Translate

czwartek, 3 kwietnia 2014

27. Puchar Quidditcha 4

Hermiona stała na błoniach i patrzyła jak uczniowie Hogwartu znikała w drzwiach wejściowych do zamku. Czuła jak to się zakończy. Ostatnim razem jak Gryfoni wygrali w Pucharze Quidditcha, było mocno zakrapiana impreza i sporo seksu. Przynajmniej w jej przypadku, a teraz do wieży Gryffindoru przyjdzie z połowa szkoły. W końcu nadarza się okazja do świętowania jak mało kiedy. Sam Dumbledore przyzwolił na to, aby uczniowie świętowali na obrębie całego zamku. Gryfoni uznali, że skoro oni zdobyli Puchar to u nich zostanie zorganizowana impreza. Hermiona nie miała nic przeciwko temu. Gdy będzie zbyt upojona, daleko nie będzie miała do łóżka.
Gryfonka się odwróciła. Niedaleko niej stały szklarnie. Rozejrzała się wokół, upewniając, że nikogo nie ma i ruszyła w stronę królestwa profesor Sprout. Co prawda, opiekunka Puchonów nie miała najczystszych szat, ale nikogo to nie dziwiło, biorąc pod uwagę fakt zajęcie jakie prowadzi. Zielarstwo nie należało do przedmiotów, w których się nikt nie pobrudzi.
Hermiona podeszła do jednej ze szklarni. Jej okna były tak brudne, że trudno było dostrzec, co znajduje się w środku. Bez wątpienia, światło słoneczne także w ograniczonym zakresie docierało do roślin, które się tam znajdowały. Uczennica była zdumiony wyglądem tej szklarni. Mogła powiedzieć, że profesor Sprout nie dba o czystość swojej szaty, ale na pewno nie doprowadziłaby do takiego stanu jakąkolwiek szklarnię. W końcu rośliny to jej pasja. Hermiona obeszła szklarnię i odnalazła zniszczoną przez czas tabliczkę na drzwiach. Mimo, że tabliczka wyglądała na starą, napis na niej był doskonale widoczny.
Wstęp surowy wzbroniony. Nie przestrzeganie powyższego zakazu grozi poważnym uszczerbkiem na zdrowiu bądź śmiercią.
Hermiona zamrugała i zaśmiała się. Owszem, w Hogwarcie znajdowały się niebezpieczne rośliny, ale profesor Sprout doskonale panowała nad nimi i nie doprowadzała do tego, aby dojrzały tak, żeby zagrażały uczniom. Jej ciekawość nakazała jej sprawdzić, co znajduje się w środku. Powoli skierowała dłoń do klamki, ale szybko ją cofnęła, zastanawiając się czy słusznie robi? Wzięła kilka głębszych oddechów i rozejrzała się. Na błoniach, prócz niej i kilku sów, które polatywały wysoko nad jej głową, nie było nikogo. Zresztą… Co jej może się stać w szklarni? Ktoś z wybujałą wyobraźnią powiesił tę tabliczkę. Hermiona nie widziała innego sensownego wytłumaczenia. Wzięła jeszcze jeden głęboki oddech i złapała za klamkę. Przez moment spoglądała na swoją dłoń, którą ściskała klamkę, a następnie ją nacisnęła, aby w mgnieniu oka znaleźć się w środku. Szybko za sobą zamknęła drzwi.
Uczennica z ciekawością rozejrzała się po wnętrzu szklarni. Było tu jeszcze ciemniej niż mogło się wydawać na pierwszy rzut oka. Przez brudne szyby ledwo przechodziły promiennie słoneczne. Wszystkie rośliny były martwe, a ziemia tak sucha jakby była to pustynia, a nie szklarnia w północnej części Szkocji. Hermiona zauważyła, że jedna roślina wygląda jakby o nią dbano. Długie pnącza były zwinięte w kłębek. Uczennica przez moment się przyglądała roślinnie i wzruszyła ramionami, ignorując ją.
Hermiona podeszła do jednej z półka i przetarła po niej palcem, na którego spojrzała. Był cały w kurzu. Bez wątpienia od wielu lat tutaj nikt nie zaglądał. Uczennica zaczęła się zastanawiać dlaczego? Z wrodzoną ciekawością zaczęła rozglądać się po szklarnie w poszukiwaniu jakikolwiek znaków, które świadczyłyby o powodzie jej zamknięcia. Przyklękła tuż przed jedną z szafek. Chwyciła za gałki na drzwiczkach i wzięła głęboki oddech. Być może to ilość obejrzanych filmów przygodowych wpływał tak na jej wyobraźnię, ale spodziewała się, że coś wyskoczy z szafki. Hermiona pokręciła głową. To zdarzało się tylko w filmach, a nie w rzeczywistości. Szybki ruchem ramion otworzyła drzwiczki i zakrztusiła się chmurą dymu, która się wzniosła. Zamknęła oczy, gdy zaczęły ją szczypać i szybkim machnięciem dłoni rozgoniła dym. Powoli podniosła powieki i zajrzała do środka. Prócz pająka, jego sieci i kilku spróchniałych półek nie było tu nic wartego jej uwagi.
Hermiona nagle wyprostowała się i szeroko otworzyła oczy. Za jej plecami rozległ się cichy szmer. Czyżby wyobraźnia płatała jej figle? Przecież prócz niej nie ma tutaj nikogo. Powoli odwróciła się, aby odnaleźć osobę, zwierzę lub przedmiot tego szmeru. Ze zdumieniem zauważyła, że wszystko było na swoim miejscu. Nic się nie ruszyło ani nie wyglądało, jakby zmieniło swoją pozycję. Tak, to na pewno figle jej wyobraźni.
Hermiona krótko krzyknęła, gdy coś owinęło się wokół jej lewej kostki i mocno pociągnęło do tyłu. Gryfonka zachwiała się i upadła na ziemię, boleśnie uderzając o nią głową. Potrząsnęła nią i się szybko odwróciła na plecy, wystrzeliwując ze wskazującego palca czarny promień, który przebił jedynie jedną z brudnych szyb. Uczennica powoli i ostrożnie wstała. Czujnie rozglądała się po pomieszczeniu w poszukiwaniu osoby, która ją zaatakowała. Z irytacją stwierdziła, że nie może wyczuć jej energii, co nie zdarzało się od lata. Było to dla niej bardzo frustrujące. Hermiona poczuła jak coś owija się wokół jej przegubów i mocno zaciska je z tyłu pleców, a następnie ta sama rzecz owija się wokół jej twarzy, kneblując i szyi. Ze zdumieniem stwierdziła, że to pnącza. Po chwili jej stopy zostały oderwane od ziemi i przeniesiono ją nad roślinę, którą widziała na samym początku. Teraz dopiero zauważyła jedno oko wystające z jej środka. Gałka była cała czarna, a cienka źrenica płonęła. Hermiona próbowała się wyrwać, ale nie miała na tyle siły. Skupienia magii także nic nie dało. Dopiero teraz Uczennica poczuła jak jej moc ją opuszcza. Po chwili zauważyła przyssawki na wewnętrznych stronach pnączy. Bez wątpienia to one pozbawiała ją mocy i nie mogła na to nic poradzić. Teraz doskonale rozumiała napis na tabliczce. Błędem było wejście tutaj.
Jedno pnącze podniosło spódniczkę Hermiony, a drugie zniknęło pod jej krawędzią. Uczennica poczuła lekki ukłucie strachu w sercu i wszelkimi sposobami próbowała obronić się przed dziwną rośliną, ale przyssawki wysysały z niej moc oraz energię. Poczuła jak roślina zdjęła z niej figi. Żyjąc w świecie czarodziejów Hermiona widziała bardzo wiele i trudno było ją zaskoczyć, ale to było bardzo zdumiewające. Dwoje z pnączy owinęło się wokół jej kostek i odciągnęło jej nogi maksymalnie na bok. Kolejne odnóże rośliny zerwało z niej koszulkę, a następnie stanik, który wylądował w strzępach pod jej stopami. Gryfonka w duchu modliła się o to, aby ktoś się tu zjawił i jej pomógł. Sama nie mogła pokonać tej rośliny. Nie przywykła do tego, żeby kogoś prosić o pomoc w czymkolwiek, ale teraz miała ochotę zacząć krzyczeć, aby ktoś jej pomógł.
Z zakneblowanych ust Hermiony wydobył się zdławiony jęk, a jej oczy rozszerzyły się ze zdumienia, natomiast na twarzy pojawił się grymas zdziwienia. Jedno z pnączy znalazło się w jej cipce. Uczennica nie mogła w to uwierzyć. Była gwałcona przez… roślinę. To było tak żenujące, że nawet nie miała ochoty o tym komukolwiek wspominać. Po chwili poczuła jak drugie pnącze wchodzi w jej, już mokrą, cipkę. Przyssawki przyległy do ścianek jej wnętrza i zaczęły zasysać, a z ust Hermiony wydobył się zdławiony jęk. Uczennica musiała przyznać, że to jej zaczynało się podobać, chociaż doskonale sobie zdawała sprawę, że roślina wyssie z niej energię, zanim ta zdąży się uwolnić. Zresztą… Nie miał już sił walczyć i poddała się woli rośliny.
Uczennica wydała z siebie głośny, ale zdławiony okrzyk. Kto by pomyślał, że roślina preferuje także seks analny. Oczywiście, tak samo jak w przypadku jej cipki, w jej odbycie znalazła się para pnączy. Hermiona wygięła ciało w łuk, czując energiczne ssanie w swoim wnętrzu. Zamknęła oczy i już zaczynała powoli zapominać o tym, że powinna walczyć o uwolnienie. Jednak jej okrzyki były tak głośne, że na pewno usłyszą ją na błoniach. Problem polegał na tym, że nikogo prawdopodobnie nie było już na błoniach.
- Hermiona? – usłyszała zdumiony głos.
Z wysiłkiem spojrzała na drzwi. Stał tam Zachariasz Smith z szeroko otwartymi oczami. Jednak po chwili w jego oczach pojawiło się zrozumienie. Uczennica zauważyła jak jedno z pnączy pojawia się za Puchonem i szybko na niego opada. Machnęła w jego stronę głową, a Smith odwrócił się i w ostatniej chwili zrobił unik. Złączył cztery palce lewej dłoni i pojawił się długi na dziesięć cali pomarańczowy promień, który wyglądał jak miecze świetlne mistrzów Jedi. Pnącze się obróciło i ponowiło atak na Zachariasz. Smith machnął na opak dłonią z promień i uciął pnącze, które w mgnieniu oka wyschło. Zacisnął prawą dłoń, którą szybko otworzył. Pojawiła się okrągła, czarna tarcza. Zamachnął się i rzucił nią. Tarcza przecięła oko rośliny na pół, a roślina zawyła żałośnie. Pnącze puściły Hermionę, która opadła na kolana, a roślina wyschła, jednocześnie umierając.
- Co to było? – zapytał Smith, szybko oddychając.
- Nie mam pojęcia – odpowiedziała, podnieconym głosem, Hermiona. Była bardzo zdumiona tym, że działania rośliny aż tak ją podnieciły. Była bardzo rozgrzana i pragnęła, aby ją zaspokojono. Akurat nadarzała się odpowiednia okazja. Jakby mimowolnie skierowała dłoń do swojej cipki i delikatnie dotknęła łechtaczkę, co wywołało ciche westchnięcie podniecenia – Chodź tu, Zachariasz. Podziękuję ci.
Smith spojrzał z wytrzeszczonymi oczami na Gryfonkę, a po chwili potrząsnął głową. Na jego twarz wpłynął grymas pożądania, ale nie ruszył się ze swojego miejsca.
- Och nie, Hermiono – powiedział – Nie powinienem.
- Nie chodzi o to, co powinieneś, ale o to, co chcesz – rzuciła Hermiona – Chyba mi nie powiesz, że jesteś gejem?
- Oczywiście, że nie – rzucił ze złością w głosie Smith, a potem lekko się uśmiechnął – W sumie, jak to mówi Harry, jestem tylko samcem.
- No właśnie – rzuciła Hermiona, gdy Smith do niej podszedł i ją podniósł.
Ich usta spotkały się w gorącym pocałunku, a dłonie Smitha wędrowały po jej pół nagim ciele. Zatrzymały się na dłużej na jej pośladkach, które klepnął krótko i na piersiach, które zaczął masować oraz ugniatać. Usta Smitha zeszły na szyję Hermiony i zaczął ją drażnić w przyjemny sposób. Uczennica popchnęła go, a Smith padł plackiem na ziemię. Uklękła nad jego twarzą okrakiem i obniżyła się. Smith złapał ją za pośladki i przyciągnął do swojej twarzy, a następnie zaczął całować, ssać oraz lizać jej cipkę. Uczennica głośno westchnęła z zadowolenia, a po chwili cicho jęknęła, gdy Zachariasz wsadził środkowy palec w jej odbyt. Powoli przesunęła dłonie po jego torsie i zatrzymała przy spodniach. Delikatnie rozpięła pasek i rozporek. Wyjęła z bokserek twardego penisa Smitha i delikatnie pocałowała go w czubek, aby po chwili zacząć go lizać. Po kilku minutach wsadziła kutasa w swoje usta i zaczęła energicznie poruszać głową w dół oraz w górę, a Zachariasz oderwał się na moment od jej cipki, aby cicho westchnął. Oboje zaczęli wydawać z siebie zdławione odgłosy przyjemności. Hermiona, co było naturalne, pierwsza doznała orgazmu. Oderwała usta od twardego penisa Puchona i wydała z siebie głośny oraz przydługi jęk.
Uczennica zeszła ze Smitha i uklękła przed nim. Zachariasz wstał z ziemi i wsadził kutasa w usta Hermiony. Chwycił ją oburącz za tył głowy i zaczął energicznie poruszać biodrami w tył oraz w przód, uderzając jądrami o jej brodę. Odchylił głowę do tyłu i zaczął z siebie wydawać głośne westchnięcia. Uczennica złapała się za piersi i wyrzucała powietrze przez usta, podrażniając kutasa Puchona. Smith po kilku minutach wyjął penisa z ust Gryfonki i wycelował jego czubkiem w jej twarz. Uczennica zamknęła oczy i otworzyła szeroko usta, wystawiając język. Zachariasz energicznie potarł penisa i głośno jęknął wytryskując na twarz Hermiony. Część jego spermy trafiła do otwartych ust Gryfonki, która ją przełknęła. Po chwili oboje leżeli obok siebie na ziemi.
- Nigdy nie przypuszczałem, że jesteś aż taka wyuzdana – rzekł Smith.
- Widocznie za słabo mnie poznałeś – powiedziała Hermiona – Mam do ciebie prośbę – rzuciła nagle, a Zachariasz spojrzał na nią pytająco – Lepiej, żeby nikt nie dowiedział się o tym, co ta roślina mi zrobiła. Mogę na ciebie liczyć?
- Jasne – odpowiedział Smith – Nikt się o tym nie dowie. A teraz… Słyszałem, że u Gryfonów będzie niezła impreza i wszyscy mogą się czuć na nią zaproszeni. Idziemy?
- No pewnie – odpowiedziała Hermiona, lekko się uśmiechając.
- Słuchaj, Neville, jak wy to robicie? – zapytał Michael.
Fidelis wraz z Michaelem i Justynem poruszali się po korytarzu szóstego piętra. Muzyka, która rozbrzmiewała w pokoju wspólnym Gryfonów słychać było i tutaj. Nauczyciele przymykali oczy, a raczej uszy, na to, że muzyka tak głośno grała. Jednak Dumbledore wyraźnie zaznaczył, że o dziesiątej wieczorem ma być cicho. Ginny i Luna zapewniły go, że tak będzie. Przynajmniej muzyki nie będzie słychać w innych częściach zamku.
- Co robimy? – zapytał Neville, nie kryjąc swojego zdumienia na pytanie Krukona.
- Jak to co? – odpowiedział pytaniem na pytanie Michael – Jak z taką łatwością zabijacie? Przecież to nie jest możliwe, abyście byli aż tak doskonałymi mordercami.
- No bo nie jesteśmy – przyznał Neville – Po prostu nie trafiliśmy jeszcze na godnego siebie przeciwnika. Dopóki Voldemort i Dumbledore nie zrozumieją, że za pomocą różdżek nas nie można pokonać, nie spotkamy nikogo, kto mógłby równać się z nami. Chociaż czarnym elfom wiele nie brakuje. Zresztą… Nie mówmy o tym. Gryffindor zdobył Puchar Quidditcha i to czas na zabawę. Coś czuję, że szykuje się ostry seks.
- Ostry seks? – zapytał Justyn – Chyba oszalałeś, jakby nauczyciele to usłyszeli, dostałbyś z marszu miesięczny szlaban.
- Zależy który nauczyciel – zauważył słusznie Neville – Taki Legolas czy Snape to nawet by się chętnie przyłączyli.
Justyn i Michael spojrzeli na siebie z grymasem zdziwienia na twarzach, a następnie spojrzeli na uśmiechniętego Neville’a.
- Snape? – zapytał Michael.
- Legolas?  -dodał Justyn – Oszalałeś, Neville? Przecież elfy nie mają prawa wiązać się z czarownicami.
- Wiązać się: owszem, ale w Księdze Elfów nie ma żadnego przepisu, który zakazywałby seksu z czarownicą – rzekł Neville – Chłopaki, wyjaśnimy sobie coś, dobrze? Seks możemy podzielić na seks z miłości i seks z pragnienia. W tym drugi prócz pożądania nie występują żadne wartościowe uczucia. Myślicie, że dziwki puszczają się, bo kochają swoich klientów? Nie bądźcie śmieszni – Neville zauważył jak zza rogu wychodzi Grenngrass i lekko się uśmiechnął – A skoro mowa o seksie… Hej, Astoria! – zawołał, a Ślizgonka się zatrzymała. Trójka chłopaków do niej podeszła. Neville uśmiechał się od ucha do ucha – Słuchaj, moja droga, chłopakom trzeba udowodnić, że istnieje seks bez miłości, więc… klękaj.
Dwójka kolegów Neville’a ze zdumieniem patrzyli jak Ślizgonka wykonuje jego polecenie, niczym skrzat domowy posłuszny swojemu panu. Od razu sięgnęła do rozporka Michaela, aby wyjąć z niego oklapłego kutasa. Bez najmniejszego wahania wsadziła go w usta i zaczęła ssać, czując jak penis rośnie w jej ustach. Michael zamknął oczy, odchylił głowę do tyłu, przegryzając wargi i opierając dłonie na biodrach, a z jego ust wydobyło się ciche westchnięcie przyjemności. Neville uśmiechnął się, widząc minę Michaela i zdumienie na twarzy Justyna. Dokładnie pamiętał jak on był zdumiony, gdy pierwszy raz uprawiał seks oralny.
- I co? – zapytał Neville, zerkając na Justyna – Też chciałbyś ją zaliczyć, co?
- To bez znaczenia – rzucił Justyn – Jak tu wpadnie jakiś nauczyciel będziemy mieli przejebane.
- Gadanie – Neville machnął lekceważąco dłonią – Jeśli któryś tu wpadnie, powiemy, że Harry nam wypożyczył swoją kochankę.
- Ale…
- Justyn, nie pochodzisz z czarodziejskiej rodziny, więc możesz nie wiedzieć, że czarodzieje z szlacheckich rodzin często dają swoje żony, aby uprawomocnić umowę – wpadł mu w słowo Gryfon – Nie popieram tego, ale w tej chwili nie posiadamy odpowiednich środków, aby to zmienić. Chociaż chwilowo bardziej skupiamy się na Voldemorcie.
Gdy Neville rozmawiał z Justynem, w ustach Astorii kutas Michaela przybrał odpowiednią wielkość i grubość. Wyjęła go z ust i zaczęła lizać od nasady do czubka oraz z powrotem. Po chwili zatrzymała swoje usta na czubku penisa i possała go przez chwilę. Delikatnie polizała, a następnie pocałowała czubek jego penisa. Michael chwycił ją oburącz za głowę i wsadził do końca swojego twardego penisa w usta Ślizgonki, uderzając jądrami o jej brodę. Zaczął energicznie poruszać biodrami, wydając z siebie odgłosy zadowolenia.
- Widzę, Michael, że ci się spodobało? – zauważył Neville.
- I… to… jak – odpowiedział Corner, między kolejnymi westchnięciami podniecenia – Nie… dołączycie… się?
- Och, zaliczymy ją po kolei – odpowiedział Fidelis.
- Co? – zapytał ze zdumieniem Justyn, rozglądając się wokół, jakby sprawdzał czy nikt go czasem nie usłyszał.
- Nie mów mi, że ci nie stanął – rzucił Neville – Mój kutas już rwie się do roboty.
Justyn nie odpowiedział Neville’owi. Unikał także jego wzroku. Nie chciał, aby Gryfon zobaczył w jego oczach podniecenia i chęć dołączenia do Michaela.
Corner przyspieszył swoje ruchy, wydając coraz głośniejsze westchnięcia. Na jego twarzy malował się grymas skupienia, jakby próbował się powstrzymać. Chciał wycofać penisa z ust Grenngrass, ale ta chwyciła jego kutasa u nasady i energicznie potarła. Michael się poddał i napełnił jej policzki swoją spermą, wydając przy tym głośny jęk. Co było zrozumiała, Astoria nie była w stanie przełknąć całego nasienia Krukona, więc spora jego część spłynęła po jej brodzie. Jednak zbytnio tym się nie przejęła. Wytarła palcami spermą z brody, a następnie je oblizała. Jeszcze przez chwilę obciągała Krukonowi, aby oczyścić jego penis ze spermy.
- No i było nieźle, co Michael? – zapytał Neville, a Krukon niechętnie przyznał mu rację. Nie bardzo rozumiał dlaczego Harry i Neville traktują tak dwie Ślizgonki, chociaż doskonale zdawał sobie sprawę, że obie nie należały do grzecznych dziewczynek.
- Myślisz, że ma już dość? – zapytał Justyn, pokazując brodą na Ślizgonkę.
- Nie przejmuj się tym – rzucił Neville i podniósł Grenngrass z podłogi. Machnięciem dłoni zdjął z niej zielone figi, a następnie potarł nimi o jej mokrą cipkę. Co było do przewidzenia, cicho westchnęła z podniecenia, opierając dłonie o barki Neville’a. Gryfon zgniótł w dłoni majtki i wsadził je w usta Ślizgonki, wprawiając w zdumienie obu chłopaków. Odwrócił ją tyłem do siebie, a Astoria oparła dłonie o okno i wypięła pośladki w stronę Gryfona. Neville wyjął swojego twardego penisa i otarł się o jej nagie pośladki, aby po chwili wsadzić swojego kutasa w jej odbyt. Z ust Ślizgonki wydobył się zdławiony okrzyk podniecenia. Fidelis chwycił swoją kochankę za biodra i zaczął energicznie się poruszać, a jego jądra uderzały o jej mokrą cipkę. Zaczął przesuwać dłonie po jej ciele, aby po chwili zacisnąć palce na jej piersiach, skrytych pod cienkim materiałem szaty. Przez kilka chwili ugniatał je i masował, a następnie chwycił ją za włosy, a wolną dłonią za bark. Jego ruchy stały się coraz bardziej energiczne. Przesunął lewą dłoń do jej kroku i wsadził w jej mokrą cipkę dwa palce, energicznie poruszając dłonią. Z każdą kolejną chwilą jego oddech stawał się cięższy, a Grenngrass wydawała z siebie coraz głośniejszy okrzyk, mimo prowizorycznego knebla. Po kilku minutach Neville głośno jęknął, wtryskując w odbyt Ślizgonki. Spora część jego spermy wyciekła z Astorii i spływała po jej udach.
- Teraz twoja kolei, Justyn – rzucił Neville, chowając swojego penisa.
- Ale…
- Śmiało – rzucił Michael, przerywając mu – Spodoba ci się.
Justyn spojrzał na Krukona i Gryfona, a następnie podszedł do Ślizgonki, którą odwrócił do siebie twarzą. Posadził ją na parapecie i wyciągnął swojego twardego kutasa. Potarł po nim chwilę, a następnie włożył w jej mokrą cipkę. Z ust Grenngrass wydobył się zdławiony jęk. Chwyciła Puchona za barki, a on zaczął powoli poruszać biodrami, trzymając ją mocno za pośladki i przyciągając do siebie. Czuł na swoim torsie, mimo szaty, twarde sutki Ślizgonki. Jego ruchy stawały się coraz szybsze i energiczne, aż w końcu stały się równie mocne, co Neville’a. Jego jądra uderzały o nagie krocze Astorii. Zacisnął dłonie na jej piersiach i próbował poprzez cienki materiał wyczuć jej twarde sutki. Było to trudne, ale udało mu się i je mocno ścisnął. Ślizgonka wydała z siebie głośniejszy jęk. Oddechy obojga kochanków stawały się coraz cięższe, aż w końcu, prawie w tym samym czasie, doszli do orgazmu. Najpierw Justyn zacisnął zęby, opuścił głowę, zamknął oczy i wydał z siebie zdławiony jęk spełnienia, napełniając swoim nasieniem mokrą cipkę Ślizgonki, która, gdy tylko poczuła jego spermę w sobie, odchyliła głowę do tyłu, zacisnęła mocno palce na jego barkach i wydała zdławiony, przydługi jęk.

- No i było fajnie, co? – zapytał Neville, a Justyn skinął z zadowolenia głową – A teraz idziemy do wieży Gryfonów. Grenngrass, ty też.

6 komentarzy:

  1. genialnie ci to wyszło!

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie mogę doczekać się nn!

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo fajnie, aczkolwiek scena tentacle mogła być trochę dłuższa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się

      Usuń
    2. Wiem, że scena tentacle mi nie wyszła. Jedyne co mogę powiedzieć (a raczej napisać), to fakt, że pierwszy raz pisałem taką scenę

      Usuń
    3. Wyszła ci super tylko troche za szybko nadbiegła pomoc.

      Usuń