Harry siedział w
Wielkiej Sali pomiędzy Hermioną, a Ronem. Właśnie trwało śniadanie, ale jedyne
o czym marzył Harry to, aby z powrotem jak najszybciej znaleźć się w ciepłym
łóżku. Niestety, wczorajsza akcja nieco się przeciągnęła i był dzisiaj
niewyspany. Jednak nie mógł wrócić do dormitorium i położyć się do łóżka.
Czekały go jeszcze zajęcia. Wolał nie opuszczać lekcji. Doskonale sobie zdawał
sprawę, że zaraz Dumbledore się tym zainteresuje i może odkryć prawdę, a
lepiej, żeby nie wiedział o ich działalności zbyt wcześnie.
Do Wielkiej Sali
wleciała chmara sów. Większość z nich niosła głównie egzemplarze „Proroka
Codziennego”. Niewiele sów miało listy bądź paczki. Hedwiga rzuciła na talerz
Harry’ego gazetę, zaczerpnęła trochę jego soku dyniowego i odleciała do
sowiarni, aby wypocząć po długiej podróży. Harry chwycił za egzemplarz
„Proroka” i rozłożył ją. Gdy tylko przeczytał tytuł głównego artykułu na
pierwszej stronie, jego senność zniknęła.
„Nagie
Morderczynie znów zaatakowały”.
Pod tym tytułem
umieszczone zostało zdjęcie dworku Lestrenge’ów, wokół którego krążyli aurorzy.
Harry, mimo że wiedział jakie informacje mogą być tam umieszczone, z chęcią
zabrał się za czytanie.
Nad
ranem znaleziono ciała znanych śmierciożerców – Rastana i Rudolfa Lestrenge.
Według aurorów obaj zostali zamordowani za pomocą mugolskiej broni palnej.
Znaleziono ich bez jakiekolwiek odzienia. Głównie przez tą poszlakę aurorzy
uważają, że po raz kolejny zaatakowały „Nagie Morderczynie” jak ich zaczęto
określać. Aurorzy znaleźli na ciałach obu śmierciożerców ślady świadczące o
stosunku seksualnym tuż przed śmiercią. Jednak żaden z aurorów nie potrafi
powiedzieć czy dzięki tym śladom zindefikują zabójczynię.
-
Jedyne co w tej chwili wiemy, to sposób zabicia braci Lestrenge – wyjaśnia nam
jeden z aurorów – Zostali zamordowani z zimną krwią za pomocą mugolskiej broni.
Dodam, że dla takich czarodziejów jak bracia Lestrenge jest to bardzo haniebna
śmierć. Nie muszę powtarzać poglądów, które głoszą. W końcu są poplecznikami
Tego, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać. Co do reszty śladów, które
znaleźliśmy… Cóż, ciężko będzie mi w tej chwili cokolwiek na ich temat
powiedzieć. Czekamy na wyniki badań i sekcji zwłok. Być może uda nam się
rozpoznać DNA sprawcy, a raczej sprawczyń.
Wokół
całej sprawy krążą różne niepotwierdzone informacji. Jedna z nich mówi o tym,
że w miejscu morderstwa pojawił się wampir. W ciałach obu denatów nie
znaleziono najmniejszego grama krwi, jakby została z nich wyssana. Jednak nie
znaleziono także śladów kłów wampira. Prawdopodobnie została z nich spuszczona.
Nie do końca wiadomo czy wampir nie był głodny czy może po prostu nie chciał,
aby obaj śmierciożercy odrodzili się jako wampiry. Jednak podkreślamy, że to
nie jest potwierdzona informacja.
-
Niestety, nie mogę zbyt wiele powiedzieć, ponieważ obowiązuje mnie tajemnica
śledztwa – wyjaśnia nam starszy auror Kingsley Shakelbolt, którego zapytaliśmy
o całą sprawę i który prowadzi tą sprawę – Niewiele także w tej chwili wiemy o
całej sprawie. Wiele śladów jest bardzo dobrze zatarte, a te które odkryliśmy
są bardzo uszkodzone. Nie wiem co z nich się dowiemy. Jednak wysłaliśmy je do
analizy i czekamy na wyniki, aby móc określić dokładną tożsamość sprawców.
Zapytaliśmy
pana Kingsley’a czy to nie jest kolejne dzieło grupy, która przyjęła nazwę Klan
Lordów oraz próbowaliśmy się dowiedzieć czy na pewno z ciał obu Lestrenge’ów
zniknęła krew.
-
Po pierwsze: Klanu Lordów nie należy określać mianem „grupy”, a raczej
organizacji przestępczej – odpowiedział nam auror Shakelbolt – Ich sposób działania
pokazuje, że powoli budują swoją pozycję w przestępczym świecie. Trudno jest
nam znaleźć jakąkolwiek informacje na ich temat. Gdy któryś ze szpiegów
ministerstwa zbliży się do odkrycia prawdy, spotykają go niewyjaśnione wypadki.
Z zasady każdy szpieg umiera, ale zdarzają się również przypadki amnezji jak i
dotkliwego pobicia. Jednak wracają do pytania… Trudno jest w tej chwili w stu
procentach powiedzieć, że za morderstwo Rudolfa i Rastana Lestrenge’ów jest
odpowiedzialny Klan Lordów. Chociaż jesteśmy pewni, że Nagie Morderczynie
pracują na ich zlecenie. Zwykle zostawiają jakiś swój znak na miejscu zbrodni.
Tym razem go nie było. A przynajmniej jeszcze nie znaleźliśmy. Co zaś dotyczy
braku krwi w ciałach ofiar, cóż… Faktem jest, że Narcyza Malfoy miała
przyprowadzić wampiry, ale niestety zaginęła (czytaj więcej na str. 4). Nie mam
jednak potwierdzenia, że w ciałach ofiar brak śladów jakiekolwiek krwi.
Będziemy
nadal śledzić tę sprawę, aby móc was informować o jej postępach. Czytajcie
kolejne wydania „Proroka Codziennego”. Tylko u nas znajdziecie samą prawdę.
Harry musiał mocno się
powstrzymać, aby nie parsknąć śmiechem, czytając ostatnie zdanie. „Prorok” i
prawda? To jak glizdę nazwać smokiem.
Gryfon zaciekawiony tym
co napisali o Narcyzie Malfoy przekartkował gazetę i otworzył ją na
odpowiedniej stronie. Nagłówek był dosyć wyraźny, ale Harry’ego bardziej
zaintrygowało zdjęcie. Widział tam zaniepokojonego Korneliusza Knota. Zaczął
się zastanawiać od kiedy Knot przejmuje się swoimi wyborcami? Doświadczenia
Harry’ego z Knotem sugerowały całkiem co innego.
„Znana
śmierciożerczyni i jej siostra zostały porwane”
Późnym
wieczorem Ministerstwo Magii wydało oświadczenie, informując o swoich ostatnich
działaniach. Otóż, dwie grupy aurorów śledziły Bellatriks Lestrenge oraz jej
przyrodnią siostrę, wdowę po Lucjuszu Malfoy’u, Narcyzę Malfoy.
-
Z przykrością muszę poinformować, że pani Lestrenge i pani Malfoy zostały
porwane przez niezindyfikowane grupy – poinformował nas Minister Magii,
Korneliusz Knot – Od kilku dni dwie grupy aurorów śledziły obie kobiety w celu
ustalenia miejsca pobytu Tego, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać bądź
ustalenia kryjówki śmierciożerców. Pani Malfoy prowadziła gdzieś wampiry,
które, jak sądzimy, były przychylne Temu, Któremu Imienia Nie Wolno Wymawiać.
Niestety, ów grupa została zaatakowana przez inną. Wszystkie wampiry zostały
zabite, a pani Malfoy oszołomiona i porwana. Natomiast pani Lestrenge
prowadziła gdzieś grupę orków, która również, prawdopodobnie, była przychylna
Temu, Któremu Imienia Nie Wolno Wymawiać. Bellatriks Lestrenge i orkowie
zostali zaatakowani przez inną grupę. Orkowie tak samo jak wampiry zostały
zabite, a pani Lestrenge porwana jak jej siostra.
Próbowaliśmy
coś więcej na ten temat wyciągnąć od ministra, ale odesłał nas do aurrów, gdzie
się udaliśmy, aby dowiedzieć się więcej.
-
Zarówno Narcyza Malfoy z wampirami jak i Bellatriks Lestrenge z orkami zostały
zaatakowane w tym samym momencie – wyjaśnia nam Gordon, auror, który odpowiadał
za śledzenie obu pań – Niestety, grupy, które zaatakowały obie kobiety,
wiedziały o naszej obecności i skutecznie wyłączyli aurorów z walki. Zapobiegli
naszej ewentualnej interwencji, związując nasze dłonie i stopy. Dopiero, gdy
deportowali się, liny puściły.
Zapytaliśmy
pana Gordona czy podejrzewa kogoś konkretnego o te ataki?
-
Tak naprawdę nie powinienem kogoś oskarżać bez żadnych dowodów – odpowiada nam
uprzejmie Gordon – Jednak mam pewne podejrzenia, z którymi z państwem się
podzielę. Otóż, sądzę, że za obie te akcje odpowiada organizacja przestępcza,
znana jako Klan Lordów. Dali do zrozumienia Temu, Którego Imienia Nie Wolno
Wymawiać, że jego plany psują im interesy. Nie udało nam się jeszcze ustalić
jakie to interesy, ale podejrzewamy, że prowadzą nocne kluby i kasyna. Myślę, że
dopóki Ten, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać nie zaprzestanie swoich działań,
kolejni jego poplecznicy będą umierali i znikali.
Auror
Gordon obiecał, że wyda za kilka dni odpowiednie oświadczenie, aby rozwikłać
wszelkie domysły, które mogą być błędne.
Harry odłożył gazetę i
rozejrzał się z zaciekawieniem po Wielkiej Sali. Jego wzrok od razu powędrował
w stronę stołu Ślizgonów, gdzie odnalazł Blaise’a. Ślizgon szybko rozejrzał
się, a następnie wskazał na „Proroka” przed sobą, po czym dotknął swojego ucha.
Harry doskonale zrozumiał ten znak. Ślizgon nadsłuchiwał, co jego koledzy i
koleżanki z domu mówią na temat artykułu o śmierciożercach.
- Harry, piszą o tobie
– powiedziała Ginny.
- Tak? – zaciekawił się
Gryfon – Gdzie?
- Na siódmej i ósmej
stronie – odpowiedziała mu przyjaciółka.
Harry przewertował
gazetę i otworzył ją na odpowiednich stronach. Były tam dwa niewielkie
artykuły, które, jak twierdziła Ginny, dotyczyły jego. O ile po tytule jednego
od razu widać było, że dotyczy jego drugiej osoby, o tyle drugi tytuł tego nie
zdradzał. Postanowił przeczytać najpierw ten drugi artykuł.
„Kara
śmierci przywrócona”.
Wczoraj
w godzinach popołudniowych na nadzwyczajnym zebraniu Wizengamotu uchwalono karę
śmierci dla najniebezpieczniejszych i najbrutalniejszych śmierciożerców.
Sędziowie przegłosowali tę ustawę zdecydowaną większością głosów.
Przewodniczący Wizengamotu, profesor Albus Dumbledore, musiał przyjąć tę
ustawę, mimo swoich poglądów. Przypomnijmy, że profesor Dumbledore wierzy, że
każdy może nawrócić się i wrócić na właściwą drogę.
-
Pomysł padł od strony pana Harry’ego Pottera, który wystosował do nas pismo z
odpowiednio dobranymi argumentami – mówi nam pan Hopkins, jeden z sędziów
Wizengamotu – Przyznam szczerze, że ów argumenty przekonały mnie. Domagałem
się, aby jak najszybciej uchwalić taką ustawę. Okazało się, że nie tylko ja
zgadzam się z pomysłem pana Pottera. Dosyć szybko udało nam się z powrotem
uchwalić karę śmierci. Zaznaczę przy tym, że będzie ona uchwalana tylko i
wyłącznie, gdy czyny jakoś czarodzieja będą zbyt brutalne, aby ukarać go
dożywotnim pobytem w Azkabanie.
Bez
wątpienia ustawa głównie uderza w śmierciożerców. Żaden z sędziów Wizengamotu
tego nie ukrywa, a niektórzy nawet szczerze się z tego cieszą. Nas jednak
zastanawia czy przywrócenie kary śmierci jest odpowiednim kierunkiem?
Harry dokładnie pamięta
jak napisał do Wizengamotu ten list. Przez przypadek odkrył, że w
czarodziejskim prawie istnieje pewien kruczek, który pozwala na wprowadzenie
kary śmierci w wyjątkowych sytuacjach. Od razu postanowił napisać list do
Wizengamotu. Jednak gdyby nie pomoc przyjaciół, zapewne ten list zostałby
odrzucony. Dobrze dobrane argumenty i zaczęto pracę nad ustawą. Harry od razu
uruchomił swoich ludzi w Wizengamocie, przypominając im o przysłudze, którą im
wyświadczył. Sędziowie chętnie zagłosowali tak jak chciał i efekty widać.
Harry zerknął na
kolejny artykuł opatrzonym jego zdjęciem. Tuż pod zdjęciem umieszczony został
tytuł: Co ma wspólnego Amanda Potter z
Harrym Potterem?. Harry wiedział, że ten artykuł to sprawka Rona. Uznał, że
trzeba co nieco osłabić pozycję Dumbledore’a i zaczął planować, a następnie
wpadł na pomysł tego artykułu. Harry szczerze wątpił, że ten artykuł osłabi
pozycję Dumbledore’a. Zresztą… Niby w jaki sposób?
Niedawno
dotarła do nas informacja o niejakiej Amandzie Daphne Potter. Według
potwierdzonych informacji ów kobieta jest starszą siostrą Harry’ego Pottera.
Wybraliśmy się z tą sprawą do Hogwartu, aby dowiedzieć się nieco więcej na ten
temat.
-
Owszem, Harry ma starszą siostrę. Wiedziałem o tym od początku, ale nie
ogłaszałem tego, ponieważ poproszono mnie, abym tego nigdy nie wyjawił – rzekł
Dumbledore, poproszony o komentarz do tej sprawy – Nie mówiłem o tym także
Harry’emu, ponieważ myślałem, że Amanda nie żyje. Dopiero niedawno odkryłem, że
żyje i od razu poinformowałem o wszystkim Harry’ego, któremu obiecałem, że ją
odnajdę. Ufamy sobie, więc nic dziwnego, że zgodził się na moją propozycję.
-
Profesor Dumbledore przez wiele lat ukrywał przed Harrym Potterem prawdę. Nawet
nie chciał, aby kiedykolwiek się o tym dowiedział. Gdyby nie przypadek, do
dzisiaj Harry Potter żyłby w świadomości, że nie ma żadnej rodziny. Zatem
zastanawiam się czemu taki człowiek jak Dumbledore jest dyrektorem Hogwartu?
Ten człowiek nie ma żadnej moralności ani sumienia – czytamy w anonimowym
liście nadesłanym do naszej redakcji.
-
Cóż… Gdybym był na miejscu Harry’ego nie wiem co bym zrobił – wyjaśnia nam Dean
Thomas, kolega z dormitorium Harry’ego Pottera – Pewnie przestałbym ufać
Dumbledore’owi. W sumie… Harry już dawno przestał ufać Dumbledore’owi i raczej
już to się nie zmieni.
Będziemy
nadal śledzili tę sprawę i spróbujemy dowiedzieć się czy Harry Potter ufa
profesorowi Dumbledore’owi czy też nie. Niestety nie udało nam się porozmawiać
na ten temat z Harrym Potterem.
Harry lekko się
uśmiechnął. Ron nieźle sobie to obmyślił. Faktem było, że nie każdy czytał
całego „Proroka”, ale ci co przeczytają ten artykuł przekażą to dalej. Jeśli
wszystko dobrze pójdzie, coraz mniej osób będzie ufało w nie omyłkowość
Dumbledore’a. Do tego Harry chciał doprowadzić, chociaż na początku zastanawiał
się czy go nie zabić.
Uwagę Harry’ego
przyciągnął niewielki artykuł w lewym dolnym rogu strony. Nie był opatrzony
zdjęciem jak większość artykułów w „Proroku Codziennym”. Tytuł nad tekstem
głosił Grindewald wolny. Czy mamy czego
się obawiać? Harry westchnął. Obawiał się tego. A więc Dumbledore
doprowadził do uwolnienia Grindewalda. Wątpił, aby ten czarnoksiężnik pomógł w
walce z Voldemrotem. Faktem pozostaje to, że tak samo jak Voldemort pragnął
władzy nad światem.
- Harry – rzekł Neville
– Luna mi mówiła, że dzisiaj nałożysz runy na karki Narcyzy i Bellatriks.
Harry lekko się
uśmiechnął. W końcu temat na który miał ochotę porozmawiać.
- Jasne – odpowiedział
Gryfon – Mam fajny projekt. Będzie to wąż zjadający swój własny ogon, a w
środku znajdzie się pentagram.
- Pentagram? –
zaciekawiła się Hermiona – W runach oznacza złe moce. To będzie oznaczało, że
opętały je złe moce.
- Albo, że używały złe
mocy i w nieskończoność będą za to pokutować – rzekł Harry – Nie martwcie się.
Jeśli uznają nas za złe osoby, to ich problem.
- A jak chcesz
sprawdzić czy runa działa? – zapytał Ron.
- Dean sprawdzi Bellatriks, a Zachariasz
i Michael Narcyzę – odpowiedział Harry – Wszyscy wiedzą o co chodzi i gotowi są
podjąć tego „testu”.
Dean szedł powoli w
stronę Pokoju Życzeń. Wiedział co go tam czeka, ale jedno nie dawało mu
spokoju. Jakim cudem Harry sprawił, że nikt nie zauważył Bellatriks. Przecież
była poszukiwana przez ministerstwo i wszędzie wisiały listy gończe z jej
podobizną. Jednak, mimo że w Hogwarcie roiło się od aurorów, żaden nie zauważył
śmierciożerczyni. Dean był tego pewien. Gdyby było inaczej, Hogwart już by o
tym słyszał. Trudno było ukryć przed uczniami taki fakt. A zresztą…
Ministerstwo teraz potrzebowało sukcesu jak leku na śmiertelną chorobę. Na
pewno nie próbowali kryć się z tym. Przecież byłby to wielki sukces.
Dean doszedł do ściany na
siódmym piętrze, za którą ukryte były drzwi do Pokoju Życzeń. Wówczas
przypomniał sobie, że nie wie o czym ma pomyśleć, aby odpowiednie pomieszczenie
się pojawiło. Już miał wracać do wieży Gryffindoru, aby powiedzieć o tym
problemie Ronowi, Neville’owi, Ginny albo Hermionie, gdy w ścianie pojawiły się
drzwi, które natychmiast się otworzyły. Z Pokoju Życzeń wyszła Ginny, a tuż za
nią szedł Harry, który chował jakiś pożółkły pergamin do kieszeni.
- Dobrze, że jesteście –
rzekł czarnoskóry Gryfon – Głupio mi, ale nie zapytałem o hasło.
- Nie martw się –
rzucił Harry – Obserwowaliśmy cię na mapie.
Dean otworzył usta, aby
zapytać o jaką mapę chodzi, ale się powstrzymał. Wiedział, że dowódcy Klanu nie
zdradzają swoich wszystkich tajemnic jednej osobie. To byłoby zbyt głupie. Tak
stwierdził Ron, a Hermiona przyznała mu rację i reszta stosowała tę taktykę.
Deana czasem to denerwowało, ale wiedział, że gdyby ktoś z nich wpadł i znał
wszystkie tajemnice, Klan stanąłby w wielkim zagrożeniu. Miał tu zbyt wielu
przyjaciół, aby na to pozwolić, dlatego nigdy nie domagał się, aby informowali
go o wszystkich planach. Jedynie chciał wiedzieć o tych, które jego będą
dotyczyć.
- Bellatriks jest już w
środku – powiedziała Ginny, wyrywając Deana z zamyślenia i pokazując na otwarte
drzwi – Rzuciliśmy z Harrym na Pokój specjalne zaklęcie monitorujące, więc jak
Bellatriks uda się pokonać runę i będziesz w zagrożeniu, wsparcie natychmiast
się pojawi.
- Myślę, że sobie
poradzę – rzekł Dean, przewidując taką możliwość i odpowiednie się
przygotowując na to spotkanie.
- Nie wątpię – rzekł Harry
– Jednak chodzi o to, abyś nie przesadził. Chcemy w końcu Bellatriks
wykorzystać i to maksymalnie.
Dean skinął głową,
dając do zrozumienia Harry’emu, że pojmuje jego tok rozumowania. Chociaż
czarnoskóry Gryfon czuł pod skórą, że zarówno Harry jak i Ginny będą czuć się
lepiej, gdy to oni będą walczyć, a nie on.
Dean wszedł do Pokoju
Życzeń. Panowały tutaj ciemne barwy. Świeciło się także czerwone światło jak w
burdelu. Tak przynajmniej Dean słyszał. Na środku pokoju stało łóżko z czterema
kolumnami. Na łóżku leżała naga Bellatriks, która masturbowała się. Wygięła
ciało w łuk, coraz energicznie poruszając dwoma palcami lewej dłoni w swojej
mokrej cipce, a prawą dłonią ugniatała nagą pierś. Z jej otwartych ust wydobywał
się głośny jęk. Dean długo nie czekał aż jego kutas odpowiednio urośnie i
stwardnieje.
Po kilku minutach śmierciożerczyni
dojrzała Deana. Wyjęła palce z cipki i ześlizgnęła się z łóżka, opadając na
kolana. Na czarne usta Gryfona wpełzł uśmiech zadowolenia. Czy mógł być
nieszczęśliwy w tej chwili?
- Za chwilę posmakujesz
hebanu – rzucił Dean, zatrzymując się przy klęczącej Bellatriks – I nie
przeszkadza mi to, że się masturbujesz. Nie powstrzymuj się z mojego powodu.
Bellatriks z powrotem
jedną dłonią zaczęła ugniatać nagą pierś, a dwa palce drugiej wsadziła w mokrą
cipkę i zaczęła energicznie poruszać. Dean rozpiął rozporek i wyjął swojego
twardego, czarnego kutasa, którego prawie natychmiast włożył w otwarte usta
śmierciożerczyni. Bellatriks puściła swoją pierś i złapała kutasa Deana przy
samej nasadzie. Zaczęła energicznie poruszać głową w przód i w tył, aby po
chwili zatrzymać swoje wargi na czubku penisa i go ssąc, jednocześnie
energicznie po nim przesuwając dłonią. Czarnoskóry Gryfon pochwycił w jedną
dłoń jej prawą pierś, którą ugniatał i ciągał, aby po chwili to samo zrobić z
drugą. Bellatriks ponownie zaczęła energicznie poruszać głową i od czasu do
czasu zatrzymywała swoją głowę, aby possać. Po kilku minutach Dean wyjął penisa
z jej ust i podniósł, aby popchnąć na łóżko. Bellatriks padła plackiem na nim,
a Gryfon zaczął całować jej nagie piersi. Cokolwiek by nie mówiono o tej
śmierciożerczyni, nadal była atrakcyjna mimo swojego wieku i pożądali ją o
wiele młodsi mężczyźni.
Dean wyprostował się i
podniósł prawą nogę Bellatriks, którą położył na swoim barku. Potarł kutasem o
jej mokrą cipkę, aby po chwili wejść w jej mokre wnętrze. Śmierciożerczyni
głośno jęknęła, wyginając ciało w łuk. Dwoma palcami rozszerzyła swoje wargi
sromowe, jakby chciała dać do zrozumienia Deanowi, że pragnie większe doznania.
Czarnoskóry Gryfon chwycił za drugą nogę Bellatriks i mocno przycisnął ją do materaca
łóżka. Zaczął powoli poruszać biodrami w przód oraz w tył, a jego oddech był
zagłuszany przez głośne jęki Bellatriks. Z czasem jego ruchy robiły się coraz
intensywniejsze, aż w końcu zaczął uderzać jądrami o nagie pośladki Bellatriks.
Śmierciożerczyni z każdym kolejnym ruchem Deana wydawała z siebie coraz
głośniejsze jęki, które przeradzały się w okrzyki. Po kilku minutach Gryfon
wyjął kutasa z cipki Bellatriks i ściągnął ją z łóżka. Śmierciożerczyni znów
znalazła się na kolanach przed swoim kochankiem. Gryfon bez wahania wsadził
mokrego od soków Bellatriks kutasa w jej usta. Chwycił ją za tył głowy i zaczął
energicznie biodrami. Niestety, okazało się, że śmierciożerczyni ma bardziej
pojemną cipkę niż usta. Jego kutas wchodził tylko do połowy, ale i tym się
zadowolił. Przez kilka minut poruszał energicznie biodrami, wpychając
maksymalnie penisa do ust Bellatriks, delektując się tą chwilą. Potem wyjął
kutasa z jej ust i podniósł. Odwrócił do siebie plecami i popchnął na łóżko. Śmierciożerczyni
stanęła na materacu na czworaka, wypinając pośladki w stronę Gryfona.
Delikatnie masowała swoją łechtaczkę, czekając aż znów Dean włoży kutasa w
cipkę. Jednak mocno się zdziwiła.
Dean mocno zacisnął
obie dłonie na pośladkach Bellatriks i odciągnął je na bok. Następnie zaczął o
nie się ocierać swoim twardym penisem, aby po chwili, wspomagając się jedną
dłonią, włożył jego czubek w odbyt Bellatriks. Oczy śmierciożercznyni
rozszerzyły się tak mocno, że wyglądały jak spodki od herbaty. Jednocześnie
odchyliła głowę do tyłu i wrzasnęła z bólu. Deana mocno to zdziwiło. Wśród
śmierciożerców było wiele czarnych i na pewno niektórzy mieli większe kutasy
niż Dean[1].
Gryfon był pewien, że Voldemort czasami zamiast zaklęć torturujących stosował
bardziej niekonwencjonalne kary. Był
tego prawie na sto procent pewien. Zresztą… Neville, gdy przesłuchali Narcyzę
mu o tym powiedział.
Dean mocno zacisnął
pośladki Bellatriks na swoim czarnym kutasie, a następnie zaczął go wpychać
głębiej. Śmierciożerczyni głośno krzyczała z bólu, odchylając głowę do tyłu.
Dean doskonale sobie zdawał sprawę, że gdyby zamiast Bellatriks była inna
dziewczyna, najpierw poczekałby, aby się przyzwyczaiła albo zmienił miejsce docelowe. Jednak w tym momencie nie
potrafił się powstrzymać. Gdy włożył całego penisa w odbyt Bellatrik, zaczął
energicznie poruszać biodrami, wkładając całego kutasa w śmierciożerczynię,
uderzając jądrami o jej mokrą cipkę. Kilkukrotnie uderzył ją w pośladki na
zmianę – raz w prawy i raz w lewy, a następnie pochylił się nieco i złapał ją
za barki. Jego ruchy były coraz silniejsze, a okrzyki Bellatriks zmieniły się z
okrzyków bólu w okrzyki podniecenia. Dean lekko się uśmiechnął. Był pewien, że
w końcu to nastąpi.
Dean przesunął dłonie
po ramionach Bellatriks, a następnie chwycił za jej piersi, na których zacisnął
dłonie. Śmierciożerczyni wciąż krzyczała z podniecenia, gdy Gryfon poruszał
energicznie biodrami. Dean jedną dłoń przesunął po jej brzuchy i podbrzuszu,
aby po chwili jego palce znalazły się przy jej łechtaczce. Przez moment bawił
się nią, a potem włożył trzy palce w jej morką cipkę. Jej okrzyki stały się
głośniejsze, a oddech Deana coraz głośniejszy. Przez kilka minut Gryfon coraz
mocniej poruszał palcami w mokrym wnętrzu śmierciożerczyni i biodrami,
wpychając kutasa w jej odbyt. Po chwili Bellatriks wydała z siebie głośniejszy
okrzyk niż przed chwilą, oznajmiając swój orgazm. Dean jeszcze wykonał kilka
ruchów biodrami, a następnie wyszedł z niej, wyjmując jednocześnie z jej cipki
palce. Przez moment im się przyglądał, a następnie włożył w usta Bellatriks. Ze
zdziwieniem stwierdził, że śmierciożerczyni posłusznie zlizała swoje soki z
palców Gryfona, który jeszcze się bardziej zdziwił, gdy zauważył, że sprawie
jej to przyjemność.
- A teraz wielki finisz
– rzucił z lekkim uśmiechem zadowolenia Dean, a po chwili westchnął, gdy poczuł
wargi Bellatriks na swoim kutasie. Śmierciożerczyni chwycił oburącz za jego
kutasa i energicznie poruszała głową. Dean położył dłoń na tyle jej głowy i
silnymi ruchami, zachęcał do śmielszych ruchów. Po chwili wyjął kutasa z jej
gardła. Bellatriks zamknęła oczy, odchyliła głowę do tyłu i szeroko otworzyła
usta. Dean czubek kutasa włożył w jej usta, ale śmierciożerczyni nie zacisnęła
na nim swoich warg. Gryfon energicznie zaczął poruszać dłonią po swoim penisie,
a po chwili jęknął wtryskując w otwarte usta Bellatriks. Część jego spermy
spłynęła po wargach Bellatriks na jej brodę, szyję i piersi.
- Doskonale – rzucił Dean, zakładając
spodnie – Harry będzie zadowolony.
Zachariasz Smith i
Michaela Corner czekali w jednej z nieużywanych klas na Hermionę. Gryfonka
miała przyprowadzić Narcyzę Malfoy. Obaj, jak to sami nazywali, mieli
przeprowadzić inicjację. Co prawda, nikt inny tak tego nie nazywał, ale także
nikt im tego nie zabronił. Michael właśnie odpalił jointa, gdy do środka weszła
Hermiona, a tuż za nią Narcyza.
- Pytanko – rzucił Zachariasz
– Jakim cudem udało ci się przemycić Malfoy tutaj i nikt cię nie przyłapał?
Hermiona podeszła do
Michaela, wzięła od niego jointa, zaciągnęła się nim, a następnie
odpowiedziała, ignorując zdumione spojrzenia obu chłopaków:
- Zaklęcia maskujące,
moi drodzy. Rzuciłam tutaj odpowiednie zaklęcia. Nikt was nie usłyszy, a nawet
nie wejdzie do tej klasy. Ba, nawet jeśli będzie chciał wejść, to zaraz pójdzie
zrobić coś innego, bo takie zaklęcie zastosowałam. Miłej zabawy.
Hermiona jakby nigdy
nic nie wyszła, a obaj chłopcy patrzyli z pożądaniem na jej pośladki. Gdy tylko
zniknęła za drzwiami, od razu spojrzeli na Narcyzę. Ubrana była w białą koszulkę
z szerokimi ramiączkami, która miała kołnierz jak golf. Z przodu koszulka miała
zamek błyskawiczny. Na biodrach miała białe stringi. Nałożyła także białe
kozaczki, które sięgały jej do ud.
- Michael, pozwolisz,
że zacznę – zwrócił się do Krukona, Smith.
- Jasne, Zach – rzekł Michael
– Ja skończę jointa i dołączę.
- Nie spiesz się –
powiedział z szerokim uśmiechem Puchon.
Zachariasz podszedł do
Narcyzy i położył na jej barku rękę, delikatnie naciskając. Kobieta od razu
zrozumiała i uklękła. Puchon wyjął swojego kutasa, a Narcyza objęła go prawą
ręką, gdy lewa dłoń spoczęła na jej pośladku. Delikatnie wystawiła język i
polizała penisa Zachariasza, który cicho westchnął z zadowolenia. Narcyza
zaczęła lizać penisa Puchona od nasady do czubka i z powrotem, a następnie
włożyła jego główkę do ust i przez moment ssała. Zachariasz zaczął ją
delikatnie głaskać, a Narcyza rozpoczęła energicznie poruszać głową. Puchon
zamknął oczy, odchylił głowę w tył i wydawał z siebie ciche westchnięcia. Narcyza
nieśmiało spojrzała mu w oczy, a Smith zaczął rozpinać jej koszulkę. Gdy to już
zrobił, zdjął ją, a następnie odrzucił na bok. Jej jędrne piersi przyciągały
wzrok nie tylko Puchona, ale także Michaela, który wstał ze swojego miejsca.
Podszedł do dwójki kochanków i zaczął rozpinać rozporek.
- Posuń się – rzekł Corner.
- Dobra, niech teraz
tobie obciągnie – rzucił Smith i obszedł Narcyzę.
Puchon chwycił kobietę
za biodra i podniósł ją do góry, a Krukon chwycił ją za tył głowy i skierował
do swojego kutasa. Narcyza od razu wzięła go całego do ust i energicznie
zaczęła poruszać głową, a Michael zaczął wydawać z siebie westchnięcie zadowolenia.
Tymczasem Smith ukląkł za Narcyzą i zdjął z niej stringi. Przez kilka chwili
lizał jej cipkę, aby potem wstać i wsadzić kutasa w jej mokre wnętrze. Złapał
ją za ramiona i zaczął energicznie poruszać biodrami. Narcyza oderwała się od
penisa Michaela i głośno jęknęła. Zachariasz chwycił ją za tył głowy i
skierował z powrotem do kutasa Michaela. W ustach Narcyzy z powrotem znalazł
się penis Krukona. Corner chwycił ją oburącz za głowę i zaczął energicznie poruszać
biodrami w tył oraz w przód, uderzając jądrami w jej brodę. Smith w tym czasie
mocno trzymał Narcyzę za łokcie i równie energicznie poruszał biodrami, co jego
kolega, uderzając jądrami o jej uda. Śmierciożerczyni wydawała z siebie
zduszone jęki, coraz dosadniej czując w sobie dwa kutasy – jeden z cipce, drugi
w ustach. Po kilku długich minutach Zachariasz zagryzł wargi, odchylając głowę
w tył i wydał z siebie zdławiony jęk spełnienia, wtryskując w mokrą cipkę
Narcyzy.
- Teraz ja ją wezmę od
tyłu – rzucił Michael, obchodząc Narcyzę, gdy Zachariasz zakładał spodnie.
Krukon pociągnął za
sobą Narcyzę i usiadł na jednym z krzeseł. Potarł swojego penisa i gestem dłoni
nakazał odwrócić się kobiecie. Śmierciożerczyni tak zrobiła. Odwróciła się do
niego plecami. Postawiła stopy na jego udach i oparła ramiona na barkach, a
następnie powoli opadała. Nie spodziewała się jednak, że Corner nie włoży
penisa w jej przepełnioną spermą cipkę. Michael dokładnie wycelował i wsadził
swojego twardego kutasa w odbyt Narcyzy, która głośno krzyknęła. Chwycił ją za
biodra i zaczął poruszać jej ciałem w dół oraz w górę, co spowodowało, że jego
jądra uderzały o jej cipkę. Po kilku minutach wstał, a Narcyza opuściła stopy
na podłogę, wypinając się. Michael zacisnął jedną dłoń na jej pośladku, a drugą
zacisnął na barku i coraz szybciej się poruszał. Po kilku minutach chwycił ją
za piszczele i podniósł do góry. Narcyza oparła się o jego klatkę, zamykając
oczy i coraz głośniej krzycząc, gdy Michael coraz szybciej zaczął się poruszać.
Corner z każdą kolejną chwilą coraz głośniej oddychał, aż w końcu wydał z
siebie jęk. Gdy tylko Narcyza poczuła w sobie ciepłą spermę Krukona, wydała z
siebie okrzyk spełnienia. Usiadła pod ścianą, a z jej pośladków i cipki
wypływała sperma.
- Ciekawe co Malfoy by
powiedział, gdyby dowiedział się, że wyruchaliśmy jego matkę? – zaciekawił się
Smith, zanim razem z Michaelem wyszli z sali.
[1] W tej
opowieści mit o tym, że czarni mają największe penisy jest prawdziwy. Chociaż
nie wiem czy to prawda czy tylko legenda.
Genialne!
OdpowiedzUsuńbardzo fajne!
OdpowiedzUsuńCoraz bardziej wciąga mnie twoje opowiadanie!
OdpowiedzUsuńFajnie że dodajesz nowych bohaterów a nie krążysz tylko wokół złotej trójcy!
ciekawe co wymyślisz następne!
OdpowiedzUsuńHa ha ha, no ja nie mogę! ,, Zaraz posmakujesz hebanu" :-D gdyby ktoś tak do mnie powiedział autentycznie bym go wyśmiała... A zaraz potem posmakowałabym hebanu ;-) nie bierz tego do siebie, świetny rozdział, ale to mnie bardzo rozbawiło :-)
OdpowiedzUsuń