Translate

niedziela, 1 czerwca 2014

34. Klan Lordów 6

Blaise wraz z pozostałymi członkami Siódemki Wężów kroczył za Lordem Voldemortem ciemnym korytarzem. Panował tu taki mrok, że nie mogli dostrzec niczego co znajdowało się dalej niż na wyciągnięcie ręki, mimo, że co parę kroków mijali pochodnie, wiszące na ścianach. Szli gęsiego za Voldemortem. Nie znali ów korytarza i woleli nie ryzykować, że wpadną w jakąś pułapkę zastawianą na niechcianego gościa. Blaise doskonale sobie zdawał sprawę, że przy odrobinie skupienia i niewielkiej ilości swojej mocy mógłby dostrzec każdy kąt tego ciemnego korytarza. Jednak wolał nie korzystać z tej sztuczki. Żaden gracz nie odkrywa swoich kart w czasie trwania gry. Czarnoskóry Ślizgon wolał poczekać na odpowiedni moment, zanim odkryje swoje wszystkie najlepsze zaklęcia.
Voldemort nagle się zatrzymał. Blaise o mało co nie uderzył go w plecy, ale zdążył w ostatniej chwili się zatrzymać. Inni członkowie nie mieli tyle szczęścia i powpadali na siebie. Voldemort cicho się zaśmiał z ich niezdarności i otworzył drzwi, a następnie gestem zaprosił do środka. Zabini wszedł pierwszy.
Znaleźli się w ogromnym pomieszczeniu. Nad ich głowami znajdowały się duże kopuły ozdobione portretami czarodziejów. Na środku pomieszczenia stał ogromny, okrągły stół, wokół którego zasiadali już czarodzieje i inne stworzenia magiczne. Blaise dopiero po chwili się zorientował, że przy stole siedzą także mugole.
Podszedł do stołu tuż za Lordem Voldemortem. Przyjrzał się uważnie każdemu z siedzących przy stole. W duchu dziękował Merlinowi, że ma na twarzy maskę. Dzięki temu nikt nie zauważył jego zdumienia. Wokół stołu siedzieli tacy tyrani jak: Stalin, Hitler, Juliusz Cezar czy Napoleon Bonaparte. Jednak, pomimo tego, że wszyscy czterej dowódcy już dawno nie żyli, nie ich obecność była dla niego największym zaskoczeniem. Nie zaskoczony był także obecnością wampira, orka czy wilkołaka. Nawet obecność Salazara Slytherina czy Morgany La Fray nie było dla niego zadziwiające. Podejrzewał, że oboje władcy czarnej magii zapewnili sobie nieśmiertelność, tak samo jak Lord Voldemort. Największym zaskoczeniem dla niego była obecność… braci Dumbledore i Grindewald. Blaise mógłby o całej trójce powiedzieć wiele – zarówno dobrego jak i złego, ale nigdy, nawet na ułamek sekundy nie przyszłoby mu do głowy, że ów trójka będzie współpracować z Voldemortem.
Blaise uznał, że ten dzień będzie wypełniony po brzegi niespodziankami. Voldemort właśnie pokłonił się Grindewaldowi i braciom Dumbledore. Powoli zaczął się domyślać, że to ta trójka rządzi ów organizacją.
- Moi drodzy – Voldemort zwrócił się do Siódemki Wężów – Poznajcie, proszę, przywódców Kręgu Nieśmiertelnych. Albusa i Abertfortha Dumbledore oraz Gellerta Grindewalda.
Zabini widział w oczach swoich towarzyszy, że także są tak mocno zdumieni tym widokiem jak on. Miał wrażenie, że nie zwracają uwagi na słowa Voldemorta, który przedstawiał im resztę. Blaise jednak tym słowom się przysłuchiwał. Wiedział, że to będą wartościowe informacje. Dowiedział się, że wilkołak to Greyback, który ogłosił się królem wilkołaków, wampir to hrabia Dracula, który czuję się obrażany, gdy nazywa się go „hrabią”, ork nazywa się Gemb, był księciem orków. Blaise dokładnie zapamiętywał te informacje, aby przekazać je Harry’emu i reszcie.
- W końcu nadeszło nasze upragnione spotkanie – rzekł dyrektor Hogwartu, a Blaise wpatrywał się w niego z niedowierzaniem. Nie potrafił uwierzyć, że Dumbledore może działać na rzecz czarnej magii. To było niemożliwe – Morgano, jak tam prace nad inferusami?
- Doskonale – powiedziała La Fray – Niedługo pierwszy batalion będzie gotowy. Myślę, że należy ich sprawdzić zanim zacznę wypuszczać kolejne bataliony.
- Szykuje się ku temu doskonała okazja – odezwał się Grindewald – Jednak do walki musi się wtrącić Klan Lordów. Jeśli inferusy nie stawia im czoła, nie będziemy mieli z nich żadnego pożytku.
- Jak chcesz ich do tego zmusić? – zaciekawiła się La Fray.
- Jeśli wszystko dobrze pójdzie, nie będziemy musieli ich do tego zmuszać – odpowiedział Grindewald.
- A ty, Salazarze? Dotrzymasz terminu? – zapytał Dumbledore.
Slytherin powoli podniósł głowę. Blaise co odnotował najważniejszego w tym spotkaniu, to fakt, że wszyscy z szacunkiem i strachem spoglądają na dwójkę Dumbledore’ów oraz Grindewalda. Blaise zaczął się zastanawiać czy cała trójka jest tak potężna czy może mają na innych haka.
- Daj mi jeszcze dwa dni – odpowiedział Slytherin – Za dwa dni moje dzieci będą gotowe, aby się obudzić. Nałożyłem na ich ciała już odpowiednie runy. Uaktywnią się, gdy cała trójka się obudzi z długiego snu. I będą nam posłuszne.
- Doskonale – rzekł brat Dumbledore – Bardzo dobrze. Potter na pewno będzie zaskoczony ich pojawieniem się. To osłabi go i jego Klan. Voldemorcie, nie martw się. Nie zapomnieliśmy o tym, co ci obiecaliśmy. Będziesz niedługo mógł zabić Harry’ego Pottera.
- Harry ostatnio stał się silniejszy – zauważył profesor Dumbledore – Odzyskał swoje rodzeństwo. To dało mu dodatkową siłę. Wcześniej nie odważyłby się zabić na oczach nauczycieli. Teraz tak się stało. Dodatkowo przestał mnie słuchać, a to bardzo komplikuje jego kontrolę. Jeśli Harry nie będzie mi posłuszny, nigdy nie uda nam się zapanować nad światem.
- Nie lepiej go zabić? – zapytał Juliusz Cezar – Wówczas udowodnimy światu, że nikt nie może nam się przeciwstawić i przy okazji objawimy się wszystkim.
- Nadejdzie i czas na zabicie Harry’ego Pottera – rzekł Grindewald – Nie możemy go teraz zabić, bo zrobimy z niego męczennika i staniemy się celem każdego na tym świecie. Potter gdy skończył się rok stał się symbolem nadziei. Zmian na lepsze. Tak przynajmniej mówią. Zresztą… Pottera zabijemy w ostateczności. I jeśli już to zrobimy musimy pozabijać jego najlepszych przyjaciół. Nie liczy się to ilu z nich zabijamy. Dopóki jedno z nich będzie żyło, będą nas ścigać i powoli mordować. Juliuszu, bądź cierpliwy, a dostaniesz upragnioną bitwę.
- Oby jak najszybciej – rzekł Cezar – Moi legionistom znudziły się już treningi. Pragną sprawdzić swoje nowe umiejętności w walce. Oczekuję, że niedługo pozwolicie mi dać im szansę?
- Tak jak ci to przed chwilą powiedział Gellert, Cezarze, cierpliwości – powiedział profesor Dumbledore – Wielkimi krokami zbliża się bitwa, w której będziesz mógł sprawdzić swoich legionistów. Gwarantuję ci to.
Cezar delikatnie skinął głową w podzięce Dumbledore’owi. Blaise zauważył to od razu. Z tego co pamiętał, Juliusz Cezar nie należał do osób, które kogoś prosiły o pozwolenie. Brał co chciał i lubił pokazywać swoją potęgę, ratując „barbarzyńców”. Nawet jeśli tego nie chcieli. Jeśli Cezar zaakceptował to, że musi poczekać na swoją bitwę, to na pewno Voldemort nie atakował z własnej inicjatywy, a czekał aż mu Dumbledore na to mu pozwoli. Śmierciożercy przyszli do Nory na rozkaz Voldemorta, ale ten wcześniej musiał uzyskać pozwolenie od tej trójki. Blaise doskonale to widział. Jeśli zabraknie Dumbledore’ów i Grindewalda, to cały ten Krąg się rozpadnie. Wówczas każdy z nich będzie walczył dla swoich interesów, a nie dla interesów ogółu. Musi o tym powiedzieć reszcie. I to jak najszybciej.
Zegar na wieży w centrum miasta, widocznym z każdej jego części, wybiła północ. Na bogatych przedmieściach zbierali się młodzi ludzie. Podrasowane samochody i kobiety ubrane w kuse ubrania. Klimat typowy dla nielegalnych wyścigów ulicznych. Wśród setek obserwatorów i uczestników znajdował się Dudley wraz z Piersem i Jessicą. Kuzyn Harry’ego stał przy swoim audi R8. Jeszcze kilka minut i rozpocznie się jego wyścig. Czekali tylko na jeszcze jednego uczestnika ich wyścigu. Dudley wsiadł do swojego auta i je odpalił. Chwycił lewą dłonią za dźwignię skrzyni biegów i czekał aż dadzą mu sygnał do startu.
Dudley usłyszał brzęczenie silnika po swojej prawej stronie i zerknął tam. Obok niego zatrzymało się czerwone Ferrari. Przyciemniana szyba opadła i Dudley ujrzał twarz Tomy’ego Quada, syna znanego gangstera, który praktycznie rządził tym miastem. Dudley doskonale wiedział, że gang Quada pracuje dla Lorda Voldemorta. Każdy kogo znał kuzyn Harry’ego bał się Tomy’ego. Dudley również pamiętał jak ten dzieciak wzbudzał w nim strach. Teraz to już się zmieniło. Nie bał się go ani nie szanował. Dudley miał zamiar wygrać ten wyścig, chociaż każdy kto tu się zebrał radziłby mu, aby przegrał. Nikt nie miał prawa wygrać z Tomym.
Dudley zerknął na lewo. Stał tam kumpel Tomy’ego, Jeff. Był jego prawą ręką. Siedział w czarnym Mustangu i z drwiącym uśmiechem przyglądał się kuzynowi Harry’ego. Dudley go zignorował i przeniósł wzrok na jezdnię przed siebie.
Przed czterema samochodami stanęła niewysoka dziewczyna z kształtnym tyłkiem i obfitym biustem. Ubrana w krótką spódniczkę oraz bluzkę na ramiączkach z dużym dekoltem. Sięgnęła pod bluzka i wyjęła swój stanik. Czterech kierowców odpaliło swoje samochody. Wokół rozbrzmiały silniki, gdy dodawali gazu, aby pokazać moc swoich aut. Jedynie Dudley tego nie robił. Wyciągnął papierosa, którego odpalił i wypuścił dym, a prawą dłoń z papierosem wystawił za okno, aby nie zadymiło mu kabiny. Dziewczyna puściła stanik i rozpoczął się wyścig.
Dudley miał fatalny start, ale się tym nie przejął. Co prawda jechał jako ostatni, ale to był dopiero początek. Prostą bardzo szybko pokonali. Pierwszy do zakrętu dotarł Tomy, który w mgnieniu oka go pokonał. Tuż za nim jechała pozostała trójka, która miała niewielką stratę do niego. Dudley jechał tuż za Jeffem. Zredukował bieg na drugi i zaciągnął ręczny. Przycisnął pedał gazu do podłogi. Gdy wchodził w zakręt driftem zrobił gwałtowny ruch kierownicą i uderzył przodem w tylną część samochodu Jeefa. Z czarnego Mustanga odpadł tylny błotnik i lewy, tylny reflektor. Jeff z impetem uderzył w słup, a Dudley ze spokojem go wyminął i dodał gazu, gdy tylko znalazł się na prostej. Nie obchodziło go co się stało z kierowcą Mustanga. Miał zadanie do wykonania i postara się wypełnić je najlepiej jak potrafi.
Dudley na prostej przesunął się na drugą pozycję. Szybka zmiana biegu i wyprzedził czerwonego Nissana. W następny zakręt wchodził tuż za Tomym. Dudley z lekkim uśmiechem driftem przejechał ten zakręt, tuż przed maską czerwonego Ferrari. Wyjechał na prosta i przyspieszył. Dudley zerknął w lusterko. Samochód Tomy’ego miał o wiele lepszy silnik, ale ów auto miało słabego kierowcę. Co to za zwycięstwo, gdy wszyscy boją się z tobą wygrać. Dudley dodał gazu i zaczął jechać zygzakiem. Dym spod opon zasłonił cały widok Tomy’emu i ten uderzył w jakąś barierkę. Jednak zdążył w miarę szybko wrócić trasę. Dudley był w połowie ostatniej prostej, gdy Ferrari wyjechało zza przedostatniego zakrętu. Tomy bardzo szybko likwidował dzielący ich dystans, ale tylko dzięki silnikowi, a nie umiejętnościom. Dudley dotarł do ostatniego zakrętu, zza którym była już meta. Zaciągnął ręczny zredukował bieg i przycisnął pedał gazu do podłogi. Licznik na obrotomierzu wskazywał dwieście mil na godzinę, gdy pokonywał zakręt. Po chwili przekroczył metę. Kilkadziesiąt sekund po nim na metę wjechał Tomy. Po chwili dotarła reszta.
Kierowca Nissana podszedł do Dudley’a i oddał mu kluczyki do swojego samochodu, chociaż w jego oczach widać było wściekłość. Kuzyn Harry’ego spojrzał na Jeffa, który dotarł do mety jako ostatni, a jego czarny Mustang wymagał gruntownego remontu. Tu i ówdzie blachy były powyginane, a lampy powybijane. Szyba z przodu była pęknięta, a z tyłu cudem się trzymała w ramach. Jeff podszedł do Tomy’ego, z którym krótko rozmawiał. Dudley doskonale sobie zdawał sprawę, że Tomy nie lubi ścigać się za kasę. Wolał zdobywać trofea, a jego zdobyczami było samochody przegranych. Jednak teraz to on musiał oddać swoje Ferrari. Nikt nigdy nie odważył się wygrać z synem Quada. Dudley był pierwszym i wiedział, że szykują się kłopoty.
Tomy i Jeff podeszli do Dudley’a. Obaj byli wściekli. Nie mieli zamiaru oddawać swoich wozów. Kuzyn Harry’ego doskonale się tego domyślał. Wiedział, że obaj będą próbowali go zastraszyć, ale Harry pokazał mu jak należy z takimi postępować.
- Jak śmiałeś ze mną wygrać? – warknął Tomy.
Wokół było cicho od kiedy Dudley wjechał na metę. Wszyscy się jemu przyglądali, zastanawiając jak sobie poradzi z tym kuzyn Harry’ego. Jeden raz wygrał z Jeffem. Godzinę później znaleźli go martwego, a samochody zniknęły.
Dudley chwycił za kark Tomy’ego i przyciągnął go do siebie, a następnie uderzył jego twarzą o dach swojego samochodu. Nos Quada trzasnął i trysnęła krew. Kuzyn Harry’ego odrzucił go i spojrzał na niego, jakby patrzył na jakiegoś szczura.
- Posłuchaj mnie, śmieciu – rzekł Dudley, a wszyscy wokół wstrzymali oddech – Masz dwie opcje. Opcja numer jeden: ty i ten twój jebany pies… – wskazał na Jeffa, który zrobił się czerwony na twarzy z wściekłości –… oddajecie mi posłusznie kluczyki. Wówczas zapomnę o tym, że mnie przed chwilą obraziłeś. Opcja numer dwa: nie oddajesz kluczyków, a wówczas zabiję ciebie, te twoje pieski, twojego ojca i jego pieski.
- Nawet jeśli to zrobisz, skończysz w wiezieniu. I do końca życia będziesz tam siedział – rzucił Jeff, nieudolnie próbując ukryć złość.
- Pojebało cię, synku? – zapytał Piers – W tym pojebanym kraju nie ma takiego urzędnika, policjanta, wojskowego czy czarodzieja, który byłby na tyle głupi, aby aresztować kuzyna Harry’ego Pottera. Prędzej strzelą sobie w łeb.
- I tak tego nie zrobicie – rzekł Tomy, podchodząc do Harry’ego.
Dudley przechylił głowę na bok, przyglądając się synowi gangstera. Lekko się uśmiechnął. Następnie chwycił go prawą dłonią za czoło i szybko przekręcił je. Kości w karku trzasnęły jak zapałki, a Tomy padł martwy u stóp Dudley’a. Jeff spojrzał z przerażeniem na martwego przywódcę. Sięgnął lewą dłonią do wewnętrznej kieszeni. Powoli zaczął wyciągać glocka, gdy do akcji wkroczyła Jessica. Była o wiele szybsza od Jeffa. Wyciągnęła z kieszeni scyzoryk. Zamachnęła się i wbiła go w nadgarstek Jeffa. Ostrze przebiło także pierś i serce chłopaka, pozbawiając go życia. Wypuścił pistolet, który Jessica złapała, a ciało padło z impetem na ziemię. Piers wyciągnął obrzyn i wycelował na lewo. Wypalił, a jakaś dziewczyna straciła twarz, umierając, a następnie upadając z impetem na chodnik.
- Trzy do zera – stwierdził Piers.
Wzięli kluczyki od Jeffa i Tomy’ego, a następnie odjechali. Wszyscy odskakiwali im z drogi, patrząc z podziwem. Niektórzy z brakiem zrozumienia. Nawet nie próbowali ukrywać swojej zbrodni.
Bill nałożył na swoje nagie ciało szlafrok i przyjrzał się swojej twarzy w odbiciu lustra. Odgarnął swoje długie włosy i spiął je w kucyk. Znów miał te czarne myśli. Za każdym razem, gdy pomyślał, że jego najmłodsze rodzeństwo jest przywódcami Klanu Lordów, widział ich śmierć. Chociaż usilnie próbował sobie wmawiać, że to tylko jego wybujała wyobraźnia, nie potrafił zlikwidować uczucia strachu, które już na dobre się rozgościło w jego sercu. Pomasował kark. Miał jeszcze jeden problem. Trudno było stwierdzić czy bardziej bał się o Ginny i Rona czy może o to, że Fleur odziedziczyła ten fatalny gen po wilach. Wiedział, że nie będzie mu nigdy wierna, ale kochał ją. A ona kochała jego. Przynajmniej to widział w jej oczach. Musiał zdecydować czy pragnie żyć z kobietą, która nie będzie mu wierna czy może porzucić ją i zmusić się do kochania innej. Miał wątpliwości czy udałoby mu się kiedykolwiek jeszcze zakochać. Chociaż, jak twierdził Harry, zakochać się można w jednej kobiecie, a inne kobiety, z którymi jest się w związku, to tylko zauroczenie, a nie miłość.
Bill westchnął i odgarnął niesforny kosmyk, który przykrył mu prawe ucho. Wyszedł z łazienki i przemierzał na boso ciemne korytarze domu jego i Fleur. Mimo, że oboje jeszcze nie postanowili, aby pobrać się, mieszkali razem. Co prawda, Bill oświadczył się Fleur, a ta przyjęła jego oświadczyny, jednak Francuzka uznała, że poczekają, dopóki Bill nie zdecyduje czy przeszkadza mu brak wierności jego życiowej partnerki. Bill zapewniał, że wie, że taki są wile i po części wile, ale Fleur stwierdziła, że lepiej, aby miał stu procentowa pewność niż po kilku latach się rozwiedli.
Bill wszedł do ich wspólnej sypialni. Fleur leżała na prawym boku z lewą dłonią pod głową. Koc zakrywał jej nagie ciało do bioder. Gdyby nie fakt, że leżała plecami do drzwi, Bill mógłby podziwiać jej nagie piersi. Ze zdumieniem zauważył jak się obraca w jego stronę i lekko się uśmiecha. Założyłby się o różdżkę, że śpi. Cóż… Wówczas przegrałby różdżkę, ale to nie byłoby problem. W końcu dzięki Ginny i Ronowi potrafił władać bezróżdżkową magią. Tak samo jak każdy członek Klanu Lordów.
- Nie śpisz? – zdziwił się.
- Nie – odpowiedziała.
Od kiedy oboje razem mieszkali, angielski Fluer był o kilka poziomów lepszy. Nawet nie było już słychać charakterystycznego francuskiego akcentu. Tylko czasami, podczas silnych emocji, mówiła po francusku.
Fleur wstała z łóżka, a światło księżyca, któremu udało się przebić przez zasłony, oświetliło jej nagie ciało. Bill, jak przystało na mężczyznę, obserwował ją od stóp do głowy, w wyobraźni widząc co mógłby zrobić z nagą Francuską. Cóż… Jego męskość nie pozostała obojętna na te wyobrażenie i zaczęła powoli się podnosić.
- Chodź – powiedziała, chwytając go za dłoń i ciągnąc w stronę fotele – Usiądź i patrz – rzuciła i popchnęła na fotel.
Bill posłusznie usiadł na fotelu. Fleur pstryknęła palcami, a pokój został oświetlony przez lampy i świecie. Oboje musieli na moment zmrużyć oczy, aby przyzwyczaić się do światła. Gdy tylko to się stało, Fleur odwróciła się plecami do Billa i ruszyła w stronę łóżka, kręcąc biodrami niczym modelka na wybiegu. Gdy tylko znalazła się przy ich łóżku, położyła się na nim plecami. Postawiła stopy na krawędziach materaca, rozszerzając nogi. Dzięki temu zabiegowi Bill doskonale widział zadbaną cipkę swojej narzeczonej. Spojrzał nieco wyżej i przyjrzał się nagim piersiom Fleur, które wyglądały jak góry na płaskim terenie. Obie dłonie Francuski zakryły nagie piersi i Bill lekko się domyślając co spotka go dzisiejszego wieczoru. Brat Rona nie bardzo to rozumiał, ale Fleur tak miała i już. Dzisiaj zaliczy Francuzkę. Zanim przeszła do seksu, najpierw kazała Billowi przyglądać się jak bawi się własnym ciałem. Bill zaczął się zastanawiać jaki dzisiaj miał być finał. Za każdym razem gdzie indziej jego sperma lądowała. Raz na jej piersiach, raz na twarzy, innym razem w ustach, jeszcze innym w tyłku albo w cipce. Billowi bardzo to odpowiadało.
Fleur pochwyciła lewego sutka w swoje palce i zaczęła go odciągając i puszczać, aby po chwili go zacząć wykręcać na wszystkie strony. Wydawała przy tym odgłosy zadowolenia. Natomiast drugą dłonią gładziła swoją prawą pierś. Po kilku krótkich chwilach jej prawa dłoń przesunęła się od jej biustu w stronę jej cipki. Delikatnie pogładziła swój brzuch, a następnie dotarła do cipki. Zaczęła ją masować okrężnymi ruchami. Soki zaczęły z niej wypływać i spływały po jej nagich pośladkach, które zdawały się lśniąc w półmroku. Bill przegryzł wargę. Z całych sił powstrzymywał się przed złapaniem się za kutasa. Przezwyciężając swoje męskie instynkty przyglądał się Fleur. Francuzka po chwili wsadziła dwa palce w swoją mokrą cipkę i zaczęła energicznie poruszać dłonią, a drugą zacisnęła mocno na nagiej piersi. Wygięła ciało w łuk i zaczęła wydawać z siebie głośne jęki zadowolenia i podniecenia. Bill przegryzł wargę. Już wystarczając mocno się napatrzył. Czas na działanie.
Wstał ze swojego miejsca i w mgnieniu oka znalazł się przy swojej narzeczonej. Zrzucił z siebie szlafrok, który z cichym pacnięciem uderzył o miękki dywan. Nachylił się i pocałował Fleur, dławiąc jej jęki. Obiema dłońmi chwycił ją za nagie piersi i zaczął jej ugniatać oraz masować. Francuska w tym czasie nadal się masturbowała, ale Billowi to nie przeszkadzało. Objął ją i przyciągnął mocniej do siebie, całując po szyi. Po kilku chwilach podniósł ją z łóżka i usiadła na materacu. Fleur wyjęła palce ze swojego mokrego wnętrza. Popchnęła Billa, który położył się plecami na łóżku. Francuska rozszerzyła dwoma palcami swoje wargi sromowe, a drugą chwyciła za kutasa Billa. Wsadziła go do swojej mokrej cipki, wydając przy tym głośny jęk. Brat Rona złapał ją tuż pod piersiami, czując jej nagi biust na wierzchu swoich dłoni. Fleur oparła dłonie o jego barki i zaczęła poruszać biodrami w górę oraz w dół, odchylając głowę do tyłu i wydając przy tym coraz głośniejsze jęki. Jej nagie pośladki po kilku chwilach zaczęły z impetem uderzać o jądra Weasley’a. Bill zacisnął lewą dłoń na piersi Fleur, a prawą zaczął uderzać drugą pierś Francuski – raz wewnętrzną stroną, a raz wierzchem. Po chwili prawą dłonią załapał za pierś Fleur i zaczął ją ugniatać. W tym czasie drugą dłonią zaczął robić to co przed chwilą robił prawą – uderzał w naga pierś wili. Po kilku minutach Bill przesunął lewą dłoń z piersi Francuski na jej policzek, który delikatnie gładził. Fleur spojrzała na niego i przekręciła tak głowę, aby móc wsadzić sobie w usta kciuk Billa. Possała go jakby był lizakiem. Po kilku długich chwilach Fleur podniosła się z Billa, wyjmując jego twardego kutasa ze swojego mokrego wnętrza. Nachyliła się i pocałowała swojego narzeczonego. Czując jego twardego penisa na podbrzuszu. Powoli zaczęła całować jego szyję, a następnie zaczęła przesuwać się w dół. Jej usta znaczyły sobie drogę na jego nagim torsie i podbrzuszu, aż dotarła do penisa. Chwyciła go w prawą dłoń i wsadziła w usta, sprawiając, że jej soki zniknęły z kutasa, a pozostała tam jej ślina. Lewą dłonią złapała się za naga pierś i zaczęła ją ugniatać. Po chwili z ust wyjęła kutasa i zanurkowała ku jądrom. Zaczęła je lizać i całować. Po momencie pochwyciła prawe jądro w usta i je possała. Następnie to samo zrobiła z lewym. Bill wydawał przy każdym kolejnym jej działaniu westchnięcia zadowolenia, a Francuska cały czas przy swoich działaniach poruszała prawą dłonią po penisie.. Fleur po chwili polizała oba jego jądra i podniosła głowę. Czubek kutasa Weasley’a znajdował się na wysokości jej nosa. Patrzyła na swojego narzeczonego z pożądaniem i wyuzdaniem w oczach. Wsadziła dwa palce – środkowy i czwarty – w usta i je possała, zostawiając na nich swoją ślinę. Po tym wsadziła je w swoją mokrą cipkę, wydając przy tym głośny jęk i odchylając głowę do tyłu. Bill zanurzył lewą dłoń w jej blond włosach i przyciągnął jej twarz od swojego kutasa.
Fleur z powrotem zaczęła ssać penisa Billa. Wsadziła kutasa rudowłosego w usta i zaczęła energicznie poruszać głową w dół oraz w górę. Po kilku chwilach zatrzymała swoje pełne usta mniej więcej na połowie długości penisa i zaczęła energicznie poruszać głową na prawo i lewo, aby po chwili wyciągnąć penisa z ust. Zaczęła lizać go od nasady po sam czubek, który delikatnie pocałowała, aby po chwili go polizać. Znów wsadziła kutasa w usta i zaczęła energicznie poruszać głową. Po kilku minutach Bill wyciągnął penisa z ust Fleur. Ta wstała i przeszła nad nim, wyciągając palce z cipki i je dokładnie oblizując. Uklękła nad jego twarzą, plecami do jego penisa. Bill złapał ją za pośladki i przyciągnął jej cipkę do swoich ust. Zaczął ją lizać, a Fluer od razu zareagowała westchnięciem podniecenia. Weasley delikatnie pocałował jej łechtaczkę, która następnie wziął w usta i zaczął ssać. Po chwili wsadził w jej cipkę język, którym zaczął kręcić na wszystkie strony. Fleur gdy tylko poczuła jego język w swoim mokrym wnętrzu, wsadziła środkowy palec w odbyt, a prawą dłonią chwyciła się za nagą pierś. Zaczęła energicznie poruszać dłonią. Jej westchnięcia przeobraziły się w jęki, które z czasem stały się okrzykami podniecenia. Zarówno Bill jak i Fleur zaczęli więcej energii wkładać w swoje ruchy.
Po kilku minutach Francuska zeskoczyła z twarzy Billa, delikatnie lądując na dywanie. Weasley wstał z łóżka i zaszedł Fleur od tyłu. Chwycił ją za nagie piersi i przyciągnął do siebie. Francuska poczuła jądra Billa na swoich pośladkach. Zaczęła się podnosić i obniżać, a kutas Weasley’a ocierał się o jej nagie pośladki. Bill przesunął dłonie w dół ciała Fleur. Dwoma palcami rozszerzył jej wargi sromowe, a drugą dłonią pomasował jej cipkę. Po chwili wsadził penisa w jej odbyt. Francuska wydała z siebie głośny okrzyk podniecenia, łapiąc Billa za szyję. Weasley zaczął się poruszać w przód oraz w tył. Po kilku chwilach jego jądra uderzały o morką cipkę Fleur, która zgięła się w pół. Weasley mocno złapał ją za biodra, wkładając w swoje ruchy coraz więcej energii. Okrzyki Francuski stawały się coraz głośniejsze z każdym ruchem jej narzeczonego. Fluer złapała się za nagie piersi, aby po chwili prawą dłoń przesunąć do cipki i zaczęła się masturbować. Jej okrzyki stały się jeszcze głośniejsze. Odchyliła głowę do tyłu, gdy Bill złapał ją za włosy i przyciągnął je do siebie. Po kilku minutach Fleur wydała z siebie dźwięk spełnienia.
Fleur uklękła przed Billem, który od razu włożył swojego penisa w jej otwarte usta. Zanurzył dłonie w jej włosy i zaczął powoli poruszać biodrami w tył oraz w przód. Fleur złapała się za nagie piersi, które masowała i ugniatała. Gdy tylko Bill poczuł, że lada moment skończy, wzmocnił swoje ruchy, a jego jądra uderzały o brodę jego narzeczonej. Po kilku krótkich chwilach przycisnął głowę Fleur do swojego krocza i głośno jęknął, wtryskując w usta narzeczonej. Część jego nasienia spłynęła po jej brodzie. Fleur przełknęła jego spermę i chwyciła go za kutasa. Czubkiem jego penisa zebrała nasienie, które miała na brodzie, a następnie go oblizała, zlizując całą spermę.
Po chwili oboje znaleźli się na łóżku. Cicho rozmawiali o tym co spotkało ich dzisiaj w pracy, a następnie zasnęli, wtuleni w swoje nagie ciała.
Steve Clark, handlarz niewolników, który, jak donoszą nasi informatorzy, był śmierciożerców, zginął kilka dni temu w Hogwarcie. Wokół tej sprawy krąży wiele niepotwierdzonych informacji. Jedna z nich mówi o tym, że profesor Dumbledore i kilku nauczycieli Hogwartu widziało jak Clark umiera. Inna mówi o tym, że to Harry Potter go zabił. Jednak trudno powiedzieć czy ów informacje są prawdziwe. Nie istnieje żaden dowód, który by to potwierdził. Jednak pozostańmy przy faktach.
Kilka dni temu Clark przybył do Hogwartu wraz z Amandą Potter. Towarzyszyła im kilku osobowa ochrona. Jeszcze zanim dotarli do gabinetu Albusa Dumbledore’a spotkała ich niemiła przygoda. Jeden uczniów pobił dosyć poważnie Clarka i jego ochroniarzy. Jak mówią świadkowie, którzy pragnęli zachować anonimowość, ledwo dotarli do gabinetu dyrektora Hogwartu, a każdy krok sprawiał im ból i wymagał wiele sił. Nie wiadomo co się stało w gabinecie profesora Dumbledore’a. Jedyne czego jesteśmy pewni, to fakt, że wezwano Harry’ego Pottera. Jednak pan Potter nie przyszedł do gabinetu Dumbledore’a sam, a z dwójką młodych ludzi. Wiemy z oświadczenia pana Harry’ego Pottera, że było to jego starsze rodzeństwo – Tony Snape i Aurora Snape. Nikt nie wie co się stało w gabinecie profesora Dumbledore’a. Jedyne co wiadomo, to fakt, że Clark wypadł z okna po kilkudziesięciu rozmowy. Pozostali ochroniarze także zginęli. Jednak nikt, kto był świadkiem tych morderstw, nie chce wskazać kto był odpowiedzialny za te zgony.
Tonks ze złością zgniotła gazetę i rzuciła ją w kąt. Gazeta odbiła się od ściany i wpadła do kubła na śmieci. Śmietnik przeżył gazetę i potężnie beknął. Oblizał swoją klapę i rzekł:
- Masz jeszcze?
Zapewne Tonks zaśmiała się, gdyby nie była tak wściekła. Remus i Charlie wymienili spojrzenia. Od dawna nie widzieli Tonks w takiej złości.
Cała trójka siedziała w pokoju Charliego w Norze. Nikogo ze stałych bywalców ów domu nie było. Nie licząc Gabrielle Delacur. Zresztą… Ostatnio trudno było kogokolwiek z Weasley’ów zastać w domu. Wykonywali różne zadania. Śledzili postępy ministerstwa i Dumbledore’a. Wiedzieli, że aby Klan Lordów nie był zaskoczony jakimś zwrotem akcji. Musieli być na bieżąco.
- Jakim cudem Harry znosi te bzdury, które wypisuje „Prorok”? – zapytała ze złością.
- Daj spokój, Tonks – rzucił Charlie – Harry już ma w tym doświadczenie. Przecież w tamtym roku cały czas go obrażono i drwiono z niego. Cud, że nie oszalał z tego powodu.
- Fakt – przyznał Remus – Nie przejmuj się tym, Doro. Harry na pewno planuje dać odpowiednią lekcję redaktor „Proroka”.
- Mam nadzieję – mruknęła Tonks – „Prorok” obraża rodziców Harry’ego. Lily nazywa puszczalską, a Jamesa bywalcem kurwidołków. Ja na miejscu Harry’ego rozniosła bym całą redakcję „Proroka” w drobny mak. Zresztą… W przeciwieństwie do mnie Harry ma możliwości.
- Bardziej mnie jednak interesuje dlaczego Dumbledore nie powiedział Knotowi o tym kto zabił Clarka i jego ludzi? – rzekł Lupin, drapiąc się po brodzie.
- Chyba to dosyć oczywiste – rzuciła beztrosko Tonks i lekko się uśmiechnęła. Remus i Charlie wymienili krótkie spojrzenia. Obaj często nie rozumieli młodej auror, która potrafiła w mgnieniu oka przejść ze złości w radość – Harry go zastraszył. Profesorek na pewno wystraszył się tego, co Harry wie i wolał nie ryzykować.
- Harry i tak w końcu powie światu o tym co odkrył – rzekł Charlie – Przecież nie będzie wiecznie ukrywać prawdy przed światem. Nie rozumiem dlaczego Harry czeka przed odkryciem tej prawdy. Na co czeka?
- Na odpowiedni moment – odpowiedziała Tonks – Harry na pewno wyczekuje momentu, w którym Dumbledore będzie słaby. I nie chodzi mi o magię, ale o pozycję profesorka w czarodziejskim społeczeństwie. Myślę, że niedługo się osłabi.
Charlie spojrzał na Remusa, który pokiwał głową z podziwem, patrząc na Tonks. Jeśli taki jest plan Harry’ego, będzie musiał wyczuć odpowiedni moment. Dumbledore swoje kroki stawia bardzo ostrożnie i rozważnie. Patrząc na dyrektora Hogwartu ma się wrażenie, ze nie popełnia żadnych błędów. Przecież przez tyle lat ukrywał przed światem, że jest dowódcą Voldemorta. Jednak fakt, że Klan się o tym dowiedział dowodzi tego, że Dumbledore jednak popełnia błędy. Zgodził się, aby lord Voldemort przyprowadził na spotkanie Kręgu swój elitarny oddział. Nawet przez myśl mu nie przeszło, że wśród Siódemki Węży jest szpieg Klanu. Przechytrzyli go. A może jednak Dumbledore jest geniuszem i specjalnie się zdradził? Tak samo jak Ron wysłał Kingsley’a do dyrektora, aby mu opowiedział o Klanie? Trudno powiedzieć.
Brat Ginny zerknął ukradkiem na Tonks, a w jego oczach zapłonęło pożądanie. Z lubością przyglądał się pośladkom młodej auror, które skryte było pod krótką spódniczką. Nie potrafił także pominąć jej ud, które krzyżowały się, gdy Tonks założyła nogę na nogę. Spory dekolt także przyciągał jego wzrok. Gdy tylko młoda auror przybyła do Nory, Charlie zdumiał się, że ma prześwitującą bluzkę, ale coraz bardziej był przekonany do tego, że po prostu miała ochotę na seks. W końcu pod prześwitującą koszulką widział jej nagie piersi. Nie miała stanika. Na początku zarówno Remus jak i Charlie próbowali unikać patrzenia na jej biust, ale w końcu byli tylko mężczyznami.
Rudowłosy zerknął na Lunatyka, który wyczuł jego spojrzenie i zerknął na młodszego mężczyznę. Porozumieli się spojrzeniem. Remus lekko się uśmiechnął i skinął głową w stronę Charliego na znak zgody. Jakby odpowiadał na nieme pytanie.
Remus pocałowała Tonks w usta, a Charlie zaczął delikatnie całować młodą auror po szyi. Po chwili jej bluzka i spódniczka znalazły się na podłodze. Charlie ukląkł przed nią i zaczął całować ją po mokrej cipkę, którą po chwili lizał. Po kilku następnych sekundach objął jej mokrą cipkę ustami i zaczął ją ssać, aby po chwili wsadzić w nią język i wiercić nim na wszystkie możliwe strony. W tym czasie Remus całował nagie piersi Nimfadory. Delikatnie je całował i ssał jej twarde sutki. Masował jej nagi biust i ugniatał jej piersi. Po chwili mężczyźni zamienili się miejscami. Teraz to Lupin lizał i całował cipkę Tonks, a Charlie bawił się jej nagimi piersiami.
Tonks uklękła przed dwójką mężczyzn. Z dziecinną łatwością wyjęła z ich spodni penisy. Najpierw do ust włożyła kutasa Remusa i zaczęła energicznie poruszać głową w przód oraz w tył, zostawiając na penisie ślady swojej śliny. W tym czasie prawą dłonią poruszała po kutasie Charliego. Obaj mężczyźni cicho wzdychali z zadowolenia. Po kilku minutach Tonks zamieniła kutasa. W ustach miała penisa Charliego, a dłonią poruszała po kutasie Remusa. Nifmadora tak przez kilkanaście minut zmieniała kutasy, które trzymała w ustach.
Charlie położył się na plecach na miękkim dywanie. Tonks stanęła nad nim okrakiem. Dwoma palcami rozszerzyła swoje wargi sromowe i opadła na Weasley’a. Chwyciła rudowłosego za twardego penisa i wsadziła go w swoją mokrą cipkę. Wydała z siebie głośny jęk. Nimfadora zaczęła się poruszać w górę oraz w dół. Na początku powoli, ale z każdą kolejną sekundą coraz szybciej. Penis Charliego z każdym następnym ruchem młodej auror wchodził coraz głębiej w jej mokre wnętrze, aż w końcu jego jądra uderzały o jej nagie pośladki, zostawiając na nich czerwone ślady. Rudowłosy na początku trzymał dłonie na biodrach Tonks, a następnie przesunął je po jej nagim ciele i złapał ją za piersi, które ugniatał, masował i pieścił na różne sposoby. Po kilku minutach przesunął dłonie na jej pośladki i klepnął ją. Zacisnął dłonie na jej nagich pośladki i co kilka chwil klepał ją – raz w jeden pośladek, a raz w drugi.
W tym samym czasie Remus ocierał się penisem o twarz Nimfadory, która opierała jedną dłoń na nagiej piersi Charliego, a drugą trzymała Lupina za udo. Kutas Lunatyka ocierał się o policzek Tonks, aby następnie przejechać czubkiem po jej brodzie i znaleźć się na drugim policzku, o który się ocierał. Remus przesunął penisa po jej wargach, ale nie włożył go w usta młodej auror. Powtórzył tę czynności kilka razy. Następnie delikatnie włożył penisa w otwarte usta Nimfadory, dławiąc jej jęki, i napierając czubkiem na wnętrze jej policzka. Powtórzył te czynność kilkukrotnie. Następnie zaczął penisem energicznie machać w górę i w dół. Tonks wystawiła język, a Lupin kilka razy uderzył kutasem o jego wierzch. Następnie wsadził go między nagie piersi Nimfadory i zaczął energicznie się poruszać w górę oraz w dół, uderzając jądrami o spód jej biustu. Tonks nachyliła głowę i gdy czubek penisa Lunatyka znalazł się wystarczająco blisko, zaciskała na nim swoje wargi i przez bardzo krótki moment ssała.
Młoda auror znalazła się na podłodze. Oparła się łokciami o dywan i wypięła swoje zaczerwienione pośladki. Prawą dłonią złapała się za pośladek i odciągnęła go na bok. Remus ukląkł za nią. Lewą dłonią złapał ją za drugi pośladek i odciągnął na bok. Zaczął się o nie ocierać, aby po chwili wsadzić czubek swojego penisa w jej odbyt. Tonks zamknęła oczy, odchyliła głowę do tyłu i głośno krzyknęła. Prawą dłonią złapała się za pierś. Remus złapał ją za pośladki i odciągnął je na bok. Zaczął powoli poruszać się w przód oraz tył. Po kilku chwilach jego ruchy były już bardzo energicznie, a jądra uderzały ją o mokrą cipkę. Lunatyk przesunął dłonie na jej biodra, a jego ruchy były coraz bardziej energicznie. Tonks z każdym wykonanym ruchem Remusa wydawała z siebie coraz głośniejsze okrzyki podniecenia.
Charlie ukląkł przed Nimfadorą. Otarł się penisem o jej górną wargę, a następnie włożył kutasa w jej otwarte usta, dławiąc jej okrzyki. Zanurzył swoje dłonie w jej włosach i zaczął energicznie poruszać biodrami w przód oraz w tył, uderzając jądrami o jej brodę. Tonks przesunęła dłoń ze swojej piersi ku kroczowi. Przez moment bawiła się swoją nabrzmiałą łechtaczką, sprawiając sobie jeszcze więcej przyjemności i doznań. Po kilku chwilach włożył w cipkę dwa palce. Trzymała je w swoim mokrym kroczu przez kilka minut, czując penis Charliego w ustach, a kutasa Remusa w odbycie. Następnie zaczęła energicznie poruszać palcami, dając sobie jeszcze więcej doznań niż przed chwilą. Prawie drżała z podniecenia. Po kilku minutach Charlie głośno jęknął i wtrysnął w gardło młodej auror, która z kłopotami przełknęła jego spermę, ale i tak część spłynęła po jej brodzie. Następnie jęknął Remus, wtryskując w jej odbyt. Gdy tylko Tonks poczuła jego spermę w tyłku, sama odczuła orgazm i wydała z siebie zdławiony jęk spełnienia. Gdy tylko Remus i Charlie stanęli nad nią, widzieli jak sperma wypływała spomiędzy jej pośladków po udach oraz jak płynie po jej brodzie.
- To było niezwykłe – powiedziała Tonks, kładąc się na łóżku – Pozwolicie, że odzyskam siły.
- Jasne – rzucił Charlie – A teraz mi wybaczcie, ale pójdę po coś do picia.
Charlie wyszedł z pokoju. Ledwo zszedł piętro niżej, gdy drogę przestąpiła mu Gabrielle, siostra Fleur. Rudowłosy całkiem o niej zapomniał. Bez wątpienia, słyszała wszystko. Jednak Charlie był już dorosły i nie mogła go zaszantażować matką. Chociaż sam przed sobą musiał się przyznać, że nieco bał się krzyczącej Molly. Po chwili jednak odrzucił te myśli, gdy spojrzał na młodszą siostrę Fleur. Ubrana była w prześwitującą koszulę nocną. Charlie nagle nabrał ochotę na jeszcze jedną „rundę”.
- Wszystko słyszałam, Charlie – powiedziała.
- No i co? – zapytał rudowłosy – Zastraszysz mnie?
- Nie – odpowiedziała z zalotnym uśmiechem – Wolałabym do was dołączyć.
- Ten gen u wil bardzo mi się podoba – stwierdził Charlie.
Podszedł do młodej Francuski i ją pocałował. W mgnieniu oka pozbył się jej koszuli nocnej. Przesuwał dłonie po jej nagim ciele. Nie zapomniał o żadnej strategicznej części – udach, piersiach, pośladkach, a nawet cipce. Po kilku krótkich chwilach włożył dwa palce w jej mokrą cipkę i energicznie poruszał nimi. Gabrielle odchyliła głowę w tył i wydała z siebie jęk podniecenia. Charlie czuł jak jego penis powoli się podnosi i był z tego bardzo zadowolony, chociaż wolałby, aby podnosił się nieco szybciej. Po kilku chwilach Gabrielle uklękła przed nim. Wsadziła rosnącego kutasa rudowłosego w usta i zaczęła ssać. Prawą dłonią zaczęła bawić się swoją nagą piersią, a lewą mokrą cipką. Po chwili włożyła w siebie dwa palce i zaczęła energicznie poruszać dłonią. Wydawała przy tym zdławione jęki. Charlie zanurzył dłonie w jej blond włosy i poruszał energicznie biodrami w przód oraz w tył, uderzając jadrami o jej brodę.
Po kilku minutach kutas Weasley’a odpowiednio stwardniał oraz urósł, więc go wyjął z ust młodej wili. Chwycił ją za ramię i podniósł. Wsadził twardego penisa w jej mokre wnętrze. Gabrielle wydała z siebie głośny jęk podniecenia. Objęła go ramionami za szyję, a nogami jego biodra. Charlie mocno złapał ją za pośladki i zaczął energicznie poruszać biodrami w górę oraz w tył. Po kilku minutach jego jądra zaczęły uderzać o jej nagie ciało. Przy tym delikatnie całował ją po aksamitnej szyi.
Po kilku minutach zmienili pozycję. Gabrielle swobodnie stanęła na podłodze. Oparła lewą rękę o poręcz schodów i podniosła prawą nogę najwyżej jak potrafiła. Charlie pochwycił jej nogę i położył ją na swoim lewym barku. Przez kilka krótkim chwil pocierał dłonią swojego penisa i wsadził go w odbyt Gabrielle. Młodsza siostra Fleur wydała z siebie głośny okrzyk podniecenia. Prawą dłonią złapała się za kolana prawej nogi i odchyliła do tyłu głowę. Charlie wsadził kciuk prawej dłoni w jej cipkę i energicznie nim poruszał. Jednocześnie w takim samym tempie poruszać biodrami. Jego jądra uderzały o jej nagie ciało. Wolną dłonią pogładził ją po policzku. Po chwili chwycił ją za szyję i przez moment zaciskał na niej palce, aby po momencie przesunąć ją na jej nagie piersi. Zacisnął na nich swoją dłonią i zaczął ugniatać jej piersi. Charlie był bardzo zdumiony, gdy jego uszy zostały wypełnione przez jęk spełnienia Gabrielle. Myślał, że to on szybciej dojdzie do orgazmu.
Wyjął kutasa z jej odbytu, a Gabrielle uklękła przed nim. Od razu wsadziła sobie penisa Weasley’a w usta. Chwyciła oburącz kutasa u nasady i zaczęła energicznie poruszać głową w przód oraz w dół, co jakiś czas zatrzymując swoje wargi na czubku penisa i go delikatnie ssąc. Po kilku minutach Charlie wyjął swojego penisa z jej ust i wycelował jego czubkiem w jej nagie piersi. Gabrielle ścisnęła je, odchyliła głowę nieco do tyłu i otworzyła usta, wystawiając język. Charlie energicznie potarł swojego penisa. Po kilku krótkich chwilach głośno jęknął, a jego sperma wylądowała na jej twarzy, języku i nagich piersiach. Wila schowała język i przełknęła nasienie starszego czarodzieja. Chwyciła go za kutasa i jego czubkiem zebrała spermę z twarzy, aby ją zlizać. To samo zrobiła ze spermą z jej nagich piersi.
- Nie dziwię się, że Ron twierdzi, że najlepszymi dziwkami będą wile – rzekł Charlie, siadając obok Gabrielle.

- Mamy wiele talentów, jeśli chodzi o sprawy łóżkowe – powiedziała z lekkim uśmiechem. Pocałowała Charliego w policzek i pobiegła do swojej sypialni.

7 komentarzy:

  1. Kolejny świetny rozdział ! :)

    Oby tak dalej :)
    Powodzenia w piasaniu

    OdpowiedzUsuń
  2. A może Hermiona i skrzaty domowe?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytałam kiedyś o akcji z skrzatem i było to super, więc mam nadzieję że napiszesz o tym

      Usuń
  3. Coraz lepsze! Nie wiem skąd ty czerpiesz te pomysły :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Co i kiedy następne?

    OdpowiedzUsuń