Translate

piątek, 20 czerwca 2014

38. Klan Lordów 10

Gdyby nie fakt, że Harry miał załamaną nogę, zapewne krążył był przed jednymi z drzwi w tą i z powrotem. Jednak złamanie mu to uniemożliwiało. Co nie było powodem, aby przestał się denerwować. Palił papierosa za papierosem, szukając uspokojenia, które jak uparty osioł nie przychodziło. Jego matka nawet mu nie zwracała uwagi, że za dużo pali. Harry doskonale sobie zdawał sprawę, że gdyby nie fakt, że Ginny jest ciężko ranna, jego matka dałaby mu popalić za te papierosy. A tak mu odpuściła. Nie obchodziło go to.
W korytarzu znajdowało się wielu rannych w bitwie z siłami Lorda Voldemorta. Elfy uznały, że zajmą się w pierwszej kolejności tymi, którzy są najbardziej ranni, a potem resztą. Niektórzy, tak jak Fred i George, zostali raz dwa opatrzeni, ponieważ nie wymagali specjalistycznej opieki medycznej. Harry z całych sił starał się nie myśleć o tym ilu zginęło. A było wielu. Jeszcze wszystkich ofiar nie policzono, ale było ich już pięćdziesiąt po stronie Jeźdźców i Klanu. Na pocieszenie mógł sobie dopowiedzieć, że wszystkie siły Voldemorta, które zaatakowały zamek Jeźdźców, były rozniesione na strzępy. Nikt z nich nie przeżył. I to było, na swój sposób, pocieszające. Świadczyło o ich skuteczności w walce.
- Ile można przeprowadzać badanie? – irytował się Ron, chodząc w tą i z powrotem.
- Uspokój się, Ron – powiedziała Hermiona – Skoro jeszcze ją badają, to znaczy, że widzą szanse na uratowanie jej. Gdyby było inaczej już byśmy o tym wiedzieli.
Harry zerknął ze zmrużonymi oczami na Hermionę, ale po chwili odwrócił głowę i pogrążył się we własnych myślach. Zastanawiał się co usłyszy, gdy uzdrowiciel wyjdzie z tego pokoju. Jego serce podsuwało mu najgorsze obawy. Bał się tego. Nie tego, że Ginny umrze, ale tego co on zrobi, gdy tak się stanie. Bał się własnego demona, który ukrył się głęboko w jego serce.
Drzwi skrzypnęły i z pokoju wyszła wysoka elfka z blond włosami. W ręcznik wycierała krew ze swoich rąk, a po czole spływał jej pot. Widać było, że włożyła w wiele energii w swoją pracę. Ciężko oddychała. Jednak nie wyglądała na zadowoloną. Wręcz przeciwnie. W jej niebieskich oczach Harry dojrzał smutek. Czyżby odnieśli porażkę?
- Co z Ginny? – zapytała od razu pani Weasley, wstające ze swojego miejsca, a w jej oczach widać było strach.
- Ginny jest w ciężkim stanie – odpowiedziała ze smutkiem elfka – Trudno powiedzieć czy przeżyje kolejną dobę czy też nie. Znajduje się pod stałą obserwacją. Rany są zbyt rozległe, żeby mogła z dnia na dzień wstać z łóżka. Chwilowo jest w śpiączce. Jeśli jej stan nie pogorszy w najbliższych dniach, wyzdrowieje.
Elfka zerknęła na przyjaciół i rodzinę Ginny, a następnie odwróciła głowę. Zamknęła oczy, jakby zbierała siły na powiedzenie czegoś, czego nie pragnęła nigdy wypowiedzieć.
- Niestety, dziecka nie udało nam się uratować – powiedziała cicho.
Jej głos w zapełnionym korytarzu był ledwo słyszalny, a Harry’emu zdawało się, że brzmiał jak huk tysięcy armat. Zbladł i poczuł się słabo. Potrząsnął głową. Nie mógł pozwolić sobie na słabość w tej chwili. Nienawiść jaka pojawiła się w jego oczach przeraziłaby najodważniejszych ludzi na świecie. Jego krew płonęła żywym ogniem, a serce domagało się krwawej zemsty na tych, którzy dokonali tego czynu.
- Gdy tylko ją tu przynieśliśmy, płód był już martwy – zaczęła cicho wyjaśniać elfka, unikając wzroku wszystkich zgromadzonych. Wyglądała jakby czuła, że to jej wina, chociaż nikt z przyjaciół i rodziny Ginny jej za śmierć dziecka nie winił – Musieliśmy go usunąć, bo zagrażał życiu Ginny. Chciałabym wam przekazać weselsze wiadomości, jednak nie mogę tego zrobić. Przykro mi.
Elfka odwróciła się i zniknęła za drzwiami. Harry patrzył na nie, jakby miał nadzieję, że zaraz wyjdzie stamtąd Ginny i zawołał swoim dźwięcznym głosem, że wycięła im dowcip. Okrutny, ale jednak dowcip. Oddałby wszystko za to, żeby tak się stało.
Zegar na szafce nocnej wybił jedenastą w nocy. W pokoju, który oświetlała niewielka świeca stało łóżko. Na ów łóżku leżała Ginny. Spała. Jednak widać było zaklęcia monitorujące jej stan zdrowia. Obok łóżka siedział Harry, który nie potrafił oderwać od niej wzroku. Z całej jego postaci biło cierpienie i przygnębienie. Jednak gdy tylko ktoś spojrzał w jego zielone oczy widział w nich nienawiść i żądze mordu. Każdy kto choć w ułamku znał Harry’ego, wiedział, że Kapitan w umyśle planuje już krwawą zemstę. Odwieść Harry’ego od wprowadzenia swojego planu zemsty w życie było bardzo trudne. Niektórzy stwierdziliby, że niemożliwe.
Ciche skrzypnięcie drzwi wypełniło uszy Harry’ego. Jednak młodzieniec nawet nie spojrzał w tamtą stronę. Słyszał ciche kroki, które zbliżały się do niego. Ktoś stanął naprzeciwko niego, po drugiej stronie łóżka Ginny. Harry powoli podniósł wzrok. Zobaczył Rona, który patrzył ze smutkiem na swoją siostrę. Wyczarował krzesło i usiadł na nim. Jeszcze przez kilka minut wpatrywał się w nieprzytomną Ginny, a następnie przeniósł swój wzrok na najlepszego przyjaciela.
- Harry – mruknął Ron i zamilkł, jakby w głowie szukał odpowiednich słów – Wiem, co chcesz zrobić.
- Niby skąd? – zapytał Harry, patrząc na przyjaciela – Nie znasz moich myśli.
- Nie, ale za długo się znamy, żeby nie domyślić się co planujesz – powiedział Ron.
- Uważasz, że na zemstę za wcześnie? – zapytał Harry – Nie próbuj mnie powstrzymać. I tak to zrobię.
- Tak jak każdy z Weasley’ów jestem w gorącej wodzie kąpany – rzucił rudowłosy – Poszedłbym z tobą i pozabijał tych skurwieli. Ale Hermiona mnie słusznie powstrzymała. Powiedziała, że Dumbledore się tego spodziewa.
- A co mnie to…
- Poczekaj – przerwał mu Ron, podnosząc lewą dłoń – Posłuchaj mnie, a potem ja ciebie wysłucham.
Harry spojrzał z zaciekawieniem na przyjaciela. Zawsze, gdy w ten sposób się odzywał, oznaczało to, że ma jakiś pomysł. Skinął krótko głową, czekając na to, aż Ron przemówił.
- Powiedziałem Hermionie, że dlatego musimy zaatakować – powiedział rudowłosy, wprawiając w zdumienie Harry’ego – Nie możemy przecież go zawieść, prawda? – zapytał Ron z delikatnym i wesołym uśmiechem – W sumie… Jeśli teraz nie ruszymy z zemstą, to Dumbledore będzie wiedział, że zrobimy to później i będzie czekał aż zaatakujemy. Będzie przygotowany.
- Nie rozumiem do czego zmierzasz – rzekł Kapitan, patrząc pytająco na swojego przyjaciela.
- Zaraz zrozumiesz – rzekł spokojnie Ron, a w jego oczach widać było pasję, które dawno nie było – Blaise nam powiedział, że Voldemort, Dumbledore i cały Krąg uważa, że jeśli nas nie będzie to Klan się rozpadnie. Trzeba zatem im pokazać, że się mylą. Pójdziemy do Hogwartu i zrobimy małą bitewkę. Dumbledore na pewno skorzysta z okazji i nas pozabija. Jednak będziemy musieli wszystkim pokazać hipokryzję dyrektora. Hermiona nie bardzo zgadza się ze mną, ale doskonale sobie zdaje sprawę, że w normalnej walce z nimi nie wygramy.
- Tak sądzisz? – zapytał Harry.
- Nie udawaj idioty, Harry – zirytował się Ron – Doskonale wiesz, że nie bez powodu nazwali się Kręgiem Nieśmiertelnych. Na pewno każdy z nich jest nieśmiertelny. Remus i Hermiona już szukają każdego możliwego sposobu na uzyskanie nieśmiertelności przez zwykłych ludzi. Szukają także tego jak zniszczyć nieśmiertelnego.
- Przecież skoro są nieśmiertelni, nie można ich zabić – zauważył Harry.
- Zabić nie można Boga, anioły i jeszcze parę magicznych stworzeń, ale ludzie, czarodzieja, wampiry czy elfy mogą umrzeć – zauważył Ron – Dumbledore na pewno ucieszy się, gdy zginiemy. Oczywiście, on będzie tak myślał. Będzie zatem ścigał pozostałych członków Klanu. Ale oni wszyscy znikną. Być może Snape i Kingsley także znajdą się w niebezpieczeństwie, ale ich też w odpowiednie eliksiry wyposażymy, żeby mogli żyć.
Harry spojrzał na Rona, a w jego oczach pojawiło się zadowolenie. Ron delikatnie się uśmiechnął. Udało mu się przekonać przyjaciela i o to mu chodziło.
- To jak? – zapytał rudowłosy.
- Kiedy zaczynamy? – odpowiedział pytaniem na pytanie Harry.
Hermiona siedziała w wygodnym fotelu w jednym z pokojów w zamku Jeźdźców Merlina. Z zaciekawieniem przyglądała się jak James i Syriusz rozmawiają z Cho i Padmą. Dopiero po kilku chwilach zrozumiała, że obaj mężczyźni podrywają jej koleżanki. Zamrugała kilkukrotnie powiekami. Nie potrafiła tego zaakceptować. O ile do Syriusza nie miała o to pretensji. W końcu był kawalerem. O tyle bardzo dziwiła się Jamesowi. Przecież miał żonę, która lada moment mogła tutaj wejść. Jednak on w ogóle się tym nie przejmował. Zaczęła się zastanawiać jak zareaguje na to Lily. Chyba, że nie zauważy tego. W sumie… Pamięta swoją przygodę z panem Weasley’em. Do dzisiaj państwo Weasley’owie żyją wspólnie, chociaż oboje zdradzali. Jednak żadne z nich o tym nie wiedziało. Może James i Lily kierują się tą samą zasadą.
Hermiona wyprostowała się z zaciekawieniem. Właśnie weszła Lily. Cho i Padma niespokojnie się poruszyły. James jednak nawet nie przejął się obecnością żony. W końcu mógł jej nie zauważyć. Był odwrócony tyłem do drzwi, przez które weszła Lily. Kobieta podeszła do swojego męża i położyła na jego ramieniu dłoń. Hermiona przygotowała się na eksplozję i głośną wymianę zdań, ale nie doczekała się tego. Zamiast tego, Lily coś powiedziała do swojego męża, a James zaśmiał się i mrugnął do niej wesoło. Lily delikatnie się uśmiechnęła i odeszła od męża, zostawiając go z obiema Krukonkami. Matka Harry’ego usiadła obok Hermiony i przyglądała się swojemu mężowi.
- Czemu mu nie zrobiłaś awantury? – zapytała Hermiona, nie mogąc się powstrzymać. To była jej największa wada, a zarazem zaleta. Musiała pochłaniać wiedzę.
Lily spojrzała na Hermionę ze zdumieniem rysującym się na jej młodej twarzy. Mimo, że tak naprawdę miała około czterdziestu lat, wyglądała na dwudziesto parolatkę. Gdy stała przy Harrym prędzej można by było powiedzieć, że jest jego starszą siostrą, a nie matka. Cóż… Zaleta wskrzeszenia. Wyglądała na tyle lat, ile miała, gdy umierała.
- Komu i jakiej awantury? – zapytała matka Harry’ego.
- No… Jamesowi – odpowiedziała lekko zdezorientowana Hermiona – Przecież nawet nie próbuje ukrywać tego, że podrywa te dziewczyny. Jestem pewna, że zaciągnie je do łóżka.
- Wiem o tym – powiedziała Lily, wprawiając Uczennicę w jeszcze większe zdumienie – Nie warto jednak walczyć z naturą.
- Nie rozumiem – rzuciła Hermiona.
- Jesteś przyjaciółką Harry’ego, więc wiesz, że ma pewną słabość, prawda? – zapytała Lily, a Hermiona ostrożnie skinęła głową. Wiedziała, że Harry’emu ciężko się oprzeć, gdy widzi piękną dziewczynę. Wówczas robi wszystko, aby zaciągnąć ją do łóżka. Cóż… Tą słabość mogą wykorzystać jego wrogowie, ale jak na razie, jakoś udaje mu się tego uniknąć – Harry odziedziczył tę słabość po swoim ojcu, Jamesie. Ta słabość jest dziedziczna. Męscy potomkowie rodu Potterów nie potrafią nie obejrzeć się za piękną kobietą. Nie potrafią się jej oprzeć. Nie mogą myśleć o tym jakby to było, gdyby znaleźli się z nią w łóżku. Dlatego podrywają różne dziewczyny.
- I to akceptujesz? – zapytała ze zdumieniem Hermiona.
- Miałem dwie możliwości – zaczęła wyjaśniać Lily – Albo zmusić Jamesa do wierności jednej kobiecie, albo pozwolić mu na skoki w bok.
- Jak rozumiem, wybrałaś tą drugą opcję – powiedziała powoli Hermiona.
- Owszem – potwierdziła matka Harry’ego – Doskonale sobie zdawałam sprawę, że James ma taką słabość. Zanim urodził się Harry. Zanim zostaliśmy małżeństwem. Widziałam wiele wad i zalet, zarówno w jednej jak i w drugiej opcji. Po podliczeniu zysk i strat, wybrałam drugą opcję. Dlaczego? Bo James nie ma do mnie pretensji, gdy nakryje mnie w łóżku z kimś innym niż on. Nie jest hipokrytą. Wie, że jeśli ja akceptuję to, że on od czasu do czasu zrobi skok w bok, nie może ode mnie wymagać, żebym była mu wierna.
Lily rozejrzała się, delikatnie uśmiechnęła się i przeprosiła Hermionę, a następnie odeszła. Uczennica ze zdumieniem wpatrywała się w starszą kobietę. Nie potrafiła zrozumieć jakim cudem zostali małżeństwem. Ona nie była z nikim związana i mogła sobie pozwolić na przypadkowy seks z przypadkowymi mężczyznami. Jednak Lily była mężatką i również miała przysłowiowe przypadkowe spotkania. Hermiona zaczęła się zastanawiać czy mogłaby żyć w małżeństwie tak jak matka Harry’ego? Miałaby zaakceptować słabość swojego męża do płci przeciwnej? Czy udałoby się je to zrobić? Miała co do tego wiele wątpliwości.
- A więc… Jak wykorzystacie drugą szansę? – zapytała Cho – Niewielu otrzymało drugie życie.
- Fakt – przyznał James – Trochę powalczymy, zabawimy się i mam nadzieję, że doczekam się wnuków.
- W tak młodym wieku? – zdziwiła się Padma.
- To, że ktoś młodo wygląda, nie oznacza, że jest młody – zauważył rozsądnie Syriusz z szerokim uśmiechem.
Mimo, że Syriusz zginął kilkanaście lat po swoim najlepszym przyjacielu, wyglądał na taki sam wiek jak James. Na jego twarzy nie było widać znaków jakie pozostawił po sobie Azkaban. Jakby cofnął się w czasie i znów miał dwadzieścia lat.
Padma i Cho spojrzały na siebie. Nie potrafiły ukryć swoich pragnień, chociaż z całych sił próbowały to przezwyciężyć. Zdumiały się, gdy Lily nawet nie podniosła głosu, gdy do nich podeszłą. Ba, nawet nie było słychać w jej głosie nutki zazdrości czy złości. Obie Krukonki odniosły wrażenie, że Lily akceptuje to co się stanie, zanim nadejdzie.
- Chodźmy – powiedziała Cho, chwytając Jamesa za dłoń i prowadząc korytarzem. Obejrzała się przez ramię, sprawdzając reakcję Lily. Jednak matki Harry’ego nigdzie nie było. Zdziwiło ją to, ale postanowiła się nad tym nie zastanawiać. Chciała sprawdzać czy James już równie dobry co Harry.
- O tutaj – powiedziała Cho, otwierając jakieś drzwi – Nikt nam nie będzie przeszkadzał.
Weszła pierwsza, ciągnąc za sobą Jamesa. Tuż za nimi weszła Padma, które wciągnęła do środka Syriusza. Padma rzuciła zaklęcie zamykające i wyciszające. Obie dziewczyny nie chciały, aby ktokolwiek usłyszał ich albo wszedł do środka. Lepiej, aby nikt o tym nic nie wiedział. Tak było bezpieczniej.
Gdy zamek skrzypnął, dając wszystkim znak, że drzwi zostały zamknięte, dziewczyny pociągnęły mężczyzn w dwa kąty ciemnego pokoju, oświetlanego przez ledwie palącą się świece. Cho popchnęła Jamesa, a ten usiadł na wygodnym fotelu. Z ciekawością przyglądał się nastolatce. Krukonka z delikatnym uśmiechem na ustach zdjęła z siebie bluzkę. Pod ładnym, białym i koronkowym stanikiem, ukrywany był jej biust. Powoli, jakby drażniąc Rogacza, sięgnęła do tyłu pleców. Chwyciła za zapięcie i zatrzymała się. Spojrzała na Jamesa, zastanawiając się nad jego reakcją. Myślała, że zaraz wstanie i sam przejdzie do działania. Jednak on wpatrywał się w nią, pozwalając rozegrać jej to tak jak sobie wymyśliła. Cho przestała przeciągać tą chwilę i rozpięła stanik, który wylądował po prawej stronie fotela, na którym siedział James. Delikatne dłonie Cho wędrowały po jej nagim torsie i szyi, aby po chwili załapać się za piersi. Przez kilka krótkich chwil bawiła się nimi ugniatając je, masując i opuszkami palcami drażniąc swoje twarde sutki. Po momencie Cho uklękła przed ojcem Harry’ego. Sprawnymi ruchami dłoni rozpięła pasek, guzik i rozporek jego spodni. Wyciągnęła z jego czarnych bokserek jego twardego penisa. Delikatnie poruszyła po nim swoją dłonią, a James zamknął oczy, odchylił głowę do tyłu i wydał z siebie ciche westchnięcie zadowolenia. Prawie niesłyszalne. Cho powoli się nachyliła i pocałowała czubek penisa Jamesa, który wydał z siebie głośniejsze westchnięcie. Następnie jeszcze bardziej się nachyliła i wzięła pomiędzy wargi jego jądra, delikatnie je ssąc. Po momencie lizała je i całowała, aby następnie zacząć lizać jego kutasa od nasady po sam czubek, który wkładała sobie w usta. Wolną dłonią złapała się za nagą pierś i przez kilka minut ją ugniatała. Następnie przesunęła dłoń po swoim nagim ciele i zniknęła pod jej skąpą spódniczką, a następnie pod majtkami. Wsadziła dwa palce w swoja mokrą cipkę i zaczęła nimi energicznie poruszać, wydając z siebie zdławione jęki. Jej głowa coraz szybciej się poruszać, a James coraz głośniej wzdychał z zadowolenia. Cho zostawiała na jego penisa ślady swojej śliny. Rogacz zanurzył dłoń w jej włosach i mocniej zaczął naciskać ją, aby głębiej do ust wkładała sobie jego kutasa.
W tym czasie Padma poprowadziła Syriusza w przeciwległy kąt pokoju. Stanęli tuż przy ścianie. Krukonka delikatnie zaczęła całować mężczyznę. Dłonie łapy zaczęły wędrować po ciele Padmy od ud po barki i z powrotem. Na dłużej zatrzymały się na jej pośladkach oraz piersiach. Po kilku chwilach Padma stała tylko w granatowych figach, delikatnie całując szczękę Syriusza. Zdjęła z niego bluzę i swoimi wargami, znaczyła śliną drogę po jego nagiej klatce piersiowej. Sprawnymi ruchami dłoni zdjęła z niego spodnie. Wsadziła jego kutasa między swoje nagie piersi, które ściskała dłońmi. Zaczęła się poruszać w górę oraz w dół, a penis Syriusza z każdym kolejnym jej ruchem zbliżał się do jej ust. Po chwili wsadziła jego czubek do ust, delikatnie ssąc. Przy następnych ruchach coraz głębiej go sobie wkładała, jednocześnie czuć jądra Łapa pod spodem swoich nagich piersi. Syriusz delikatnie głaskał ją po głowie, cicho wzdychał. Po kilku chwilach czubek penisa Łapa zaczął naciskać na wnętrze jej policzka. Ślina Padmy spływała po jego penisie. Po kilku minutach Syriusz załapał ją oburącz za głowę i zaczął energicznie poruszać biodrami w przód oraz w tył, uderzając jądrami o jej brodę z uśmiechem zadowolenia na ustach.
Syriusz podniósł Padmę i obrócił ją do ściany. Powoli zdjął z niej majtki, które wylądowały gdzieś na podłodze. Otarł się kutasem o jej mokrą cipkę, jednocześnie delikatnie całując ją po policzkach i szczęce. Po chwili włożył penisa w jej mokre wnętrze. Krukonka zacisnęła palce na barkach Łapy, odchyliła głowę do tyłu, uderzając jej tyłem w ścianę, zamknęła oczy i wydała z siebie jęk. Objęła go nogami na wysokości bioder. Syriusz złapał ją za pośladki i wtulił się w jej szyję. Zaczął powoli poruszać się w przód oraz w tył, wsłuchując się w jej jęki. Każdy kolejny ruch Syriusza był szybszy i silniejszy, a jęki Padmy stały się coraz głośniejsze. Po kilku chwilach jądra Łapy zaczęły uderzać o nagie ciało Krukonki, która zaczęła się wić jak wąż. Dłonie mężczyzny prześlizgnęły się z pośladków, poprzez nagą talię i zatrzymały się na jej piersiach. Zaczął je ugniatać, okrężnymi ruchami masować oraz łapać ją za sutki, które odciągał je od niej, a następnie puszczał. Jego usta wędrowały po jej twarzy i szyi, dając jej wiele satysfakcji. Każdy kolejny ruch Syriusza miał w sobie więcej energii.
W tym czasie James chwycił Cho za głowę i podniósł ją. Zaprowadził ją do łóżka i popchnął ją na materac. Krukonka położyła się na plecach i rozszerzyła nogi, łapiąc się lewą dłonią za nagą pierś. Prawą przesunęła po swoim ciele i po chwili masowała swoją mokrą cipkę. James przez kilka krótkich chwil potarł swojego penisa, a następnie włożył go w mokre wnętrze Cho. Krukonka złapała drugą dłonią za nagą pierś, wygięła ciało w łuk i wydała z siebie głośny jęk. Rogacz złapał ją za kostki i położył jej stopy na swoich barkach. Chwycił ją za piersi, kładąc dłonie na jej dłonie. Zaczął powoli się poruszać, a jego uszy zostały wypełnione przez jęki Cho. Z każdą kolejną chwilą wkładał swojego kutasa coraz głębiej oraz poruszał się szybciej i wkładał w swoje ruchy więcej energii. Cho jeszcze bardziej wygięła ciało w łuk niż przed chwilą. Po kilku minutach jądra Rogacza zaczęły uderzać w nagie pośladki Krukonki, zostawiając na nich czerwone ślady.
- Ej, James – mruknął Syriusz, patrząc na przyjaciela – Zamienimy się?
- Czemu nie – rzucił swobodnie James.
Obaj mężczyźni zamienili się kochankami. James podszedł do Padmy. Chwycił ją za ramię i popchnął na podłogę. Krukonka ustała na niej na czworaka, opierając się o łokcie i wypinając pośladki w stronę Jamesa. Ojciec Harry’ego ukląkł za nią i złapał ją mocno za pośladki, delikatnie je masując. Po krótkiej chwili rozszerzył je i zaczął się o nie ocierać kutasem. Po momencie wsadził czubek penisa w jej odbyt. Padma głośno krzyknęła, odchylając głowę do tyłu i głośno krzycząc. James zacisnął mocno dłonie na pośladkach Padmy i zaczął energicznie się poruszać. Prawie od razu jego jądra zaczęły uderzać w mokrą cipkę Krukonki, która wydawała z siebie coraz głośniejsze odgłosy. James powoli się nachylił i złapał ją za nagie piersi. Zaczął nimi się bawić: ugniatał, masował i delikatnie drażnił jej twarde sutki opuszkami palców. Po chwili Rogacz przesunął lewą dłoń po jej nagim brzuchu ku krocza. Przez moment masował jej cipkę okrężnymi ruchami. Następnie włożył w nią trzy place. Zaczął energicznie poruszać dłonią, jednocześnie poruszając biodrami w przód oraz w tył, uderzając jądrami o jej mokrą cipkę. Padma z każdym kolejnym ruchem Rogacza wydawała z siebie coraz głośniejsze okrzyki podniecenia. Po kilku długich minutach jej ciało zaczęło drżeć.
Syriusz podniósł Cho z materacu i sam usiadł na łóżku. Chwycił się za penisa i potarł go energicznie. Cho odwróciła się do niego plecami i złapała za pośladki, które odciągnęła na bok. Powoli opadła na Łapę, przegryzając wargę. Po chwili czubek penisa Łapy znalazł się w jej odbycie. Krukonka wydała z siebie głośny okrzyk podniecenia. Przez kilka krótkich chwil szybko oddychała, zastygając w pół przysiadzie. Następnie obniżyła się, a kutas Łapy cały znalazł się w jej odbycie, co spowodowało, że Cho wydała z siebie jeszcze głośniejszy okrzyk, który wymieszał się z okrzykiem Padmy. Syriusz złapał ją za nagie piersi, a Krukonka położyła dłonie na jego barkach, natomiast stopy postawiła na jego udach. Wzięła kilka głębszych oddechów i zaczęła powoli poruszać biodrami w przód oraz w tył, wydając przy tym głośne okrzyki. Syriusz zaczął ugniatać jej nagie piersi i je masować, aby po kilku krótkich chwilach wykręcać jej sutki. Następnie prawą dłoń zacisnął na jej piersi, a lewą przesunął po brzuchu i podbrzuszu, aby zanurzyć dwa palce w jej mokrą cipkę. Cho wydała z siebie jeszcze głośniejszy okrzyk i przyspieszyła. Jądra Syriusza zaczęły uderzać ją o nagie ciało, zostawiając na nim czerwone ślady. Łapa zaczął energicznie poruszać palcami w cipce Cho, jednocześnie delikatnie całując ją po barkach i szyi. Natomiast prawą dłonią coraz mocniej ugniatał jej nagą pierś.
Padma spojrzała na Cho i delikatnie do niej mrugnęła, aby po chwili odchylić głowę do tyłu i wydać z siebie głośny okrzyk. Cho zeskoczyła z Syriusza i ruszyła w stronę Padmy oraz Jamesa. Łapa, nieco był tym zaskoczony, ale ruszył za nią. Cho wsunęła się pod Padmę i zaczęła lizać jej cipkę. Padma nachyliła się i zaczęła lizać cipkę koleżanki, jakby dziękując jej za to, co robiła. Syriusz ukląkł przed twarzą Padmy i wsadził w odbyt Cho kutasa, a następnie zaczął energicznie poruszać biodrami w tył oraz w przód, uderzając jądrami o jej nagie ciało. Po kilku minutach zarówno Syriusz jak i James wyjęli penisy z odbytów dziewczyn, a wsadzili w ich usta – James w Cho, a Syriusz w Padmy. Obaj mężczyźni głośno westchnęli. Zaczęli poruszać energicznie biodrami, uderzając biodrami o ich brody z uśmiechem zadowolenia na ustach. Po kilku minutach obaj mężczyźni wyjęli penisy i stanęli obok nich, delikatnie pocierając swoje penisy. Dziewczyny z powrotem zaczęły lizać swoje cipki. Długo jednak nie było trzeba, aby usłyszeć jęki orgazmu obu Krukonek. Trudno było stwierdzić, która z nich osiągnęła go pierwsza, ale obu Huncwotów to nie obchodziło. Dziewczyny wstały z podłogi i uklękły przed sobą. Zaczęły się całować. James i Syriusz stanęli po obu ich stronach. Wycelowali czubkami penisy w nie i zaczęli energicznie po nich pocierać. Lada moment mieli osiągnąć orgazmy, gdy Cho włożyła penisa Jamesa do ust, a Padma to samo zrobiła z penisem Łapy. Obaj Huncwoci jednocześnie wydali z siebie głośne jęki, a ich spermy znalazły się w policzkach i gardłach Krukonek, które wymieniły się nią w pocałunku.
Lily wprowadziła Lunę do jednego z pustych pomieszczeń, których wiele w zamku Jeźdźców Merlina. Krukonka do tej pory nie mogła zrozumieć jak się tutaj znalazła. Zaczęło się od rozmowy. Było przyjemnie. Jednak nie zauważyła kiedy rozmowa zeszła na, jakby to określili ludzie pokroju Albusa Dumbledore’a, złe drogi. Cóż… Zaczęły rozmawiać o seksie między kobietami. Luna przyznała się matce Harry’ego, że już kilkukrotnie miała okazję znaleźć się w łóżku z inną dziewczyną. Zabawne było to, że Lily twierdziła, że mają wiele wspaniałych nocy z kobietami. Po kilku kolejnych minutach znaleźli się tutaj. Już nie było odwrotu, ale Luna nie pragnęła się cofnąć.
Lily pocałowała Krukonkę, zanurzając swoje delikatne dłonie w jej długich i miękkich włosach. Luna złapała ja za pośladki i przyciągnęła do siebie, czując jej twarde sutki na swojej piersi. Zaczęły powoli zdejmować z siebie ubrania. W końcu zostały w samych majtkach, a wokół nich były porozrzucane części ich garderoby. Lily popchnęła Lunę na ścianę i ją odwróciła. Krukonka położyła obie dłonie na ścianie i wypięła w stronę matki Harry’ego pośladki. Lily chwyciła ją za nagie piersi i zaczęła całować ją po szyi, a następnie po barkach. Następnie zaczęła całować jej plecy z każdym pocałunkiem znajdując się coraz bliżej jej pośladków. Delikatnymi ruchami zdjęła z niej majtki, które znalazły się pod przeciwległą ścianą. Powoli zaczęła całować jej pośladki i je lizać, zostawiając na nich swoją ślinę. Następnie mocno zacisnęła palce na jej pośladkach i odciągnęła je na bok. Bez najmniejszego wahania wsadziła w jej odbyt język i zaczęła nim wiercić na wszystkie strony. Luna złapała się za pierś i wydała z siebie głośny jęk zadowolenia. Soki zaczęły spływać po jej udach. Lily po kilku chwilach oderwała się od jej odbytu i zlizała jej soki z ud. Następnie objęła wargami jej mokrą cipkę i zaczęła ją ssać, aby po chwili delikatnie ją pocałować i lizać. Po kilku krótkich minutach włożyła język w jej mokre wnętrze i zaczęła nim wiercić na wszystkie możliwe strony. Luna pochyliła głowę, zamknęła oczy i wydała z siebie jeszcze głośniejszy jęk niż przed chwilą.
Po kilku minutach Luna odwróciła się i podniosła Lily z podłogi. Pocałowała ją w usta, smakując swoich soków. Następnie popchnęła ją na łóżku i położyła się na matkę Harry’ego. Jeszcze raz ją pocałowała, a następnie zaczęła całować jej szyję. Nieco obniżyła głowę i jej wargi znalazły się na nagich piersiach Lily. Zaczęła je całować, lizać i ssać jej sutki, aby po kilku minutach znaczyć sobie drogę ustami na jej ciele ku kroczowi. Zdjęła z niej majtki, które wylądowały pod drzwiami. Rozszerzyła wargi sromowe Lily i włożyła w jej cipkę język, wiercąc nim na wszystkie możliwe strony. Lily wygięła ciało w łuk i wydała z siebie głośny jęk. Wolna dłoń Luny powędrował po jej ciele ku dołowi. Bez wahania wsadziła dwa palce w swoją mokrą cipkę i wydała z siebie zdławiony jęk. Zaczęła energicznie poruszać dłonią, jednocześnie poruszając energicznie językiem w mokrym wnętrzu Lily, które jęki zagłuszały odgłosy Krukonki. Luna coraz energiczniej zaczęła lizać cipkę matki Harry’ego, gdy… usłyszała trzask drzwi. Obie kobiety spojrzały w tamtą stronę. Stał tam… Severus Snape ze zdumieniem na twarzy.
- Lily? – rzucił bez ładu i składu Snape.
- Przyłączysz się, Severusie? – zapytała Lily.
- Ale…
- Och, nie bądź taki nieśmiały, Sev – przerwała mu, chwytając Lunę za głowę i przyciągając ją do swojego kroki. Głośno westchnęła, a następnie klepnęła Krukonkę w pośladek i odciągnęła go na bok, dokładnie ukazując jak Marzycielka się masturbuje – Przecież pamiętam jak z ciebie gracz.
Snape przegryzł wargę, patrząc jak obie kobiety się zabawiają. Czuł jak jego penis w mgnieniu oka urósł i był gotów do akcji. Przez kilkanaście sekund przestępował z nogi na nogą, aż w końcu ruszył ku Lunie i Lily, zdejmując swoją szatę. Ukląkł za Krukonką i wyciągnął swojego twardego penisa. Potarł go przez moment, a następnie wsadził w odbyt Marzycielki. Luna wydała z siebie zdławiony okrzyk podniecenia, który zagłuszył westchnięcia Lily. Chwycił Krukonkę za biodra i zaczął energicznie poruszać się w przód oraz w tył, uderzając blondynkę jądrami o mokrą cipkę. Po chwili uderzył kilkukrotnie Marzycielkę w pośladki, a następnie przesunął dłonie ku jej nagich piersi i zaczął je ugniatać oraz masować. Jego ruchy z każdą kolejną chwilą były coraz bardziej energicznie. Po kilku minutach wyjął penisa z odbytu Luny i podszedł do Lily. Od razu wsadził całego penisa do ust dawnej przyjaciółki. Chwycił ją za głowę oburącz i zaczął energicznie poruszać biodrami w przód oraz w tył, uderzając jądrami o jej brodę. Odchylił głowę do tyłu, zamknął oczy i wydawał z siebie głośne westchnięcia zadowolenia. Po kilku minutach wyjął penisa z ust Lily i położył ją tak, aby jej cipka znalazła się przed nim. Wsadził kutasa w jej mokre wnętrze i zaczął energicznie poruszać biodrami, uderzając jądrami o jej nagie pośladki, zostawiając na nich czerwone ślady. Chwycił ją za nagie piersi i zaczął jej ugniatać. W tym czasie Luna uklękła nad twarzą matki Harry’ego. Potarła swoją morką cipkę i powoli opadła na jej twarz. Lily chwyciła Krukonkę za pośladki i wsadziła język w jej cipkę, kręcąc nim na wszystkie możliwe strony. Luna wydała z siebie głośny jęk podniecenia. Odgłosy Lily były zdławione. Snape złapał prawą dłonią za nagą pierś Luny i zaczął ją ugniatać, jednocześnie lewą dłonią ugniatać pierś Lily. Po kilku długich minutach, być może kilkunastu, żadne z trójki nie wiedziało ile czasu minęło, Snape wyszedł z zielonookiej i usiadł na materacu. Luna uklękła przy jego prawej nodze i wsadziła sobie kutasa do ust, ssąc go intensywnie i energicznie poruszając głową, czując jednocześnie kolano na swojej nagiej piersi. Po lewej stronie Snape’a usiadła Lily. Severus od razu zaczął całować i ssać jej nagie piersi, wkładając palce w jej cipkę oraz odbyt. Matka Harry’ego oparła się na dłoniach i podniosła swoje nagie ciało, wydając z siebie głośne okrzyki podniecenia. Po chwili wydała z siebie przydługi jęk spełnienia. Kobiety zamieniły się miejscami. Teraz to Lily miała w ustach kutasa Snape’a, poruszając energicznie głową, jednocześnie drapiąc go po jądrach. Obok mistrza eliksirów usiadła Luna. Severus wsadził w jej cipkę dwa palce i zaczął nimi energicznie poruszać, a Krukonka wydawała z siebie głośne jęki. Luna o wiele szybciej niż starsza kobieta doszła do spełnienia. Lily ściągnęła ją z łóżka. Krukonka uklękła naprzeciwko matki Harry’ego. Lily sprawiła, że penis Snape’a znalazła się między barkami jej i Luny. Obie kobiety zaczęły się całować. Lily energicznie poruszała dłonią po penisie Snape’a, a Luna drapała jego jądra. Po kilku chwilach Severus głośno jęknął i wytrysnął, a jego sperma znalazła się na szyjach i piersiach obu dziewczyn. Usiadł na łóżku i patrzył jak obie kobiety zlizują z siebie jego spermę.
- Myślisz, że to koniec, Severusie? – zapytała Lily, chwytając go za penisa – Bardzo długo byłam nieużywana i jestem niezaspokojona.

Wsadziła w usta kutasa Severusa i zaczęła energicznie go ssać, czując jak rośnie w jej ustach.

7 komentarzy:

  1. Niby fajne ale dużo błędów. Zmieniasz litery i nawet pomijasz niektóre wyrazy. Poza tym, to świat czarodziejów a sex odbywa się bez magi. Jak to poprawisz będzie idealnie

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda że dziecko nie przeżyło..
    ale rozdział i tak świetny !

    OdpowiedzUsuń
  3. wymiatasz! Jest trochę błędów ale spoko rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawe co wymyślisz następne!

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo fajny rozdział , szkoda że dziecko nie przeżyło, czekam na następny!

    OdpowiedzUsuń
  6. Ekstra! Dodaj szybko następną część!

    XXB

    OdpowiedzUsuń