Hermiona stała na
błoniach i patrzyła jak uczniowie Hogwartu znikała w drzwiach wejściowych do
zamku. Czuła jak to się zakończy. Ostatnim razem jak Gryfoni wygrali w Pucharze
Quidditcha, było mocno zakrapiana impreza i sporo seksu. Przynajmniej w jej przypadku,
a teraz do wieży Gryffindoru przyjdzie z połowa szkoły. W końcu nadarza się
okazja do świętowania jak mało kiedy. Sam Dumbledore przyzwolił na to, aby
uczniowie świętowali na obrębie całego zamku. Gryfoni uznali, że skoro oni
zdobyli Puchar to u nich zostanie zorganizowana impreza. Hermiona nie miała nic
przeciwko temu. Gdy będzie zbyt upojona, daleko nie będzie miała do łóżka.
Gryfonka się odwróciła.
Niedaleko niej stały szklarnie. Rozejrzała się wokół, upewniając, że nikogo nie
ma i ruszyła w stronę królestwa profesor Sprout. Co prawda, opiekunka Puchonów
nie miała najczystszych szat, ale nikogo to nie dziwiło, biorąc pod uwagę fakt
zajęcie jakie prowadzi. Zielarstwo nie należało do przedmiotów, w których się
nikt nie pobrudzi.
Hermiona podeszła do
jednej ze szklarni. Jej okna były tak brudne, że trudno było dostrzec, co
znajduje się w środku. Bez wątpienia, światło słoneczne także w ograniczonym
zakresie docierało do roślin, które się tam znajdowały. Uczennica była zdumiony
wyglądem tej szklarni. Mogła powiedzieć, że profesor Sprout nie dba o czystość
swojej szaty, ale na pewno nie doprowadziłaby do takiego stanu jakąkolwiek
szklarnię. W końcu rośliny to jej pasja. Hermiona obeszła szklarnię i odnalazła
zniszczoną przez czas tabliczkę na drzwiach. Mimo, że tabliczka wyglądała na
starą, napis na niej był doskonale widoczny.
Wstęp
surowy wzbroniony. Nie przestrzeganie powyższego zakazu grozi poważnym
uszczerbkiem na zdrowiu bądź śmiercią.
Hermiona zamrugała i
zaśmiała się. Owszem, w Hogwarcie znajdowały się niebezpieczne rośliny, ale
profesor Sprout doskonale panowała nad nimi i nie doprowadzała do tego, aby
dojrzały tak, żeby zagrażały uczniom. Jej ciekawość nakazała jej sprawdzić, co
znajduje się w środku. Powoli skierowała dłoń do klamki, ale szybko ją cofnęła,
zastanawiając się czy słusznie robi? Wzięła kilka głębszych oddechów i
rozejrzała się. Na błoniach, prócz niej i kilku sów, które polatywały wysoko
nad jej głową, nie było nikogo. Zresztą… Co jej może się stać w szklarni? Ktoś
z wybujałą wyobraźnią powiesił tę tabliczkę. Hermiona nie widziała innego
sensownego wytłumaczenia. Wzięła jeszcze jeden głęboki oddech i złapała za
klamkę. Przez moment spoglądała na swoją dłoń, którą ściskała klamkę, a
następnie ją nacisnęła, aby w mgnieniu oka znaleźć się w środku. Szybko za sobą
zamknęła drzwi.
Uczennica z ciekawością
rozejrzała się po wnętrzu szklarni. Było tu jeszcze ciemniej niż mogło się
wydawać na pierwszy rzut oka. Przez brudne szyby ledwo przechodziły promiennie
słoneczne. Wszystkie rośliny były martwe, a ziemia tak sucha jakby była to
pustynia, a nie szklarnia w północnej części Szkocji. Hermiona zauważyła, że
jedna roślina wygląda jakby o nią dbano. Długie pnącza były zwinięte w kłębek.
Uczennica przez moment się przyglądała roślinnie i wzruszyła ramionami,
ignorując ją.
Hermiona podeszła do
jednej z półka i przetarła po niej palcem, na którego spojrzała. Był cały w
kurzu. Bez wątpienia od wielu lat tutaj nikt nie zaglądał. Uczennica zaczęła
się zastanawiać dlaczego? Z wrodzoną ciekawością zaczęła rozglądać się po
szklarnie w poszukiwaniu jakikolwiek znaków, które świadczyłyby o powodzie jej
zamknięcia. Przyklękła tuż przed jedną z szafek. Chwyciła za gałki na
drzwiczkach i wzięła głęboki oddech. Być może to ilość obejrzanych filmów
przygodowych wpływał tak na jej wyobraźnię, ale spodziewała się, że coś
wyskoczy z szafki. Hermiona pokręciła głową. To zdarzało się tylko w filmach, a
nie w rzeczywistości. Szybki ruchem ramion otworzyła drzwiczki i zakrztusiła
się chmurą dymu, która się wzniosła. Zamknęła oczy, gdy zaczęły ją szczypać i
szybkim machnięciem dłoni rozgoniła dym. Powoli podniosła powieki i zajrzała do
środka. Prócz pająka, jego sieci i kilku spróchniałych półek nie było tu nic
wartego jej uwagi.
Hermiona nagle
wyprostowała się i szeroko otworzyła oczy. Za jej plecami rozległ się cichy
szmer. Czyżby wyobraźnia płatała jej figle? Przecież prócz niej nie ma tutaj
nikogo. Powoli odwróciła się, aby odnaleźć osobę, zwierzę lub przedmiot tego
szmeru. Ze zdumieniem zauważyła, że wszystko było na swoim miejscu. Nic się nie
ruszyło ani nie wyglądało, jakby zmieniło swoją pozycję. Tak, to na pewno figle
jej wyobraźni.
Hermiona krótko
krzyknęła, gdy coś owinęło się wokół jej lewej kostki i mocno pociągnęło do
tyłu. Gryfonka zachwiała się i upadła na ziemię, boleśnie uderzając o nią
głową. Potrząsnęła nią i się szybko odwróciła na plecy, wystrzeliwując ze
wskazującego palca czarny promień, który przebił jedynie jedną z brudnych szyb.
Uczennica powoli i ostrożnie wstała. Czujnie rozglądała się po pomieszczeniu w
poszukiwaniu osoby, która ją zaatakowała. Z irytacją stwierdziła, że nie może
wyczuć jej energii, co nie zdarzało się od lata. Było to dla niej bardzo
frustrujące. Hermiona poczuła jak coś owija się wokół jej przegubów i mocno
zaciska je z tyłu pleców, a następnie ta sama rzecz owija się wokół jej twarzy,
kneblując i szyi. Ze zdumieniem stwierdziła, że to pnącza. Po chwili jej stopy
zostały oderwane od ziemi i przeniesiono ją nad roślinę, którą widziała na
samym początku. Teraz dopiero zauważyła jedno oko wystające z jej środka. Gałka
była cała czarna, a cienka źrenica płonęła. Hermiona próbowała się wyrwać, ale
nie miała na tyle siły. Skupienia magii także nic nie dało. Dopiero teraz
Uczennica poczuła jak jej moc ją opuszcza. Po chwili zauważyła przyssawki na
wewnętrznych stronach pnączy. Bez wątpienia to one pozbawiała ją mocy i nie
mogła na to nic poradzić. Teraz doskonale rozumiała napis na tabliczce. Błędem
było wejście tutaj.
Jedno pnącze podniosło
spódniczkę Hermiony, a drugie zniknęło pod jej krawędzią. Uczennica poczuła
lekki ukłucie strachu w sercu i wszelkimi sposobami próbowała obronić się przed
dziwną rośliną, ale przyssawki wysysały z niej moc oraz energię. Poczuła jak
roślina zdjęła z niej figi. Żyjąc w świecie czarodziejów Hermiona widziała
bardzo wiele i trudno było ją zaskoczyć, ale to było bardzo zdumiewające. Dwoje
z pnączy owinęło się wokół jej kostek i odciągnęło jej nogi maksymalnie na bok.
Kolejne odnóże rośliny zerwało z niej koszulkę, a następnie stanik, który
wylądował w strzępach pod jej stopami. Gryfonka w duchu modliła się o to, aby
ktoś się tu zjawił i jej pomógł. Sama nie mogła pokonać tej rośliny. Nie
przywykła do tego, żeby kogoś prosić o pomoc w czymkolwiek, ale teraz miała
ochotę zacząć krzyczeć, aby ktoś jej pomógł.
Z zakneblowanych ust
Hermiony wydobył się zdławiony jęk, a jej oczy rozszerzyły się ze zdumienia,
natomiast na twarzy pojawił się grymas zdziwienia. Jedno z pnączy znalazło się
w jej cipce. Uczennica nie mogła w to uwierzyć. Była gwałcona przez… roślinę.
To było tak żenujące, że nawet nie miała ochoty o tym komukolwiek wspominać. Po
chwili poczuła jak drugie pnącze wchodzi w jej, już mokrą, cipkę. Przyssawki
przyległy do ścianek jej wnętrza i zaczęły zasysać, a z ust Hermiony wydobył
się zdławiony jęk. Uczennica musiała przyznać, że to jej zaczynało się podobać,
chociaż doskonale sobie zdawała sprawę, że roślina wyssie z niej energię, zanim
ta zdąży się uwolnić. Zresztą… Nie miał już sił walczyć i poddała się woli
rośliny.
Uczennica wydała z
siebie głośny, ale zdławiony okrzyk. Kto by pomyślał, że roślina preferuje
także seks analny. Oczywiście, tak samo jak w przypadku jej cipki, w jej
odbycie znalazła się para pnączy. Hermiona wygięła ciało w łuk, czując
energiczne ssanie w swoim wnętrzu. Zamknęła oczy i już zaczynała powoli
zapominać o tym, że powinna walczyć o uwolnienie. Jednak jej okrzyki były tak
głośne, że na pewno usłyszą ją na błoniach. Problem polegał na tym, że nikogo
prawdopodobnie nie było już na błoniach.
- Hermiona? – usłyszała
zdumiony głos.
Z wysiłkiem spojrzała
na drzwi. Stał tam Zachariasz Smith z szeroko otwartymi oczami. Jednak po
chwili w jego oczach pojawiło się zrozumienie. Uczennica zauważyła jak jedno z
pnączy pojawia się za Puchonem i szybko na niego opada. Machnęła w jego stronę głową,
a Smith odwrócił się i w ostatniej chwili zrobił unik. Złączył cztery palce
lewej dłoni i pojawił się długi na dziesięć cali pomarańczowy promień, który
wyglądał jak miecze świetlne mistrzów Jedi. Pnącze się obróciło i ponowiło atak
na Zachariasz. Smith machnął na opak dłonią z promień i uciął pnącze, które w
mgnieniu oka wyschło. Zacisnął prawą dłoń, którą szybko otworzył. Pojawiła się
okrągła, czarna tarcza. Zamachnął się i rzucił nią. Tarcza przecięła oko
rośliny na pół, a roślina zawyła żałośnie. Pnącze puściły Hermionę, która
opadła na kolana, a roślina wyschła, jednocześnie umierając.
- Co to było? – zapytał
Smith, szybko oddychając.
- Nie mam pojęcia –
odpowiedziała, podnieconym głosem, Hermiona. Była bardzo zdumiona tym, że
działania rośliny aż tak ją podnieciły. Była bardzo rozgrzana i pragnęła, aby
ją zaspokojono. Akurat nadarzała się odpowiednia okazja. Jakby mimowolnie
skierowała dłoń do swojej cipki i delikatnie dotknęła łechtaczkę, co wywołało
ciche westchnięcie podniecenia – Chodź tu, Zachariasz. Podziękuję ci.
Smith spojrzał z
wytrzeszczonymi oczami na Gryfonkę, a po chwili potrząsnął głową. Na jego twarz
wpłynął grymas pożądania, ale nie ruszył się ze swojego miejsca.
- Och nie, Hermiono –
powiedział – Nie powinienem.
- Nie chodzi o to, co
powinieneś, ale o to, co chcesz – rzuciła Hermiona – Chyba mi nie powiesz, że
jesteś gejem?
- Oczywiście, że nie –
rzucił ze złością w głosie Smith, a potem lekko się uśmiechnął – W sumie, jak
to mówi Harry, jestem tylko samcem.
- No właśnie – rzuciła
Hermiona, gdy Smith do niej podszedł i ją podniósł.
Ich usta spotkały się w
gorącym pocałunku, a dłonie Smitha wędrowały po jej pół nagim ciele. Zatrzymały
się na dłużej na jej pośladkach, które klepnął krótko i na piersiach, które
zaczął masować oraz ugniatać. Usta Smitha zeszły na szyję Hermiony i zaczął ją
drażnić w przyjemny sposób. Uczennica popchnęła go, a Smith padł plackiem na
ziemię. Uklękła nad jego twarzą okrakiem i obniżyła się. Smith złapał ją za
pośladki i przyciągnął do swojej twarzy, a następnie zaczął całować, ssać oraz
lizać jej cipkę. Uczennica głośno westchnęła z zadowolenia, a po chwili cicho
jęknęła, gdy Zachariasz wsadził środkowy palec w jej odbyt. Powoli przesunęła
dłonie po jego torsie i zatrzymała przy spodniach. Delikatnie rozpięła pasek i
rozporek. Wyjęła z bokserek twardego penisa Smitha i delikatnie pocałowała go w
czubek, aby po chwili zacząć go lizać. Po kilku minutach wsadziła kutasa w
swoje usta i zaczęła energicznie poruszać głową w dół oraz w górę, a Zachariasz
oderwał się na moment od jej cipki, aby cicho westchnął. Oboje zaczęli wydawać
z siebie zdławione odgłosy przyjemności. Hermiona, co było naturalne, pierwsza
doznała orgazmu. Oderwała usta od twardego penisa Puchona i wydała z siebie
głośny oraz przydługi jęk.
Uczennica zeszła ze
Smitha i uklękła przed nim. Zachariasz wstał z ziemi i wsadził kutasa w usta
Hermiony. Chwycił ją oburącz za tył głowy i zaczął energicznie poruszać
biodrami w tył oraz w przód, uderzając jądrami o jej brodę. Odchylił głowę do
tyłu i zaczął z siebie wydawać głośne westchnięcia. Uczennica złapała się za
piersi i wyrzucała powietrze przez usta, podrażniając kutasa Puchona. Smith po
kilku minutach wyjął penisa z ust Gryfonki i wycelował jego czubkiem w jej
twarz. Uczennica zamknęła oczy i otworzyła szeroko usta, wystawiając język.
Zachariasz energicznie potarł penisa i głośno jęknął wytryskując na twarz
Hermiony. Część jego spermy trafiła do otwartych ust Gryfonki, która ją
przełknęła. Po chwili oboje leżeli obok siebie na ziemi.
- Nigdy nie przypuszczałem,
że jesteś aż taka wyuzdana – rzekł Smith.
- Widocznie za słabo
mnie poznałeś – powiedziała Hermiona – Mam do ciebie prośbę – rzuciła nagle, a
Zachariasz spojrzał na nią pytająco – Lepiej, żeby nikt nie dowiedział się o
tym, co ta roślina mi zrobiła. Mogę na ciebie liczyć?
- Jasne – odpowiedział
Smith – Nikt się o tym nie dowie. A teraz… Słyszałem, że u Gryfonów będzie
niezła impreza i wszyscy mogą się czuć na nią zaproszeni. Idziemy?
- No pewnie – odpowiedziała Hermiona,
lekko się uśmiechając.
- Słuchaj, Neville, jak
wy to robicie? – zapytał Michael.
Fidelis wraz z
Michaelem i Justynem poruszali się po korytarzu szóstego piętra. Muzyka, która
rozbrzmiewała w pokoju wspólnym Gryfonów słychać było i tutaj. Nauczyciele
przymykali oczy, a raczej uszy, na to, że muzyka tak głośno grała. Jednak
Dumbledore wyraźnie zaznaczył, że o dziesiątej wieczorem ma być cicho. Ginny i
Luna zapewniły go, że tak będzie. Przynajmniej muzyki nie będzie słychać w
innych częściach zamku.
- Co robimy? – zapytał Neville,
nie kryjąc swojego zdumienia na pytanie Krukona.
- Jak to co? –
odpowiedział pytaniem na pytanie Michael – Jak z taką łatwością zabijacie?
Przecież to nie jest możliwe, abyście byli aż tak doskonałymi mordercami.
- No bo nie jesteśmy –
przyznał Neville – Po prostu nie trafiliśmy jeszcze na godnego siebie
przeciwnika. Dopóki Voldemort i Dumbledore nie zrozumieją, że za pomocą różdżek
nas nie można pokonać, nie spotkamy nikogo, kto mógłby równać się z nami.
Chociaż czarnym elfom wiele nie brakuje. Zresztą… Nie mówmy o tym. Gryffindor
zdobył Puchar Quidditcha i to czas na zabawę. Coś czuję, że szykuje się ostry
seks.
- Ostry seks? – zapytał
Justyn – Chyba oszalałeś, jakby nauczyciele to usłyszeli, dostałbyś z marszu
miesięczny szlaban.
- Zależy który
nauczyciel – zauważył słusznie Neville – Taki Legolas czy Snape to nawet by się
chętnie przyłączyli.
Justyn i Michael
spojrzeli na siebie z grymasem zdziwienia na twarzach, a następnie spojrzeli na
uśmiechniętego Neville’a.
- Snape? – zapytał Michael.
- Legolas? -dodał Justyn – Oszalałeś, Neville? Przecież
elfy nie mają prawa wiązać się z czarownicami.
- Wiązać się: owszem,
ale w Księdze Elfów nie ma żadnego przepisu, który zakazywałby seksu z
czarownicą – rzekł Neville – Chłopaki, wyjaśnimy sobie coś, dobrze? Seks możemy
podzielić na seks z miłości i seks z pragnienia. W tym drugi prócz pożądania
nie występują żadne wartościowe uczucia. Myślicie, że dziwki puszczają się, bo
kochają swoich klientów? Nie bądźcie śmieszni – Neville zauważył jak zza rogu
wychodzi Grenngrass i lekko się uśmiechnął – A skoro mowa o seksie… Hej,
Astoria! – zawołał, a Ślizgonka się zatrzymała. Trójka chłopaków do niej
podeszła. Neville uśmiechał się od ucha do ucha – Słuchaj, moja droga,
chłopakom trzeba udowodnić, że istnieje seks bez miłości, więc… klękaj.
Dwójka kolegów Neville’a
ze zdumieniem patrzyli jak Ślizgonka wykonuje jego polecenie, niczym skrzat
domowy posłuszny swojemu panu. Od razu sięgnęła do rozporka Michaela, aby wyjąć
z niego oklapłego kutasa. Bez najmniejszego wahania wsadziła go w usta i
zaczęła ssać, czując jak penis rośnie w jej ustach. Michael zamknął oczy,
odchylił głowę do tyłu, przegryzając wargi i opierając dłonie na biodrach, a z
jego ust wydobyło się ciche westchnięcie przyjemności. Neville uśmiechnął się,
widząc minę Michaela i zdumienie na twarzy Justyna. Dokładnie pamiętał jak on
był zdumiony, gdy pierwszy raz uprawiał seks oralny.
- I co? – zapytał Neville,
zerkając na Justyna – Też chciałbyś ją zaliczyć, co?
- To bez znaczenia –
rzucił Justyn – Jak tu wpadnie jakiś nauczyciel będziemy mieli przejebane.
- Gadanie – Neville machnął
lekceważąco dłonią – Jeśli któryś tu wpadnie, powiemy, że Harry nam wypożyczył
swoją kochankę.
- Ale…
- Justyn, nie
pochodzisz z czarodziejskiej rodziny, więc możesz nie wiedzieć, że czarodzieje
z szlacheckich rodzin często dają swoje żony, aby uprawomocnić umowę – wpadł mu
w słowo Gryfon – Nie popieram tego, ale w tej chwili nie posiadamy odpowiednich
środków, aby to zmienić. Chociaż chwilowo bardziej skupiamy się na Voldemorcie.
Gdy Neville rozmawiał z
Justynem, w ustach Astorii kutas Michaela przybrał odpowiednią wielkość i
grubość. Wyjęła go z ust i zaczęła lizać od nasady do czubka oraz z powrotem.
Po chwili zatrzymała swoje usta na czubku penisa i possała go przez chwilę.
Delikatnie polizała, a następnie pocałowała czubek jego penisa. Michael chwycił
ją oburącz za głowę i wsadził do końca swojego twardego penisa w usta
Ślizgonki, uderzając jądrami o jej brodę. Zaczął energicznie poruszać biodrami,
wydając z siebie odgłosy zadowolenia.
- Widzę, Michael, że ci
się spodobało? – zauważył Neville.
- I… to… jak –
odpowiedział Corner, między kolejnymi westchnięciami podniecenia – Nie…
dołączycie… się?
- Och, zaliczymy ją po
kolei – odpowiedział Fidelis.
- Co? – zapytał ze
zdumieniem Justyn, rozglądając się wokół, jakby sprawdzał czy nikt go czasem
nie usłyszał.
- Nie mów mi, że ci nie
stanął – rzucił Neville – Mój kutas już rwie się do roboty.
Justyn nie odpowiedział
Neville’owi. Unikał także jego wzroku. Nie chciał, aby Gryfon zobaczył w jego
oczach podniecenia i chęć dołączenia do Michaela.
Corner przyspieszył
swoje ruchy, wydając coraz głośniejsze westchnięcia. Na jego twarzy malował się
grymas skupienia, jakby próbował się powstrzymać. Chciał wycofać penisa z ust
Grenngrass, ale ta chwyciła jego kutasa u nasady i energicznie potarła. Michael
się poddał i napełnił jej policzki swoją spermą, wydając przy tym głośny jęk.
Co było zrozumiała, Astoria nie była w stanie przełknąć całego nasienia
Krukona, więc spora jego część spłynęła po jej brodzie. Jednak zbytnio tym się
nie przejęła. Wytarła palcami spermą z brody, a następnie je oblizała. Jeszcze
przez chwilę obciągała Krukonowi, aby oczyścić jego penis ze spermy.
- No i było nieźle, co
Michael? – zapytał Neville, a Krukon niechętnie przyznał mu rację. Nie bardzo
rozumiał dlaczego Harry i Neville traktują tak dwie Ślizgonki, chociaż
doskonale zdawał sobie sprawę, że obie nie należały do grzecznych dziewczynek.
- Myślisz, że ma już
dość? – zapytał Justyn, pokazując brodą na Ślizgonkę.
- Nie przejmuj się tym –
rzucił Neville i podniósł Grenngrass z podłogi. Machnięciem dłoni zdjął z niej
zielone figi, a następnie potarł nimi o jej mokrą cipkę. Co było do
przewidzenia, cicho westchnęła z podniecenia, opierając dłonie o barki Neville’a.
Gryfon zgniótł w dłoni majtki i wsadził je w usta Ślizgonki, wprawiając w
zdumienie obu chłopaków. Odwrócił ją tyłem do siebie, a Astoria oparła dłonie o
okno i wypięła pośladki w stronę Gryfona. Neville wyjął swojego twardego penisa
i otarł się o jej nagie pośladki, aby po chwili wsadzić swojego kutasa w jej
odbyt. Z ust Ślizgonki wydobył się zdławiony okrzyk podniecenia. Fidelis
chwycił swoją kochankę za biodra i zaczął energicznie się poruszać, a jego
jądra uderzały o jej mokrą cipkę. Zaczął przesuwać dłonie po jej ciele, aby po
chwili zacisnąć palce na jej piersiach, skrytych pod cienkim materiałem szaty.
Przez kilka chwili ugniatał je i masował, a następnie chwycił ją za włosy, a
wolną dłonią za bark. Jego ruchy stały się coraz bardziej energiczne. Przesunął
lewą dłoń do jej kroku i wsadził w jej mokrą cipkę dwa palce, energicznie
poruszając dłonią. Z każdą kolejną chwilą jego oddech stawał się cięższy, a
Grenngrass wydawała z siebie coraz głośniejszy okrzyk, mimo prowizorycznego
knebla. Po kilku minutach Neville głośno jęknął, wtryskując w odbyt Ślizgonki.
Spora część jego spermy wyciekła z Astorii i spływała po jej udach.
- Teraz twoja kolei,
Justyn – rzucił Neville, chowając swojego penisa.
- Ale…
- Śmiało – rzucił Michael,
przerywając mu – Spodoba ci się.
Justyn spojrzał na
Krukona i Gryfona, a następnie podszedł do Ślizgonki, którą odwrócił do siebie
twarzą. Posadził ją na parapecie i wyciągnął swojego twardego kutasa. Potarł po
nim chwilę, a następnie włożył w jej mokrą cipkę. Z ust Grenngrass wydobył się
zdławiony jęk. Chwyciła Puchona za barki, a on zaczął powoli poruszać biodrami,
trzymając ją mocno za pośladki i przyciągając do siebie. Czuł na swoim torsie,
mimo szaty, twarde sutki Ślizgonki. Jego ruchy stawały się coraz szybsze i
energiczne, aż w końcu stały się równie mocne, co Neville’a. Jego jądra
uderzały o nagie krocze Astorii. Zacisnął dłonie na jej piersiach i próbował
poprzez cienki materiał wyczuć jej twarde sutki. Było to trudne, ale udało mu
się i je mocno ścisnął. Ślizgonka wydała z siebie głośniejszy jęk. Oddechy
obojga kochanków stawały się coraz cięższe, aż w końcu, prawie w tym samym
czasie, doszli do orgazmu. Najpierw Justyn zacisnął zęby, opuścił głowę,
zamknął oczy i wydał z siebie zdławiony jęk spełnienia, napełniając swoim
nasieniem mokrą cipkę Ślizgonki, która, gdy tylko poczuła jego spermę w sobie,
odchyliła głowę do tyłu, zacisnęła mocno palce na jego barkach i wydała
zdławiony, przydługi jęk.
- No i było fajnie, co?
– zapytał Neville, a Justyn skinął z zadowolenia głową – A teraz idziemy do
wieży Gryfonów. Grenngrass, ty też.
genialnie ci to wyszło!
OdpowiedzUsuńNie mogę doczekać się nn!
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie, aczkolwiek scena tentacle mogła być trochę dłuższa
OdpowiedzUsuńZgadzam się
UsuńWiem, że scena tentacle mi nie wyszła. Jedyne co mogę powiedzieć (a raczej napisać), to fakt, że pierwszy raz pisałem taką scenę
UsuńWyszła ci super tylko troche za szybko nadbiegła pomoc.
Usuń