Ginny i przyciągnął ją do siebie. Gryfonka usadowiła kolana obok bioder Harry’ego, a on złożył na jej ustach głęboki, emocjonalny pocałunek. Tymczasem Hermiona i Luna coraz intensywniej lizały kutasa Harry’ego.

Gryfon odepchnął Lunę i Hermionę, a potem wszedł w mokre wnętrze Ginny. Jęknęła, odchylając głowę do tyłu. Harry chwycił ją za biodra i zaczął podnosić i obniżać jej rozgrzane ciało. Coraz intensywniej nią poruszał z zadowoleniem stwierdzając, że na policzki Ginny coraz bardziej różowiały z podniecenia. Przycisnął ją do siebie, wkładając swojego kutasa do samego końca. Ginny oddychała coraz szybciej i patrzyła z ciekawością na niego.

- Nie bój się – wyszeptał podniecony Harry – W tobie skończę.

- Naprawdę? – wyszeptała zdumiona Ginny.

Wiedziała, że już zależna od jego woli. Ciekawiło ją tylko co zrobi z Hermioną i Luną. Po chwili się dowiedziała.

Posadził Ginny obok siebie, a potem przyciągnął do siebie Lunę. Krukonka uklękła, a potem zaczęła ssać kutasa Harry’ego. Źrenice Harry’ego niebezpiecznie wystrzeliły do góry. Można by było pomyśleć, że zaraz zemdleje z podniecenia, ale nic takiego się nie stało. Kierował ruchami głowy Luny, trzymając ją za włosy oraz podnosząc i obniżając ją. Po kilkunastu minutach, pociągnął Lunę i złożył na jej ustach długi namiętny pocałunek. Obrócił ją i posadził na swoich kolanach, wchodząc głęboko w jej mokre wnętrze. Luna jęknęła, barwiąc swoje policzki na różowo. Miała półprzymknięte powieki i Ginny zaczęła się zastanawiać co Harry ma w sobie, że tak ją i Lunę podniecił.

Chwycił Krukonkę za piersi i zaczął poruszać jej ciałem w górę i w dół. Luna oparła swoje dłonie na klatce piersiowej Harry’ego. Odchyliła głowę i z każdym kolejnym ruchem jęczała coraz głośniej. Jej piersi podskakiwały z każdym ruchem. Harry, gładząc blade ciało przyjaciółki, przeniósł ręce z jej bioder na piersi. Zaczął bawić się jej twardymi sutkami. Jego oddech był coraz szybszy. Luna postawiła stopy na kolanach Harry’ego, rozumiejąc, że teraz ona nadaje tempo. Nie mogła jednak powstrzymać się od szybkich ruchów. Czuła, że zaraz będzie miała orgazm. Z jej otwartych ust wydobył się jęk spełnienia i powoli wbiła się na sterczący kutas Harry’ego. Gryfon klepnął ją po pośladkach, dając do zrozumienia, żeby zeszła z jego kolan. Luna tak zrobiła i usiadła na fotelu, odpoczywając i przyglądając się kolejnym ruchom przyjaciół.

Hermiona uklękła przed Harrym i zaczęła lizać jego męskość. Najpierw delikatnie musnęła czubek penisa, a potem polizała od jąder w górę i z powrotem. Z zadowoleniem usłyszała westchnięcia rozkoszy Harry’ego. Z powrotem wróciła do góry i possała chwilę jego kutasa. Nie miała wiele czasu, bo Harry jej nie dał. Podciągnął ją do siebie. Położył delikatnie na łóżku i złożył pocałunek, a potem całował jej piersi. Po chwili zarzucił sobie stopy Hermiony na swoje barki, a potem wszedł w nią. Gryfonka jęknęła. Chwyciła się za piersi i wygięła w łuk. Harry zaczął poruszać biodrami w przód i w tył. Uśmiechał się z zadowoleniem, widząc, że u Hermiony wywołuje taki sam efekt jaki u Ginny i Luny. Też się rumieniła z podniecenia.

- Ginny – wyszeptał podniecony Harry i spojrzał sugestywnie na Hermionę.

Ginny zrozumiała. Uklękła przy Hermionie, a po chwili westchnęła z podniecenia. Hermiona lizała intensywnie łechtaczkę Ginny, wydawała jednocześnie zduszony jęki z siebie. Poczuła jak Harry przyspiesza. Zanim poddała się całkowicie zmysłom, zaczęła się zastanawiać jak to możliwie, że jej przyjaciel jeszcze nie osiągnął orgazmu. Nie od dziś było wiadomo, że mężczyźni szybciej osiągają szczyt podniecenia niż kobiety.

Jednak po chwili odpłynęła. Jej zduszone jęki, bardzo wpłynęły na zmysły Harry’ego, który tylko siłą woli zmusił się, aby myśleć o swoim pomyśle dotyczącego Ginny. Hermiona wsadziła środkowy palce w cipkę Ginny, a ta jęknęła głośno. Oddychała coraz szybciej, aby po chwili jęknąć z powodu osiągnięcia orgazmu.

Harry usiadł na brzegu łóżka i przeczesał ręką po włosach. Spojrzał na Ginny i poklepał miejsce obok siebie dając jej do zrozumienia, żeby usiadła obok niego. Gdy tylko to zrobiła, Harry pocałował ją delikatnie, a potem popchnął jej głowę w stronę swojego kutasa. Ginny wsadziła go sobie w usta najgłębiej jak potrafiła. Harry westchnął, pozwalając jej pracować. Pogładził ją po włosach, zamykając oczy.

Oderwała się od jego męskości i złożyła pocałunek na jego ustach.

Harry zsunął ją delikatnie na ziemię. Oparła się o krawędź łóżka. Harry wszedł w nią, a Ginny jęknęła, opierając głowę na łóżku. Zakleszczyła się nogami wokół jego bioder i chwyciła za ramiona. Harry gładził ją po udach, poruszając się w przód i w tył, rozkoszując się jej jękami. Przeniósł ręce z jej ud na piersi i zacisnął, wywołując u niej jeszcze większe dreszcze podniecenia, które sam odczuwał.

- Wypnij się – wyszeptał Harry.

Ginny była zła. Prawie osiągnęła szczyt, a Harry nagle przerwał. Jednak posłusznie wypięła się, twarzą w stronę Hermiony i Luny, które popijały wino skrzatów domowych.

- Czas na ostry seks – wyszeptał jej do ucha Harry.

Zaczął się ocierać kutasem o jej pośladki, aż w końcu trafił na odbyt i wszedł w nią. Ginny krzyknęła krótko. Czuła tępy ból i próbowała uciec. Jednak Harry jej to uniemożliwił. Wsadził trzy palce w cipkę i zacisnął druga dłoń na jej piersi. Luna i Hermiona patrzyły na to z szeroko otwartymi oczyma.

Harry zaczął poruszać biodrami, a Ginny po chwili stwierdziła, że kutas w odbycie też może być przyjemnym przeżyciem i się wypinała coraz bardziej i bardziej w stronę Harry’ego, jednocześnie zachęcając go do głębszych i mocniejszych wejść. Palce Gryfona też doprowadzały ją do szczytu podniecenia. Nie wiedziała jak szybko. Po kilkunastu minutach z jej otwartych wydobył się jęk spełnienia.

Usiadła obok Harry’ego i oparła się o jego ramię.

- Czemu jeszcze nie wytrysłeś? – zdziwiła się Ginny.

- Dzięki zaklęciu – odrzekł Harry – Dzięki niemu mogłem zadowolić waszą trójkę.

Ginny spojrzała na dwójkę przyjaciółek.

- Zakład, że obciągnę Harry’emu z połykiem? – zapytała Ginny z uśmiechem.

- Ale...

- Cicho – powiedziały trzy dziewczyny.

- Dobra. Możemy się założyć – powiedziała Hermiona – Co jeśli wygrasz?

- Pocałujcie się jakbyście całowali chłopaków – odpowiedziała Ginny.

- Zgoda – powiedziała Luna, zerkając na Hermionę, która kiwnęła głową – A co jeśli przegrasz?

- Zrobię wam dobrze.

- Zakład stoi – powiedziała Hermiona.

Razem z Luną usiadły na kanapie, zostawiając między sobą odstęp. Harry zrozumiał. Usiadł między przyjaciółkami i objął je ramionami. Ginny uklękła przed nim. Wzięła głęboki oddech i nachyliła się ku kroczowi Harry’ego. Gryfon jęknął, gdy język Ginny szalał na jego jądrach. Powoli lizała obwód kutasa przyjaciela, a potem złożyła delikatny pocałunek na czubku penisa. Wzięła kutasa do ust i intensywnie go ssała. Przejechała prawą ręką po swoim ciele, aż dotarła do łechtaczki. Przez chwilę ją drażniła, zastanawiając się nad kolejnym ruchem. Mimo, że była już spełniona, chciała jeszcze bardziej podniecić Harry’ego. Wsadziła sobie środkowy palec w cipkę. Zduszony jęk wydobył się z jej ust. Harry bardziej przycisnął ją do swojego krocza.

- Jeszcze chwilę, Ginny – wyszeptał podnieconym głosem.

Ginny złożyła dłonie na jego kolanach i zwiększyła intensywność ssania. Po chwili Harry jęknął, odchylając głowę do tyłu i wtryskując się w jej usta. Ginny podniosła głowę i otworzyła usta. Pokazała całej trójce spermę Harry’ego na swoim języku. Cała trójka kiwnęła głową na znak, że widzi. Ginny zamknęła usta i przełknęła. Jej jabłko Adama szybko się poruszyło. Otworzyła z powrotem usta.

- Cholera, połknęła – westchnęła Hermiona.

- Czas, żebyśmy spełnili naszą część umowy – powiedziała Luna.

Hermiona i Luna nachyliły się ku sobie. Spotkały się idealnie przed twarzą Harry’ego, który wszystko dokładnie oglądał. Widział ich zawahanie, ale po chwili się całowały. Widział jak przepychają się językami. Najpierw Hermiona wsadziła swój język do ust Luny, a potem było na odwrót. Po chwili się oderwały się od siebie. Harry się uśmiechnął. Dzisiejszy wieczór był wyjątkowo szczęśliwy od długie czasu.

- Chodźmy się położyć – zaproponował Harry.

Dziewczyny zapiszczały jak rozkapryszone nastolatki i pociągnęły go ku łóżku. Położyły go na środku. Hermiona i Luna położyły się po obu jego stronach, a Ginny na nim. Skrzyżowała ramiona na jego klatce piersiowej, a potem położyła na niej głowę. Harry objął ją, przyciskając do siebie i po chwili cała czwórka spała.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz